|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Święty Świeckiego Kościoła Cieciej RP i jego rewolucja [2] Autor tekstu: Szymon Woźniak Igoronco
Żadną rewolucją nazwać tego nie sposób, bo sprawa nie zatoczyła o wiele
szerszych kręgów niż akademickie, ale udało się chociaż stworzyć na tej kanwie
nową klasę polityczną. A zatem sukces połowiczny. O przeciągnięcie na swoją
stronę młodzieży trzeba było się specjalnie postarać. Skoro Polska miała się
stać częścią Zachodu, to także najmłodsi Polacy musieli dobić do mentalnego
poziomu swoich rówieśników zza Łaby. I tutaj nieocenioną pomocą okazały się
inicjatywy Owsiaka. Co ciekawe, ta prozachodnia unifikacja nie polegała na
otwarciu na obowiązujące trendy i pomocy w zbudowaniu nowoczesnej sceny
muzycznej, raczej na przerabianiu nieszczęśliwie pominiętej rewolucji. I właśnie
temu służyła odkopana po prawie 30 latach przaśna legenda Woodstocku. W 1995 w Polsce nie trzeba było wyważać drzwi z napisem sex, drugz & rock'n'roll,
bo były one już od dawna otwarte, a mimo to zdecydowano się właśnie pod taki
sztandar wepchnąć ówczesną młodzież. Zdecydowano, bo przecież festiwalowa
inicjatywa nie należała wyłącznie do Owsiaka, a była wspierana przez publiczną
telewizję, Polskie Radio i wszelkie możliwe służby mundurowe, a zatem zielone
światło dla Przystanku Woodstock szło z samej góry. Podobnie zresztą, jak w przypadku WOŚP. Trudno odmówić racjonalności postępowaniom władzy, ktokolwiek ją
wtedy rzeczywiście sprawował, wszak podmienienie awanturujących się dekadenckich
krzykaczy, na przekonanych o swojej zajebistości hedonistów z dobrym
serduszkiem, zakrawa o majstersztyk inżynierii społecznej. I całe szczęście.
Jeszcze by na studia nie poszli i angielskiego się nie nauczyli. A w kraju
panowałaby mowa nienawiści.
Legenda w jaką obrosła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to dobry przykład
retorycznej przemocy, stosowanej przez ekipę z '68, gdy już wreszcie dorwała się
do władzy. Dla niegodziwców, którzy śmią wyrazić jakiekolwiek wątpliwości wobec
tej niepodważalnie szczytnej akcji i jej organizatorów, dobrzy ludzie mają
zawsze milion odpowiedzi, ale wszystkie podobne, oscylujące gdzieś wokół: „obyś
zdechł, podły skurwysynu". Podobnie wygląda „polemizowanie" z wieloma innymi
dogmatami tego niby świeckiego państwa, których światłość wpychana jest nam
szantażami moralnymi, z szafowaniem pojęciem faszysty na lewo i prawo włącznie. W efekcie o Wielkiej Orkiestrze mówi się wyłącznie dobrze, albo wcale. A kto
podniesie rękę na nią, ten niech będzie przeklęty po wsze czasy, jak chociażby
słynny hejter, Matka Kurka. Tak bezczelny, że po pierwszym procesie i przeczołganiu finansowym nie zgiął karku, jak inni którzy wcześniej nieopatrznie
zadzierali z Jurasem. Wojna, która zaczęła się na blogu Piotra Wielguckiego,
przeniosła się do sądów różnych instancji. I choć na stronie Kontrowersje.net,
pojawiające się co jakiś czas artykuły obnażające funkcjonowanie WOŚP, dały
całkiem sporej grupie czytelników pewien obraz, czym jest WOŚP, to niesławna
Kurka zbiera cięgi nie za te wszystkie zawarte w swoich artykułach fakty, liczby i przedstawiane schematy. Nie. Obrywa głównie za „obraźliwe sformułowania" i historię licytacji jednego biletu. Przy całej lawinie zarzutów formułowanej
przez Wielguckiego, to trochę mało. Ale i to wystarczy, by na hasło Matka Kurka
przeciętnemu odbiorcy mediów głównego nurtu zrobiło się niedobrze. „A to ten, co
przegrał z Owsiakiem". Tak ten, to także ten, który wygrał z Owsiakiem, ten,
dzięki którego obronie sąd nakazał Jerzemu Owsiakowi pokazać faktury transakcji
pomiędzy fundacją WOŚP, a jego firmą i firmą jego żony. Czego oczywiście Jurek
nie zrobił do dzisiaj mimo kilku wyroków ponaglających. A minęły ponad trzy
lata! Wygląda na to, że jednak nie będzie miał wyjścia. Jego kasacja została
odrzucona. Teraz także Naczelny Sąd Administracyjny domaga się okazania faktur
wystawionych przez firmy Złoty Melon, Mrówka Cała (zamknięta zaraz po wyroku
nakazującym okazanie historii rozliczeń tejże z fundacją), Jasna Sprawa oraz
Tabacco.
Wniosek mógłby być następujący: państwo działa i nie oszczędza nawet takich
osobistości jak pan Jerzy — i to w tych komunistycznych ponoć sądach! — jednak
to nie do końca prawda, bo też nie widać było jak dotąd żadnej determinacji, by
wyrok został wykonany. Inny sąd, w innej sprawie przyznał rację powodowi, Matce
Kurce, zaś szefowi WOŚP nakazał zapłacenia kary za zniesławienie. Nie
przeszkodziło to jednak arbitrowi tego procesu, kosztami rozprawy (prawie
równowartymi zasądzonej rekompensacie za straty moralne) obarczyć… Matkę Kurkę.
Takie rzeczy tylko w III RP!
Nierówne podejście aparatu państwa w podobnych sprawach, za to z różnymi osobami w rolach głównych występują nie tylko w relacji obywatele-celebryci; dotyczą
także niesprawiedliwego traktowania rozmaitych bohaterów i idoli tłumów.
Każdego mądrego, odpowiadającego jak z automatu: „A ty co zrobiłeś dla dzieci?" i wzywającego do stworzenia własnego Imperium Dobra, zachęcam do spróbowania
swoich sił i dostania się ze swoim przekazem do TVP, nie mówiąc już o otrzymaniu
regularnego programu, czy możliwości przejęcia anteny telewizyjnej Dwójki oraz
wszystkich regionalnych ośrodków w kraju. Na cały dzień. I to co roku! Przez 23
zimy. Jakoś tak się składa jednak, że te wszystkie możliwości i wiele innych
przeważnie rozpościerają się akurat konkretnie przed Owsiakiem. Ich spektrum
jest naprawdę szerokie — od przejmowania w ten jeden specjalny dzień, remiz
strażackich w różnych częściach kraju, do przejażdżki F16. Oczywistym jest, że z „Jurkiem" trudno rywalizować. I nikt nie chce mu zabierać zasług. Jak już
wspomniałem — doceniam każde uratowane życie. Jednak, warto zastanowić się co
takiego zrobił WOŚP. Wszak mija właśnie ćwierćwiecze od kiedy po raz pierwszy
zagrała orkiestra. 25 lat to naprawdę sporo czasu, wystarczy spojrzeć, jak
zmieniła się przez ten czas Polska.
Kiedy Owsiak z Chełstowskim organizowali pierwszą zbiórkę, byliśmy w samym ogniu
walk o transformację. Młode, nieprzystosowane do rynkowych prawideł państwo
potrzebowało wsparcia na wielu płaszczyznach, także w obszarze służby zdrowia,
to nie ulega wątpliwości. Jednak, czy potrzebuje go także po 25 latach? Czy
potrzebowała dekadę temu? Polska nie jest już krajem na skraju bankructwa, jak
pod koniec epoki komunizmu, konsekwentnie, mimo wszystkich przeciwności buduje
swój dobrobyt. Polacy także bardzo dużą część swoich pensji oddają na
ubezpieczenie zdrowotne i choć wciąż brakuje funduszy, to mają prawo oczekiwać
od polityków oraz urzędników poprawy zarządzania i sporządzenia planu na to,
skąd je zdobyć. Coroczna kwesta, której bezpośrednią przyczyną, jak twierdzi sam
Jurek, jest misja podniesienia z kolan polskich szpitali i przychodni (i coś od
25 lat nie może podnieść) nie pomaga obywatelom w wywieraniu presji na
rządzących, by ci należycie zajęli się służbą zdrowia, nie pozwala też dostrzec
wielu pozytywnych zmian w tym obszarze (przecież cały czas muszą zbierać),
utrwala zgubne przekonanie, że lekarzom trzeba dodatkowo płacić. Wreszcie — nie
daje rozwiązań systemowych, tylko doraźne, bywa, że zupełnie nie po myśli
placówek, które coraz częściej rezygnują ze wsparcia WOŚP-u. Jeśli przez 25 lat
(25 lat!) ten ruch odegrał jakąś rolę ustrojową, to jest to rola bez wątpienia
negatywna. Przy całym dobroczynnym charakterze, akcja Owsiaka to jedyny w swoim
rodzaju i w tej części świata… diss na państwo. I to diss, w którym bierze ono w dodatku czynny udział, ponosząc wszystkie koszty organizacji imprezy (nie
licząc tych, które generują firmy rodziny Owsiaków). Trudno szukać tak
przedziwnej formuły gdzieś poza granicami naszej niepodrabialnej
Rzeczypospolitej. Pewnie dlatego, że inne kraje są lub próbują być poważne, a przynajmniej poważniejsze od III RP. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której Niemcy, lub Czesi co roku wydają miliony z budżetu państwa, aby móc
poprosić swoich obywateli o jeszcze kilka euro i jeszcze kilkadziesiąt koron,
przyznając się tym samym do nieporadności i do tego w sumie to nie potrafią
zarządzać służbą zdrowia. Po prostu nie ma takiej opcji! Nadto te narody się
szanują, by samemu podkopywać morale w społeczeństwie i mydlić ludziom oczy
jakimiś pozorowanymi ruchami, kiedy prawdziwe problemy są do rozwiązania. Datki
zebrane podczas WOŚP stanowią ok. 0,003 % środków przeznaczanych na służbę
zdrowia z budżetu państwa. Wszystkie koszty związane z organizacją orkiestry
ponoszą Polacy, zarówno biorąc pod uwagę środki z budżetu (na utworzenie
sztabów, opłacenie zespołów, jednostek strażackich, wojskowych), jak i te, które
sami wrzucają do puszki. Nie można też zapominać o energii wkładanej przez
wolontariuszy, którzy sterczą z tymi nieszczęsnymi puszkami na mrozie. Co roku,
pod koniec tego szczególnego dnia „Jurek", ogłasza pobicie kolejnego rekordu
(ten moment kiedy wolontariusze, sztaby i wszyscy donatorzy się cieszą… mogą
się rozejść). Za rok, przygotowując się do kolejnego „finału" WOŚP opublikuje
kolorowy wykres „rozliczenia" poprzedniej zbiórki. I to by było na tyle.
A kto spyta o faktury, niechaj szczeźnie.
Formuła WOŚP jest typowa dla Cieciej RP, ale nawet jak na ten chory system,
wyśrubowana do granic mozliwości. W kraju, gdzie setkę najbogatszych obywateli
stanowią pośrednicy prywatyzacji mienia Skarbu Państwa, nie należy się dziwić,
że także w dziedzinie dobroczynności prym wiedzie partnerstwo publiczno-prywatne. Jeśli już naprawdę musimy bawić się w scentralizowaną i zbiurokratyzowaną charytatywność, to niech ten Owsiak będzie
pracownikiem administracji państwowej, z zespołem oddanych i dobrze opłacanych
specjalistów, i urządzi taką narodową kwestę, skoro i tak wszystkie koszty
ponoszą samorządy i inne urzędy, czy placówki państwowe. Tylko wtedy cel
musiałby być inny, bo jako się rzekło wcześniej, żadne normalne, nie
schizofreniczne państwo nie podkopuje tak swojego prestiżu. Datki mogłyby iść
wtedy za granicę, na najbardziej w danym roku potrzebne cele — co byłoby
świetnym ruchem PR-owym i bardzo pomocnym narzędziem w budowaniu swojego
pozytywnego wizerunku w świecie. Jest też druga, bardziej realna opcja — nikt
nie broni „Jurkowi", by zrobił wszystko sam, od dołu, dogadał się z komercyjną
telewizją (co wreszcie nastąpiło) i nie wykorzystywał wielomilionowych dotacji,
które idą co roku z budżetu na to jego granie. A jak już jesteśmy skazani na ten
publiczno-prywatny czyściec, to niech chociaż udostępni te rozliczenia. Przecież w jego działalności chodzi dokładnie o to właśnie. O zbierania siana.
To tak dużo?
No i najważniejsze pytanie — naprawdę myślicie, że bez aktywności Owsiaka tego
sprzętu by nie było? Albo, że gdyby nie WOŚP, to nikt nie przeprowadzałby w Polsce lekcji udzielania pierwszej pomocy? Serio?
* * * *
1 2 3 Dalej..
« Społeczeństwo (Publikacja: 12-01-2017 Ostatnia zmiana: 13-01-2017)
Szymon Woźniak IgoroncoSzymon Woźniak, znany także jako Igoronco, poznański bard, tekściarz, bloger, publicysta, trochę raper, a trochę chyba nie. Filozof z wykształcenia, futbolog z nałogu, gaduła z konieczności. Niepoprawny idealista i zgorzkniały cynik w jednym. Jego koncerty, grane do spółki z dj’em i producentem, Orskim, są mieszanką przepełnionego bassem elektronicznego seta, z poetyckim slamem. Debiutancki album poznańskiego twórcy został uznany przez Tygodnik Powszechny za jedno z najciekawszych wydarzeń w 2013 r. w polskiej muzyce alternatywnej. W 2016 wydał nowy materiał pt. Za długie, nie czytaj. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Biało-czerwona szachownica | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10080 |
|