|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Rumunia (Polakom) nieznana [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Wiadomości TVP, informacyjne ramię partii rządzącej, w bezprecedensowy sposób
poparły kolorową rewolucję w Rumunii, emitując materiał, którego nie
powstydziłyby się Fakty TVN czy Gazeta Wyborcza. Rumunia to jeden z tych krajów Europy Środkowej, w których
od kilku lat rozgrywana jest kolorowa rewolucja, czyli projekt
pozademokratycznej zmiany władzy za pomocą ruchawki ulicznej.
Pod różnymi pretekstami rozgrywają się owe kolorowe
rewolucje, choć ich głównym kontekstem jest batalia o rynek energetyczny oraz
szerzej — kontrolę gospodarki danego kraju. Im bardziej szumne i strzeliste
hasła na transparentach, tym bardziej prozaiczne interesy.
Pretekstem kolorowej rewolucji w Rumunii jest „walka z korupcją". 10 sierpnia w Bukareszcie miał miejsce duży protest w „obronie
demokracji", czyli w intencji obalenia premiera, którego partia wygrała wybory
zdobywając 45% głosów (PiS rządzi zdobywszy 37% głosów). Wiadomości TVP oddały
głos jedynie zwolennikom antyrządowego puczu, twierdząc, że jest to protest
przeciwko „biedzie i korupcji na najwyższych szczeblach władzy". Zdecydowanie
potępiono też brutalność policji. Nie potępiono
brutalności protestujących, którzy
zmaltretowali młodą policjantkę, która trafiła do szpitala w stanie ciężkim, z groźbą trwałego paraliżu. Stwierdzono wreszcie, że dymisji „skorumpowanych
urzędników domagał się zarówno Waszyngton, jak i Komisji Europejska — bez
rezultatu".
Jak rzeczywistość ma się do tej politycznej propagandy?
Dobra argumentacja powinna być oparta na liczbach.
Rumunia — najmniej
skorumpowana w regionie, najszybciej rozwijająca się w Europie
Czy korupcja w istocie jest jakimś wyróżniającym się
problemem Rumunii? W istocie Rumunia wyróżnia się w kwestii korupcji — w ten
jednak sposób, że ma jej najniższy
poziom spośród wszystkich swoich sąsiadów. Według Transparency International -
Corruption Perception Index 2017 w Rumunii wynosi 48, co lokuje ją na
miejscu 59 spośród 180 krajów. Rumunia graniczy z pięcioma krajami i wszystkie
one mają wyższy poziom korupcji, jakimś jednak „cudem" nie ma w nich burd
ulicznych „bo korupcja". Współczynnik korupcji u sąsiadów Rumunii: Serbia 41
(miejsce 77), Bułgaria 43 (miejsce 71), Ukraina 30 (miejsce 130), Mołdawia 31
(miejsce 122), Węgry 45 (miejsce 66). Jakoś nie przypominam sobie, by Wiadomości
TVP martwiły się korupcją na Węgrzech, która jest przecież wyższa niż w Rumunii.
Co więcej, według Transparency International to w Rumunii poziom korupcji w ostatnich latach maleje, podczas kiedy w Polsce i na Węgrzech — rośnie. W 2015
Polska miała współczynnik korupcji 63, w 2016 — 62, a w 2017 spadł do 60 (im
więcej punktów tym lepiej). Wyprzedzają nas nie tylko Zjednoczone Emiraty
Arabskie i Katar, ale i afrykańska Botswana. W okresie rządów Orbana Węgry
zanotowały jeszcze ostrzejszy zjazd w dół: z 55 pkt w 2012 do 45 w 2017 — w tym
roku zostaną prawdopodobnie wyprzedzone przez Białoruś, która ma bardzo
pozytywny trend wzrostu (29 pkt w 2013 --> 44 pkt w 2017).
Uliczne protesty mają być prowadzone także „przeciwko
biedzie". Tyle że to właśnie obecne rządy dość dynamicznie ową biedę niwelują. W okresie półtorarocznych rządów obecnej koalicji wynagrodzenia wzrosły
o 18%.Spadły obciążenia podatkowe, spadło bezrobocie (do 4,5%). Rumunia jest
także najszybciej rozwijającym się krajem Europy. Rozwija się szybciej niż
Chiny. W 2017 poziom wzrostu PKB Rumunii wynosił
6,9% i ustępował niewiele jedynie Irlandii (7,2%). Według aktualnych
prognoz unijnych w roku 2018 Rumunia będzie miała najwyższy wzrost w UE.
Według
prognoz The Economist do roku 2019 Rumunia będzie najszybciej rozwijającym
się krajem całej Europy. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców
Polskich pisze, że w Rumunii pod obecnymi rządami ma miejsce
cud gospodarczy, dokonywany własnymi siłami, bez istotnego wkładu kapitału
zagranicznego, i jeśli trend się utrzyma to już niedługo Rumunia przegoni
Polskę.
Korupcja i zła sytuacja gospodarcza jako powody protestów w Rumunii to pusta retoryka maskująca grę polityczną o zupełnie inną stawkę i toczoną z zupełnie innych powodów.
Kolejny odcinek
wojny gazowej: złoża czarnomorskie
Prawdziwym podłożem kolorowej rewolucji w Rumunii jest
kwestia energetyczna, a także spór o model rozwoju kraju, oparty na własnych
zasobach i siłach (za czym opowiada się rządząca z przerwami od 2012 partia
PSD), przeciwko czemu występuje koteria neokolonialna, optująca za rozwojem
sterowanym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Frakcję neokolonialną aktywnie
wspiera Bruksela i Waszyngton.
Aktualna 100-tysięczna manifa, która kreuje się na ruch
społeczny jest oczywiście kolejnym epizodem wojny energetycznej, choć zapewne
większość wyprowadzonych na ulicę poczciwin, pełnych dobrych intencji, nie
rozumie w czym bierze udział. Stawką jest 40 mld dol. 10 lipca parlament
uchwalił rewolucyjne prawo, dzięki któremu Rumunia może się stać jednym z kilku
państw świata niezależnych energetycznie (a to jest warunek sine qua non, by
mówić o niepodległości kraju). Dokładnie miesiąc później w stolicy organizowane
są wielkie protesty. Wprowadzone prawo uderza w interesy m.in. niemieckiego E.On
(zob.
Black Sea
Gas: Dragnea Defeats the Deep State with its Own Weapons).
Deutsche Welle grzmi więc: „To nie jest demokracja! Dragnea i jego pachołki
muszą zostać trwale powstrzymani".
Polski rząd nie dąży niestety do niezależności
energetycznej, choć
Polska ma do
tego potencjał surowcowy i technologiczny. Dąży jedynie do podmycia
rosyjskiego monopolu energetycznego poprzez dywersyfikację. Dobre i to, ale rząd
Rumunii dąży do niezależności. Według danych Eurostatu z 2015 Rumunia jest
trzecim największym producentem gazu w UE (11 mld m3 rocznie), po Wielkiej
Brytanii i Holandii. Własna produkcja energii pokrywa w Rumunii ok. 75%
zapotrzebowania. Rumunia może znacznie zwiększyć produkcję gazu dzięki zasobom
offshore — w wodach przybrzeżnych Morza Czarnego. Tylko jeden koncern -
amerykański ExxonMobil zamierza wydobywać w Rumunii
6,3 mld m3 gazu rocznie.
Polska prawica mocno jest zafiksowana na partnerstwie
Polski z Orbanem, który gromko potępia neokolonialne elity zachodu, całkowicie
służalcze wobec wielkiej oligarchii finansowej. W swoim ostatnim
wystąpieniu programowym zapowiedział odejście do lamusa elit roku 1968,
czyli kres lewackiej Europy. Problem jednak w tym, że Orban jest zależny
energetycznie od Rosji, więc nie jest on prawdziwym głosem suwerenności Europy
Środkowej. W tym samym wystąpieniu wyraźnie popiera ekspansję rosyjskiego
monopolu energetycznego w Europie. Tymczasem likwidacja tego monopolu to warunek
podstawowy dla upodmiotowienia Europy Środkowej. Wybór między pożytecznymi
idiotami odwołującymi się do retoryki liberalno-lewicowej, wspierającymi de
facto interesy oligarchii zachodniej a między pożytecznymi idiotami odwołującymi
się do retoryki nacjonalistycznej, wspierającymi de facto interesy oligarchii
wschodniej — jest wyborem czysto pozornym, gdyż oligarchie te są ze sobą
zblatowane, także na poziomie instytucjonalnym Kreml i Bruksela pracują wespół w zespół na rzecz Nord Stream, by wspólnie trzymać za twarz ambicje młodych rynków
Europy Środkowej. Wbrew pozorom nie jest to partnerstwo, które narodziło się w 2010 wraz z budową pierwszej nitki Nord Stream, lecz powstało znacznie
wcześniej: właśnie w owym 1968, co opisałem w tekście
Dlaczego
Europa Zachodnia poparła stan wojenny w Polsce.
Orban rozumie te uwarunkowania, ale prowadzi politykę na
rzecz rozwoju Węgier a nie Europy Środkowej. Głosem na rzecz interesu całej
Europy Środkowej jest Trójmorze a głównie trzy kraje: Chorwacja z oknem
adriatyckim, Rumunia z oknem czarnomorskim oraz Polska z oknem bałtyckim.
Rumunia i Chorwacja to dla Polski najbardziej pewni sojusznicy, gdyż są to kraje
najmniej zależne od rosyjskiego gazu (Chorwacja 66% gazu własnej produkcji,
Rumunia w 75% niezależna energetycznie). Uzasadniając nowe prawo Dragnea mówi:
„Nie możemy tolerować tego, że Rumunia wciąż utrzymuje zależność od Rosjan".
Założeniem nowego prawa jest doprowadzenie do sytuacji, aby
ponadnarodowe koncerny, które dysponują licencjami wydobywczymi, profitami
dzieliły się ze społeczeństwem rumuńskim. Nowe podatki mają przynieść budżetowi
do
40 mld dol. do roku 2040. Głównym jednak jego założeniem jest, by
minimum 50% wydobywanego w Rumunii gazu sprzedawane było na lokalnym rynku. W efekcie Rumunia stanie się w pełni niezależna energetycznie a jej gospodarka
dostanie tani gaz, który wydatnie wzmocni rozwój kraju. Dzięki temu jeden z najbiedniejszych krajów Unii
bardziej zbliży się do unijnej średniej.
Nowe prawo zostało
potępione przez wielkie koncerny zainteresowane pozyskiwaniem rumuńskiego
gazu: ExxonMobil (USA), Lukoil (Rosja), OMV (Austria). Delegacja koncernu OMV
udała się na
rozmowy
do prezydenta Iohannisa, który
zawetował nowe prawo. Dragnea zapowiedział, że jeśli prezydent będzie
blokował reformy zostanie przegłosowany jego impeachement.
1 2 3 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 16-08-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10228 |
|