|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Ruch Poparcia Palikota - krytyka stowarzyszenia i próby naprawy [4] Autor tekstu: Mirosław Woroniecki
Trudno jednakże
dziwić się takiemu kierunkowi działalności stowarzyszenia wobec osobowości,
braku doświadczenia i predyspozycji intelektualnych, a także chęci
podejmowania wyzwań przez młode kierownictwo ruchu obarczone zresztą niewdzięczną
rolą pasa transmisyjnego do lidera i jego najbliższego otoczenia, które
dodatkowo nie ma żadnych programowych ani instytucjonalnych gwarancji pewnego
kanonu czy też ram w jakich może poruszać się wybujały woluntaryzm lidera i jest całkowicie uzależnione
od jego woli we wszystkich aspektach działalności. W tej sytuacji nie mogło
być mowy o dopuszczeniu do jakiejkolwiek dyskusji w ramach organizacji zarówno
ze wglądu na niekompetencje osób tworzących formalne władze organizacji jak i niemożność wywarcia przez nie jakiegokolwiek wpływu na faktyczne
kierownictwo , podobnie jak władze fan clubu nie mają wpływu na zachowania
swojego idola. To co jest jednak nieprzyjemne dla opuszczających z pewną ulgą stowarzyszenie -
to poczucie, że musi ono ponieść oczywistą klęskę wbrew ogromnym
szansom jakie miało w momencie powstawania, albowiem niezwykle rzadko
atrakcyjny cechą nowości i skierowany przeciwko archaicznemu państwu nie
odpowiadającemu aspiracjom setek tysięcy ludzi twór polityczny na skutek
niepotrzebnych działań i niezrozumiałych zaniechań swojego lidera i wspomagających go osób — traci poparcie, a nawet zainteresowanie społeczne.
Pomimo wyjątkowego wysiłku wkładanego w organizację spotkań na terenie całej
Polski , bardziej niż przyzwoitej liczby występów telewizyjnych i radiowych
niezależnie od przekazywanych w nich, często zupełnie oderwanych od
rzeczywistości treści oraz stworzenia podporządkowanego liderowi i posłusznego
mu grona wyznawców jego osoby — organizacja wyraźnie traci, niepowodzenia zdają
się powodować cechy samego lidera
będącego w mojej ocenie źródłem i podstawową acz nie wyłączną przyczyną takiego stanu rzeczy w chwili
obecnej, nie przesądzając o przyszłości i życząc mu w końcu jak
najlepiej. Negatywne cechy lidera wynikające prawdopodobnie z niezwykle wybujałego
ego można ująć w triadę :
wiarygodność, wizerunek, woluntaryzm. Skutkują one w stowarzyszeniu poparcia
jego imienia: arogancją, agresją i apatią tak władz stowarzyszenia jak i członków
praktycznie wszystkich wobec wszystkich.
Kwestia
wiarygodności Palikota jako polityka budzi wątpliwości ze względu na jego
wcześniejsze przekonania i działalność w obliczu dzisiejszego ochoczo
demonstrowanego antyklerykalizmu co prawda bardziej nakierowanego na dokonania
happeningowe obliczone na odbiór społeczny niż rzeczywistą budowę państwa
neutralnego światopoglądowo. Świadczy o tym przeprowadzana ostatnio akcja będąca
próbą zawieszania w miejscach publicznych symboli religijnych innych wyznań, a nie zdejmowania istniejących -
niezależnie od błędnego eksponowania gwiazdy Dawida zamiast menory jako
symbolu religijnego „starszych braci w wierze". Problemem jest także przywiązanie
lidera ruchu do działalności w Sejmie w ramach PO, gdyż pomimo ataków na
brak dokonań tej formacji nieustannie podkreśla on swoje dokonania w Komisji
Przyjazne Państwo, które wszak stanowią dorobek lojalnego członka PO. Brak
krytycyzmu występujący w wielu jego przedsięwzięciach jest szczególnie
widoczny w wyraźnej niechęci do prowadzenia dyskusji programowych, co można
wyjaśnić jedynie rzeczywistą niechęcia do przyjęcia szczegółowego
programu określającego kierunki działań ruchu, a przez to identyfikującego
go ideologicznie co musiałoby wiązać i samego lidera. Trudno byłoby więc wtedy
określać swoje ugrupowanie raz jako liberalne (I Kongres w Warszawie),
raz jako eklektyczne nie związane z żadnym kierunkiem ideowym, a ostatnio w dniu 5 marca br. w Częstochowie jako prawdziwą partię lewicową.
Wizerunek
lidera oscyluje pomiędzy błaznem, a pajacem i nic nie pomoże próba Prof. C.
Wodzińskiego nadania treści i znaczenia działaniom pozbawionym sensu jedynie
po zapoznaniu się z intencjami polityka, intencjami które dodatkowo podlegają
zmianom w zależności od sytuacji i potrzeb, a tworzenie etyki politycznej z przekazu literackiego ukochanego przez lidera Gombrowicza jest w mojej ocenie
skazane na niepowodzenie. Przy całym szacunku i uznaniu dla wybitnej twórczości
tego pisarza i pracy filozofa Prof. Wodzińskiego zatytułowanej „Kapłan błaznem",
uważam że przekaz gombrowiczowski, cały ładunek krytyki i troski z jaką
krytykę odnosi do Polski i Polaków nie daje podstawy do umocowania prób działalności
Janusza Palikota w systemie jakiejkolwiek etyki.
Negatywne postrzeganie wizerunku i metod wizualnej i słownej
prowokacji, happeningu, przejaskrawień stosowanych przez lidera ruchu nie byłoby
problemem gdyby nie brak zdolności oddzielenia, koniecznego w takim działaniu
wyczucia, czy używane stwierdzenie nie zawiera ponad standardowego ładunku
negatywnego, czyli inaczej czy po prostu nie jest zwyczajnie obraźliwe co może
tylko przysporzyć przeciwników, a nie zwolenników. Brak osoby lub osób w kierownictwie ruchu mogących stanowić wizerunkową przeciwwagę dla
niesfornego lidera w postaci wpływowego lub tylko chociaż znanego polityka
jaki podjąłby się współpracy z liderem i dołączył
do ruchu, na co liczyło zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wielu sympatyków,
zdecydowanie poprawiłby odbiór inicjatywy, jednakże oczekiwania na taki rozwój
wypadków nie ziściły się czy to z powodu osobowości czy nieokreśloności
programowej czy może z innych względów. Jak by nie było wygląda na to, że
innego wizerunku nie będzie, lider wszystkie wysiłki koncentruje na utrwaleniu w społeczeństwie dotychczasowego wizerunku medialnego nawet biorąc udział
lidera w programach telewizyjnych w których poruszane są rzeczywiście istotne
merytoryczne kwestie upraszcza przekazywane treści do granic śmieszności
kierując się do najmniej wymagającego odbiorcy.
Woluntaryzm
zewnętrzny, brak przywiązania do wartości i poglądów wartości te
reprezentujących świadczy w mojej ocenie o faktycznej bezideowości lidera
ruchu poparcia. Wyrazy instrumentalnego traktowania współpracujących czy współdziałających z nim osób, organizacji czy jakichkolwiek innych podmiotów stanowią przejaw
rozumienia przez niego polityki jako festiwalu pragmatyzmu w realizacji dowolnie
przyjętych własnych celów, braku hamulców w wyborze metod, ale i odporności
na krytykę , panowania nad sobą i chęci bezwzględnego podporządkowania
sobie wszystkich innych. Te w sumie negatywne cechy odzwierciedla sposób pośredniego
kierowania stworzonym stowarzyszeniem, bezwzględne wykorzystywanie co bardziej
naiwnych sympatyków, manipulowanie tj. podawanie nieprawdziwych informacji lub
odcinanie od informacji w sumie praktykowanie na dużą skalę zwodzenia, a w
wypadku odporności na manipulację skłaniania
do odejścia lub usuwanie niewygodnych z jakichkolwiek przyczyn osób.
Woluntaryzm wewnętrzny w organizacji SRPP został zinstytucjonalizowany poprzez
związanie członków przedziwnym kodeksem etycznym wypaczającym znaczenie użytych w nim pojęć, który jednocześnie nie obowiązuje
samego Prezesa Honorowego stojącego ponad rygorami przewidzianymi dla
zwykłego członka i realizującego sobie tylko znane cele.
Utrzymywaniu i utrwalaniu woluntaryzmu służyć ma prawdopodobnie wypaczanie i przeinaczanie
utrwalonych w języku polskim znaczeń takich pojęć jak uczciwość, przyjaźń,
dynamizm czy bezpośredniość jakie według objawionego członkom
stowarzyszenia Kodeksu Etycznego Członków Stowarzyszenia RPP powinny ich
cechować. Na wstępie autor odwołuje się do „znanych, niezmiennych i przestrzeganych od stuleci już przez naszych przodków" norm i wartości
jakie mają „efektywnie wspierać realizację postawionych przed nami zadań
oraz systematycznie i konsekwentnie budować jak najlepsze relacje ze społeczeństwem"
nadając im jednak niecodzienne, nowe znaczenie które zapewne wprowadziłoby w osłupienie wszystkich przodków.
Według
regulacji kodeksowej człowiek uczciwy to gotowy dzielić się wiedzą i doświadczeniem,
działać profesjonalnie, etycznie i zawsze dotrzymywać słowa, a nie być po
staremu prawy, rzetelny i sumienny. Przyjazny człowiek stowarzyszenia to człowiek
szanujący poglądy innych ludzi,
podchodzący do nich indywidualnie i potrafiący się kulturalnie różnić, a nie w archaiczny sposób po prostu okazywać sympatię, serdeczność,
przychylność, życzliwość czy ewentualnie oferować pomoc. Dynamiczny człowiek
to członek ruchu wykazujący pełne zaangażowanie i profesjonalizm w prowadzeniu wszystkich działań, a nie prężny, żywiołowy czy intensywny w działaniu . Przez człowieka bezpośredniego rozumie się działającego w sposób
jasny i zrozumiały dla którego standardem jest wybór najprostszych i najbardziej efektywnych rozwiązań, a nie po prostu bliskość, szczerość,
naturalność charakterystyczną dla człowieka nie oddzielonego od innych
barierami mentalności czy statusu. Twórca omawianej regulacji świadomie
wprowadzając zmiany znaczeniowe do zasad etycznych realizuje bezwzględnie
postawione sobie cele licząc na brak szerszej refleksji członków.
To wszystko
generuje w mojej ocenie arogancję i agresję w stosunkach wewnętrznych pomiędzy
członkami władz jak i nich wobec zwykłych członków. Nie jest ona bowiem
immanentna cechą osobowości wszystkich pełniących funkcje w organizacji,
lecz raczej sposobem niektórych z nich na kontakty z innymi oczekującymi
reakcji, określonego działania czy zajęcia stanowiska w konkretnej
sprawie i wynika przede wszystkim z autentycznej bezradności wobec braku możliwości
uzyskania stanowiska lidera w jakiejkolwiek sprawie, która nie jest wykonaniem
jego woli. Brak samodzielności osób funkcyjnych, brak lub miałkość ich
przekonań pogłębiająca niesamodzielność potęguje
poczucie bezsilności aktywnych członków stowarzyszenia wobec braku
zainteresowania dla ich działalności i utratę motywacji do uczestniczenia w ruchu.
Analizując
opisany wyżej sposób postępowania lidera ruchu, przekazywane przez niego treści,
organizację i zasady funkcjonowania stowarzyszenia
nie można racjonalnie stwierdzić czy wyrażane w oficjalnych dokumentach cele i zadania rzeczywiście odpowiadają jego intencjom, czy raczej nie chodzi mu
jedynie o zdobycie władzy bez konieczności związania się programem i jakąkolwiek
linią polityczną, oparcie się na wyszkolonych wyznawcach uzależnionych od
wodza i tworzących wierną gwardię hunwejbinów.
1 2 3 4
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 29-04-2011 )
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dwie lewice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1215 |
|