Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.046.827 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 29 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"To, że jesteśmy krajem katolickim, nie znaczy, że nie możemy być państwem o standardzie demokratycznym z rozdziałem od Kościoła. Inaczej zostaniemy stłamszeni przez Kościół, który coraz więcej chce, chce i chce, i będzie bronił swoich przywilejów. (...) jak lewica rządzi, to Kościół najwięcej ciągnie."
 Kultura » Sztuka » Teatr » Jednoaktówki (L.B.)

Diamentowe serce [1]
Autor tekstu:

Dramat jednego życia, w jednym akcie

MOTTO:
Wszystkie wasze opowieści są tylko bajkami,
którym nie potrafiliście nadać nawet podobieństwa prawdy.

Celsus, pisarz rzymski, do chrześcijan

OSOBY:

Jan Stanisław Witwicki, biskup poznański
Jan Brzoska, stolnik bracławski
Jezuita
Ludwik Konstanty Pociej, pisarz brzeskolitewski
Szlachcic I
Szlachcic II
Szlachcic III
Giacopo Cantelmi, nuncjusz papieski
Michał Stefan Radziejowski, prymas Polski

ZJAWY:

Kazimierz Łyszczyński, ateista [Zobacz: Stowarzyszenie Wolnomyślicieli im. Łyszczyńskiego]
Giordano Bruno, ateista
Giulio Cesare Vanini, ateista

SCENA PIERWSZA

Gabinet biskupa Witwickiego. Biskup siedzi przy stoliku, rozparty wygodnie na fotelu, kartkując leżący przed nim rękopis. Jezuita, stojący za fotelem, przygląda się rękopisowi zza pleców biskupa. Naprzeciwko biskupa stoi Jan Brzoska, w stroju XVII-wiecznego szlachcica, z szablą u boku.

Biskup Witwicki: — (do Jezuity) Zaiste, słowa, które tu zostały zapisane, nie mogą pozostać bez kary. Aż czytać się ich nie godzi! Łyszczyński pisze: my, ateiści! To niesłychane! My! To znaczy, że ten ateusz pewnie miał uczniów!

Jezuita: — Trzeba będzie to zbadać. Może sam Łyszczyński wyjawi nazwiska swoich uczniów, gdy już zamkniemy go w więzieniu…

Biskup Witwicki: — To, co tu znajduję, woła o pomstę do nieba! Tylko posłuchajcie! (czyta na głos fragment rękopisu) "Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka… Bóg nie jest bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym tylko w umyśle, a przy tym bytem chimerycznym... " On porównuje Boga do chimery! Boże miłosierny, wybacz mi, że to czytam! W imię Ojca i Syna… (żegna się zamaszyście, Jezuita czyni to samo)

Jezuita: — (do biskupa) Podobnych, bluźnierczych zdań jest tu wiele. Rękopis liczy sobie więcej niż dwieście stronic. Znam dobrze ten tekst, bo pan stolnik (wskazuje na Brzoskę)dał mi go do przeczytania już tydzień temu. Dlatego pozwolę sobie zauważyć, że są tu jeszcze bardziej bezecne fragmenty… (pochyla się nad stołem, przewraca kilka kartek rękopisu i pokazuje biskupowi fragment tekstu)

Biskup Witwicki: — (czyta głośno wskazany fragment) "Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje uciemiężenie..." (kręci głową z oburzeniem) To niedopuszczalne! To bluźnierstwo! „Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii, aby ich czczono, chociaż Boga nie ma…" To karygodne! (żegna się) To niewyobrażalne! „Wiara, zwana boską, jest wymysłem ludzkim…" Zaprawdę, trudno mi pojąć, jak to się stało, że tak plugawa książka mogła zostać napisana u nas, w Polszcze! Dotąd myślałem, że ateusze, jak Giordano Bruno czy Vanini, rodzą się tylko w Italii… Łyszczyński musi podzielić ich los i także spłonąć na stosie!(do Brzoski) Jestem ci bardzo wdzięczny, panie stolniku Brzoska, bo będzie to główny dowód w przyszłym procesie!

Brzoska: — (kłaniając się uniżenie) Z góry się cieszę na myśl o tym procesie! Zarazę ateizmu trzeba zdławić w zarodku, bo może ona zagrozić naszej wierze świętej, katolickiej… Uczynię wszystko, by bronić religii przed bezbożnikami!

Jezuita: — (podejrzliwie przyglądając się Brzosce) Czy aby na pewno tylko i wyłącznie pobożna gorliwość jest jedynym powodem postępowania Waszmości? Chciałbym, żeby tak było, ale… (chodzi wolnym krokiem wokół Brzoski, który jest coraz bardziej speszony i zaniepokojony) Poinformowano mnie, że masz Waść dług u Łyszczyńskiego — jesteś mu winien aż sto tysięcy talarów… To majątek! Łyszczyński dawno temu wytoczył ci proces o przywłaszczenie sobie tych pieniędzy… Jeśli on zostanie teraz uznany za bezbożnika i skazany, to Waść nie będziesz musiał nic oddawać ani jemu, ani jego rodzinie… (stając naprzeciwko Brzoski i patrząc mu prosto w oczy) Czyż nie tak?

Brzoska: — Tak... to prawda, rzeczywiście mam dług. To stare dzieje… Ale to nie dlatego ja z tym… (wskazuje dłonią rękopis) do was przyszedłem… Jako człowiek gorliwie wierzący, nie mogłem znieść, aby...

Jezuita: — (przerywając mugestem zniecierpliwienia) Chciałbym też wiedzieć, jakim to sposobem ów rękopis wpadł w ręce Waszmość Pana? O ile mi wiadomo, Łyszczyński nie dawał tego tekstu do przeczytania postronnym ludziom, nie miał też zamiaru go drukować… On trzymał ten rękopis u siebie w domu, w schowku. Skąd zatem acan go masz?

Brzoska: — (z przerażeniem) Ja… Będąc kiedyś z wizytą u Łyszczyńskiego… Ja ten rękopis… potajemnie wykradłem.

Jezuita: — A jest przecież napisane — nie kradnij… (odwraca się od Brzoski, a potem znów staje zafotelem biskupa)

Biskup Witwicki: — (do Brzoski, życzliwym tonem) Uspokój się Waść! Nikt z nas, ludzi, nie jest doskonały, każdy z nas ma swoje wady i słabości. To, że przyniosłeś nam ten rękopis, stanowi twą wielką zasługę wobec Boga. Zasługę, której Kościół nigdy ci nie zapomni i za którą zawsze będzie ci wdzięczny. Obaj będziemy się za ciebie modlić. (wstaje z fotela, podchodzi do Brzoski idaje mu dłoń do pocałowania)

Brzoska: — (całując dłoń biskupa) Ekscelencja jak zawsze jest dla mnie taki łaskawy, taki łaskawy! Kiedy mam złożyć w sądzie oskarżenie?

Biskup Witwicki: — Wnieś Waćpan pozew jak najszybciej, choćby dziś. Zarzut będzie tylko jeden, ale za to jakże groźny — ateizm! My (wskazuje na siebie) zajmiemy się resztą i zaraz po złożeniu pozwu zamkniemy Łyszczyńskiego w więzieniu kościelnym. Zostałon już obłożony klątwą kościelną, teraz pora na proces o ateizm… Szlachta pewnie pokrzyczy, potrzaska szablami, ale kto by się tym przejmował… Trochę to będzie niezręcznie, że Waść, będąc wcześniej pozwany przez Łyszczyńskiego, teraz sam wnosisz przeciw niemu oskarżenie, ale trudno… poradzimy sobie i tak. Dziękuję Waszmości za wszystko, możesz odejść.

Brzoska zgina się w głębokim ukłonie i wychodzi, zamykając za sobą drzwi.

Jezuita: — (półgłosem, spoglądając z odrazą za wychodzącym Brzoską) Zaiste, człowiek to plugawe naczynie, niemiłe Bogu...

Biskup Witwicki: — (do Jezuity, tonem napomnienia) Nic to! Niekiedy Bóg posługuje się nikczemnymi ludźmi, żeby okazać swą wielkość i siłę, żeby wcielić w życie to, co w swej chwale postanowił… Chciałbym zresztą zauważyć, że wasz zakon też nie jest w tej sprawie bez winy. Przecież ten Łyszczyński sam był przez osiem lat jezuitą! Czyż to nie w jezuickich szkołach pobierał on nauki i czyż nie tam właśnie zakiełkowało w nim plugawe ziarno ateizmu? Nie sądźmy zatem, abyśmy sami nie byli sądzeni. Lepiej pomódlmy się obaj o zwycięstwo sprawy Bożej... (klęka, po czym składa dłonie do modlitwy. Jezuita ze spuszczoną głową klęka obok niego. obaj modlą się w milczeniu, wznosząc oczy ku górze)

SCENA DRUGA

Podmiejska karczma. W izbie, przy wielkim, dębowym stole, siedzą czterej szlachcice w XVII-wiecznych strojach, z szablami u boku. Przed każdym z nich stoi na stole puchar, pełen miodu.

Szlachcic I: — (do Pocieja)Powiadajże Waść wreszcie, jaki respons odebrałeś w królewskiej kancelaryi? Czy Sobieski wstawi się za Łyszczyńskim i zażąda, by ten został zwolniony z kościelnego więzienia?

Pociej: — (wstaje i ze smutkiem spogląda na pozostałych) Nie mam ja dla was dobrych wieści, Waszmościowie! Odebrany przeze mnie respons królewski niczego nam nie obiecuje… Widno mi, że król jegomość nie chce zadzierać z Kościołem teraz, gdy Rzeczpospolita trwa w przymierzu z katolickim cesarstwem. Wiedeńscy Habsburgowie są królowi drożsi, niż nasze przywileje szlacheckie...

Szlachcic I: — Jakże to? Azali Łyszczyński ma pozostać w więzieniu? To oburzające!

Szlachcic II: — (uderza pięścią w stół) To zdrada!

Szlachcic III: — Hańba! Wara klechom od naszych praw!

Pociej: — Uspokójcie się, Waszmościowie! Jak wiecie, Łyszczyńskito szlachcic z naszego województwa, to zamożny posesjonat i człowiekgodny. Pełnił urzędy, trzykroć był posłem, brał udział w elekcjach, jego podpis widnieje przecież pod aktem wyboru Sobieskiego na króla! Dlatego jego procesodbędzie się niebawem w Sejmie i zaręczam wam, że będzie to ognista debata. Obiecuję wam, panowie bracia, że jako wasz poseł, w imieniu szlachty województwa brzeskolitewskiego ujmę się za Łyszczyńskim, za przywilejami szlacheckimi i obywatelskimi!

Szlachcic I: — Słusznie prawicie! Pogwałcono tu wszystkie prawa Rzeczypospolitej! (trzęsie się z oburzenia) Na miły Bóg! Tak jestem wzburzony, że chyba zaraz rozwalę tę karczmę!

Szlachcic II: — Niech Waszmość przypomni w Sejmie, że Kościół nie miał prawa zamykać szlachcica w więzieniu! A gdzie odwieczne prawo neminem captivabimus, które powiada, że nie wolno osadzić nikogo w więzieniu bez wyroku sądowego? Łyszczyński powinien odpowiadać z wolnej stopy, a nie siedzieć w lochu, gdzie klechy mogą go do woli dręczyć i torturować! (nagłym ruchem wyciąga szablę z pochwy) Tymi szablami odbijemy Łyszczyńskiego, jeśli oskarżenie nie zostanie cofnięte! Dobrze powiedział wojewoda Matczyński, że wszystkich biskupów trzeba wypędzić z Polski do Rzymu!

Szlachcic III: — Dziwno mi, że tyle nieprawości i gwałtów uchodzi dziś w Polszcze płazem, tyle zbrodni nie jest karanych, a tu sądzi się spokojnego szlachcica tylko za to, że napisał bezbożny rękopis. Zawsze baliśmy się królewskiego despotyzmu, a tu pod bokiem wyrósł nam despotyzm jeszcze gorszy i groźniejszy… (z niedowierzaniem kręci głową) A tego nikczemnika Brzoskę trzeba wyzwać na pojedynek i rozsiekać, jak psa! (wyciąga szablę z pochwy)

Szlachcic I: — (wyciągając szablę z pochwy) Nikt nie może być pewnym swego życia i mienia, jeśli pozwolimy na deptanie naszej wolności przez kler!


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dysputa
Wyrocznia


« Jednoaktówki (L.B.)   (Publikacja: 02-08-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lech Brywczyński
Ur. 1959. Studiował chemię i historię; pracował w wielu zawodach, m.in. jako tłumacz, wydawca, dziennikarz lokalnej prasy, animator życia kulturalnego; dramatopisarz (dramaty publikowane m.in. w: czasopiśmie Res Humana, szczecińskich Pograniczach, w gdańskim Autografie, w elbląskim Tyglu, w magazynie Lewą Nogą, i in.); w 2002 r. ukazała się jego książka Dramaty Jednoaktowe (sponsorowana przez Urząd Miejski w Elblągu).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Lewica a wiara rodzima, czyli... POGANIE DO AFRYKI!
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1666 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365