|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Antropologia kulturowa
Tako rzecze Prawdziwy Detektyw [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Serial „Detektyw" (True Detective) to obecnie jeden z najbardziej popularnych serialów telewizyjnych z niesamowicie wysokimi notami, nagrodami i ocenami.
Według filmweb.pl — 6 serial świata. Jego producentem jest HBO, należący do Time Warner, czyli drugiej korporacji mediowej świata.
Co jest kołem zamachowym jego popularności? Jakie jego atuty rzuciły na kolana zawodowych krytyków? Na łamach Time’a (Time Warner)
James Poniewozik — ateusz o polsko-marokańskich korzeniach — ogłosił, że produkcja ta jest „tour-de-force", serialowym mistrzostwem roku. The Atlantic, jeden z najbardziej opiniotwórczych miesięczników
amerykańskich, po czwartym odcinku ogłosił:
True Detective: The Best Show on TV.
Nie jest to raczej kwestia intrygi kryminalnej. Mamy oto duet detektywów, tropiących zagadkę rytualnego
mordu na prostytutce. Już na początku sprawy na policji pojawia się wpływowy dyrektor sieci szkół religijnych, który jest bratem urzędującego gubernatora
stanu. Lider religijny jest zainteresowany sprawą, ponieważ uważa, że zbrodnia ma charakter satanistyczny i antychrześcijański. Rychło też pryncypałowie
policyjni zaczynają naciskać, by pozbawić „prawdziwych detektywów" sprawy i przekazać ją specjalnej grupie dochodzeniowej. Im bardziej jednak „prawdziwi
detektywi" zbliżają się do lidera religijnego, tym bardziej zwierzchnicy ich naciskają. Kiedy jeden nich zaczyna podejrzewać, że ich przypadek to seria
mordów rytualnych na dzieciach i kobietach w które uwikłana jest sieć wpływowych szkół religijnych — tracą sprawę.
Intryga kryminalna jest w serialu w zasadzie tłem dla perypeti wewnętrznych duetu sfiksowanych życiowo detektywów. Główni bohaterowie to postacie
wyraziście kontrastowe. Jeden z nich to niezbyt błyskotliwy i prostolinijny funkcjonariusz, przeżywający kryzys emocjonalny, objawiający się regularnymi
zdradami małżeńskimi. Drugi oficer łączy w sobie geniusz kryminalny, atletyczną fizyczność i filozoficzną umysłowość. Jego wyznania światopogląde wobec
osób, które ze względu na niedostatki intelektualne reagują na nie obojętnością lub irytacją — czynią zeń mędrca w mundurze (vide:
detektyw prezentuje czterowymiarową M-teorię za pomocą puszki od piwa). Jego orientacją światopoglądową jest
nihilistyczny ateizm zmieszany z „reinkarnacyjną kosmologią". Z jednej strony ujawnia on wszelkie znamiona aspołeczne, całkowitą niezdolność do nawiązania
trwałych relacji interpersonalnych; z drugiej zaś widzimy w nim empatycznego geniusza potrafiącego wniknąć w umysł każdego przestępcy, doskonale
rozpoznającego prawdomówność i kłamstwo. Z jednej strony epatuje „koheletyzmem" (wszystko co nas otacza to marność nad marnościami), z drugiej niczym
rycerz prawdy dąży przez kilkanaście lat do rozwikłania sprawy kryminalnej, która staje się jego idee fixe. (vide:
True detective — Philosophy Highlights)
Dzieki temu połączeniu „True Detective" można by określić mianem kryminału filozoficzno-psychologicznego o znamionach „nietzscheanizmu popkulturowego".
(vide: A World Where Nothing is Solved — True Detective)
Przypowieść o upadku
Obraz w zasadzie jest dość komiksowy przez jaskrawe przerysowania fabuły i postaci. Kiedy detektywi w rozwikływaniu swojej mrocznej tajemnicy trafiają na
nabożeństwo wpływowej wspólnoty chrześcijańskiej — sprawia ona wrażenie odwiedzin w zakładzie psychiatrycznym.
Wierni zachowują się jak osoby mniej lub bardziej upośledzone umysłowo. Na dodatek kiedy później reżyser przenosi nas do prawdziwego zakładu
psychiatrycznego, jedyną osobą, która sprawia tam wrażenie umysłowo chorej jest dziewczynka po „przejściach religijnych".
Odmalowane w fabule relacje międzyludzkie to chaos i dżungla, pozbawiona jakichkolwiek wartości. Ludzie nie współżyją tutaj ze sobą, lecz kohabitują,
współegzystują. Brak jest tutaj jakiejkolwiek lojalności. W pracy każdy jest potencjalnym „uwikłanym w religijny spisek". W życiu rodzinnym dominuje
zdrada, zawód i tragedia — zarówno między małżonkami, jak i między rodzicami i dziećmi.
Świat przedstawiony w „Detektywie" nie ujawnia żadnych jasnych stron. Mozna rzec, że jest to świat freudowski, w którym ludzie nie dzielą się na zdrowych i
chorych, lecz na zdiagnozowanych i niezdiagnozowanych. Mamy sfiksowanych sympatycznie i sfiksowanych niesympatycznie, a pomiędzy nimi żerują psychopatyczni
dewianci.
Fiksacja niesympatyczna związana jest z religią. Wierni, czyli budulec wspólnoty społecznej, to osoby jakby obłąkane lub wykolejone. Ci, którzy trwają we
wspólnocie religijnej wyglądają jak pensjonariusze zakładów psychiatrycznych; ci, którzy się wyłamują, lądują na marginesie jako alkoholicy lub „gendery"
(osoby po przejściach religijnych to katatoniczka i transseksualista).
Fiksacja sympatyczna związana jest z płciowością.
Personifikacją męskości jest prostolinijny glina wiodący spokojny żywot, dla którego regularne „skoki w bok" mają być formą autoterapii, którą tłumaczy
koniecznością odreagowania stresów zawodowych, choć w istocie chodzi raczej o stresy czysto płciowe, bowiem jest to policjant „do którego nigdy nie
strzelano". Źródłem jego fiksacji jest więc nie tyle rozbuchane libido, ile brak „ujścia dla testosteronu". Pasuje doń fragment z „Kariery Nikodema Dyzmy"
Dołęgi-Mostowicza: „Nie obrażało to jego ambicji męskiej, gdyż życie nie dało mu dotychczas warunków, w których ta mogłaby się rozwinąć."
Personifikacje kobiecości są równie nieciekawe: matki, żony i kochanki są albo ofiarami przemocy albo modliszkami. Sympatyczna kochanka nie ma żadnych
skrupułów przed skłóceniem męża z żoną i zniszczeniem rodziny, żona z kolei nie ma żadnych skrupułów, by w ramach rewanżu uwieść ascetycznego partnera męża
i rozbić duet zawodowy.
Ostoją więzi społecznych jest pogrążenie się w religijnej iluzji, która rodzi społeczeństwo obłąkanych owiec, zupełnie bezbronnych wobec grasujących
pomiędzy nimi wilków, od czasu do czasu pożerających najsłabsze owieczki.
Ludzie nie dzielą się na dobrych i złych, lecz na ofiary i drapieżników. Budulcem więzi społecznych są owieczki, skłonne do zaakceptowania iluzji. Na czele
owczarni stoją „pasterze", którzy strzygą owieczki i dają im pustą namiastkę stabilizacji. Nie chronią jednak bezbronnych owieczek przed „wilkami". (vide: True Detective — World needs bad men)
Rzeczywistość społeczna poza owczarnią nie istnieje. Nie tworzą się bowiem trwałe więzi międzyludzkie. Alternatywą dla „obłąkanej" rzeczywistości
kulturowej, jest brutalna rzeczywistość naturalna, w której rozkwita nasza zwierzęca kondycja, której głównymi siłami są popędy seksualne i egzystencjalne.
Sposobem na okiełznanie tych popędów był wynalazek iluzji religijnej, przesłaniający naszą zwierzęcą rzeczywistość — rzeczywistościami narracyjnymi,
wirtualnymi, wymyślonymi. Zdolność do pogrążania się w iluzji była cechą adaptacyjną gatunkowo, gdyż najsilniejszym jednostkom dawała siłę wspólnoty.
Kiedy zanikają iluzje, wartości wspólnotowe ulegają systematycznemu rozkładowi. Nie ma wprawdzie owczarni, lecz powraca twarda walka w której wygrywają
drapieżnicy i modliszki.
Fabuła serialu jest dość prosta i skrajnie przerysowana, co służy temu, by stała skię ona głównie osnową dialogów światopoglądowych — o rzeczywistości
społecznej, przyrodniczej i kosmicznej. (vide: True Detective — Life is a dream)
Osią serialu staje się de(kon)strukcja starych mitów (religijnych), po której następuje konstrukcja nowego mitu: nowoczesnego mitu łowcy, bardziej
adekwatnego w kapitalistycznej i zsekularyzowanej rzeczywistości społecznej.
Objawienie
Nowy mit łowcy
Obaj detektywi to dwa typy wykolejonych życiowo łowców: jeden z nich jest sfiksowany seksualnie, drugi — mentalnie. Pierwszy wiedzie zbyt spokojne i
poukładane życie i jego tłumione instynkty pierwotnego łowcy znalazły sobie ujście w „łowach seksualnych", które kompletnie wykolejają jego życie osobiste
i zawodowe. Fiksacja drugiego jest diametralnie przeciwnej natury: jest spełniony jako łowca, lecz cierpi na deficyt stabilizacji, po utracie rodziny, w
konsekwencji czego traci wiarę w cokolwiek i nie jest zdolny do budowania jakichkolwiek relacji międzyludzkich: rodzinnych, koleżeńskich i zawodowych.
Jedynym jego napędem są nieustanne „łowy", dzięki którym wyrasta na geniusza dochodzeniowego. Skrajne odarcie się z iluzji, owocujące niezdolnością do
budowania stabilnych więzi międzyludzkich, wykolejają jego życie zawodowe, poza którym nie istnieje jako łowca.
Słabości jednego jak i drugiego doprowadzają do podobnego rezultatu: samotność, alkohol, wegetacja. W końcu po latach obaj postanawiają sobie pomóc i
wspólnie wyruszają na „łowy" w czasie których „zbawiają się" wzajemnie, dając sobie to, czego brak był źródłem dawnych fiksacji. Niespełniony łowca doznaje
„łaski polowania", czyli trafia na prawdziwego drapieżnika i prawdziwą walkę. Aspołeczny asceta doznaje „łaski" prawdziwej więzi międzyludzkiej: partner
ratuje mu życie. „Zbawienie" łowców polega na tym, że w finałowym odcinku jednemu skleja się rodzina, drugiemu zaś ...wraca zdolność akceptacji iluzji.
Nihilistyczny ateista zalany łzami deklaruje odzyskanie wiary w „najstarszą opowieść" w której istnieje gdzieś taki wymiar rzeczywistości w którym ponownie
spotyka się ze swą tragicznie zmarłą córką.
Happy end
Finał pierwszego sezonu kończy się sceną mistyczno-religijnej dyskusji pod gwiaździstym niebem między dwoma
detektywami-łowcami, którzy snują dialog o walce „ciemności" z „jasnością".
Łowca „chory" na aspołeczny ateizm wyjaśnia wówczas, co było źródłem jego „defektu" filozoficzno-naukowego: do 17 roku życia wychowywał się bez telewizji,
w dziczy na Alasce: „więc nie było tam, kurwa, za wiele do roboty, poza łażeniem, odkrywaniem". Brak telewizji zrobił więc zeń badacza, rozbijającego w pył
wszelkie iluzje.
1 2 Dalej..
« Antropologia kulturowa (Publikacja: 09-06-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9673 |
|