|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Rumunia (Polakom) nieznana [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Brak polityki
środkowoeuropejskiej w Europie Środkowej
W 2013 roku rzecznik PiS mówił trafnie: „W telewizji
publicznej agitka goni agitkę, złośliwość konkuruje ze złośliwością. Jest gorzej
niż za Roberta Kwiatkowskiego. Nie ma już sensu wymieniać prezesów. Trzeba
stworzyć nową, obiektywną telewizję. Potrzeba
polskiej BBC. Telewizji naprawdę wypełniającej swoje obowiązki, bez względu
na to, kto rządzi." Jak dotąd PiS nie dotrzymał tej obietnicy. Nie stworzyli
obiektywnej telewizji publicznej. Za PO telewizja była karykaturą służby
publicznej. Nowemu rządowi udało się zrobić telewizję jeszcze bardziej
stronniczą. Można by to jeszcze przeboleć, bo obecna propaganda jest
przynajmniej tak jaskrawa, że dość oczywista. Problemem jest natomiast, że nie
tylko nie realizuje ona obowiązku obiektywizmu, ale zaczyna pożerać własny ogon,
torpedując politykę Trójmorza, geopolitykę zbliżenia narodów
środkowoeuropejskich. Na początku rządów PiS obwieszczano utworzenie
środkowoeuropejskich projektów medialnych, które miałyby na celu większą
koncentrację na zbliżeniu narodów Europy Środkowej. Zapowiedzi okazały się lipą a obecna TVP uderzając bełkotliwym przekazem w rząd rumuński w istocie buduje
mury w Europie Środkowej.
Chciałbym wierzyć, że nie jest to przejawem intencjonalnej
polityki, lecz wynika ze zwykłej ignorancji, bo to przynajmniej można poprawiać.
Dowodów na taką ignorancję geopolityczną w obozie władzy jest sporo. Oto
ostatnio usłyszałem od prof. Kika, że prezydent Kaczyński też budował Trójmorze.
Niczego takiego w istocie nie budował. Trójmorze to bardzo konkretny projekt
dywersyfikacji energetycznej Europy Środkowej, w oparciu o trzy okna:
Adriatyckie, Czarne i Bałtyckie. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego dość
jednoznacznie zorientowana była na budowę dywersyfikacji energetycznej opartej o zasoby z rejonów Morza Kaspijskiego. Nie był to projekt Trójmorza, lecz Białego
Potoku z kluczową rolą Ukrainy, Gruzji i Azerbejdżanu. Do tych trzech krajów
Kaczyński odbył aż osiemnaście podróży. Prezydentura Kaczyńskiego była także
zorientowana na Europę Środkową — niemal połowa wszystkich podróży zagranicznych
miała na celu kraje Europy Środkowej. Biały Potok był projektem dywersyfikacji w oparciu o zasoby europejskie. Trójmorze to projekt dywersyfikacji generalnie w oparciu o zasoby pozaeuropejskie, zwłaszcza amerykańskie. Mówi się także o norweskim gazie. Zabiegów tych nie widać jednak w programie podróży
zagranicznych (po trzech latach urzędowania prezydenta tylko jedna wizyta w Danii i jedna w Norwegii). Europa Środkowa także jest słabo widoczna w podróżach
zagranicznych Andrzeja Dudy (34% wizyt — mniejszy udział niż w okresie
prezydentury Bronisława Komorowskiego).
Gubi się nam zatem perspektywa środkowoeuropejska polityki
polskiej. Nie widać zbyt wielu działań na rzecz zbliżenia naszych narodów.
Trzeba podkreślić, że podważanie wyboru Dragnei poprzez
ulicę, to podważanie demokracji w Rumunii. PSD cieszy się zdecydowanie wyższym
poparciem społecznym aniżeli partia prezydenta Iohannisa (według
sondażu z 1 lipca: 37% do 24%).
Można odnieść wrażenie, że stosunek polskich polityków
wobec Rumunii oparty jest na identycznych stereotypach, jak stosunek Polaków
wobec Rumunów. Stereotypy te wynikają z błędnego utożsamienia Rumunów z nieco
kontrkulturowymi Cyganami, być może przez podobieństwo nazw (Români i Roma).
Romowie to mniejszość etniczna Rumunii (8,63%), wcale nie największa w Europie,
bo większy udział ludności cygańskiej mają: Bułgaria (10,33%), Macedonia
(9,56%), Słowacja (9%) i Węgry (8,8%). Rumuni wyglądają jak typowi Słowianie.
Poniżej zdjęcia czołowych kobiet w rumuńskiej polityce, związanych z partią
rządzącą: Gabriela Firea (burmistrz Bukaresztu), Daciana Sârbu
(europarlamentarzystka), Carmen Daniela Dan (minister spraw wewnętrznych),
Lia-Olguța Vasilescu (minister pracy i sprawiedliwości społecznej). Szczególnie
kluczowa jest pani w kapeluszu, Firea, która według
sondaży
pokonałaby obecnego prezydenta w najbliższych wyborach prezydenckich, cieszy się
też większym zaufaniem społecznym aniżeli prezydent Iohannis.
Wbrew pozorom więzy historyczne łączące Polskę z Rumunią są
wcale nie słabsze niż te z Węgrami. Główną krainą rumuńską jest Valahia, której
mieszkańcy — Vlachy stanowili jedną z istotnych mniejszości narodowych dawnej
Rzeczypospolitej (spolszczeni jako Wołosi). Jazda wołoska broniła
Rzeczypospolitej, w wielu rejonach obowiązywało prawo wołoskie — w oparciu o nie
założono m.in. miasto Ustrzyki, początkowo jako Vstryki. Wołosi związani byli
przede wszystkim z Bieszczadami i odegrali istotną rolę w ukształtowaniu się
Łemków czy ogólnie naszych górali.
W oparciu o samą historię czy sentymenty nie da się jednak
budować efektywnych i pewnych sojuszów. Taki charakter ma nasz sojusz z Węgrami,
których interesy układają się często zupełnie inaczej niż Polski. W przypadku
Polski i Rumunii jest szereg bardzo podobnych analogii. Wbrew pozorom Węgrom
opłaca się sojusz z Rosją wcale nie tylko ze względu na energetykę. Swoją
neoimperialną politykę Rosja prowadzi poprzez rozniecanie regionalnych
separatyzmów. Węgry też chętnie umacniają poczucie „odrębności" pośród
mieszkańców Siedmiogrodu i nie stronią od ingerowania w rumuńską politykę
wewnętrzną. Dla Polski to szkodliwe ze względu na Śląsk. Dla Europy także to
szkodliwe, bo tylko silne państwa mogą oprzeć się presji ponadnarodowych
koncernów.
Polacy i Rumuni tworzą dwie największe grupy emigrantów w UE: 2,99 mln Rumunów i 2,36 mln Polaków mieszka i pracuje w innych krajach UE:
Polacy głównie w krajach germańskich, Rumuni głównie w krajach romańskich.
Trzecie Włochy mają dużo mniejszą liczbę emigrantów (1,44 mln).
W tekście Rumunia,
Polska bis z 6 stycznia 2017, Szczerek pisze: „Rumunia jest trochę jak
bałkańska wersja Polski. Być może Polacy woleliby myśleć o sobie inaczej, ale
trudno coś tu poradzić: Polska o wiele bardziej niż Węgry przypomina Rumunię".
Ponieważ jest to Wyborcza, więc autor zauważa te podobieństwa po to, by nam
powiedzieć, że oba nasze kraje są tak samo do kitu. W istocie jednak możemy
powiedzieć, że Polska i Rumunia mają podobne problemy, ale i podobnego ducha i podobne potencjały.
Kultura rumuńska ma wielki potencjał o czym świadczą
nazwiska jej najbardziej znanych emigrantów: Eliade, Cioran, Ionesco.
Najciekawszy z tej grupy — Constantin Noica — pozostał w Rumunii i dlatego też
jest najmniej znany na świecie, co zresztą było poniekąd jego intencją, uważał
bowiem, że człowiek środkowoeuropejski myśli inaczej aniżeli człowiek Zachodu
czy Wschodu. Gdy Cioran i Eliade chcieli wydawać dzieła Noiki we Francji, ten
odmówił, pisząc w 1986: „Nie bardzo mi zależy na tym, by publikowano mnie na
Zachodzie; żałuję tylko, że nie tłumaczy się mnie w krajach takich jak Polska,
Czechosłowacja czy Węgry, gdzie publiczność czytelnicza jest o wiele
chłonniejsza, a też liczniejsza". Noika wierzył w wielki potencjał kultury
europejskiej i stworzył w Rumunii niezwykle oryginalną szkołę filozoficzną.
Eliade tak o nim pisał: „Wszystko w nim wydaje mi się niezwykłe". Jest to z pewnością czołowy filozof środkowoeuropejski. Obszernie o Noice można przeczytać
w Dzienniku z Păltinişu na stronach
Racjonalisty.
W Europie Środkowej tkwi duży potencjał zmiany Europy, o czym świadczy alarmistyczny tekst Die Welta:
Europa Środkowa zagraża jedności i wartościom UE. Dziennikarze TVP szczujący
na Rumunię kłamali publicznie, że autor Die Welta zestawia ze sobą Polskę, Węgry i Czechy, ale już nie Rumunię. W istocie autor twierdzi, że także Rumunia i Bułgaria są już takimi samymi jak Polska elementami „buntu", przeciwko któremu
Brukseli pozostała już tylko „taktyka partyzancka". Naturalnie, tam gdzie
mainstream zachodni mówi o „jedności europejskiej" chodzi w istocie o centralizm
brukselski, tam gdzie mówi o fali „antyliberalnej" chodzi w istocie o falę
decentralizacji, która jak wiemy jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym,
gdyż realizuje fundamentalną ideę integracji europejskiej, jaką jest zasada
pomocniczości. W zwykłym sensie rozumienia słów, Europa Środkowa częściej niż
Zachodnia sympatyzuje z bardziej liberalną polityką, Zachód natomiast dąży do
ochrony hegemoniczno-oligarchicznej struktury gospodarczej.
Tak jak pisze Die Welt, pokrewne siły polityczne przejęły
władzę na Węgrzech, w Rumunii, Polsce, Bułgarii, Czechach. W gronie tym była
także mała Macedonia, lecz póki co została skutecznie spacyfikowana. Pozostałe
kraje Europy Środkowej są na drodze do takich samych zmian. Istnieją więc
podstawy do zbudowania sojuszu strategicznego Europy Środkowej na rzecz
podmiotowości gospodarczej, lecz potrzeba do tego czegoś więcej niż tylko
szumnych deklaracji.
Na początek potrzebujemy znacznie szerszego przekazu
medialnego dotyczącego innych krajów Europy Środkowej, by zrozumieć ich
specyficzną sytuację. By w ogóle zbudować w naszych społeczeństwach świadomość
środkowoeuropejską. Diametralnie różną od mainstreamowej narracji, kreowanej w interesie bądź to oligarchii zachodniej, bądź tej wschodniej. Główną bolączką
Europy Środkowej jest brak realnej gry zespołowej, opartej na rozpoznaniu
wspólnych interesów.
Na dobry początek polecam cykl Racjonalisty na temat
kolorowych rewolucji w poszczególnych krajach Europy Środkowej:
1 2 3
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 16-08-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10228 |
|