Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.290 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Prawda w kwestiach religijnych to po postu pogląd, który przetrwał.
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Międzymorze, Rosja i Niemcy [1]
Autor tekstu:

Koncepcja Międzymorza umacnia się w polityce polskiej, o czym świadczy jednoczesna publikacja dwóch totalnych krytyk tej idei — jedna z punktu widzenia niemieckiego, druga — rosyjskiego.

W „Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Jędrzeja Bieleckiego Mrzonka Międzymorza, w którym autor dowodzi, że między krajami Europy Środkowej istnieją zbyt duże różnice interesów, by mógł zrodzić się między nimi sojusz, a zbliżenie wynika jedynie z oporu przed pogłębianiem integracji. Ergo: nie ma żadnej alternatywy dla strategicznego sojuszu z Berlinem.

Z kolei w „Myśli Polskiej" ukazał się tekst Antoniego Koniuszewskiego Międzymorze? A co to jest?, w którym autor przekonuje, że nie mamy realnych atutów, by przyciągnąć do idei Międzymorza Ukraińców i Białorusinów, więc stoimy przed dwoma możliwymi scenariuszami: akceptujemy konfederację czy inną formę wchłonięcia wschodnich Słowian przez Rosję, która dzięki temu odzyskuje pozycję mocarstwową, w konsekwencji czego Polska będzie zależna od Kremla, lecz będzie traktowana jako sojusznik i brama do Berlina, albo też bierzemy udział w dalszym odrywaniu Ukrainy i Białorusi od Rosji, w konsekwencji czego Polska zostałaby okrążona od wschodu koloniami niemieckimi, co byłoby niebezpieczne dla naszego rozwoju.



W istocie obie opcje rezygnacji z Międzymorza jawią się jak zamienianie siekierki na kijek.

Jeśli zrezygnujemy z Międzymorza, by nie robić opozycji Niemcom w Unii, wówczas pozostajemy jedynie dla Niemiec dawcą organów i innej taniej siły roboczej. Dla Niemiec nie jesteśmy realnym partnerem, co doskonale pokazała pierwsza dekada w Unii, kiedy utrącano i hamowano strategiczne inwestycje polskie, które pozwoliłyby nam rozwinąć skrzydła. Niektórzy wskazują, że zbudowano przecież autostrady — tyle że to drogi dla Niemców, bo nie dość, że zdemolowano przy nich polską branże budowlaną, to jeszcze ceny poruszania się po owych autostradach są iście niemieckie. Dla Niemiec możemy być w Unii partnerem tylko w sojuszu środkowoeuropejskim.

Jeśli zrezygnujemy z Międzymorza, by nie robić Rosji problemów z odbudową mocarstwowej pozycji w Europie, to siłą rzeczy albo dojdzie do nowego trwałego podziału stref wpływu w Europie, albo — co równie prawdopodobne — do kolejnej konfrontacji między Rosją a Niemcami o pozycję hegemona w Europie. A że Polska leży między oboma tymi krajami, to pewnie znów będzie najbardziej poszkodowana w związku z tą konfrontacją.

Generalnie więc widać, że żadna opcja rezygnacji z Międzymorza nie brzmi atrakcyjnie. Oczywiście owa nieatrakcyjność po części wynika z tego, że obecne są u nas wpływy i Rosji i Niemiec, przez co jesteśmy nieco w rozkroku, co ogranicza nam korzystanie z owoców sojuszu strategicznego z jednym z sąsiadów. Czysto teoretycznie więc można sobie wyobrazić, że pełen sojusz z Niemcami lub pełen sojusz z Rosją mógłby przynieść nam lepsze owoce niż owa kresowa połowiczność.

Tyle że historia nie wspiera żadnego z tych kierunków myślenia. Przez większość naszych dziejów byliśmy skonfliktowani tak z Rosją, jak i z Niemcami. Teza o nawiązaniu ścisłego sojuszu musi być traktowana jako teza o charakterze nadzwyczajnym i jako taka powinna być argumentowana nadzwyczajnymi argumentami.

Mówiąc inaczej: gdyby Niemcy lub Rosja zamierzały uczynić z Polski uczciwie traktowanego sojusznika, powinny być znacznie bardziej przekonywające dla Polaków. Są to kraje na tyle doświadczone historycznie, że zdają sobie sprawę, że pogróżkami wiele w Warszawie nie zdziałają, że powinny z czymś przyjść.

W przypadku Niemiec mogłoby to być zablokowanie Nord Stream 2 czy koncesje w rygorach polityki klimatycznej. W przypadku Rosji takim gestem byłoby szybkie zwrócenie wraku Tupolewa czy korzystniejsze ceny surowców energetycznych. Tymczasem z obu tych kierunków słyszymy jak dotąd głównie pogróżki i reprymendy. To nie zadziała, i powinni to wiedzieć.

Zapamiętajmy zatem, że nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów, tymczasem zaś w świetle wielowiekowych doświadczeń historycznych ze strony Niemiec i Rosji przychodziły głównie próby podboju. Wspólny wzrost przychodził niemal bez wyjątku kiedy kierowaliśmy się ku środkowej Europie.

Owszem, nie mamy obecnie wielu atutów ani szczególnej mocy przyciągającej, ale przecież tysiąc lat temu też nie mieliśmy, a nawet według niektórych nie istnieliśmy. Stworzył nas dopiero sojusz strategiczny, choć niezbyt trwały z Czechami, w wyniku którego zatrzymaliśmy pochód Niemiec na wschód. Umocnił nas następnie trwalszy już sojusz z Węgrami. I w końcu sojusz z Litwą zbudował pozycję mocarstwa środkowoeuropejskiego.

Polska istnieje i zakwita w środkowoeuropejskich sojuszach strategicznych.

Bielecki w Rzeczpospolitej wyliczył szereg barier pomiędzy dzisiejszymi krajami środkowej Europy, które według niego przekreślają dorzeczność koncepcji międzymorskich. Tyle że owe bariery i rozbicie środkowej Europy między Wschód i Zachód wynika nie z racji obiektywnych i geopolitycznych, lecz przygodnych i przejściowych. Nade wszystko wynika to właśnie z rozbicia i braku myśli sojuszniczej w środkowej Europie. A bez tej myśli słabym krajom Europy Środkowej nie pozostaje nic innego jak przyspawanie się do Niemiec lub Rosji. Jedynie Polska jest na tyle silna, że tkwi w rozkroku niemiecko-rosyjskim. I właśnie dlatego Polska to obiektywnie rzecz biorąc jedyny kraj, który może uruchomić proces integracyjny Europy Środkowej.

Bielecki zauważa, że aktualna skłonność Węgier ku Rosji wynika z braku dostępu do morza, nie mogą więc zbudować sami gazoportu i uniezależniać się surowcami energetycznymi od Rosji. Przez lata naciskali na sąsiednią Chorwację, by wybudowała u siebie gazoport, lecz bez skutku, więc Orban zrobił to co musiał i zgodził się na atom na rosyjskich kredytach.

Projekt środkowoeuropejskiego korytarza gazowego Północ-Południe jako projekt unijny istnieje od lat i opiera się na koncepcji budowy trzech gazoportów, które następnie mają zostać połączone gazociągami: LNG Świnoujscie, wyspa Krk (Chorwacja) oraz Konstanca (Rumunia). W ten sposób Europa Środkowa planuje zespolenie potencjału gazowego trzech mórz: Bałtyckiego, Adriatyckiego i Czarnego. Projekt ten solidarnie blokowali Niemcy i Rosjanie.



W sposób typowy dla siebie, czyli za pomocą ekonarracji. Gazoport w Świnoujściu miał niekorzystnie wpływać na dobrostan maklemburskich nietoperzy. Oczywiście ekologia to jak zwykle zasłona dymna. Niemcom nie podobało się to, że Świnoujście byłoby konkurencją wobec niemieckiego terminalu regazyfikacyjnego w Rostocku (150 km od Świnoujścia). W efekcie porozumieli się z Rosją i walnęli nam pod Świnoujściem mało sensowny ekonomicznie projekt Nord Streamu, który ograniczył możliwe zanurzenie statków z LNG do 13,2 m, tym samym ograniczył możliwość rozwoju tego projektu.

W efekcie Polska przymierza się do budowy kolejnego gazoportu, tym razem w Trójmieście, który będzie bardziej odporny na blokowanie przez koncepty rosyjsko-niemieckie.

Do budowy swojego gazoportu zabiera się obecnie także Chorwacja. Ma ona o tyle lepszą sytuację niż pozostałe części Europy Środkowej, że jest najmniej uzależniona od zewnętrznych surowców, np. gaz w 2/3 ma swój. Tym niemniej teraz kiedy pojawiła się realna szansa na Międzymorze, zaczynają się urealniać także projekty gazoportu na Krk, który mógłby zasilić także i Węgry. Tym niemniej władza jest tam nie tak jednolita, jak obecnie w Polsce czy na Węgrzech, więc brakuje stanowczego i jednolitego głosu w polityce energetycznej jako strukturze Międzymorza. O ile bowiem prezydent Kolinda Grabar Kitarowić wywodząca się z Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej zapewnia w Polsce, że Chorwacja będzie budowała gazoport, o tyle już minister gospodarki wywodzący się z mniejszościowego koalicjanta, niemieckojęzyczny Tomislav Panenić, martwi się, że ptaki będą musiały się przeprowadzić nieco dalej i kombinuje, by pozbawić tę inwestycję strategicznego statusu.

Widać tutaj jak ważne jest, by głos Warszawy brzmiał zdecydowanie, by wyeliminować ten opór materii, który wkładają nam w szprychy sąsiedzi tak ze Wschodu, jak i z Zachodu, zatroskani o to, że Europa Środkowa może się wybić z pozycji wasala na pozycję partnera.

Trzeba podkreślić o co toczy się gra: nie o to, jak usiłują nam wmówić, że tworzymy coś antyrosyjskiego lub antyniemieckiego. Rzecz idzie o partnerstwo. Tylko bowiem jako Międzymorze Europa Środkowa może być partnerem tak dla Rosji jak i Niemiec i swoje stosunki ułożyć harmonijnie.

Międzymorze to zatem taki projekt Europy, w której jej neoimperialistyczna wschodnia flanka jest oddzielona silną strefą buforową od postimperialistycznej zachodniej flanki.

Sądzę, że nie mamy tutaj sensownej alternatywy. Jeśli nie powstanie Międzymorze to może krótkofalowo Niemcy i Rosja osiągną lepsze korzyści. Być może nawet podzielą sobie Europę, lecz będzie to stabilność krucha, która najpewniej zakończy się konfrontacją, która stanowi realne ryzyko dla Niemiec, gdyż Rosja nie może sobie pozwolić, by europejski rynek został przejęty przez tańszy gaz i ropę z Iranu czy Azerbejdżanu. Rosja może więc być skazana na coraz mocniejszą walkę o kontrolę Europy.

Międzymorze jest zatem szansą na ocalenie projektu integracji europejskiej na zasadach partnerskich. Nie dajmy sobie wmówić, że to jakaś szpica antyrosyjska lub antyniemiecka. To raczej Niemcy i Rosja nazbyt się przyzwyczaiły do słabej Europy Środkowej, na której to słabości opierają swoją ekspansję, nie zawsze partnerską.



Ryga, Łotwa


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (18)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 11-03-2016 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9984 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365