Złota myśl Racjonalisty: "Paweł zdawał sobie sprawę z tego, że próba przełamania tej kultury uniżoności nie ma sensu, że jej złamanie wymagałoby pogwałcenia tabu, że ten język to świat, z którego nie daje się uciec, świat czapki miętoszonej w ręku w obliczu proboszcza, policjanta, urzędnika, świat niewiary w partnerstwo, w którym idea społeczeństwa obywatelskiego jest groteską."
Kiedy przyznano Polsce prawa do organizacji Euro 2012, roztaczano w mediach wizję wielkiego skoku gospodarczego, jaki dzięki temu się dokona w Polsce.
Tymczasem Euro okazało się jedynie mechanizmem pogłębiania skali neokolonizacji w Polsce. Dla polskiej branży budowlanej Euro było jak tajfun, który
dokonał ogromnego pogromu w branży.
Jedynym segmentem budowlanki, który na
Euro zrobił świetny interes byli krajowi producenci asfaltu, czyli głównie Orlen i Lotos. Czynniki decyzyjne chcą więc „naprawić" i to „zaniedbanie". Oto Polskie
Radio donosi: GDDKiA: drogi z betonu, nie asfaltu, zaś wiodący portal gospodarczy wnp.pl dodaje, że Polska dokonała odkrycia, iż drogi z cementu są
lepsze i pomogą walczyć z globalnym ociepleniem.
Czy drogi betonowe są lepsze?
Autostrady betonowe w Polsce to pozostałość po inwestycjach III Rzeszy. Najbardziej znany był dudniący odcinek A4 na Dolnym Śląsku. Autostrady te
przetrwały nawet osiemdziesiąt lat, tyle że nie da się porównać natężenia ruchu z ubiegłych dekad do obecnego. Obecnie
nie ma już w Niemczech dróg „pohitlerowskich". Budowane w ostatnich dekadach drogi z betonu w Niemczech sypią się już po
dwóch-trzech dekadach. Zob. 300 km niemieckich autostrad do wymiany,
Niemieckie autostrady pełne są dziur,
Niemiecka „autobahna" w rozsypce.
Skoro Niemcy beton zastępują asfaltem, to dlaczego u nas ma być odwrotnie?
Oczywiście od czasów Hitlera technologia betonowych dróg poszła znacznie do przodu i stale się rozwija. Ale tak samo jest z asfaltem. Głównym kryterium
powinno być doświadczenie w danej technologii, czyli know how. A tego w Polsce nie posiadamy. Posiadamy natomiast wyższe know how w asfalcie. Zamiast więc
rozwijać to co znamy, niwelując jego słabości, naraz zdecydowano, że będziemy uczyć się praktycznie od zera technologii budowy dróg betonowych.
Zapowiedzią tej siermięgi była historia wtopy z budową betonowego pasa dla nowego lotniska w Modlinie czy zmodernizowane w technologii betonowej fragmenty
gierkówki, np. z Piotrkowa Trybunalskiego do Rawy Mazowieckiej. Prof. Dariusz Sybilski z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów tę ostatnią modernizację tak
kwituje: „S8 do Katowic to jedna z najbardziej przykrych w czasie jazdy dróg szybkiego ruchu w Polsce. Jest ani cicha, ani wygodna. A to jest efektem braku
doświadczenia polskich wykonawców".
Jeśli więc wejdziemy mocniej w beton na drogach to opcje są dwie: tych, których nie wykończyło Euro, wykończą betonowe drogi lub też z powodu braku doświadczenia tudzież sprzętu
inwestycje te od razu zostaną zlecone Niemcom.
Czy drogi betonowe są tańsze?
Uzasadniając wielki zwrot ku drogom betonowym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podniosła, że do 2022 pozwoli to zaoszczędzić 635 mln zł.
Całkowicie innego zdania jest Polskie Stowarzyszenie Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych, które szacuje, że
technologia asfaltowa pozwoliłaby zaoszczędzić w polskim budżecie co najmniej 710 mln złotych na etapie budowy oraz co najmniej 1 mld 241 mln złotych w
zakresie kosztów budowy oraz eksploatacji drogi w okresie 30 lat.
Dlaczego zatem beton?
Prawdziwą przyczynę dla której naraz asfalt stał się passe a beton „nowoczesny" można zrozumieć jedynie w świetle tego, że prawdziwą władzę w Polsce
sprawują międzynarodowe koncerny. Trzeba to widzieć w kontekście sławetnego medalu dla Biedronki tudzież niezwykłych preferencji ekonomicznych dla
międzynarodowych montowni w Polsce. Prawdziwa przyczyna tego nagłego zwrotu polega na tym, że:
1) przemysł cementowy w Polsce został w ramach transformacji kompletnie podbity przez międzynarodowe koncerny, głównie niemieckie oraz francuskie;
2) przemysł asfaltowy w Polsce nie tylko ocalał, nie tylko jest w 80% własnością państwa, ale na dodatek dzięki Euro i inwestycjom drogowym złapał wiatr w
żagle.
Aktualna konfrontacja branży cementowej z asfaltową jest zjawiskiem unikalnym, gdyż jest to starcie dwóch diametralnie przeciwstawnych efektów
transformacji. Branża cementowa w Polsce wyraża sobą esencję tego co było najgorsze w polskiej transformacji. Branża asfaltowa wyraża to z kolei, co było
najlepsze.
Cement — apogeum upadku
Wśród dziedzin polskiej gospodarki nie ma bardziej żałosnego przykładu podboju gospodarczego aniżeli branża cementowa. Swego czasu za taką uważałem branżę
piwną, która w 90% została podbita przez międzynarodowe koncerny, które w sposób barbarzyński zniszczyły polską konkurencję i obniżyły jakość piwa, by
spijać miliardy z polskiego rynku. Tyle że w branży piwnej nie udało się całkowicie zniszczyć polskich przedsiębiorców i od kilku lat ujawnia się pozytywny
trend wzrostu polskiego kapitału.
W przypadku cementu podbój był całkowity a upadek spektakularny. Miarą tego upadku jest fakt, że branża cementowa nie była dla Polski jedną z wielu, lecz
wyjątkową. W okresie zaborów ziemie polskie były jej jednym z pionierów, w okresie II RP Polska była liderem technologicznym, zaś w okresie PRL -
ilościowym.
Podobnie jak w przemyśle naftowym, Polska stała się historycznym pionierem współczesnej branży cementowej. W roku 1857 powstała
Cementownia Grodziec (Zagłębie Dąbrowskie), która była piątą na świecie (pierwsza w Cesarstwie Rosyjskim!).
Jej twórcą był hrabia Jan Ciechanowski — wysoki urzędnik Królestwa Polskiego (to był ten okres naszych dziejów, w którym urzędnicy w dużej mierze myśleli kategoriami
społecznymi i patriotycznymi). W monografii Ertela grodziecki cement opisywany był jako dorównujący angielskiemu, a
nawet go przewyższający. Otrzymał także wiele medali i wyróżnień na wystawach światowych, między innymi na wystawie petersburskiej w 1860, londyńskiej w
1862 i moskiewskiej w 1865. Przed pierwszą wojną światową przemysł cementowy na ziemiach polskich był w światowej czołówce. W 1913 w zaborze rosyjskim istniało 11 cementowni, w austriackim — 4, zaś w pruskim — 1. Ich roczna produkcja wynosiła wówczas 665 tys. ton, co stawiało ziemie polskie na 5. miejscu na świecie — za USA, Niemcami, Anglią i Rosją.
Dlaczego Cementownia Grodziec — ta perła polskich zabytków industrialnych jest dziś prowadzona do ruiny
zamiast zagospodarowania choćby muzealnego? Źródło: Opuszczone.com
W II RP nastąpił jego dalszy rozwój, choć pierwsza wojna światowa zaowocowała destrukcją tego przemysłu. Tym niemniej w 1937 Polska była 9. producentem cementu na świecie.
W 1930 w Zagłębiu Dąbrowskim wybudowano najnowocześniejszą cementownię w Europie -
Saturn w Wojkowicach. Przy tej okazji można porównać o ile bardziej patologiczna jest III RP. Saturna
wybudowano bez zezwolenia. Inwestor — Towarzystwo Górniczo-Przemysłowe „Saturn" — przypomniało sobie o tym już po uruchomieniu produkcji i władza
wojewódzka w Kielcach wydała pozwolenie post factum. Obecnie w tym samym kieleckim w miejscowości Podgórze wybudowano wodociągi. Niestety nie dopełniono
formalności i wodociąg został rozebrany, pomimo, że powstał na zlecenie władz lokalnych! Oto jest absurdalizm obecnego państwa: taniej wyszło rozebranie
wodociągu i ponowna budowa aniżeli legalizacja niedopatrzenia urzędniczego.
Produkowany w Wojkowicach portland-cement był znakomitej jakości, toteż eksportowany był na rynki zagraniczne, głównie do Szwecji, Norwegii, Stanów
Zjednoczonych i państw afrykańskich. Dla pracowników cementowni zbudowano kolonię domków jednorodzinnych (na 20 lat spłaty), a Towarzystwo „Saturn" dało
bezpłatnie place pod budowę tych domów, wykonało wodociągi, doprowadziło prąd elektryczny oraz pokryło część oprocentowania kapitału.
PRL rozbudował Saturna. Podobnie jak cały przemysł cementowy. W 1978 produkowano 21,5 mln ton. Polska była wówczas 10. producentem świata. Jeszcze w 1981 w
Argentynie chciano polskiego cementu ze względu na jego jakość.
W 1989 nastał w Polsce porządek okrągłostołowy i neokolonialny, zaprojektowany przez ludzi Sorosa, w którym władza gospodarcza była sukcesywnie
przekazywana międzynarodowym koncernom, działającym w Polsce bardziej destruktywnie aniżeli władze zaborcze [ 1 ].
Calutka branża cementowa została rozdrapana przez międzynarodowe koncerny, głównie niemieckie. W 2000 sprzedano cementownię Wojkowice koncernowi Dyckerhoff,
który od razu przystąpił do burzenia zakładu, niszcząc te wszystkie części wielkiego kompleksu, które mogłyby zostać wykorzystane do wznowienia produkcji.
Tak to wygląda dziś:
[ 1 ]Można to też ująć inaczej: nasi nowi zaborcy nauczyli się na doświadczeniach starych, którzy odebrali Polsce jedynie wolność polityczną, zaniedbując podbój gospodarki, dzięki czemu Polska przetrwała i odrodziła się.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.