|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Politologia
Kolorowa rewolucja w kraju Draculi [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Spis treści:
Dlaczego partia z rekordowym poparciem społecznym ma
rekordowe protesty
Rumuńska polityka: Czerwone jest czarne a białe jest fioletowe
Kryzys finansowy czyli skok na państwo
Zielone ludziki robią rewolucję
Renesans identytaryzmu
Między Chinami a USA
Nowa lewica
Polowanie na wampiry Przez Rumunię przetaczają się wielkie protesty. Z mediów
możemy dowiedzieć się tyle, że wymierzone są one w rząd, który chce zablokować
walkę z korupcją i wypuścić z więzienia skazanych. Rzeczywistość jak zwykle jest
zgoła inna. Owe wielkie protesty organizowane są tuż po tym, jak partia PSD
zdobyła rekordowe w swojej historii poparcie społeczne i zaczęła energicznie
wdrażać bardzo sensowny program, który zmieni Rumunię w jedno z najdynamiczniej
rozwijających się państw unijnych.
Dlaczego partia z rekordowym poparciem społecznym ma rekordowe protesty
Pretekstem protestów faktycznie jest liberalizacja prawa
antykorupcyjnego oraz ustawa amnestyjna dla części skazanych, ale partia
rządząca dokonała tego w związku orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, że
przepisy antykorupcyjne są sprzeczne z konstytucją i mają zostać zmienione.
Rumunia od kilku lat bezwzględnie walczy z korupcją, wyroki bezwzględnego
więzienia sypią się jak z rękawa i dotyczą najwyższych szczebli politycznych.
Przy czym walka ta ma znamiona kampanii inkwizycyjnej. Dość powiedzieć, że
według rumuńskich standardów, Ryszard Petru pobierający dla partii 30 tys. zł za
miejsca „biorące" na listach Nowoczesnej, poszedłby do więzienia, choć w Polsce
uważane jest to za rzecz dopuszczalną. Partia rządząca nie chce w istocie
blokować walki z korupcją, przeciwnie, chce ją jeszcze ułatwić (postulują
referendum w sprawie
zniesienia
immunitetów parlamentarnych i prezydenckiego) — wykonują jedynie
rozstrzygnięcie
Trybunału Konstytucyjnego, by walka z korupcją utraciła swój wymiar polowania
na czarownice.
W mediach europejskich całą tę sprawę przedstawia się tak,
że skorumpowany rząd uchwala prawo zgodnie z którym wypuści na wolność swoich
skazanych kamratów i uratuje skórę szefowi partii rządzącej, który nie dość, że
prawomocnie skazany to ma być sądzony za inne przestępstwa korupcyjne. W roli
sprawiedliwego występuje tutaj prezydent z partii opozycyjnej Klaus Iohannis,
który ostro potępia rząd za odejście od praworządności i osobiście bierze udział w protestach antyrządowych. Rzeczywistość wygląda tak, że najgrubsze sprawy
korupcyjne dotyczyły partii pana prezydenta. Przeciwko szefowi partii rządzącej
toczy się obecnie
postępowanie o korupcję. Liviu Dragnea może pójść do więzienia za to, że jego partia
zatrudniła dwie osoby, które w rzeczywistości nie wykonywały swojej pracy.
Wprawdzie to nie on je zatrudniał, lecz odpowiada jako szef partii.
Przez amnestię od kar uwolnieni zostaną ludzie, którzy,
przykładowo, dopuścili się korupcji polegającej na konflikcie interesów
związanym z zatrudnieniem własnej córki w swoim biurze (za to skazany został
Marian Neacșu, sekretarz generalny partii rządzącej). W Polsce było to kiedyś
normą, obecnie nie praktykuje się tego, gdyż media wykreowały to na karygodny
nepotyzm, więc to nie podoba się wyborcom. W gruncie rzeczy jest to absurd.
Dlaczego do prowadzenia swojego biura nie mielibyśmy zatrudniać osób, którym
najbardziej ufamy? Przecież to nie jest fucha na której robi się kokosy. Ale nie
jest to w Polsce karalne za pomocą kodeksu karnego — a w Rumunii to już jest
kryminał. Przynajmniej był.
No dobra, powiemy, skoro rząd rumuński w istocie nie robi
nic strasznego, skoro chce ułatwić jeszcze realną walkę z korupcją wśród posłów,
to dlaczego na ulicach mamy tłumy, jakich Rumunia nie widziała od obalenia
komuny, a na dodatek UE wyraźnie trzyma stronę rumuńskiej ulicy? Czyż jednak nie
przerabialiśmy niedawno tego samego w Polsce? Czyż nie było takich samych tłumów w Polsce w ramach tzw. czarnych protestów, czyli protestów przeciwko zaostrzaniu
prawa aborcyjnego, którego partia rządząca nie popierała i nie planowała przyjąć
(protesty przeciw projektowi organizacji społecznej, którego rząd ani razu nie
poparł, a procedowano go jedynie dlatego, że zobowiązali się procedować każdy
projekt społeczny). Podobnie dzieje się to w Rumunii, która o tyle jest bardziej
podatna na tego rodzaju protesty, że w ciągu ostatnich lat przyzwyczaili ulicę,
że nawet kilkutysięczne protesty wystarczą, by rząd podał się do dymisji, np. w 2015 po tragicznym pożarze w klubie nocnym ludzie wyszli na ulicę oburzeni na
rząd, a ten calutki podał się do dymisji, w 2012 kilka-kilkanaście tysęcy ludzi wyszło protestować przeciwko cięciom w służbie zdrowia — rząd podał się do dymisji. Pod naporem obecnych protestów też rząd zaczyna sie uginać.
W istocie Rumunia od 2012 — a więc tak jak i Macedonia -
jest w stanie permanentnej kolorowej rewolucji. Bardzo łatwo jest tutaj wskazać,
co było jej kołem zamachowym — międzynarodowa finansjera, która na fali
wielkiego kryzysu finansowego, który dość istotnie uderzył w Rumunię, zażądała
od rumuńskich władz całkiem sporego okupu, w postaci zwiększonych podatków oraz
prywatyzacji różnych usług publicznych oraz przedsiębiorstw publicznych. Rumunia
postanowiła jednak postawić się i poszła w przeciwnym kierunku: zamiast polityki
zaciskania pasa, polityka zwiększonej redystrybucji oraz zmniejszonych obciążeń
publicznych. Efekt: w 2016 i 2017 Rumunia będzie miała niemal
najwyższy
wzrost gospodarczy w całej Europie (2016: 4,6% Rumunia, 2,8% Polska; Rumunia
jest trzecia, po Irlandii i Mołdawii).
W chwili obecnej ekipa, która reprezentuje ten prospołeczny
kierunek zdobyła właśnie rekordowe poparcie. Ma w chwili obecnej przeciwko sobie
250 tys. ludzi na ulicach, ale w wyborach, które odbyły się w grudniu 2016 ekipa
ta zdobyła o 820 tys. więcej głosów społeczeństwa aniżeli w poprzednich
wyborach.
Czerwone jest czarne a białe jest fioletowe
Władza, która prowadzi tę gruntowną zmianę społeczną to nie
są jacyś rumuńscy nacjonaliści czy prawicowcy. PSD to Partia
Socjaldemokratyczna, która w Europarlamencie jest w sojuszu z Martinem
Schulzem… Rząd polski sympatyzuje raczej z pałacem prezydenckim Iohannisa,
który wywodzi się z chadeckiej Partii Narodowych Liberałów (PNL).
Problem w tym, że prawdziwe, realne podziały przebiegają w tym wypadku zupełnie wskroś tych etykietek i politycznych afiliacji. Rumunia to
przypadek fascynujący, który nas uczy, żeby nie patrzeć na szyldy i tradycyjne
podziały.
Otóż dziwna rumuńska rzeczywistość w ten sposób się
ułożyła, że rumuńscy narodowcy to postępowcy, zaś lewica to konserwatyści.
Obecny prezydent Rumunii wywodzi się z narodowców i jest on narodowcem w tym
sensie, że ...posiada narodowość niemiecką:
Klaus Werner Iohannis to
wieloletni działacz mniejszości niemieckiej w Rumunii, wywodzący się z siedmiogrodzkich Sasów. Obecny rząd to socjaldemokracja: pod względem
gospodarczym przypominają lewicę skandynawską. Poza tym
forsują
właśnie wpisanie do konstytucji zakazu małżeństw homoseksualnych, w obawie
przed „unijnym dyktatem sądowym". No i są za Trumpem. Prezydent od „narodowców" jest z kolei gay-friendly.
Owa zamiana znaczeń bynajmniej nie dotyczy jedynie dwóch
największych partii, tj. PSD i PNL. Narodowcy w naszym rozumieniu nazywają się w Rumunii Aliansem Liberałów i Demokratów. Jest to partia wywodząca się z ...ruchu
humanistycznego, czyli ruchu ateistówi agnostyków, który poza Rumunią kojarzony jest wyłącznie z lewicą. Dawniej nazywali się Rumuńską Partią
Humanistyczną, następnie zmienili swą nazwę na Partia Konserwatywna, a od 2015
przyjęli nazwę liberałów i demokratów. Ich ideologia to rumuński liberalizm,
czyli promocja tradycji, rodziny, społecznej solidarności oraz nacjonalizmu.
Żeby było śmieszniej, owi konserwatywni nacjonaliści w Parlamencie Europejskim
też są związani z frakcją europejskich socjalistów.
Obecnie w Rumunii rządzi koalicja socjaldemokratów z liberałami (PSD i ALDE), co w rzeczywistości oznacza rząd
konserwatywno-narodowy, który zamierza prowadzić politykę analogiczną do
polskiego PiSu. Przeciwko nim organizowane są protesty. W opozycji są narodowi
liberałowie (PNL), którzy mają swojego prezydenta — pierwszego Niemca.
Faktycznym przywódcą rządzącej ekipy nie jest jednak premier, lecz prezes
partii, Liviu Dragnea, który nie mógł objąć bezpośrednich rządów, gdyż prezydent
odmówił powołania na premiera osoby skazanej prawomocnym wyrokiem karnym. Jak do
tego doszło?
Kryzys finansowy
czyli skok na państwo
W 2009 MFW udzielił Rumunii pożyczki 20 mld dol. w zamian
za cięcia wydatków, podniesienie podatków i prywatyzacje. Rządząca wówczas
Partia Demokratyczno-Liberalna (wesół z koalicjantem Demokratycznym Związkiem
Węgrów) wzięła się za gorliwe wdrażanie zaleceń MFW. Ograniczyli pomoc
społeczną, wynagrodzenia w sektorze publicznym, zawiesili rewaloryzację rent i emerytur, podnieśli podatki, w tym VAT do 24%, ograniczyli bezpłatne świadczenia
zdrowotne, zderegulowali rynku ubezpieczeń zdrowotnych, uchwalili prywatyzację
szpitali. Przesilenie przyszło wraz z zapowiedzią prywatyzacji ratownictwa
medycznego.
Warto tutaj wskazać, że w dokładnie tym samym czasie
analogiczne rzeczy działy się i w Polsce: podwyżka VAT, podniesienie wieku
emerytalnego, obniżenie obowiązku szkolnego, prywatyzacja szpitali oraz
ratownictwa medycznego. Można więc sądzić, że były to analogiczne „wskazówki"
MFW, które realizowała rządząca koalicja (przynajmniej do czasu nacjonalizacji
części OFE). Większość udziałów w prywatnym rynku ratownictwa rząd oddał
międzynarodowej korporacji Falck. Protestowało przeciw temu środowisko
ratowników oraz Polska Partia Pracy. Doprowadziło to do licznych patologii, na
dodatek pojawiły się doniesienia o używaniu iście
gangsterskich
metod dla wykrajania tego intratnego rynku. Obecnie rząd słusznie cofa te
zmiany, a Flack zapowiada wyjście z Polski.
1 2 3 4 Dalej..
« Politologia (Publikacja: 04-02-2017 Ostatnia zmiana: 06-02-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10085 |
|