Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Czesław Szymoniak 8 na 8 Mnie się wydaje, że to jest robienie z igły widły. Dlaczego nie można by dziecku, w każdym wieku, powiedzieć spokojnie i delikatnie (bez emocji, histerii, płaczu) prawdy? Ja jako dziecko piecioletnie przeżyłem pogrzeb babki. Niosłem wraz kuzynami na czele orszaku pogrzebowego taki specjalny wieniec i nie pamiętam żeby to byla jakaś szczególna trauma. Kompletnie niewłaściwym podejściem jest wg mnie oszukiwanie dziecka kłamstwami takimi jak na przykład podróż zmarłego czy bzdurami o odejściu do jezuska i aniołków.
Reklama
Lengyel - Błąd Pauliny. 3 na 3 Myślę, że go nie było. Zapoznanie dziecka ze śmiercią jest koniecznością - i, niestety często przykrą. Jak zastrzyk szczepionki, który dziecko boli i stresuje po to, żeby potem nie było gorzej.
hamp - @Szymoniak *robienie z igły wideł ;) Pewnie to była tylko literówka, ale wolę zwrócić uwagę na zapas.
Autor:
hamp Dodano:
01-11-2013 piotao 3 na 3 Ja podałem przykład liści, trawy i mrówek, które co roku umierają. Dużo o tym rozmawialiśmy z synkiem i świetnie zrozumiał. Chyba nawet rozumie obieg materii w przyrodzie...
Autor:
piotao Dodano:
02-11-2013 Jacek Tabisz - @autorka 12 na 12 Ważny i ciekawy temat, choć też uważam, że trzeba po prostu powiedzieć prawdę. Natomiast nie podoba mi się pani powołanie się na ociekającą hipokryzją myśl księdza Twardowskiego - "spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą". Jako chrześcijanin, niejako profesjonalnie zaangażowany w ten mit, powinien raczej napisać: "świętujmy, że tyle ludzi szybko idzie do boga". Jeśli zaś zgadzał się ze swoją myślą, powinien był jak najszybciej porzucić fałszywe poglądy i dziwaczny zawód. Tymczasem wyszła mu hipokryzja.
DeeDee 1 na 1 Miałam może 10 lat jak umarł mój pradziadek. Pamiętam, że jego zwłoki leżały dwa dni w jednej z sypialni w domu dziadków. Dzień przed pogrzebem przyjechaliśmy tam z rodzicami - ja i mój młodszy brat. Rodzina była liczna więc miałam sporo kuzynostwa - młodszego - ja byłam najstarsza z dzieci. Pamiętam jak całą zgrają staliśmy przy łożu ze zmarłym pradziadkiem. Zaglądaliśmy tu i ówdzie. W pewnym momencie ja podnioslam do góry nogę pradziadka a któryś z młodszych kuzynów rękę. Nagle wszystkim nam wydało się że pradziadek ożył. Zgraja dzieciaków wybiegła z krzykiem przerażenia z pokoju. Dodam, że nie było przy nas żadnego dorosłego. Na czas pogrzebu wszystkie dzieci zostały w domu pod opieką jednej z ciotek - trudno byłoby okiełznać zgraję dzieci na cmentarzu. Potem pamiętam, że będąc nastolatką w rodzinnym mieście często z koleżankami z podwórka chodziłyśmy na pobliski cmentarz pospacerować, poczytać nagrobki, często porządkowałyśmy zaniedbane groby - zazwyczaj w lecie, jak miałyśmy dużo czasu a kolonie już były za nami.. Rozumiem, że dziś dzieci mają zupełnie inne życie, gdzie śmierć widzą tylko w tv. Dobrze, że są takie książeczki.
Autor:
DeeDee Dodano:
02-11-2013 onepiotrek - według mnie - najlepiej tak - 2 na 4 Anna Salman 2 na 2 Coś w tym jest, że dziś ludzie bardziej unikają tematu śmierci. O chorobach rozmawiają starsi, młodsi muszą być zdrowi i radośni. Nigdy nie popierałam takiego infantylnego, amerykańskiego podejścia, że każdy musi być szczęśliwy i wszystko jest OK (a o problemach tylko za pieniądze z psychoterapeutą). Za to problem refleksji nad śmiercią rozwiązują filmiki typu "Uwierz w ducha", "Dotyk anioła", itp. Najzdrowsze podejście mieli dla mnie ludzie na wsi (takiej prawdziwej), gdzie wszyscy się znali, wszyscy cieszyli się z narodzin, smucili śmiercią, współczuli chorym, ale traktowali to jako element życia, jako coś naturalnego, wpisanego w cykl przyrody. Jednak nie mogę się zgodzić Jackiem Tabiszem, bo inaczej odczytuję wiersz ks. Twardowskiego - ludziom trzeba okazywać życzliwość dopóki są między nami. Tego nie zastąpi potem bieganie na groby, dawanie na mszę, klepanie formułek - to tylko wyciszanie własnego sumienia.
cmos To ja może napiszę coś o Niemczech. W Niemczech niejaki Willi Weizel robi bardzo dobry cykl programów dla dzieci mniej więcej od lat 7 do 10 (Willi will's wissen http://de.wikipedia.org/wiki/Willi_wills_wissen). I jeden jego odcinek (numer 16, Wie ist es mit dem Tod? , niestety nie ma już na youtubie nawet kawałka) był o śmierci i umieraniu. Rzecz była świetnie zrobiona, dostała kilka nagród za twórczość telewizyjną. Willi towarzyszył grabarzowi w kopaniu grobu, obejrzał i dotknął zwłoki, porozmawiał na stypie z rodziną zmarłego, z pastorem o śmierci generalnie i ze stuletnim staruszkiem.Byłem pod wrażeniem, rewelacja, trudno zrobić to lepiej.
Autor:
cmos Dodano:
02-11-2013 KORIUS - @Anna Salman 2 na 2 "Jednak nie mogę się zgodzić Jackiem Tabiszem, bo inaczej odczytuję wiersz ks. Twardowskiego - ludziom trzeba okazywać życzliwość dopóki są między nami. Tego nie zastąpi potem bieganie na groby, dawanie na mszę, klepanie formułek - to tylko wyciszanie własnego sumienia." -Ogólnie zgadzam się z wypowiedzią, poza tym zdaniem. Tak, żadne zabiegi po czyjejś śmierci nie zastąpią tego, co możemy zrobić w stosunku do innych ludzi dopóki żyją, fakt bezsprzeczny. Jednak z punktu widzenia księdza katolickiego, czy w ogóle chrześcijanina, nie rozumiem tego pośpiechu w kochaniu. Przecież zgodnie z chrześcijańskim mitem będzie na to cała wieczność. Stąd słuszny zarzut hipokryzji, bo czyżby sam ksiądz w to wątpił? Czy mamy kochać na siłę, na czas, aby zdążyć, załapać jakieś punkty? To raczej z punktu widzenia ateisty trzeba tu i teraz wyrazić to, co mamy do zakomunikowania innym (i niekoniecznie będzie to miłość), bo potem będzie po herbacie. ;-)
Autor:
KORIUS Dodano:
02-11-2013 tatajarek 1 na 1 "Autorka nie skupia się na duchowym wymiarze śmierci, zwracając uwagę na fakt, że NIE WIEMY, co się z nami dzieje, kiedy umrzemy." Jak to nie wiemy? Myśle, że każdy uczciwy neuromedyk dobrze wie, co czuje gnijący mózg, w którym kotłują się robaki.
Jan Werbiński 2 na 2 Nie wiemy co się dzieje po śmierci? Co to za metafizyczne bzdury? Oczywiście, że wiemy i potrafimy to zbadać. Dzieciom można mówić, że po śmierci jest z nami dokładnie to samo, co przed urodzeniem. Po prostu już nas nie ma, a przed urodzinami jeszcze nas nie było. Chyba każdy potrafi sobie uświadomić, że już był taki czas, kiedy nas nie było i to nic nadzwyczajnego? :)
onepiotrek - jak się czyta te "komentarze", to nie wiadomo - czy się śmiać, czy bać...
Anna Salman - @KORIUS A może on był ateistą, tylko po prostu o tym nie wiedział. Jak twierdził Kant - człowiek wymyślił boga, aby znaleźć uzasadnienie dla własnej moralności. Twardowski był po prostu dobrym człowiekiem - pracował z dziećmi niepełnosprawnymi, opiekował się bezdomnymi kotami. Napisał wiele pięknych wierszy i to mi wystarcza. Zresztą doszukiwanie się u kogoś hipokryzji, czy interesowności nie leży w mojej naturze. A że śpieszmy się? Licencja poetica lub archaizm językowy. Dziś po prostu - zróbmy coś (kochajmy ludzi). Ale zaburza rytm wiersza. Nigdy nie pisałeś wierszy?
KORIUS - @Anna Salman A że śpieszmy się? Licencja poetica lub archaizm językowy. Dziś po prostu - zróbmy coś (kochajmy ludzi). Ale zaburza rytm wiersza. Nigdy nie pisałeś wierszy? -No dobrze, "śpieszmy" bez "się" rozumiem, można dokądś śpieszyć, co wcale nie oznacza, że komuś się śpieszy, ale jednak drugi człon - "tak szybko odchodzą" - sugeruje jednak pośpiech, że krótkie życie kończy się odejściem i wypada się wyrobić w czasie. To odejście brzmi tu dość definitywnie i "ostatecznie". A czy pisałem wiersze? Kilka mi się przydarzyło.
Autor:
KORIUS Dodano:
06-11-2013 Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama