|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia kultury
Nietzsche - ojciec inżynierii społecznej [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Pewien historyk straszył inżynierią społeczną jako przesterowywaniem społeczeństwa czasów rewolucji francuskiej, które wiąże się ze wzrostem konfliktów
społecznych. Oświecenie nie ma wiele wspólnego z ideą inżynierii społecznej. Inżynieria to koncepcja naukowa a projekty społeczne czasów Oświecenia były
formami przednaukowymi, można je więc określić formami magii społecznej. Chciano zmienić społeczeństwo za pomocą świeckich religii czczących różne
abstrakcyjne idee. Duże wpływy miała religia naturalna Jana Jakuba Rousseau. Poszukiwanie nowych rozwiązań społecznych poprzez gloryfikację prymitywnej
natury to czołowy błąd Oświecenia, który zaowocował wszystkimi patologiami darwinizmu społecznego. Dokładnie to chciał uleczyć Nietzsche. Inżynieria
społeczna nie ma nic wspólnego z radosną twórczością jednostek ani z jakimiś ideologiami — takie aplikacje to jest magia społeczna.
Inżynieria społeczna jest jedynie narzędziem społecznym. Jest jak młotek, który nie jest ani dobry ani zły, lecz można nim budować lub niszczyć.
Inżynieria społeczna to know-how, które pozwoli przejść od społeczeństw spontanicznych do synergicznych. Społeczeństwa synergiczne będą o wiele silniejsze
i efektywniejsze niż naturalne czyli spontaniczne. Wbrew przesądom inżynieria społeczna nie oznacza też redukcji wolności jednostek, lecz zazwyczaj
zwiększa ich możliwości.
Bóg wyjałowiony
Główną inspiracją nietzscheanizmu był kopernikanizm, dzięki któremu Nietzsche zrozumiał, że najważniejsze są próby obalania i
rozwijania uznanych teorii, a nie wymyślanie nowych koncepcji, które jedynie blokują rozwój wiedzy. Fałszywe koncepcje mogą utrzymać się przez wieki w
których obrastają cała mozaiką fałszów wtórnych. I gdy w końcu okazują się błędne ich upadek staje się kataklizmem społecznym. Tak właśnie było z
heliocentryzmem. Porzucony i nie rozwijany w starożytności, został wyparty przez błędny geocentryzm. Gdy po wiekach Kopernik przeprowadził jego udaną
krytykę, upadek fałszywej koncepcji pociągnął za sobą „śmierć boga". Upadek został zamortyzowany w czasie, gdyż przez pierwsze dwa wieki starano się
ograniczać heliocentryzm do grona specjalistów. Wcale tak być nie musiało, gdyż chrześcijaństwo nie ma wiele wspólnego z kosmologią, więc równie dobrze
mogłoby się rozwinąć z heliocentryzmem. Jednak wieki zespalania nauk chrześcijańskich z geocentryzmem sprawiły, że pociągnął na dno centralną koncepcję
religijną.
Oświecenie zrozumiało ten problem. Voltaire pisał, że kwestia istnienia boga jest nieistotna. Nawet gdyby nie istniał, to trzeba by go wymyślić, skoro
opiera się na nim etyka społeczna. Padnie bóg, padnie etyka, wybuchnie rewolucja i padnie cały system społeczny. Dokładnie tak się stało.
Z rewolucji nie wyciągnięto żadnych wniosków poza uznaniem, że należy wzmocnić ochronę chyboczącej się idei. Francja która cały wiek obśmiewała przed całą
Europą wszelkie przesądy religijne, po upadku rewolucji wprowadziła karę śmierci za bluźnierstwo oraz rozpoczęła budowę nowej religii i tworzenie
najnwszego testamentu (spirytyzm, który podbił także XX wiek).
Jedynie Nietzsche wyciągnął wnioski z upadku geocentryzmu. Bóg przestał być siłą kulturową, która dawniej rozwijała społeczeństwa. Sztuczne podtrzymywanie
tej idei nie ocali społeczeństw. Im dłużej będzie podtrzymywana fikcja tym bardziej Europa będzie popadała w dekadencję. Europa potrzebuje realnej siły
kulturowej i więzi społecznej. Dawni kapłani mają infrastrukturę więc mogą się stać nowymi filozofami prawdziwej inżynierii etycznej, ale muszą porzucić
coś co przestało realnie działać.
Trzeba zrozumieć z jakiej perspektywy Nietzsche krytykował chrześcijaństwo. Uznawał mianowicie, że podstawowym kryterium oceny systemów i wartości nie ma
nic wspólnego z jakimikolwiek abstrakcyjnymi ideałami, liczy się nade wszystko jakie niosą skutki społeczno-kulturowe. Systemy chore wyjaławiają kulturę,
prowadzą do stagnacji, rodzą kulturę dekadencką. Systemy zdrowe generują dynamikę kulturową prowadzącą do stałego przekraczania kolejnych barier,
kreatywności, siły. Systemy zdrowe to systemy transcendujące, podlegające stałej modyfikacji.
Oświecenie przyniosło załamanie prymatu kultury nad naturą, poszukiwania wartości i celów w bogu. Odtąd zaczęło się poszukiwanie etyki w naturze i samym
człowieku. Nietzsche uważał to za regres i sytuację kryzysową. Kwestię istnienia boga uważał za nieistotną, a gdy ustami szaleńca ogłaszał „Bóg umarł! Bóg
nie żyje! Myśmy go zabili!" — mówił jedynie, że idea boga po Oświeceniu straciła swą siłę kulturową. Jest już tylko pustą nazwą, która nie napędza już
etyki ani dążeń społecznych. Problem widział w tym, że idea została uśmiercona bez wypracowania społecznej alternatywy, bez uruchomienia nowej siły
etycznej i teleologicznej (celowościowej) — a to oznacza erozję więzi społecznych oraz wejście kultury w stan dekadenckiej wegetacji. Etyka nie musi się
opierać na bogu, lecz społeczeństwo musi mieć jakieś źródło wzorców etycznych, które służą do umacnia więzi oraz napędzają dynamikę kultury.
Śmierć idei boga Nietzsche traktował jako wyzwanie dla filozofów oraz nauk społecznych. W ten sposób narodziła się idea inżynierii społecznej. Głównym
wyzwaniem filozofii przyszłości ma być multidyscyplinarna synteza i rozwój nauk społecznych, dla wypracowania nowych mechanizmów społecznych, które w
sposób naukowy i empiryczny wypracują takie instrumenty, które gwarantują budowę synergicznych społeczeństw i dynamikę oraz żywotność kultury.
Nietzsche pisał, że nikt z ówczesnych nie jest w stanie pojąć tych wyzwań. Wiek XX nazywany był wiekiem Nietzschego, co oznacza jedynie tyle, że jego obawy
zostały potwierdzone całkowicie, lecz etycznie jesteśmy wciąż na poziomie wieku XVIII.
Dlaczego społeczeństwo potrzebuje bieżącej rewitalizacji ideałów etycznych? Jak głosi zasada Goebbelsa: „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą".
By zatem ożywić prawdę wystarczy jedynie sto powtórzeń. Obecnie za to medialne kazalnice nie zawracają sobie głowy wyższymi ideami. Nietzsche pisał jeszcze
przed tą erą głosząc niezbędność stałej obecności idei etycznych dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństw. Przy czym prawdziwa etyka to nie zakaz
zabijania czyli najprostsze powściągi wegetatywno-biologiczne, lecz idee, które stymulują transcendowanie kolejnych form złożoności społecznej, poszerzanie
granic wyobraźni, tego co stymuluje pomoc i kooperację. Etyka powinna głosić „filozofię spotkania", jak ujmował to prof. Nowicki. Nietzsche nie podawał,
jakie wartości przekazywać ma nowa etyka, gdyż to powinno być przedmiotem multidyscyplinarnych badań.
Pokazywał przede wszystkim, że liczy się ich treść. To w jaki sposób kształtują zachowania. Forma może być różna, filozoficzna, religijna, baśniowa,
poetycka itd. Ateista nie musi być fundamentalistą spierającym się o dekoracje.
Biologizacja etyki
Inżynieria społeczna jest zdemonizowana jako niecne manipulowanie społeczeństwem. Jednocześnie w miejsce kapłanów prawodawstwem etycznym zajęli się
biologowie i inni przyrodnicy. Jest to kompletne nieporozumienie, gdyż rekonstruowanie mechanizmów zachowań z popędów czysto biologicznych, musi dać
najprymitywniejszą wersję etyki przedkulturowej. Musi to prowadzić do spłaszczania społeczeństw do poziomów prymitywnych, kopiowania porządku z dżungli (po
zejściu z drzew). Kopiowanie etyki z biologii musi prowadzić do budowy prymitywnych systemów społecznych i w konsekwencji — zaniku dynamiki kulturowej. To
kultura stwarza bowiem cele społeczne. Etyka, która tworzy coraz bardziej złożone i efektywne systemy społeczne musi być wytworem kultury. Natura tak
wysoko nie sięga.
XX wiek to wiek etyk zakotwiczonych w naukach przyrodniczych, miast bardziej złożonych nauk społecznych. I przyniósł on rekordowe zezwierzęcenie człowieka,
stając się wiekiem ludobójstw, wojen światowych, czystek, Holocaustu, totalitaryzmów i groźby zagłady całej ludzkości. To także wiek spektakularnego
rozwoju technik ułatwiających życie, atomizacji społecznej, postmodernizmu oraz utraty przez Europę wiodącej roli cywilizacyjnej najpierw na rzecz Ameryki,
a następnie — Azji. Nie jest to zwykły przypadek, lecz pokłosie upośledzenia kulturowego, które zapowiadał Nietzsche w razie gdy po śmierci boga nie
zostanie odtworzona żywotność kultur i społeczeństw za pomocą inżynierii społecznej opartej na empirycznych naukach społecznych. Etyka bonobo to ciut za
mało. Konsumeryzm, który przyszedł z postmodernizmem to najbardziej nihilistyczna forma dekadencji o której pisał Nietzsche.
Jeśli nie nastąpi radykalna zmiana paradygmatów kulturowych na Zachodzie, to kwestią czasu jest kiedy kierunek cywilizacji zostanie podporządkowany
społeczeństwom, które zachowały swe więzi — zwłaszcza Chinom opartym na etyce Konfucjusza.
Być może powodem do nadziei odrodzenia nauk społecznych jest fakt utrzymującej się niezwykłej popularności Nietzschego. Jego pisma poddawane są coraz
bardziej wyrafinowanym analizom. Padają kolejne mity: uważano go za piewcę nihilizmu, podczas gdy właśnie nowa etyka jest osią tej filozofii, wysuwano, że
nie zbudował własnego systemu, w istocie był głównie metodologiem, który przebudowywał filozofię w oparciu o teorię systemów.
Za największe ciągle żywe nieporozumienie nietzscheańskie uważam postrzeganie jego filozofii jako podporządkowanej biologii, podczas kiedy jest dokładnie
odwrotnie: nietzscheanizm skorygował błąd Oświecenia, które wtłoczyło etykę w biologię i naturę. Nietzsche wrócił do ujęcia chrześcijańskiego. W etyce
natura jest podrzędna wobec kultury: chrześcijaństwo pokazało, że etyka kulturowa może przezwyciężyć nawet największy instynkt naturalny, czyli chęć
przetrwania. Ujęcie chrześcijańskie było poprawne tylko chore. Etyka powinna wzmacniać zdrowie. Tymczasem do dziś pokutuje mniemanie o tym, że Nietzsche
koncentrował się na biologii.
Filozofia eksperymentalna
Doniosłość Nietzschego nie polegała na wymyśleniu jakichś nowych koncepcji, lecz na przekształceniu filozofii w multidyscyplinarną naukę eksperymentalną
oraz zaaplikowaniu do filozofii synergii w miejsce indywidualizmu — dość z wymyślaniem nowych systemów od podstaw, trzeba budować zespołowo, czyli
zaczynamy od próby podważenia słabości największych systemów i oczekujemy na efekty, jeśli system padnie, to znaczy, że był wadliwy, bierzemy się za
następny wpływowy — jeśli ocaleje to staramy się go rozwinąć oraz implementować. Filozofowanie młotem nie ma nic z nihilizmu czy zniszczenia idei prawdy
oraz metafizycznych metanarracji. To po prostu zniszczenie systemów, które kruszy krytyka lub negatywnie weryfikuje życie.
1 2 3 Dalej..
« Filozofia kultury (Publikacja: 10-04-2015 Ostatnia zmiana: 11-04-2015)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9830 |
|