|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Orzeczenia, uchwały i glosy
Wprowadzenie religii do szkół: Glosa do OTK'93 [2] Autor tekstu: Michał Pietrzak
6.
Ustawa o systemie upoważniła MEN do określenia warunków i sposobu
organizowania nauki religii w szkołachpublicznych. Rozporządzenie MEN
rozszerzyło zakres upoważnienia ustawowego na określenie przedmiotu zastępującego
naukę religii.
Zarzut RPO o przekroczeniu upoważnienia
zawartego w art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty TK odrzucił, uznając, że
MEN ma prawo wynikające z innych przepisów ustawy do określenia przedmiotów
nauczanych w szkole. Przeprowadził przy tym karkołomny wywód, że nauka etyki
została wprowadzona po to, aby zachować prawo do milczenia, gdyż ocena z religii czy etyki na świadectwie uniemożliwia postronnemu obserwatorowi
uzyskanie informacji czy uczeń jest wierzący czy niewierzący. Trybunał przyjął
także interpretację § 1 rozporządzenia, przewidującą możliwość uczęszczania
ucznia zarówno na naukę religii, jak i etyki, co ma rozwiać obawy Rzecznika o podziale uczniów na wierzących i niewierzących. Sędziowie Trybunału
zapomnieli jednak zapytać Ministra na rozprawie, czy jest to możliwe
fizycznie. Taka interpretacja zakłada, że nauka religii i etyki nie kolidują
czasowo oraz że etyka jest wykładana przez 8 lat po 2 godziny tygodniowo w szkole podstawowej i przez 4 lata po 2 godziny tygodniowo w szkole średniej.
Sposób
rozumowania TK musi zostać zakwestionowany, jako niemożliwy do pogodzenia z konstytucyjną zasadą wolności sumienia i wyznania. Z zasady tej wynika bowiem
bezsporne prawo rodziców lub uczniów do określenia kierunku edukacji
religijnej czy światopoglądowej. Uczniowie mogą uczęszczać lub nie uczęszczać
na naukę religii w szkole. O treści
nauczania religii decydują władze właściwych Kościołów i związków
wyznaniowych ale — w myśl rozporządzenia — o treści tego, czego mają się
uczyć uczniowie, którzy nie uczęszczają na naukę religii, ma decydować w imieniu państwa MEN. Kto jednak przyznał takie prawo MEN? Przecież jest to
konstytucyjne prawo rodziców względnie uczniów. To samo pytanie można
postawić przedstawicielom Kościołów podpisanych pod rozporządzeniem MEN. W
jakim dysonansie pozostaje ich postępowanie do znanego stwierdzenia ariańskiego
Katechizmu Rakowskiego z 1605 r.: „nie dano nam żadnej władzy, żadnego
panowania nad sumieniem bliźniego" (wszelkie pogrubienia pochodzą ode
mnie — przyp. Mariusz Agnosiewicz).
Nie ulega wątpliwości, że MEN przekroczył
przyznane mu upoważnienie, a TK to przekroczenie zaakceptował. Wbrew
stanowisku Trybunału nauka etyki, nawet dobrowolna, która ma stanowić równoważnik
nauki religii, nie może być traktowana jak każdy inny przedmiot nauczany w szkole. Etyka musi być bowiem rozpatrywana i oceniana z punktu widzenia wolności
sumienia i wyznania a nie wolności nauczania. Z wolności nauczania wynika
prawo państwa, jako podmiotu realizującego tę wolność w imieniu społeczeństwa,
do określania programu nauczania w szkole publicznej. MEN mógł wprowadzić
naukę etyki jako przedmiot obowiązkowy lub etykę religijną i świecką do
wyboru uczniów. Nie może ona być jednak nigdy przedmiotem zastępującym
religię. Przecież gdyby wprowadzono zamiast religii etykę dla uczniów
wierzących, spotkałoby to się z protestem Kościołów, a odwrotnie, gdy
uznaje się etykę za religię dla uczniów niewierzących, to ci mają to
potulnie aprobować. Uprawnienie, jakie Trybunał przyznał MEN, jest pozostałością
myślenia totalitarnego, według którego państwo ma prawo określać sposób
korzystania przez jednostkę z wolności sumienia i wyznania.
7. Niezrozumiałe jest stanowisko
zajęte przez TK w kwestii prawa do milczenia względnie tajemnicy wyznania.
Trybunał zakwestionował § 3 ust. 3 rozporządzenia MEN, przewidujący składanie
oświadczeń o pobieraniu nauki religii poza szkołą lub o świadomej
rezygnacji z jej pobierania, ale nie powołał się na przepis ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, lecz na art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty. Uznał natomiast za zgodne z obowiązującym ustawodawstwem, a więc i prawem do milczenia, żądanie przez szkołę deklaracji pozytywnych w sprawie nauczania religii oraz umieszczanie na świadectwie szkolnym ocen z religii. Zresztą podstawę prawną umieszczania ocen na świadectwie widzi
Trybunał w przepisie ustawy o systemie oświaty, nakładającym na szkołę
obowiązek organizowania nauki religii. TK nie ustosunkował się do zarzutu
Rzecznika, że to postępowanie narusza prawo do milczenia. Aby osłabić wymowę
tego zarzutu stwierdził, że na świadectwie szkolnym nie zaznacza się z jakiej religii uczeń pobierał naukę, a ponadto, że może otrzymać ocenę
łączną z religii i etyki.
Trudno
jest podzielić argumenty TK, a właściwie ich brak, uzasadniające zgodność
postanowień rozporządzenia MEN z prawem do milczenia. Nie można zgodzić się z rozumowaniem Trybunału, że skoro szkoła organizuje nauczanie religii, to
musi żądać deklaracji od rodziców, dokumentować nauczanie i umieszczać
oceny na świadectwie szkolnym. Przecież szkoła organizuje nauczanie religii
na zlecenie Kościołów. Nie decyduje ani o treści, ani o formie nauczania.
Nauczanie religii ma swe unormowanie prawne w wolności sumienia i wyznania, a nie w wolności nauczania i dlatego musi pozostawać w zgodzie z przepisami
ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, a więc respektować także
prawo do milczenia, zagwarantowane w art. 2 ust. 5 tej ustawy. A prawo do
milczenia zabrania państwu, jego organom i instytucjom, żądania od
kogokolwiek informacji o przekonaniach religijnych i umieszczania takich
informacji w dokumentach i rejestrach publicznych. Dlatego naruszeniem tego
prawa jest żądanie przez szkołę publiczną deklaracji od rodziców lub uczniów.
Prawo to mogłaby zmienić lub ograniczyć jedynie ustawa. Natomiast ustawa o systemie oświaty mówi jedynie, że szkoła organizuje nauczanie religii na życzenie
rodziców lub uczniów i nic wskazuje adresata tych deklaracji. Z podkreślania
faktu, że nauczanie religii jest wewnętrzną sprawą można wyprowadzić
wniosek, że takie deklaracje powinny być składane władzom kościelnym, a nie
państwowym oraz, że cała dokumentacja nauczania, łącznie z wydawaniem świadectw z religii należeć powinna do kompetencji organów kościelnych. Zachowane byłoby
wówczas prawo do milczenia.
Warto
tu nadmienić, że prawo do milczenia wprowadzone zostało do ustawodawstwa
polskiego dopiero w 1989 r. Nie było ono znane wcześniej, nie spotykano go również w opracowaniach z zakresu prawa konstytucyjnego. Stąd tyle nieporozumień i opacznych interpretacji tego pojęcia. A przecież prawo do milczenia jest nie
tylko podstawowym uprawnieniem jednostki wynikających z wolności sumienia i wyznania, ale również istotną przesłanką równouprawnienia obywateli.
Wyznanie czy światopogląd jednostki pozostaje poza zainteresowaniem władz państwowych.
Nie jest ona tym samym narażona na możliwość dyskryminacji czy
nietolerancji.
8.
Rzecznik postawił zarzut dotyczący całego § 9 rozporządzenia MEN. Uznał,
że nie ma on umocowania w ustawie o systemie oświaty oraz narusza zasadę
neutralności państwa i zasadę rozdziału a dodatkowo także prawo do
milczenia. Trybunał odrzucił ten zarzut. Uznał, że § 9 jest zgodny z neutralnością państwa i zasadą rozdziału oraz nie narusza prawa do
milczenia. Z własnej inicjatywy natomiast zakwestionował zgodność ust. 4
tego paragrafu, mówiącego o umieszczaniu na świadectwie szkolnym stopnia z religii (etyki) pobieranej poza szkolą, na podstawie świadectwa przekazanego
przez katechetę lub nauczyciela etyki, z postanowieniem art. 12 ust. 2 ustawy o systemie oświaty. TK uznał, że ustawa ta nie przyznała MEN uprawnienia do
rejestracji wyników nauczania religii prowadzonego poza szkołą. Dodał w uzasadnieniu, że ust. 4 nie ma uzasadnienia w jakiejkolwiek innej ustawie oraz,
że ma to stanowić zabezpieczenie przed domysłami na temat wyznania ucznia.
Brak bowiem oceny z religii na świadectwie szkolnym nie musi dowodzić, że
uczeń nie uczęszczał na lekcje religii.
Zakwestionowanie
przez Trybunał Konstytucyjny legalności § 9 ust. 4 nabrało wydźwięku
rzutującego na wiele aspektów realizacji wolności religijnej w Polsce, nie w pełni uzmysławianych sobie przez sędziów TK.
1)
Naruszyło to konstytucyjną zasadę równouprawnienia wyznań, pozbawiając
praktycznie wszystkie — poza katolickim i jedynie na niektórych obszarach białostocczyzny
prawosławnym — wyznania uprawnienia do umieszczania stopnia z nauki religii na
świadectwach wydawanych przez szkoły publiczne.
2)
Naruszyło także konstytucyjną zasadę równouprawnienia obywateli bez względu
na wyznanie, przez dyskryminowanie dzieci mniejszości wyznaniowych, które
zostały pozbawione prawa (posiadanego przez dzieci katolickie i w części
prawosławne) do umieszczania ocen z religii na świadectwie szkolnym.
Orzeczenie Trybunału jest ponadto sprzeczne z art. 2 Deklaracji ONZ z 21 XI
1981 o eliminowaniu wszelkich form nietolerancji i dyskryminacji z powodów
religii lub przekonań oraz art. 6 ust. 1 ustawy o gwarancjach wolności
sumienia i wyznania, który zabrania dyskryminowania lub uprzywilejowywania
kogokolwiek z powodu religii.
3)
Jakie znaczenie ma w tej sytuacji zapewnienie Trybunału, że na świadectwie
szkolnym będzie figurowała tylko religia bez przymiotnika, wskazującego na
konkretną religię, skoro w szkole publicznej nauczana będzie tylko religia
katolicka (częściowo prawosławna). Każda osoba postronna, czytając świadectwo
szkolne, będzie wiedziała, że jest to wyłącznie ocena z religii katolickiej
(niekiedy prawosławnej).
4) W świetle orzeczenia TK dyskryminującego dzieci mniejszości wyznaniowych w pełni
uzasadnione jest występowanie ich rodziców do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
ze skargą. Decyzja Trybunału jest bowiem ostateczna i nie może zostać zmieniona.
9.
Trudno podzielić argumenty TK, że opłacanie nauczycieli religii przez państwo
nie jest subwencjonowaniem Kościołów, ale wynagrodzeniem za pracę. Istotny
jest tu cel dotacji. I dlatego rację ma RPO, twierdząc, że skoro nauczanie
religii jest wewnętrzną sprawą Kościołów, do której państwo się nie wtrąca,
to jest to funkcja religijna. Ustawa o systemie oświaty nałożyła na szkolę
publiczną obowiązek organizowania nauki religii, ale nie mówi nic o jej opłacaniu. W Sejmie żaden poseł podczas dyskusji o tym nie wspominał. Nie były też
podejmowane próby zmiany art. 10 ust. 2 ustawy o gwarancjach sumienia i wyznania który uzależnia subwencjonowanie Kościołów na cele religijne od
formy ustawy. Powołanie się Trybunału na ustawę budżetową i wydatki
osobowe MEN miałoby znaczenie, gdyby wynagrodzenie nauczycieli religii było
tam wyodrębnione.
Rację
ma RPO twierdząc, że opłacanie nauki religii narusza zasadę równouprawnienia
obywateli. Jest to naruszenie wolności sumienia i wyznania podatników niewierzących,
także z ich podatków ma być bowiem opłacane nauczanie religii. Jakie to
wartości czy przestanki moralne każą demokratycznemu ustawodawcy obciążać
kosztami nauczania religii obywateli niewierzących, a Trybunałowi to akceptować?
Z uzasadnienia Trybunału wynika, że niewierzący nie poniosą uszczerbku
finansowego, bo przecież ich dzieci będą obierać nauk etyki, ale przecież
nie przez cały okres nauczania, gdy jej nie wybiorą?
1 2 3 Dalej..
« Orzeczenia, uchwały i glosy (Publikacja: 22-07-2002 Ostatnia zmiana: 24-02-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1349 |
|