|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Polskie obozy koncentracyjne Mieszka I czyli turbolewicowa historia Polski [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Plagą przestrzeni publicznej są nie
fake newsy, czyli
prościutkie kłamstewka, które długofalowo nie tyle nas doszczętnie ogłupią, co
mogą wykształcić silniejszy niż dziś odruch ograniczonego zaufania do mediów;
prawdziwą plagą są forsowane natrętnie bardziej złożone teorie pseudonaukowe,
które nie mają absolutnie żadnego dowodu, zaś kroniki świadczą przeciwko nim.
Dlaczego toleruje się takie teorie pseudonaukowe tylko dlatego, że są popularne?
Oho, kolejna
krytyka Wielkiej Lechii, pomyślicie zapewne. Otóż nie, Wielka Lechia, czyli
wiara w istnienie imperium słowiańskiego przemilczanego w kronikach, jest
wprawdzie teorią pseudonaukową, ale nie jest ona całkowicie sprzeczna z kronikami. Teoria Wielkiej Lechii jest pseudonaukowa, ponieważ opiera się na
kronikach uznanych za nieautentyczne, ale warto odnotować, że także w kronikach
uznanych za autentyczne są informacje o wielkości Słowian, nie można więc
powiedzieć, że teoria Wielkiej Lechii jest gruntownie sprzeczna z kronikami.
Popularną teorią pseudonaukową, która w przeciwieństwie do
Wielkiej Lechii nie ma absolutnie żadnego potwierdzenia kronikarskiego (ani
jakiegokolwiek innego), jest teoria o budowie państwa Mieszka na handlu
niewolnikami. Pisałem już na ten temat w odniesieniu do wywodów prof. Henryka
Samsonowicza oraz prof. Przemysława Urbańczyka, lecz popularność tej teorii jest
odwrotnie proporcjonalna do liczby dowodów. Oto
Obserwator Finansowy, serwis NBP,
zachwala
nowe „dzieło" dra Kacpra Pobłockiego, który ogłasza koniec kapitalizmu:
„Pobłocki jest antropologiem społecznym z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Był stypendystą ośrodka The Center for Place, Culture and Politics
funkcjonującego przy City University of New York. Prowadzi go prawdopodobnie
najwybitniejszy współczesny geograf i antropolog David Harvey, co zapewne dało
Polakowi natchnienie i moc do napisania tak skomplikowanego dzieła". Ów temat,
oparty na klasykach modnych pisarzy lewicowych, okazał się dobrym pretekstem do
popularyzacji teorii turbolewicowych dotyczących polskich dziejów: „Inną istotną i śmiało stawianą przez Pobłockiego tezą jest ta o początkach polskiej
państwowości ufundowanych na handlu niewolnikami".
Turbolewicową historiografią nazywam ten kompleks
pseudonaukowy, który frenetycznie, z misjonarskim zapałem zwalcza teorię
Wielkiej Lechii, a jednocześnie nie widzi żadnego problemu, by głosić teorie z metodologicznego punktu widzenia jeszcze bardziej pseudonaukowe. Zwalcza się te
pozbawione rzetelnych podstaw teorie, które mogłyby wywołać sympatię do dziejów
własnej zbiorowości, bezproblemowo natomiast popularyzuje się wszelkie możliwe
teorie pozbawione rzetelnych podstaw, które mogą pogłębiać niechęć do naszych
dziejów.
Niecne milczenie
kronik
Dlaczego teoria o powstaniu państwa polskiego na handlu
niewolnikami jest bardziej pseudonaukowa aniżeli teoria Wielkiej Lechii?
Nie chodzi jedynie o to, że żadne źródła historyczne nie
dają choćby cienia wsparcia dla tej tezy. Wszak wiele rzeczy, których kroniki
nie odnotowują, dowiadujemy się z innych źródeł. Rzecz natomiast w tym, że
handel niewolnikami był niezwykle istotny gospodarczo. Tak jak dziś, powiedzmy,
handel ropą. Możemy sobie wyobrazić, że dzisiejsze dziennikarstwo może nie
opisać handlu pietruszką w takim czy innym kraju, lecz nie sposób sobie
wyobrazić, że może sobie istnieć państwo ekonomicznie oparte na handlu ropą,
lecz nikt o tym nie napisze. Taką właśnie sytuację sugeruje teoria o Mieszkowym
handlu niewolnikami. Handel niewolnikami był wówczas zajęciem legalnym i jak
najbardziej opisywanym. Nie był tematem wstydliwym.
Wobec każdego z sąsiadów Polski mamy rzetelne źródła
mówiące o tym, że parali się handlem niewolnikami:
- Niemcy: Thietmar w Kronice (VI,36) podaje, że
panowie niemieccy skarżyli się, że Gunzelin (1002-1009), margrabia Miśni,
sprzedaje ich niewolników Żydom.
- Ruś: ibn Fadlan pisał w swojej kronice z 921, że
Rusowie (prawdopodobnie Wikingowie) handlowali niewolnikami w mieście Itil, u ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego
- Szwecja: Saga rodu z Laxdalu opisuje handel
niewolnikami w Skandynawii ok. X w.
- Czechy: kronika Ibrahima ibn Jakuba opisuje
handel niewolnikami w Pradze.
Powyższe to jedynie kilka przykładów, by pokazać, że
wszędzie wokół Polski handlowano niewolnikami i w kronikach nie ma żadnych
białych plam: opisują one handel niewolnikami wzdłuż Łaby, Dunaju, Dniepru czy
Wołgi.
Jedna jedyna Polska nie ma żadnych sugestii dotyczących
handlu niewolnikami — ani u kronikarzy łacińskich, ani u kronikarzy
bizantyjskich, ani u kronikarzy arabskich, ani u kronikarzy perskich, ani u kronikarzy żydowskich. Nigdzie. Nic. Zero informacji. Więc wymyślono: że skoro
wszędzie, to i u nas. To dlaczego zatem jedynie w Polsce wymyślono herezję o tym, jakoby narody pogańskie miały prawo żyć nienękane? Dlaczego jedynie Polska
była nazywana państwem bez stosów? Dlaczego jedynie Polska stała się „Paradis
Judaeorum"?
Poza kronikami są jeszcze zbiory praw. Państwo, które
funkcjonuje w oparciu o handel niewolnikami, musi mieć to zapisane w swoim
prawie. Znów mamy to samo: znajdujemy handel niewolnikami w prawach wszystkich
naszych sąsiadów. Wywodzące się z Państwa Wielkomorawskiego
Prawo o sądzeniu ludzi (Zakon
Sudnyj Ljudem, IX w.) zawiera szereg zapisów o sprzedaży w niewolę (za
pogańskie ofiary i przysięgi, za fałszywe zeznania, za obcowanie z niewolnikiem,
za gwałt na dziewicy, za kradzież konia w czasie walki, za trzykrotną kradzież
żywego inwentarza, za okradanie grobów). W państwie czeskim mamy fragment
kodeksu kanonicznego Někotoraja zapověd z X w., który uznaje za grzech przymusową kastrację lub kastrację dzieci
przeznaczonych przez rodziców na sprzedaż.
[ 1 ] Warto tutaj zauważyć, że handel niewolnikami nie jest w żadnym razie potępiany,
jedynie najgorsze jego patologie. Nie znajdujemy takich regulacji jedynie w Polsce.
Trzeba podkreślić, że powyższe wywody nie negują faktu, że w państwie polskim była pewna liczba niewolnych, która wywodziła się przede
wszystkim z jeńców wojennych. W kulturze słowiańskiej tego rodzaju niewola miała
charakter okresowy. Twierdzę jedynie, że nie ma jakichkolwiek dowodów na to, że
Polska prowadziła handel ludnością niewolną, czy tym bardziej, że powstała w oparciu o tego rodzaju proceder. W świetle kultury chrześcijańskiej takie
rozróżnienie jest kluczowe: o ile bowiem Nowy Testament nigdzie nie potępia
instytucji niewolnictwa (a więc np.
niewolenia jeńców wojennych), o tyle potępia handel niewolnikami.
"Żyją z plądrowania
Słowian"
Pseudohistoryczna wiara w handel niewolnikami przez Mieszka
nie tylko nie ma jakichkolwiek dowodów, ale i sprzeczna jest z faktami. Oto co
głosi pan doktor Pobłocki:
„Autor wyjaśnia, dlaczego państwo polskie pojawia się tak
nagle w X wieku — przekonuje, że Mieszko I po prostu wpadł na pomysł, by
wyłapywać sąsiadów i sprzedawać ich na Wschód. Rozwinął sprawnie ten biznes,
stąd znajdujemy do dziś na niektórych terenach Polski mnóstwo srebrnych dirhemów z mennicy w Taszkiencie."
Według arabskich kronik dostawą słowiańskich niewolników na
Wschód zajmowali się Rusowie czyli Waregowie — wzdłuż Dniepru oraz Wołgi.
Trudnili się tym procederem, bo byli biedni i żyli na ziemiach nieurodzajnych.
Dlatego pasożytnictwo na bogatych ziemiach słowiańskich stało się ich sposobem
na życie. Perski geograf Gardezi (ok. 1050), parafrazując wcześniejszy raport
Ibn Rusty (ok. 905 r.) pisał: „Na tej wyspie [Nowogród] żyje 100 tys. ludzi,
którzy nieustannie urządzają rajdy łodziami na Słowian, których porywają i wiodą
do Chazarów i Bułgarów na sprzedaż. Nie mają oni uprawnej ziemi ani nasion, a żyją z plądrowania Słowian. Kiedy rodzi się im dziecko, kładą przed nim
wyciągnięty miecz a ojciec mówi: 'Nie mam ani złota, ani srebra, ani bogactwa,
które mógłbym ci przekazać, to jest twoje dziedzictwo, które zapewni ci
dobrobyt".
Ziemie słowiańskie były płodne, ludne i stały na wyższym
poziomie rozwoju aniżeli ich europejscy sąsiedzi. Teodor Waga w
Historii książąt i królów polskich krótko
zebranej (1767) pisze o Słowianach połabskich: „Święty Bonifacy, niemiecki w Moguncyi apostół ściągał w 745 roku bałwochwalców Słowian, Wendów, nad Ren dla
uprawy ziemi. Wendy uczyli Niemców gospodarstwa domowego, uprawy roli, chowania
trzód, zaprowadzili w Turyngii lepszy ród koni i chów stadnin. Uczyli Niemców
złotnictwa, odlewów, tkactwa i innych robót z jakiemi Niemcy w ów czas wcale
oswojeni nie byli". Arthur Koestler w The
Thirteenth Tribe (1976) pisze o Słowianach naddnieprzańskich: „Wydaje się,
że Słowianie ci rozwinęli zaawansowane metody rolnicze i byli łagodniejsi
aniżeli ich 'tureccy' sąsiedzi znad Wołgi, ponieważ, jak ujął to Bury, stali się
'naturalną ofiarą' skandynawskich najeźdźców. W efekcie zaczęli oni ostatecznie
preferować Dniepr, pomimo jego niebezpiecznych katarakt, ponad Wołgą i Donem".
Dlatego właśnie niewolnicy słowiańscy z jednej strony byli
bardzo wysoko cenieni w świecie arabskim, gdzie pełnili funkcje specjalne
gospodarczo, z drugiej zaś ich obecność była wyraźnie zauważalna kronikarsko.
Tam bowiem, gdzie byli słowiańscy niewolnicy odgrywali kluczowe role polityczne.
We wschodniej części kalifatu trudno natomiast o ślady znaczącej obecności
niewolników słowiańskich. Ich obecność jest ewidentna jedynie w części
zachodniej i środkowej: Kordobie, u Fatymidów oraz Aghlabidów (dziś Egipt,
Tunezja, Libia, Algieria, Maroko).
Czeski ośrodek
handlu niewolnikami
Jeszcze bardziej turbolewicowo Pobłocki tłumaczy chrzest
Mieszka: „Mieszko I przyjął chrzest raczej po to, by uzyskać bezproblemowy
dostęp do największego targu niewolników w regionie, który działał w Pradze, a nie po to, by uzyskać spokój na zachodniej flance swojego księstwa".
Gdyby tak było, podaż niewolników w Kordobie musiałaby
wystrzelić po 966 a rola Pragi w Europie Środkowej musiałaby się jeszcze
umocnić. Tymczasem stało się coś dokładnie odwrotnego: od drugiej połowy X w.
następuje sukcesywna zapaść podaży niewolników słowiańskich w świecie arabskim,
aż do jej całkowitego zamarcia w latach 30 XI w. Wraz z tym procesem następuje
systematyczna utrata pozycji Pragi: w 1000 roku władca Polski uznany jest przez
cesarza za przywódcę całej Słowiańszczyzny, na równi z przywódcą Germanii, Galii
oraz Italii. Fakty są więc dokładnie przeciwne do teorii turbolewicowych. Dr
Miroslav Zajíček z Uniwersytetu Ekonomicznego w Pradze zauważa, że imperium
czeskie Bolesława I Srogiego powstało w oparciu o handel niewolnikami, co
zostało zahamowane przez powstanie Polski. Niezwykle wręcz symboliczną
ilustracją jest fakt, że patronem młodego państwa polskiego został św. Wojciech,
czyli czeski opozycjonista, który zainicjował pierwszą w Europie Środkowej
kampanię przeciwko niewolnictwu.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Janel M. Fontaine, Slave Trading in the British Isles and the Czech
Lands, 7th-11th Centuries, Department of History Faculty of Arts &
Humanities King's College London, 2017. « Historia (Publikacja: 04-06-2018 Ostatnia zmiana: 05-06-2018)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10221 |
|