Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.445.036 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mity religijne ze względów zasadniczych nie mają dla mnie znaczenia, choćby dlatego, że mity różnych religii przeczą sobie wzajemnie. Jest przecież czystym przypadkiem, że urodziłem się tutaj, w Europie, a nie w Azji, a od tego przecież nie powinno zależeć, co jest prawdą, a więc i to, w co mam wierzyć. Mogę przecież wierzyć tylko w to, co jest prawdziwe."
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

Homeopatia - moje prywatne zwycięstwo [1]
Autor tekstu:

Era przed-homeopatyczna

Przez cały okres moich studiów, a następnie pracy klinicznej i naukowej nigdy nie słyszałem, by którykolwiek z moich wykładowców, a potem kolegów lekarzy wymawiał słowo homeopatia w innym, niż anegdotyczny, kontekście. Zawsze też było ono dla nas synonimem znachorstwa. Nie występowało w żadnym podręczniku, ani pracy naukowej. Ale przyszła era Internetu…

Zaczęło się w XXI wieku...

Gdy w 2001 roku wpisałem do wyszukiwarki słowo homeopatia — ukazał się przerażający widok. Prawie wszystkie odniesienia do tego hasła opisywały homeopatię jako normalną specjalizację medyczną; określały jej zasady, przedstawiały sposób produkcji „leków", sposoby diagnozowania, wyniki leczenia, podkreślały brak działań ubocznych, wymieniały tytuły poradników, adresy gabinetów „lekarzy" homeopatów i cały związany z tym entourage.

Frazy „przerażający widok" użyłem nie bez przyczyny. Wszystkie informacje tam zawarte kłóciły się w oczywisty sposób ze współczesną wiedzą medyczną i to na zasadzie „wszystko albo nic". Chodzi mi o to, że uznanie choćby jednego z dogmatów homeopatii za prawdziwy, przewracało całą współczesną naukę. Myśląc, że zwariowałem pokazałem te materiały kolegom. Uśmiali się setnie i na tym się skończyło.

Ale ja, widząc, jakim zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjentów (zwłaszcza dzieci) jest ten dziewiętnastowieczny sposób postępowania, postanowiłem przeciwstawić się jego rozpowszechnianiu. Napisałem kilka artykułów, w których pytałem o sposób produkcji „leków" homeopatycznych, mechanizm ich działania, o zjawisko „pamięci wody", „dynamizacji" itd. Jakież było moje zdziwienie, gdy w licznych odpowiedziach nie znalazłem śladu merytorycznych wyjaśnień. Bogactwo zaś personalnych inwektyw (oczywiście anonimowych) było imponujące.

Nie powiem, że nie zachęciło mnie to do pracy. Zacząłem w sposób metodyczny: najpierw piśmiennictwo „naukowe", potem podręczniki, poradniki, wypowiedzi homeopatów i fora ich pacjentów oraz fanów. Nie dowiedziałem się niczego oprócz faktu, że homeopatyczna metodologia badawcza to nieporadne naśladownictwo medycyny i weterynarii. Wystarczy przejrzeć opisy spektakularnych sukcesów w leczeniu wszystkiego u wszystkich. Np. nowotworów u ludzi oraz biegunek u trzody chlewnej. Przy okazji dowiedziałem się, jak się leczy „wzwody w czasie jazdy pojazdem" oraz „wybuchy głupkowatego śmiechu". Przeczytałem jeszcze ustawę „Prawo farmaceutyczne" z jej kabaretowym artykułem 21 i dopiero wtedy zacząłem działać, czyli pisać.

Faktem było, że stosowanie homeopatii w Polsce jest zgodne z prawem. Takim samym, jak fakt, że prawo to jest niezgodne z całą, obecną światową wiedzą medyczną.

Zastanówmy się teraz przez chwilę. Lekarz, kończąc studia przysięga, że będzie ratował zdrowie i życie ludzkie w każdej sytuacji…

Prawo, czy życie

Jestem lekarzem. Wyboru więc nie miałem. Nie chcąc kopać się z koniem, postanowiłem zwrócić się do potencjalnych pacjentów. Pacjent bowiem musi mieć jakieś kryterium wyboru proponowanych terapii. A w tym czasie o istocie homeopatii praktycznie nikt nic nie wiedział. Nie przeraziło mnie to i postanowiłem, że będę walczył. Nawet samotnie. Wiedziałem, że będzie trudno, ale ja jestem uparty. Tak więc, nie przestraszyły mnie nawet sądowe działa, które w pewnym momencie wytoczyli homeopaci. Co więcej, tego typu kontrataki tylko utrwalały we mnie przekonanie, że wybrałem dobry kierunek. Moją działalność starałem się więc rozszerzyć na wszelkie media dostępne w Polsce.

Nie wszyscy udzielili mi swoich łamów: dla jednych nie była to informacja (w przeciwieństwie np. do wyginania łyżeczek siłą woli), dla drugich (analfabetów naukowych) rzecz kompletnie niezrozumiała, innymi powodował strach, że mogliby stracić reklamodawców (producentów „leków" homeopatycznych) itd. Nie zmartwiło mnie to zbytnio, gdyż przedruki moich artykułów (kopiowanych często bez mojej zgody), rozlały się już po Internecie. Poza tym, ogólnopolskie pisma branżowe, periodyki lokalne, a także biuletyny redagowane przez studentów uczelni medycznych masowo drukowały moje teksty. Lekarze kopiowali moje artykuły i wykładali je w poczekalniach swoich gabinetów.

Zrozumiałe, że sprawą homeopatii zainteresowały się wreszcie opiniotwórcze media i powoli rozpoczynała się szeroka debata publiczna. Wielokrotnie w mojej klinice gościły ekipy telewizyjne. Były dni, gdy odbierałem telefony lub e-maile od kilkunastu dziennikarzy, którzy koniecznie chcieli napisać cokolwiek o homeopatii. Większości z nich odmawiałem, gdyż kompletnie nie rozumieli tego, co do nich mówiłem. Ale i tak, co kilka dni gościłem dziennikarzy z różnych gazet, którym musiałem tłumaczyć od podstaw absurdy homeopatii.

Wszystkim prezentowałem homeopatyczne granulki cukrowe, którymi słodziłem kawę. Była to dość droga impreza, gdyż, żeby osłodzić filiżankę kawy trzeba było wsypać niemal całe opakowanie (zwykle ok. 100 granulek). Ale też robiło to największe wrażenie. Zdarzało się, że obecni w moim gabinecie chwytali mnie za rękę myśląc, że mogę się otruć. Można powiedzieć, że było to intuicyjne przygotowywanie się do Kampanii 10.23. Odbierałem też masę telefonów i e-maili od pacjentów. W tym czasie portal Racjonalista nadał mi zaszczytne miano „ojca chrzestnego" medialnej walki z homeopatią

Cel? Internet

Moim celem było takie nasycenie Internetu tekstami opisującymi problem zgodnie ze współczesną wiedzą medyczną, żeby każdy internauta, który dopiero zaczynał szukać informacji na temat homeopatii, trafiał od razu na te właściwe. Po latach rozmów z pacjentami miałem wystarczająco duże doświadczenie, by wiedzieć, że pierwsza, logicznie skonstruowana informacja (do tego sygnowana przez profesora medycyny) będzie już zawsze dominowała w umyśle i niezwykle trudno będzie przekonać takiego człowieka, że jest inaczej.

Cel osiągnięty!

Obecnie, na hasło „homeopatia" w wyszukiwarce Google jako pierwszy, co oczywiste, ukazuje się link do Wikipedii. Wiele osób traktuję ją jak normalną encyklopedię, co nie jest zresztą dziwne, bo wiele haseł medycznych jest zupełnie poprawnie opracowanych.

A więc „klik" … i co widzi niedoszły pacjent homeopaty? Taki oto tekst redaktora Wikipedii:

"Ten artykuł lub sekcja opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne z obecną wiedzą medyczną"

Lepszego początku nie mogłem sobie wymarzyć. Najprawdopodobniej wiele osób już na tym etapie rezygnuje z dalszego poszukiwania. Bo jeśli homeopatia jest niezgodna z wiedzą medyczną, to co może zaproponować?

Ci dociekliwi będą chcieli dowiedzieć się więcej. Spojrzą niżej w Google i zobaczą ...

"Homeopatia — największe oszustwo w historii medycyny"

Chwila konsternacji, ale „klik" i widzą portal… Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji oraz zajawki sześciu moich artykułów. Oto ich tytuły: 1/ Homeopatia — kpiny z medycyny, 2/ Homeopatia — wymiana korespondencji z urzędnikami, czyli gadał dziad do obrazu, 3/ Homeopatia o muerte, 4/ Czas oszustów, 5/ Artykuł 21, czy paragraf 22, 6/ Homeopatia, Boiron, Sąd, Totalitaryzm, Śmierć i „Taśmy Video".

Jak znam życie, nawet najbardziej dociekliwy internauta, przeczyta 2, 3 artykuły i będzie miał dość homeopatii. Co więcej, pokaże teksty rodzinie, opowie o nich znajomym i automatycznie stanie się wrogiem tej oszukańczej terapii.

Internet to potężne narzędzie. Odkąd na pierwszej stronie największej wyszukiwarki, na dwóch pierwszych miejscach „wiszą" od lat moje informacje o homeopatii, mam prawo uważać, że dotarłem do setek tysięcy (a może kilku milionów) internautów i przekazałem im prawdę o tym oszustwie. Efekt?

Wg Rynku Zdrowia od 2005 roku popyt na „leki" homeopatyczne wykazuje stały trend spadkowy. Każdy kolejny rok (aż do 2008) to wyraźnie zmniejszająca się ich sprzedaż. Dwa ostatnie lata to już prawie zapaść rynku; w 2009 roku Polacy wydali na „leki" homeopatyczne 146 milionów złotych, a w następnym już tylko 121 milionów.

Uważam, że jest to głównie moja zasługa, gdyż w tym czasie tylko ja regularnie informowałem szeroką opinię publiczną, a także studentów, lekarzy i farmaceutów, że homeopatia to po prostu oszustwo. O Internecie pisałem przed chwilą. Do tego, w 2008 roku w Warszawskim Sądzie Okręgowym wygrałem decydujący proces z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska, która reprezentowała wszystkie koncerny homeopatyczne działające w Polsce. Mam więc pełne prawo, by odtrąbić zwycięstwo.

"Tonący brzydko się chwyta"

Przed kilkoma dniami Gazeta Prawna podała informację, że Pani mgr psychologii Irena Rej (będąca właścicielką fabryki Dagomed, hurtowni „leków" homeopatycznych Saramed oraz prezeską Izby Gospodarczej Farmacja Polska), szuka rozpaczliwie pomocy w UOKiK-u. Czyżby oskarżała Naczelną Radę Lekarską o nieuczciwą konkurencję? Ja osobiście nie słyszałem, by NRL była producentem leków. Wiem tylko o oświadczeniu NRL, że lekarze powinni przestrzegać 57 paragrafu Kodeksu Etyki Lekarskiej i nie stosować metod leczenia nie zweryfikowanych naukowo.

Myślę, że ten ruch Pani magister, przekraczający wszelkie granice śmieszności, ostatecznie zweryfikował skuteczność moich działań.

Jestem przy tym dziwnie pewien, że Pani prezeska nie odniesie sukcesu, podobnie zresztą jak w procesie, w którym sąd odrzucił Jej pozew przeciwko mnie i red. nacz. Służby Zdrowia A. Gielewskiej. Jestem przy tym bardzo ciekawy, czego oczekuje po skardze do UOKiKu. Może ma nadzieję, że NRL odwoła swoje oświadczenie? Że dziewięciu profesorów medycyny, ekspertów NRL przeprosi Panią magister? I że dzięki temu wzrośnie popyt na jej granulki cukrowe? Naprawdę, śmiechu warte.

Cóż, Pani psycholog po raz kolejny zmniejszy podaż. Ostatnio w fabryce Dagomed produkuje się tylko 18 rodzajów granulek, a jeszcze niedawno było ich 50. Przypomnę tylko, że wszystkie 50 „odkrył" jeden człowiek (sic!) — były prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego. Muszę także wspomnieć, że Pani psycholog zajmuje się dodatkowo dystrybucją „unikalnej" maści z sadła świstaka. Oby to nie był ten świstak, który od wielu lat zawija wszystko w sreberka. Tego zwierzątka byłoby mi autentycznie szkoda.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ataków Ciemnogrodu w Polsce ciąg dalszy
Homeopatia zabija

 Zobacz komentarze (38)..   


« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 10-03-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Gregosiewicz
Profesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów.

 Liczba tekstów na portalu: 26  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1093 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365