Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.261 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita

Złota myśl Racjonalisty:
Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
 Państwo i polityka » Energetyka

LNG Made in Poland czyli hybrydowa historia Polski [4]
Autor tekstu:

Nie dane jednak było Wałbrzychowi wybudowanie instalacji do skraplania gazu wysypiskowego. Po jesiennych wyborach samorządowych w których po raz trzeci wygrał Piotr Kruczkowski, objawił się niejaki Robert Sz., który oznajmił na prokuraturze, iż wiedziony wyrzutem sumienia postanowił opowiedzieć o tym jak to kupował na rzecz wygranych głosy. Nie czekając na rozstrzygnięcie sądu co do wiarygodności tchniętego sumieniem, w lutym 2011 dolnośląskie władze PO podjęły zdumiewającą decyzję o całkowitym rozwiązaniu struktur wałbrzyskiej Platformy. W ciąg kilku miesięcy rozwalono być może najbardziej innowacyjne władze samorządowe PO.

Próba wdrożenia innowacyjnych autobusów LNG napędzanych skroplonym gazem kopalnianym w Krakowie oraz wysypiskowym w Wałbrzychu zakończyła się spektakularnym pożarem autobusu oraz rozwaleniem lokalnych struktur PO. Zamiast chleba innowacyjnych technologii Kraków i Wałbrzych dostały wielkie igrzyska, które skompromitowały oryginalne pomysły samorządowe: Kraków został skompromitowany próbą organizacji zimowych ikrzysk olimpijskich, na które wyrzucono w błoto 11 mln zł, Wałbrzych został skompromitowany poszukiwaniami Złotego Pociągu.

Kupony z tej sytuacji odcięli Mercedes oraz Gazprom, ale głównym rozgrywającym mógł być Shell.

Pakt Shella z Gazpromem

Shell to największy europejski koncern naftowo-gazowy, lecz jego interesy skoncentrowane są głównie poza Europą. Był jednym z głównych beneficjentów obalenia Husseina. Na początku XXI w. najważniejszym projektem Shella stała się eksploatacja ropy i gazu na Sachalinie, czyli rosyjskiej wyspie Oceanu Spokojnego, o której kolonizację Rosja długo kłóciła się z Japonią. Prawo do eksploatacji tych złóż zostało wykupione przez ExxonMobil (projekt Sachalin-1) oraz Shell, z mniejszościowym udziałem koncernów japońskich (projekt Sachalin-2). Na Sachalinie Shell budował pierwszą w Rosji fabrykę skraplania gazu ziemnego.

Gdy w 2005 Ukraina, a w 2006 Polska ogłosiły zamiar budowy gazoportów LNG, Rosja postanowiła przejąć produkcję LNG w Sachalinie. W tym celu w 2005 znacjonalizowano Gazprom, a w czerwcu 2006 przyznano mu wyłączne prawo do eksportu gazu z Rosji. Jednocześnie już w 2005 ruszyły protesty „ekologów" oraz tubylców Sachalina. Gdy we wrześniu 2006 Polska skonkretyzowała projekt gazoportu w Świnoujściu, rząd Rosji w tym samym miesiącu cofnął Shellowi zgodę środowiskową, zmuszając go do sprzedaży większości udziału w złożu i fabryce LNG (na niekorzystnych warunkach z miliardowymi stratami). Shell stracił kontrolę nad projektem o wartości 22 mld dol. W styczniu 2007 do tego samego zmuszony został BP, oddając kontrolę nad złożami syberyjskimi. Po sprzedaży złóż Gazpromowi na powrót stały się one ekologicznie poprawne. Do dziś wszelkie blokady ekologiczne czy ożywienie protestów „rdzennej ludności" przeciwko wydobyciu lub gazociągom to zwykłe wojny hybrydowe między koncernami.



Litewski pływający terminal LNG uruchomiony w 2014 we współpracy z Norwegią otrzymał wymowną i adekwatną nazwę: Independence — bo dla Litwy uwolnienie się gazowe od Rosji jest głównym przejawem niepodległości. Fot. Wikimedia

Nie mogąc konkurować z Rosją w dostępie do łatwych złóż, zachodnie koncerny rzuciły rękawicę technologiczną, pokazując ogromny potencjał złóż niekonwencjonalnych dzięki innowacyjnym technologiom.

W ten sposób Amerykanie rozwinęli technologię gazu łupkowego, zaś Shell zaczął rozwijać niekonwencjonalne źródła LNG. Elementem tych projektów było właśnie przejęcie Prometheus Energy, czyli projektów pierwszych fabryk LNG z gazu wysypiskowego w Kalifornii oraz gazu kopalnianego w Polsce. Dzięki gazowi łupkowemu USA w 2009 stały się największym producentem gazu ziemnego.

Tym niemniej owe rewolucje technologiczne, którym nadaje się dużą promocję medialną, mogą się okazać bańką spekulacyjną. Nie dlatego, by nie dało się pozyskiwać niekonwencjonalnego gazu, lecz dlatego, że głównym celem innowacyjnych projektów był nacisk na Rosję. Nie po to, by ją pokonać, lecz po to, by się z nią dogadać. By odwrócić działania Putina dążące do nacjonalizacji złóż rosyjskich, które są dla koncernów najatrakcyjniejsze. Zachodnie koncerny pokazały Rosji, że alternatywą dla jej nacjonalistycznej polityki surowcowej może być rewolucja technologiczna, która owszem, będzie kosztowna, na której stracą tak koncerny, jak i Rosja, ale która dla Rosji może być bardziej uciążliwa. Dlatego najlepiej się dogadać, a rewolucję technologiczną się wyciszy pod pretekstami ekologicznymi. I taki właśnie proces ma miejsce w ostatnich latach. Chodziło o to, by maksymalnie zaniżyć ceny ropy i gazu, aby Rosja nie miała środków na samodzielne finansowanie inwestycji w eksploatację nowych złóż — i operacja ta się udała.

Mówi się o tym, że wycofanie się z polskich łupków spowodowane było przekupstwem ze strony Rosjan, którzy w zamian za odstąpienie środkowoeuropejskich projektów otrzymały lepsze oferty współpracy na złożach rosyjskich. A co jeśli cała ta akcja z łupkami tuż pod rosyjską granicą na obszarach, gdzie Rosja dysponuje monopolem gazowym było niczym więcej jak szantażem, formą nacisku na Rosję, by przestała dla siebie jedynie trzymać swoje złoża konwencjonalne? To wyjaśnienie wydaje mi się niestety najbardziej prawdopodobne, biorąc także pod uwagę taktykę koncernów i Rosji w analogicznych kwestiach dywersyfikacji energetycznej.

Sprawa polskich autobusów na polskie LNG jest tutaj nader ilustratywna.

Po tajemniczym pożarze autobusu LNG w kwietniu 2010, w którym fundusz zależny Shella miał być pośrednikiem technologicznym w dostawie polskiego LNG do polskich autobusów, w listopadzie 2010 doszło do zawarcia spektakularnego paktu o globalnej strategicznej współpracy między Shellem i Gazpromem, w ramach którego Shell dostał obietnicę zwiększenia dostępu do rosyjskich złóż w Jakucji oraz produkcji LNG we Władywostoku, natomiast Gazprom dostał obietnicę współudziału w eksploatacji złóż Shella poza Rosją oraz co szczególnie ważne współpracy na rynku europejskim w szeroko rozumianym biznesie naftowym.

Co to w praktyce oznaczało można było obserwować na przykładzie losów polskiego autobusu LNG. Kontrolowana przez Shella LNG-Silesia pozostawiła polskie autobusy i podpisała w 2010 roku umowę z amerykańskim koncernem Cargill, na budowę instalacji LNG w Krzepicach. W 2013 faktycznie zbudowała pierwszą na świecie instalację skraplania metanu kopalnianego przy KWK Krupiński, lecz dostarczała ona LNG nie dla polskiego Solbusa, lecz dla amerykańskich i niemieckich koncernów. Po wykolejeniu krakowskiego kontraktu Solbusa w 2010 oraz wałbrzyskiego w 2011, wielki come back Solbusa miał miejsce w roku 2012, tyle że już w ścisłej kooperacji z Gazpromem Germania. Wówczas to pierwsze w Europie autobusy na LNG jeździły po różnych miastach Polski i Europy, wszędzie oblepione wielkimi reklamami Gazpromu. Taki widać był deal.



Solbus wyjaśnił, że by powrócić na rynek musiał zawrzeć pakt z dużym partnerem, co było oczywiście bajką, wszak poprzedni partner tylko formalnie był małym startupem energetycznym, ale stał przecież za nim Shell, czyli koncern znacznie większy niż Gazprom. Solbus musiał pójść w objęcia niemieckiej odnogi Gazpromu najpewniej dlatego, że taki deal zawarł Shell z Gazpromem. W 2013 pierwsze europejskie miast zakupiło już autobusy LNG Solbusa — i był to Olsztyn. Nieco później dołączyła Warszawa. Stacje zasilające już jednak budował Gazprom. I co gorsza, swoim zwyczajem zaklepał sobie dostawy LNG do polskich autobusów na 10 lat. Tym właśnie jesteśmy dla koncernów: kartą przetargową.

W oparciu o dalsze działania Shella, można domniemywać, że jego deal z Gazpromem wiązał się z pozostawieniem Europy dla Gazpromu (a co najmniej Skandynawii oraz Europy Środkowej), i przekierowaniem działalności ku Ameryce, Australii oraz Azji. W kolejnych latach Shell stał się jedną z najbardziej dotowanych z funduszy federalnych firmą w USA.

Można też przypuszczać, że efektem tego porozumienia będzie fakt, iż niełatwo będzie nam zdywersyfikować polskie źródła gazu w oparciu o polski gazoport, który był budowany tak, by czasem nie zaszkodzić Gazpromowi i tak jakby był budowany pod Rosję. Jego budowa miała ruszyć w 2008 i eksploatacja miała się rozpocząć w 2011. Po przejęciu władzy przez PO budowa stanęła. W 2009 w Rosji otwarto pierwszą fabrykę LNG. I oto kilka miesięcy później w Polsce uchwala się ustawę o budowie gazoportu. W 2010 Rosja dogaduje się z Shellem, który w 2011 udostępnia Rosji technologie LNG.

Warto pamiętać o tym, że choć Rosja posiada największe złoża węglowodorów, to technologicznie jest nader prymitywna. Jej pierwsza fabryka LNG to przejęta fabryka Shella, fabrykę skraplania gazu w obwodzie kaliningradzkim zbudowała polska firma Kriogaz (należąca podówczas do CP Energia), a następnie została ona przejęta przez Gazprom. Budowa polskiego gazoportu jest tymczasem przeciągana do czasu aż Rosja nie zaczęła eksportować do Polski swojego LNG z Królewca, co miało miejsce w 2014.



Dlaczego polskiego gazoportu nie zaopatruje największy nie tylko w Europie ale i na świecie producent tego surowca, który ma siedzibę w Holandii i dowozi LNG do gazoportów zachodniej Europy? W 2016 Shell podpisał nowy układ z Gazpromem dotyczący budowy największej bałtyckiej fabryki LNG — Baltic LNG w Ust-Łudze w obwodzie leningradzkim. Unia może sobie projektować dywersyfikacje, ale nie da się jej osiągnąć, kiedy największy unijny koncern energetyczny jest strategicznym partnerem Gazpromu. By projekty polityczne miały realny sens, gospodarka również musi mieć charakter polityczny czyli lokalny a nie globalny. Często się narzeka, że w energetyce jest za dużo polityki. W rosyjskiej czy chińskiej owszem, ale w europejskiej czy amerykańskiej polityki jest za mało, bo rządzą ponadnarodowe koncerny, które nie podporządkowują się projektom politycznym, lecz same kształtują pseudopolitykę będącą w istocie czystym biznesem oderwanym od pierwiastka społecznego.


1 2 3 4 5 6 Dalej..
 Zobacz komentarze (7)..   


« Energetyka   (Publikacja: 08-11-2017 Ostatnia zmiana: 09-11-2017)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10161 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365