|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie » Młot na czarownice
8. Jak ludzi w bestie zmienią Autor tekstu: Młot na czarownice
Tak to niektóre sprawy swoje szatani przez czarownice
zwierzchownie tylko, i na oko odprawują, tak i w odmienianiu ludzi w postać
bestyi jakichkolwiek sobie postępować zwykli. Bo przemienienie postaci w postać
abo stworzenia w stworzenie, sam szatan zna, że nie czyje insze, tylko Boże
dzieło jest, dlategoż na pustyni po Zbawiecielu naszym chciał tej próby doświadczając
jeśli jest Synem Bożym, żeby był kamienie w chleb przemienił. Wszakże on
jako zrazu pychą uniesiony, stolicę swoją przeciw stolicy Boskiej chciał
postawić, tak i z miejsca swego zrażonym będąc nie inaczej jako małpa
ludzkich tak on Boskich spraw naśladowca być w oczach ludzkich usiłuje. Stądże
wzbudzenia one gadzin rozmaitych przez czarowniki w Egipcie, przed oczyma
faraonowemi, stąd i przemieniania ludzi w postaci różnych bestyi. Ale jako w stworzeniu fałszywym Boskim naśladowca: tak i w przemienieniu ludzi w inszą
postać kłamca jest. Pyta Albertus, jeśli szatani czynić mogą prawdziwie
zwierzęta? Odpowieda że mogą, ale te które zowiemy niedoskonałemi: Gdzie
wiedzieć potrzeba, iż stworzenie jest dwojakie, doskonale, jako jest człowiek,
wół, osieł, i insze. Nie doskonałe, jako są węże, żeby, myszy, muchy, które
dlatego zowiemy niedoskonałymi, iż z zagniłości materyej rodzić się mogą.
Te tedy ostatnie szatan może czynić, lecz nie zaraz ani w mgnieniu oka, jako Bóg
czyni, ale za czasem [ … ] jako czynili przez czarowniki w Egipcie.
Przemienienie zaś jest dwojakie: Istotne abo rzeczywiste, i zwierzchowne.
Przemienienia istotnego rzeczy w inszą rzecz nikt inszy oprócz Stwórce
wszystkich rzeczy uczynić nie może. Przemienienie zwierzchowne dwojakie też
jest, abo w przymiotach na istocie polegających, abo mniemaniu i oczach patrzącego.
To oboje szatan czynić może, pierwsze gdy choroby i insze przypadki w ciele
ludzkim za dopuszczeniem Bożym sprawuje, o którym przemienieniu, tu się nie mówi,
jedno o tym, które czyni fantazyjej, i oczach patrzących ludzi, bo tak
przemieniając ludzi w bestie, nie przemienia ani istoty, ani przymiotów, tylko
rozumienie uczarowanego i patrzących nań, że
sie mniema być taka a taka bestia, choć nie jest, co czyni przywodząc z pamięci,
postać onej bestiej do fantazyjej (w czym mu jest przyrodzenie posłuszne) jako
duchowi (quo ad motum localem). Kłamiąc wszakże tak fantazją i oczy rozumu
oszukać nie może, jako tego który się do ciała nie tak dalece przywiązuje.
Dla tegoż ci, którzy mniemają być tak przemienionymi rozumieją
dostatecznie. O czym ną różnych miejscach przykłady się najdują, które
wszakże gęstsze bywają w krainach wschodnich, aniżeli naszych zachodnich, a zwłaszcza co się tknie drugich person, nie samych czarownic, bo te
przemienienia takiego na swych osobach zwykły często wszędzie zażywać.
A opuściwszy one dawne i od Poetów ogłoszone przykłady, o czarownicy nazwanej Circe, która towarzysze Ulissesowe w bestie była obróciła:
także towarzystwo Diomedesowe , w ptastwo obrócone, którzy czas długi około
kościoła Diomedesowego latali. I insze gościnne niewiasty, które goście
swoje w bydło dla noszenia ciężarów przemieniały. Także przemienienie
Apulejusa Philosopha w osła, o czym sam księgę napisał. Świeże i ktore
pocześciej w piśmie najdujem, wiarę nam mogą czynić. Nabuchodonozor król
mniemał się być siedm lat wołem, (acz się to tam sprawą Boską działo) i trawę jako wół jadał.
Augustyn święty w księgach swych wspomina oyca
Praestanciusowego, który czas niemały mniemał się być koniem i zboże wespół z inszymi żołnierzom nosił. Już młodzieniec on w Salaminie mieście Królestwa
Cypryjskiego w osła obrócony, w trzy lata w tej mniemanej osobie trwający
(jako się w drugiej części tej księgi w rozdziale 4. pokaże) czyli wątpliwość
taka w tym przemienieniu czarowniczym zostawi? które to przemienienie
czarownice zwykły czynić nie tylko w osobach cudzych, ale częstokroć w swoich i nierówno częściej, o czym z wielu inszych przykładów te się tu
przynoszą.
Bartholomeus de Spina Dominikam Theolog i Inquisitor w swej
książce, którą napisał o czarownikach powieda: Iż niejaki Antoni Leo
mieszczanin Fererski z żoną swoją pod przysięgą zeznali, że przed trzema
laty w łożnicy swojej dobrze zamknionej nocy jednej, dwa wielcy kotowie
pokazali się, czyhając na jedno ich dziecię, których oni ponieważ spali nie
postrzegli, aż skoro dziecię krzyczeć poczęło. Już abowiem prawie wyssali
byli krew z dziecięcia onego, gdy sie rodzicy ocknęli, z której przyczyny w krótkim czasie dziecię wysechszy umarło. Porwawszy się tedy z łoża, skoro
jeno parę kotów ujrzeli, żeby je pojmawszy pobili, aczkolwiek mąż jednego z nich żelazną łopatą (jako rozumiał) barzo dobrze uderzył drugiego też
ledwie byli nie oskoczyli, jednak obadwa okna doskoczywszy, spuścili się, ani
ich więcej było nocy onej dać. toż właśnie temuż stadłu we dwie lecie po
tym przydało się: przy córce niedawno narodzonej. Te abowiem, gdy dwa wielcy
kotowie jeden morągowaty [ 1 ] a drugi biały z czarnymi płatami, podczas spania rodziców jej, nocy napadli,
obudziła rodziców wielkim płaczem. Którzy obaczywszy, że koci z łoża
skoczyli żeby ich pojmali, nic nie sprawili. Abowiem jako pierwej, tak i na ten
s, łatwo rąk ich uszły oknem się na dół spuściwszy, a panienka ona po dwu
dniach wysszechszy umarła. Inszych po tym nocy bieganie wielu kotów czyhających
na insze dzieci (i na miejsce gdzie maść jedna od czarownice dana była w schowaniu, żeby się nią namazawszy, byli uzdrowieni, abowiem i oni sami już
byli wysuszeni, ale bardzo szkodliwie) częstokroć słyszeli, choć w domu
jedne tylko koteczkę małą mieli.
Ale i czarownica jedna, która niedawnych czasów była
tona, powiedziała im, gdy jej o to pytali, iż były dwie białegłowy
czarownice, w postaci kotów co je w łożnicy zieli, które też insze dziatki
ich przed tym świata powiły, obyczajem opisanym, i przydała to, że ich zna,
jedno imienia ich powiedzieć nie chciała, znakami tylko mymi one wyrażając.
Tegoż przemienienia czarownic w koty według oka
phantazyjej jest świadek drugi w Ferarzu imieniem Philip rzemieśnik, ten pod
przysięgą sądownie uczynioną powiedział: Że w tym roku czarownica jedna
przed trzema miesiącami oszukała go, namawiając, żeby od dziecięcia którego
leczyć (sama podobno krew z niego wyssawszy) podjęła się, nie odganiali kotów,
jeśliby się takie około I niego łasiły, i do niego przystępowały. Tegoż
tedy dnia po, odejściu onej niewiasty w godzinie obaczył z żoną swoją kotkę
wielką, której i przedtym nie radzi widzieli, a ta do dziecięcia śpieszno
przystępowała. Która gdy rodzice z bojaźni częstokroć odganiali, na koniec
za dokuczaniem jej, mąż rozgniewany, zamknąwszy drzwi, oną kotkę i tam i sam uciekającą oszczepem ukłół, aż na koniec z okna wysokiego wyskoczyć
musiała, i o ziemię się prawie rozbiła. Do tego tedy czasu, ona baba
czarownica, upadszy na wszystkiej sile, długi czas leżała: czym się stało,
że co ją miano trochę o czary i suszenie dziatek podejrzeną a mianowicie o dziecię tego Philippa, ono podejrzenie weszło w wielki dowód. Abowiem
wszystkie razy i rany, które kotce były zadane, w onej babie były znalezione.
Także też w miasteczku jednym Biskupstwa Argentyńskiego,
którego wymieniać nie potrzeba: Robotnik jeden dnia pewnego, gdy w domu swoim
drwa do pieca rąbał, kot jakiś niemały przybieżawszy miotać się nań począł,
robotę mu przerywając. Którego gdy odganiał, aż drugi jeszcze więtszy
przybieżawszy z pierwszym wespół oba mocniej do niego drzeć się poczęli.
Których on gdy odpędził, trzeci do nich jeszcze przybył. Ci wszyscy go opadłszy,
jedni do twarzy mu skakali, a drudzy go za nogi kąsali. Strwożony tedy, i jako
powiedał, w takim strachu nigdy nie bywał i przeżegnawszy się, a rąbania
drew zaniechawszy, one koty zajuszone, to do twarzy, to do nóg się jego miotające,
drwy rąbanemi po głowie po nogach i po grzbiecie pobiwszy z trudnością od
siebie ode . Zaledwie godzina po tym wyszła, gdy znowu drwi ł, przyszli dwaj
siepacze od urzędu, i jako złoczyńce gali go, i do sędziego prowadzili: który
zdaleka oba mszy go, niechcąc go słuchać rozkazał: żeby go na w wieżę,
gdzie na garło zwyczaj był więźnia sadzać wsadzono. Płacze nieborak, nie
wiedząc przyczyny nieszczęścia swego, i nie czując się w żadnej rzeczy
winnym: : trzy dni przed strażą swoją, z narzekaniem przypadek swój niewinny
opłakiwał: którzy im się pilniej u sędziego o przesłuchanie jego starali.
Tym się bardziej sędzia gem zapaliwszy, z fukiem i łajaniem powiedał, że się
tak wielki złoczyńca i czarownik niecnoty swojej żadnym sposobem zaprzeć ani
też niewinności swojej pokazować loże, gdyż są jasne dowody jego spraw
niecnotliwych. Aczkolwiek tedy za staraniem straży do przesłuchania u sędziego
żadnym sposobem przyjść nie mógł: jednak za namową inszych Radziec dał mu
wolne ucho. Wyprowadzony z więzienia, gdy przed sędziem stanął, a sędzia nań i wejrzeć nie chciał, on nieborak upadszy do nóg inszych radziec siedzących
prosił, żeby mu przyczynę tego nieszczęścia jego i więzienia powiedziano.
Zaczym sędzia rozgniewany mówić począł. Niecnotliwy człowiecze, tako się
do zbrodni twoich nie znasz? oto dnia tego, i tej godziny, trzy białegłowy
miasta tego zacniejsze poraniłeś: tak, że na łożach leżąc, ani wstać,
ani ruszać się mogą. Ochłodził się nieco on nieborak, i o dniu także
godzinie, i wszytkim przypadku swoim myśląc, rzekł. Jakom żyw nigdy żadnej
białejgłowy nie bił, ażem dnia tego a godziny którąście wspomnieli drwa rąbał,
świadectwo stawię, gdyż mię i czeladź urzędowa rąbiącego drwa zastała.
Sędzia zatym barziej rozgniewany rzekł: Patrz jakoć swoje niecnoty okryć
pragnie. Białegłowy chore leżą, razy pokazują, i że je pobił jawnie
powiadają. Tedy robotnik on lepiej sobie przypadek swój uważając rzekł: Tej
godziny jako powiedacie, pamiętam żem bestie bił, ale nie niewiasty. Zdumieli
sie wszyscy pytając coby to były za bestie. Tedy on to wszytko co się działo z podziwieniem wszystkich powiedział. A oni zrozumiawszy iż to sprawa szatańska
była, puścili wolno onego ubogiego robotnika, zakazawszy mu, żeby tego nikomu
nie powiadał. Jednak od ludzi pewnych ta rzecz zatajona nie była. Przetoż ci,
którzy przywodzą słowa Kanonu Episcopi. Jeśliby kto wierzył, żeby którekolwiek
stworzenie w lepsze abo gorsze j mogło być przemienione, abo z postaci w postać
przekształtowane, takowy nad niewiernego gorszy jest. Niech mówię ci uważają,
jako słusznie w tej materyjej tego Kanonu , przeciwiać się zmamionemu
przemienianiu zażywają: ponieważ Augustyn Ś. Doktor kościoła Bożego
takowemu według fantazyjej i oka przemienieniu wiarę gaje. Abowiem w Księgach
swoich wspomniawszy co poganie mówią o towarzyszach Ulissesowych w besie od
czarownice Cyrce przemienionych. I o Arkadyjczykach w wilki obróconych napiwszy
się napoju jakiegoś, Bogu swemu swemu Liceowi ofiarowanego spomniawszy to
powieda: że słusznie temu wierzyć mamy, dlatego, że i czasów jego, takowe
sie rzeczy działy. Słowa jego po tym takie następują. Jeślibychmy abowiem
rzekli, że tym rzeczom wiary dawać niepotrzeba: które się wysszej powiedziały,
teraz takowi, którzy toż twierdzą, że abo tego na doznali, abo od ludzi
pewnych słychali. I ja gdym był w ziemi Włoskiej, słyszałem takowe rzeczy o powieci jednym krainy tej, gdzie gościnne niewiasty biegłe w tej bezbożnej
nauce, w serze zwykły zadawać, którymby chciały albo mogły podróżnym, żeby
się w bydło przemieniali, i wszelakie potrzeby domowe, na sobie dźwigali, którą
posługę odprawiwszy, potem ksobie przychodzili. Jednak nie miewają w sobie
umysłu bestialskiego ludzki i rozumny.
Poty Augustyn: stąd sie pokazuje, iż on nie bez
twierdzenia wielu świadków dawał temu wiarę, że się takie rzeczy mogą
dziać od czarownic. Z czym zgadza się i to, Inquisitorowie o czarownicach
powiedają, z powieści którzy tego na sobie doświadczyli, tak też o przemienianiu czarownice w kotki, nie według natury, ale fantazyjej i oczu.
Przeto iż się indziej i tu po częci pokazało, iż te rzeczy nie są
niepodobne, ani się pismu świętemu sprzeciwiają, bez wątpliwości wiarę im
dać potrzeba, oprócz żeby kto rozumiał się być mędrszym nad Augustyna ś. i inszych Doktorów świętych, którzy w tym rozumieniu zgadzają się z Augustynem Świętym.
Przypisy: [ 1 ] Morągowaty — pręgowany « Młot na czarownice (Publikacja: 06-07-2002 Ostatnia zmiana: 25-01-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 980 |
|