|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Zielona transformacja zdemoluje polską gospodarkę [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Atom jest źródłem względnie taniej i stabilnej energii, więc może on być źródłem problemu dla Europy Zachodniej: by móc utrzymać obecne status quo musi ona mieć tańszą energię niż Europa Środkowa, która jeszcze długo będzie miała tańszą siłę roboczą. Efekt taki da oparcie energetyki unijnej na OZE oraz rosyjskim gazie, którego główna brama znajdzie się w Niemczech. Nie chodzi tutaj o budowanie jakiejś IV Rzeszy, lecz o zachowanie status quo. Mówiąc inaczej: trzeba bardzo wiele zmienić, aby wszystko w Europie pozostało po staremu.
Warto pamiętać, że jednym z warunków przyjęcia Bułgarii do Unii Europejskiej było wyłączenie przez nią czterech z sześciu reaktorów atomowych. Nie stały za tym żadne względy bezpieczeństwa czy obawy społeczne. Powód tego był identyczny, jak aktualna presja za wychodzenie Polski z węgla. Mamy to zrobić, by nie być zbyt konkurencyjni. Oczywiście sprzedaje się to w zupełnie innych opakowaniach, gdyż nikt w naszych krajach nie zrozumiałby argumentu o likwidowaniu zbyt dużych przewag konkurencyjnych. Natomiast gdy przekona się lud, że spalanie węgla wywołuje huragany, brzmi to nieco bardziej obrazowo. Mimo wyłączenia przez Bułgarię większości elektrowni atomowych pod naciskiem Brukseli, i tak Komisja Europejska groziła później Bułgarii karami za to, że ma za niskie ceny energii. Mogło to brzmieć jak groteska, biorąc pod uwagę, że po uwzglęnieniu siły nabywczej ceny energii w Bułgarii były jednymi z najwyższych w Europie, tyle że jak wspomniałem, w cenach energii parytet siły nabywczej nie ma żadnego realnego znaczenia gospodarczego. Liczyło się tylko to, że Bułgaria miała ceny bezwzględnie za niskie, co było niebezpieczne dla rynkowego status quo Unii. Dziś Bułgarii udało się doszusować z cenami do poziomu Skandynawii, więc wszystko jest „praworządnie".
Można by powiedzieć, skoro paliwa kopalne są tak dużym problemem w klubie, którego jesteśmy członkiem, to zrezygnujmy z nich jak najszybciej, a będziemy mieli harmonijne członkostwo na równych zasadach. Problem w tym, że tak się nie stanie.
Europa Środkowa zapłaciła już bardzo wysoką cenę za bilet wstępu do wspólnego rynku unijnego, czym była cała deindustrializacja. Transformacja energetyczna to próba wymuszenia drugiej opłaty za to samo, za prawo pozostania na owym wspólnym rynku. Nic to już nie ma wspólnego z wyrównywaniem szans konkurencji, lecz jest to jedynie projekt utrzymania obecnego status quo, w którym Europa Środkowa pozostaje na tym samym upośledzonym poziomie względem Europy Zachodniej. Szczególnie kosztowne będzie to dla Polski, gdy bowiem wdrożymy proponowaną przez Brukselę politykę klimatyczną, na całe pokolenie albo i dwa pozostaniemy krajem peryferyjnym i biednym.
Już dziś za pośrednictwem sądów próbuje się wyłączać polską energetykę węglową (dlatego walka o „praworządność" jest tak ważna dla architektów wspólnego rynku).
Już dziś Polska musi coraz częściej importować prąd z zagranicy, co znacznie zwiększa jego cenę.
Gdy w kolejnych latach zaczniemy wygaszać kolejne elektrownie węglowe (poprzez niebudowanie nowych, które muszą zastępować te wysłużone), nasza gospodarka zacznie elegać postępującej zapaści. Przemysł będzie się sukcesywnie stąd wynosił a w konsekwencji płace pozostaną na tym samym mizernym poziomie (wbrew niektórym wierzeniom, nie da się ich podnosić ustawą). Polityka klimatyczna oznacza biedę w Polsce i nie ma tutaj innej drogi.
Co możemy więc zrobić?
Możemy wyjść z Unii Europejskiej. Tyle że byłoby to leczenie dżumy — cholerą. Wyjść z Unii mogła sobie Wielka Brytania, bo jest wyspą a na dodatek miała bardzo niekorzystny bilans wymiany handlowej z krajami Unii. Unii nie potrzebuje także do szczęścia Norwegia, która leży na peryferiach Europy. Polska może się oczywiście rozwijać i bez Unii, ale mamy tak wspaniałe położenie na mapie Europy, że największe atuty daje nam integracja gospodarcza z Europą.
Dlatego powinniśmy w Unii pozostać, renegocjując swoją pozycję. Polska powinna wypracować własną, autonomiczną politykę energetyczną kraju. Mamy radykalnie odmienną sytuację energetyczną, więc nie możemy ślepo kopiować unijnej polityki energetycznej, bałamutnie zwanej polityką klimatyczną.
W roku 2014, kiedy Rosja toczyła wojnę z Ukrainą, Tusk proponował rozwinięcie w UE — unii energetycznej, która polegać miała w szczególności na wspólnych unijnych zakupach surowców energetycznych od Rosji tudzież wzajemnym wsparciu w razie szantażu gazowego przez Rosję wobec jakiegokolwiek członka wspólnoty. Politycy unijni odrzucili taki koncept, gdyż drożyzna gazowa dotyczyła wówczas Polski, ale nijak nie dotykała Europy Zachodniej. Podnosili wówczas, że ceny energii powinny być kształtowane rynkowo a nie politycznie.
Dziś, kiedy drożyzna energetyczna znacznie mocniej uderza w Europę Zachodnią, a Polsce udaje się zachować jedne z najniższych cen energii, jesteśmy wzywani do galopu klimatycznego, czyli po prostu do politycznego wysterowania cen energii w Polsce.
Nie możemy się na to zgodzić, musimy być konsekwentni. Niech ceny energii kształtuje rynek a nie polityka. Zarzuca się dziś Polsce, że jest niepraworządna. Niemniej największą niepraworządnością Unii, faktycznym obchodzeniem prawa o wolności gospodarczej, jest cała polityka klimatyczna, czyli ni mniej ni więcej jak polityczne sterowanie cenami energii, dość nieporadnie jedynie odziane w szatki klimatyczne.
1 2
« Energetyka (Publikacja: 12-12-2021 Ostatnia zmiana: 13-12-2021)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10314 |
|