Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.690 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staję się sprawą publiczną; kiedy ktoś próbuje zorganizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii.
 Państwo i polityka » Politologia

Kolorowa rewolucja w kraju Draculi [1]
Autor tekstu:

Spis treści:
Dlaczego partia z rekordowym poparciem społecznym ma rekordowe protesty
Rumuńska polityka: Czerwone jest czarne a białe jest fioletowe
Kryzys finansowy czyli skok na państwo
Zielone ludziki robią rewolucję
Renesans identytaryzmu
Między Chinami a USA
Nowa lewica
Polowanie na wampiry

Przez Rumunię przetaczają się wielkie protesty. Z mediów możemy dowiedzieć się tyle, że wymierzone są one w rząd, który chce zablokować walkę z korupcją i wypuścić z więzienia skazanych. Rzeczywistość jak zwykle jest zgoła inna. Owe wielkie protesty organizowane są tuż po tym, jak partia PSD zdobyła rekordowe w swojej historii poparcie społeczne i zaczęła energicznie wdrażać bardzo sensowny program, który zmieni Rumunię w jedno z najdynamiczniej rozwijających się państw unijnych.

Dlaczego partia z rekordowym poparciem społecznym ma rekordowe protesty

Pretekstem protestów faktycznie jest liberalizacja prawa antykorupcyjnego oraz ustawa amnestyjna dla części skazanych, ale partia rządząca dokonała tego w związku orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, że przepisy antykorupcyjne są sprzeczne z konstytucją i mają zostać zmienione. Rumunia od kilku lat bezwzględnie walczy z korupcją, wyroki bezwzględnego więzienia sypią się jak z rękawa i dotyczą najwyższych szczebli politycznych. Przy czym walka ta ma znamiona kampanii inkwizycyjnej. Dość powiedzieć, że według rumuńskich standardów, Ryszard Petru pobierający dla partii 30 tys. zł za miejsca „biorące" na listach Nowoczesnej, poszedłby do więzienia, choć w Polsce uważane jest to za rzecz dopuszczalną. Partia rządząca nie chce w istocie blokować walki z korupcją, przeciwnie, chce ją jeszcze ułatwić (postulują referendum w sprawie zniesienia immunitetów parlamentarnych i prezydenckiego) — wykonują jedynie rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, by walka z korupcją utraciła swój wymiar polowania na czarownice.

W mediach europejskich całą tę sprawę przedstawia się tak, że skorumpowany rząd uchwala prawo zgodnie z którym wypuści na wolność swoich skazanych kamratów i uratuje skórę szefowi partii rządzącej, który nie dość, że prawomocnie skazany to ma być sądzony za inne przestępstwa korupcyjne. W roli sprawiedliwego występuje tutaj prezydent z partii opozycyjnej Klaus Iohannis, który ostro potępia rząd za odejście od praworządności i osobiście bierze udział w protestach antyrządowych. Rzeczywistość wygląda tak, że najgrubsze sprawy korupcyjne dotyczyły partii pana prezydenta. Przeciwko szefowi partii rządzącej toczy się obecnie postępowanie o korupcję. Liviu Dragnea może pójść do więzienia za to, że jego partia zatrudniła dwie osoby, które w rzeczywistości nie wykonywały swojej pracy. Wprawdzie to nie on je zatrudniał, lecz odpowiada jako szef partii.

Przez amnestię od kar uwolnieni zostaną ludzie, którzy, przykładowo, dopuścili się korupcji polegającej na konflikcie interesów związanym z zatrudnieniem własnej córki w swoim biurze (za to skazany został Marian Neacșu, sekretarz generalny partii rządzącej). W Polsce było to kiedyś normą, obecnie nie praktykuje się tego, gdyż media wykreowały to na karygodny nepotyzm, więc to nie podoba się wyborcom. W gruncie rzeczy jest to absurd. Dlaczego do prowadzenia swojego biura nie mielibyśmy zatrudniać osób, którym najbardziej ufamy? Przecież to nie jest fucha na której robi się kokosy. Ale nie jest to w Polsce karalne za pomocą kodeksu karnego — a w Rumunii to już jest kryminał. Przynajmniej był.

No dobra, powiemy, skoro rząd rumuński w istocie nie robi nic strasznego, skoro chce ułatwić jeszcze realną walkę z korupcją wśród posłów, to dlaczego na ulicach mamy tłumy, jakich Rumunia nie widziała od obalenia komuny, a na dodatek UE wyraźnie trzyma stronę rumuńskiej ulicy? Czyż jednak nie przerabialiśmy niedawno tego samego w Polsce? Czyż nie było takich samych tłumów w Polsce w ramach tzw. czarnych protestów, czyli protestów przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, którego partia rządząca nie popierała i nie planowała przyjąć (protesty przeciw projektowi organizacji społecznej, którego rząd ani razu nie poparł, a procedowano go jedynie dlatego, że zobowiązali się procedować każdy projekt społeczny). Podobnie dzieje się to w Rumunii, która o tyle jest bardziej podatna na tego rodzaju protesty, że w ciągu ostatnich lat przyzwyczaili ulicę, że nawet kilkutysięczne protesty wystarczą, by rząd podał się do dymisji, np. w 2015 po tragicznym pożarze w klubie nocnym ludzie wyszli na ulicę oburzeni na rząd, a ten calutki podał się do dymisji, w 2012 kilka-kilkanaście tysęcy ludzi wyszło protestować przeciwko cięciom w służbie zdrowia — rząd podał się do dymisji. Pod naporem obecnych protestów też rząd zaczyna sie uginać.



W istocie Rumunia od 2012 — a więc tak jak i Macedonia - jest w stanie permanentnej kolorowej rewolucji. Bardzo łatwo jest tutaj wskazać, co było jej kołem zamachowym — międzynarodowa finansjera, która na fali wielkiego kryzysu finansowego, który dość istotnie uderzył w Rumunię, zażądała od rumuńskich władz całkiem sporego okupu, w postaci zwiększonych podatków oraz prywatyzacji różnych usług publicznych oraz przedsiębiorstw publicznych. Rumunia postanowiła jednak postawić się i poszła w przeciwnym kierunku: zamiast polityki zaciskania pasa, polityka zwiększonej redystrybucji oraz zmniejszonych obciążeń publicznych. Efekt: w 2016 i 2017 Rumunia będzie miała niemal najwyższy wzrost gospodarczy w całej Europie (2016: 4,6% Rumunia, 2,8% Polska; Rumunia jest trzecia, po Irlandii i Mołdawii).

W chwili obecnej ekipa, która reprezentuje ten prospołeczny kierunek zdobyła właśnie rekordowe poparcie. Ma w chwili obecnej przeciwko sobie 250 tys. ludzi na ulicach, ale w wyborach, które odbyły się w grudniu 2016 ekipa ta zdobyła o 820 tys. więcej głosów społeczeństwa aniżeli w poprzednich wyborach.

Czerwone jest czarne a białe jest fioletowe

Władza, która prowadzi tę gruntowną zmianę społeczną to nie są jacyś rumuńscy nacjonaliści czy prawicowcy. PSD to Partia Socjaldemokratyczna, która w Europarlamencie jest w sojuszu z Martinem Schulzem… Rząd polski sympatyzuje raczej z pałacem prezydenckim Iohannisa, który wywodzi się z chadeckiej Partii Narodowych Liberałów (PNL).

Problem w tym, że prawdziwe, realne podziały przebiegają w tym wypadku zupełnie wskroś tych etykietek i politycznych afiliacji. Rumunia to przypadek fascynujący, który nas uczy, żeby nie patrzeć na szyldy i tradycyjne podziały.

Otóż dziwna rumuńska rzeczywistość w ten sposób się ułożyła, że rumuńscy narodowcy to postępowcy, zaś lewica to konserwatyści. Obecny prezydent Rumunii wywodzi się z narodowców i jest on narodowcem w tym sensie, że ...posiada narodowość niemiecką: Klaus Werner Iohannis to wieloletni działacz mniejszości niemieckiej w Rumunii, wywodzący się z siedmiogrodzkich Sasów. Obecny rząd to socjaldemokracja: pod względem gospodarczym przypominają lewicę skandynawską. Poza tym forsują właśnie wpisanie do konstytucji zakazu małżeństw homoseksualnych, w obawie przed „unijnym dyktatem sądowym". No i są za Trumpem. Prezydent od „narodowców" jest z kolei gay-friendly.

Owa zamiana znaczeń bynajmniej nie dotyczy jedynie dwóch największych partii, tj. PSD i PNL. Narodowcy w naszym rozumieniu nazywają się w Rumunii Aliansem Liberałów i Demokratów. Jest to partia wywodząca się z ...ruchu humanistycznego, czyli ruchu ateistówi agnostyków, który poza Rumunią kojarzony jest wyłącznie z lewicą. Dawniej nazywali się Rumuńską Partią Humanistyczną, następnie zmienili swą nazwę na Partia Konserwatywna, a od 2015 przyjęli nazwę liberałów i demokratów. Ich ideologia to rumuński liberalizm, czyli promocja tradycji, rodziny, społecznej solidarności oraz nacjonalizmu. Żeby było śmieszniej, owi konserwatywni nacjonaliści w Parlamencie Europejskim też są związani z frakcją europejskich socjalistów.

Obecnie w Rumunii rządzi koalicja socjaldemokratów z liberałami (PSD i ALDE), co w rzeczywistości oznacza rząd konserwatywno-narodowy, który zamierza prowadzić politykę analogiczną do polskiego PiSu. Przeciwko nim organizowane są protesty. W opozycji są narodowi liberałowie (PNL), którzy mają swojego prezydenta — pierwszego Niemca. Faktycznym przywódcą rządzącej ekipy nie jest jednak premier, lecz prezes partii, Liviu Dragnea, który nie mógł objąć bezpośrednich rządów, gdyż prezydent odmówił powołania na premiera osoby skazanej prawomocnym wyrokiem karnym. Jak do tego doszło?

Kryzys finansowy czyli skok na państwo

W 2009 MFW udzielił Rumunii pożyczki 20 mld dol. w zamian za cięcia wydatków, podniesienie podatków i prywatyzacje. Rządząca wówczas Partia Demokratyczno-Liberalna (wesół z koalicjantem Demokratycznym Związkiem Węgrów) wzięła się za gorliwe wdrażanie zaleceń MFW. Ograniczyli pomoc społeczną, wynagrodzenia w sektorze publicznym, zawiesili rewaloryzację rent i emerytur, podnieśli podatki, w tym VAT do 24%, ograniczyli bezpłatne świadczenia zdrowotne, zderegulowali rynku ubezpieczeń zdrowotnych, uchwalili prywatyzację szpitali. Przesilenie przyszło wraz z zapowiedzią prywatyzacji ratownictwa medycznego.

Warto tutaj wskazać, że w dokładnie tym samym czasie analogiczne rzeczy działy się i w Polsce: podwyżka VAT, podniesienie wieku emerytalnego, obniżenie obowiązku szkolnego, prywatyzacja szpitali oraz ratownictwa medycznego. Można więc sądzić, że były to analogiczne „wskazówki" MFW, które realizowała rządząca koalicja (przynajmniej do czasu nacjonalizacji części OFE). Większość udziałów w prywatnym rynku ratownictwa rząd oddał międzynarodowej korporacji Falck. Protestowało przeciw temu środowisko ratowników oraz Polska Partia Pracy. Doprowadziło to do licznych patologii, na dodatek pojawiły się doniesienia o używaniu iście gangsterskich metod dla wykrajania tego intratnego rynku. Obecnie rząd słusznie cofa te zmiany, a Flack zapowiada wyjście z Polski.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (15)..   


« Politologia   (Publikacja: 04-02-2017 Ostatnia zmiana: 06-02-2017)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10085 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365