|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Antropologia filozoficzna
Uczta z głupim czyli nocne rozmowy o tym, dlaczego sensowność jest urojeniem [3] Autor tekstu: Kamil Wieczorek
Idąc dalej: wolna wola prowadzi do skrajnie, okropnej wręcz, konsekwencji. Jeśli na gruncie nauki, czy sensownego namysłu, co wyraźnie widać w matematyce,
postulujemy zawsze związek przyczynowo-skutkowy, gdzie musi pojawić się jakaś przyczyna by zmienić stan obecny i zastąpić go nowym — to jak temu
powszechnie uznawanemu prawu, najbardziej podstawowemu, możemy przeczyć na gruncie wolnej woli, która takiej przyczynowości z racji swej wolności nie
podlega? Jeśli to prawda, to ten magiczny mechanizm (wspomniany prędzej przy chceniu chcenia) byłby niezwykle czymś zaskakującym i fascynującym, czymś
czemu badaniu oddałbym swe życie! Coś co przeczy prawu przyczynowości i w dodatku działa! Może to mój brak inteligencji powoduje, że nie mogę pojąć takiego
zjawiska. Ale czy to nie jest trochę tak, że ta wolność woli jest po części wymówką dla katolickiego Boga? Sama już causa prima (każda, niezależnie od
religii), podobnie jak wolna wola, prowadzi nas do zniesienia prawa przyczynowości [20]! Ja oczywiście rozumiem, że
większość z nas tutaj jest wierzących. Nawet jak się nie mylę, Michał ze mną gadał dzisiaj na korytarzu, więc też jest na przyjęciu. A mu niewiarę zarzucić
byłoby ciężko. Ale jak się tak zaczniemy nad tym zastanawiać, jak dostrzeżemy tyle zła na świecie, a wyznajemy dogmat o stwórczym akcie Boga, to zapytamy
skąd to zło? No to wszystko wina Szatana, bo to on skusił tą niedobrą Ewę. No dobrze, ale kim jest Szatan? A no upadłym aniołem. Dobrze, ale kto stworzył
aniołów? Hmm… chyba… Bóg! Dobrze! Ale jeśli on ich stworzył takich jacy są, i nas takich jacy jesteśmy — to czy nie on odpowiada za zło na świecie? A
no nie! Skądże znowu! I wtedy dowiaduję się, że przecież mamy wolną wolę! Genialny zabieg, który automatycznie uniewinnia Boga przed Trybunałem Cierpienia
Ludzkiego. Bóg niczemu winny, bo on dał nam wolną wolę, a zło pochodzi od nas, bośmy grzeszni. Nic, tylko okropne myślenie systemowe [21]. Jest to niedorzeczność i sprzeczność, która jeszcze bardziej ujawnia się na gruncie teologii! Paradoks
niesamowity! Dlatego niezmiernie zadziwia mnie Martin Luther, który jako wierzący stwierdza, że bez łaski Boga się nie obejdzie! My nic nie możemy, bośmy
grzeszni. A jeśli ktoś jest dobry, to tylko dzięki temu, że Wszechmogący tak postanowił. Można by tu też przywołać Pierrea Abelarda, myśliciela nad wyraz
mądrego [22]. Uważał, że niezależnie od tego jak oceniamy czyny pogan pod względem wartości moralnej — wszyscy ci,
którzy umierają bez znajomości Ewangelii są potępieni. Sama niewiara jest już wystarczającym powodem, dla którego ludzie ci nie mogą dostąpić zbawienia.
Nawet, nawet jeśli przyczyna owej ślepoty, do której zostali oni przeznaczeni przez Boga, jest dla nas niejasna [23]
(sic!).
Ale samo stwierdzenie, że wola jest tylko wymówką dla bogów, jest niewystarczająca, bo i przed narodzinami religii żydowskich istniało pewnie przekonanie o
wolnej woli. Jest to, jak już nadmieniłem kilka razy — złudzenie, które w nas zachodzi. Przytoczony przeze mnie przykład drugiego człowieka (woli), który
działa na mnie człowieka pierwszego, świadomego i zmusza do czynienia tego co uzna za stosowne — rzeczywiście prowadzi do schizofrenii. Trzeba zauważyć, że
tak naprawdę wszystko sprowadza się do bycia obserwatorem swojego życia, a nie jego realnym realizatorem. Dopiero charakter empiryczny informuje mnie kim
jestem. A to sprowadza się tylko do zwykłego stwierdzenia faktu, niepodlegającego dyskusji [24]. Nam się tylko wydaje,
że ja-wola to ja-świadomy. I owszem, jesteśmy jednym bytem, ale różnie się przejawiającym. Omam powstaje dlatego, że nie ujmujemy naszego charakteru a
priori, tylko aposteriori. I dopóki nie dokonamy czynu, nie wiemy co zrobimy przez co wydaje się nam, że mamy na to jakikolwiek wpływ. A potem możemy być
albo zadowoleni, albo zaskoczeni swoim wyborem (co też często się zdarza).
I teraz ci jeszcze wytłumaczę tę moją intencję piękną, a jakże! Celem moim nie jest pozbawienie sensu moralności, życia czy jakiekolwiek niecne czyny.
Ponieważ jeśli determinizm jest prawdziwy, to jest to najwspanialsza rzecz jaka nas spotkała w całym wszechświecie! Najpiękniejsze piękno z
najpiękniejszych piękności. Doskonale tą myśl wyraził Kant:
"Można się zatem zgodzić na to, że moglibyśmy obliczyć zachowanie się człowieka w przyszłości z taka pewnością, z jaką obliczamy zaćmienie księżyca lub
słońca, gdyby było rzeczą dla nas możliwa tak głęboko wglądać w sposób myślenia jakiegoś człowieka (...)" [25].
Jeśli psychologia, która dzisiaj w porównaniu z innymi dziedzinami dopiero raczkuje, genetyka, medycyna i cała ta biologia dotycząca człowieka, rozwinie
się na tyle by móc ująć nasz charakter inteligibilny, albo by nie wchodzić na pole metafizyki — charakter empiryczny (co powinno wystarczyć) i móc po
zbadaniu człowieka przewidzieć jego postępowanie ze stuprocentową pewnością — to wreszcie będziemy mogli osiągnąć to, do czego dziś tylko udajemy, że
dążymy. Czyli do pokoju między ludźmi. Ale takiego prawdziwego — bez przestępstw, bez złośliwości [26], bez wrogości.
Będziemy mogli programować ludzi, tak jak dzisiaj robimy to z maszynami. A jeśli wprowadzimy świadomą eugenikę, to będziemy mogli zapobiegać chorobom
genetycznym i wadom wrodzonym. Raj na ziemi nie będzie już tylko czczą mrzonką. Bo jeżeli charakter nasz jest niezmienny a określone pobudki powodują tylko
konkretne skutki, to nauczenie się ich przewidywania uwolni nas od tylu nieszczęść dzisiejszego świata. Jeśli poznamy prawdziwy status ontyczny człowieka,
tj. wzór na człowieka — to będzie to coś nad wyraz fascynującego, bo poznając człowieka poznamy równocześnie wszystkie odpowiedzi. Owszem, niektóre będą
przekraczały granicę naszych a priori form poznania, ale będziemy mogli stwierdzić, że to nas przekracza — co będzie pewnym rodzajem odpowiedzi, bo
przestaniemy sobie dowolnie fantazjować na pewne sprawy, które z tej racji powodują poważne konsekwencje.
A jeżeli ktoś ma wątpliwości dotyczące tej wizji i zapyta siebie: czy wtedy nie przestaniemy być wolni? Odpowiem na to — nigdy nie byliśmy. Obecny ja to
wypadkowa mojego charakteru i wszystkich zdarzeń z przeszłości (pobudek, które mnie tu doprowadziły). Kształtowały mnie zdarzenia pozytywne, jak i te
negatywne. Również bez tych negatywnych byłbym dzisiaj zupełnie kimś innym. Gdyby pani w liceum mnie nie zniechęciła do matematyki, możliwe, że dziś nie
prowadziłbym tej dyskusji a zajmował się programowaniem jakiś dziwnych automatów do kawy, które nawet reszty nie wydają. I tu też nowego znaczenia nabiera
myśl, że każdego dnia, każdej chwili, każdej sekundy, tak po trochu umieramy. Niby wiemy, że jesteśmy sobą, ale czy ja sprzed dziesięciu lat to naprawdę
ja? Nie, to był ktoś inny — łączy mnie z tym człowiekiem tylko wspólne imię i nazwisko. Stała jest w nas tylko nazwa przedmiotu, którym jesteśmy. Posiadamy
świadomość swej ciągłości swojego ja, ale jest to właśnie ciągłość zmian, a nie stałości. Wszyscy bowiem boimy się śmierci jakby miała ona zakończyć naszą
egzystencję, a nie dostrzegamy tego faktu, że w ciągu całego życia umieramy nieustannie — zmieniamy się, bogacimy w doświadczenia. Bo ja
osiemdziesięcioletni to na pewno nie będę ja dwudziestoletni.
Oczywiście ten nowy świat nie byłby możliwy dla każdego z obecnie żyjących. Ani Marks, ani nawet religia chrześcijańska nie obiecuje zbawienia wszystkich
ludzi — w pierwszym wypadku odpada burżuazja, w drugim grzesznicy. Jednak na jedno wychodzi. I ani jedni, ani drudzy — nie są w stanie realnie zbawić ludzi
— obie proponują zbyt idealistyczne rozwiązania by je realizować. Kwestię tę być może poruszę innej nocy i opowiem ci o Państwie Współcierpiących, ale dziś
na pewno już nie, bo powoli robi się widno i przyjdzie nam iść do pracy.
Jakkolwiek dlatego uważam, że nie powinno być innej nauki, niż ontologia, czyli antropologia. Każdy namysł jaki uprawiamy powinien mieć jakieś zastosowanie
dla sprawy społecznej, ludzkiej — tak, by poznając myślą byt, rozpoznać go prawidłowo, ale tylko po to by móc go umiejętnie nagiąć do swej myśli [27]. Po pytaniu „dlaczego coś jest takie?", powinno nastąpić „jak to można ulepszyć?". Po to by było Pięknie — nie by
niszczyć ludzkość, ale by ją U-Piększyć. I co prawda istnieje niebezpieczeństwo, że jakiś złośliwy człowiek mógłby ową wiedzę wykorzystać do własnych
celów, ale gdyby to kryterium miało przeważyć musielibyśmy zaprzestać postępu. Proch usprawnił pracę w kopalniach, ale dopomaga także zabijać ludzi.
Problem nie tkwi w odkryciach, ale w ludziach, których może w przyszłości można będzie przeprogramować. Moralnie wątpliwe? Odpowiem w ten sposób: dla mnie
dzisiejszy świat jest wątpliwy moralnie. Teoretyczne mamy wolność i swobodę, ale nie umiemy z niej korzystać. A jak tak dalej pójdzie to się wyniszczymy i
nie będzie już żadnej moralności. Odkrycie statusu ontycznego człowieka może uratować ludzkość i pozwolić osiągnąć to, o czym dziś tylko marzymy, a nie
zdajemy sobie sprawy, że w rzeczywistości jest to zaprzeczeniem nas samych. Ale umierając każdego dnia, codziennie zaprzeczamy sobie samym. Proces ten nie
jest niczym nadzwyczajnym i ekscentrycznym, czy nawet szalonym. Różnica jest tylko taka, że sobie tego nie uświadamiamy. A kiedy to zrobimy, stworzymy coś
Pięknego, za co w końcu będzie warto umierać.
Epilog patetyczny
Desmond skończył bablać.
Za oknem zobaczyłem jak powoli zaczynało świtać. Miasto budziło się do życia, niszcząc ciszę nocy. A jak wiadomo powszechnie, wszystkie złe istoty udają
się wtedy na spoczynek, według maksymy: gdy rozum śpi, budzą się demony[28]. Wiedziałem, że nie przegadam Desmonda,
więc zdecydowałem się wyjść.
— No cóż, Desmondzie, nie przekonałeś mnie w zupełności! To wszystko tylko sofizmaty i bajdurzenie. Nie jesteś wcale lepszy od Klechomedesa! Gwarantuję ci,
będziesz miał w życiu pod górkę! Z takim nastawieniem, rozważając wszystko, dzieląc włos na czworo i szukając tej zmyślonej natury człowieka, którą sobie
Wielcy Profesorowie Filozofii wymyślili, żeby mieć w ogóle jakieś zajęcie! Niczym się nie różnisz od ludzi, którzy na przyjęciach Gospodarza oddają się
tylko tanim rozrywkom! On zaoferował ci coś innego, ale źródło jest te same. Robisz to, co lubisz, tak jak wszyscy. Jesteś egoistą! I tylko dlatego, że to
ty tu siebie mniemasz za wspaniałego myśliciela, stwierdzasz, że twoje rozrywki są lepsze i szlachetniejsze. Powtórzę ci, z ludźmi to ty będziesz miał
ciężko. Nie naprawisz ich, nie zmienisz! To sprawa przegrana! Siebie możesz tylko zmienić, więc wyjedź lepiej do Afryki do murzynków, zbuduj sobie
pustelnię i nie wracaj tu nigdy!
1 2 3 4 Dalej..
« Antropologia filozoficzna (Publikacja: 13-10-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9747 |
|