Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.626 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Propaganda jest matką wydarzeń.
 Kultura » Sztuka » Teatr » Jednoaktówki (L.B.)

Trygław [1]
Autor tekstu:

Komediodramat zgoła historyczny, ale...

MOTTO:
Założenie nihilizmu chrześcijańskiego głosi, że życie jest złem.
Jan Stachniuk


OSOBY:
Święty Otton z Bambergu, biskup i misjonarz
Ksiądz
Kleryk czyli Gniewomir
Wiedźma
Stoigniew
Goniec
Kosmas
Książę Niklot, władca Obodrzyców



SCENA PIERWSZA


Skromnie wyposażona ale obszerna izba. Na ścianie wisi ogromny krzyż, a pośrodku stoi wielki, rzeźbiony fotel. Na fotelu siedzi wygodnie rozparty Święty Otton, w szatach biskupich. Obok niego, na małym zydelku siedzi Ksiądz, który półgłosem mówi coś do biskupa, co chwilę pokazując mu jakieś papiery. Święty Otton słucha Księdza z rosnącą irytacją. W pewnym momencie wzburzony zrywa się na nogi.

Święty Otton:(przechadza się w kółko, z niedowierzaniem kręcąc głową) To nie do pomyślenia! Tego nie można dłużej tolerować! Tak dłużej być nie może! Przybyłem do Szczecina rok temu, ale wciąż nie mogę wykarczować pogańskich wierzeń! A przecież wydawać by się mogło, że tak wiele już osiągnąłem! Kazałem (odlicza na palcach) zniszczyć świątynie, porąbać posągi, wytępić kapłanów, którzy służyli bałwanom… Głowę największego posągu wysłałem papieżowi jako cenne trofeum i oznakę naszego triumfu nad pogańskimi demonami. Ba, wycięliśmy przecież większość drzew, otoczonych czcią przez miejscowych pogan. I wszystko na nic! Pogańskie zabobony nadal się krzewią w okolicy!

Ksiądz: — Nie mów tak, świątobliwy Ojcze! Osiągnąłeś więcej, niż którykolwiek biskup, więcej, niż jakikolwiek misjonarz! Imię biskupa Ottona z Bambergu stało się głośne w Europie! Zaprawdę, możesz być zadowolony ze swego dzieła, Ekscelencjo. Zaprowadziłeś w Szczecinie prawdziwą, chrystusową wiarę, na zawsze rozpędziłeś tych, którzy służyli demonom...

Święty Otton: (uspokaja się nieco, siada na swoim fotelu) To prawda, rozpędziłem… To były piękne dni, dni, których nigdy nie zapomnę... (w rozmarzeniu) Nasi ludzie wloką przez miasto pogańskie bałwany, a potem rąbią je siekierami, aż wióry lecą! A wokół stoi płaczący tłum mieszkańców Szczecina, tłum ludzi, miotających się z bólu, widzących, jak bezsilne są demony, które dotąd czcili… Wspaniały, niezapomniany widok!

Ksiądz: — Tak, tego dnia nasza wiara w pełni okazała swoją siłę... Dla takiej chwili warto było znosić przeciwności losu i obelgi ze strony pogan… Jestem przekonany, że po latach i wiekach nasza wiara zapuści tu korzenie i nikt nie będzie pamiętał, że kiedykolwiek było inaczej. Czas pracuje na naszą korzyść. Minie kilka pokoleń i miejscowi ludzie nie będą pamiętali o swojej dawnej religii, a ich pogańskim świętom nadamy chrześcijańskie nazwy i treści… (składając dłonie, jak do modlitwy) A wszystko to twoja zasługa! Zaprawdę, bardzo wiele dokonałeś, Ekscelencjo! Wcale nie zdziwi mnie, jeśli zostaniesz świętym… (pochyla głowę z uszanowaniem)

Święty Otton:(żartobliwym tonem) Nie za życia, mój drogi księżulku, nie za życia… Niestety! (poważniejąc) Ale wracajmy do rzeczy. To, co opowiedziałeś, napełniło moje serce goryczą. Powiadasz, że grupa pogańskich kapłanów nadal potajemnie odprawia swoje plugawe obrzędy? Czy to możliwe?

Ksiądz: — Niestety, to prawda. Uciekli z miasta, rozproszyli się i żyją w ukryciu, ale są w stałym kontakcie ze sobą nawzajem, i z pogańskimi kapłanami z plemienia Obodrzyców. Jak wiesz, Ekscelencjo, temu plemieniu przewodzi książę Niklot — zatwardziały poganin i wróg krzyża. Szczególną czcią otoczony jest przez tutejszych pogan mały, mosiężny posążek Trygława, który przedtem stał w świątyni i został potajemnie wywieziony przez kapłanów w dniu naszego przybycia do Szczecina. Miejscowi ludzie wierzą, że ten posążek przyniesie szczęście każdemu, kto dokona libacji. To znaczy… jeśli tuż przed wypiciem miodu… wyleje kilka kropel u stóp posągu, wypowiadając jakieś życzenie… Może to być jednak tylko jedno, jedyne życzenie… Oni jakby przepijają do tego posągu… Tak przynajmniej mówią tutejsi ludzie...

Święty Otton: — Nie opowiadaj mi tu pogańskich bredni! Znam je dobrze! Słyszałem, że Trygław posiada trzy głowy, bo trzema włada królestwami, (odlicza na palcach) to jest niebem, ziemią i piekłem… (chwytając się oburącz za głowę) Na Boga żywego, co ja mówię! Toż to bluźnierstwo! Przecież ja, biskup, głośno opowiadam o pogańskich demonach! To grzech i obraza boska! (składa dłonie, przez dłuższą chwilę bezgłośnie szepcząc słowa modlitwy. Ksiądz czyni to samo) Wiem, że dowiedziałeś się tego wszystkiego tylko po to, żeby dopomóc w zniszczeniu bałwochwalstwa, ale radzę ci, księżulku, nie wódź mnie więcej na pokuszenie! (odetchnąwszy głębiej) Powiedz mi lepiej, jak zdobyć ten posążek. To dopiero byłoby trofeum! Moglibyśmy wtedy zwołać mieszkańców Szczecina i raz jeszcze pokazać im, jak profanujemy czczonego przez nich bożka, jak jest bezsilny… Tego by już tutejsze pogaństwo nie przetrzymało… Wysłałbym opis tego wydarzenia papieżowi! Tobie, jako pomysłodawcy całego przedsięwzięcia, poświęciłbym w tym liście wiele uwagi, możesz być pewien… Kto wie, czy dzięki temu nie zostałbyś kiedyś biskupem? A rzymskim kardynałom opadłyby szczęki z zazdrości… Czy masz jakieś pomysły?

Ksiądz: — Jestem ci z góry wdzięczny, Ekscelencjo. (po chwili zastanowienia) Wiele o tym myślałem. Sprawa jest trudna. Nie pomogą tu żadne nowe zakazy ani kary, potrzebny jest podstęp… Jedyne wyjście jest takie: musimy wysłać do pogan swojego człowieka, oczywiście w przebraniu... Trzeba wysłać kogoś, kto zna tutejszy język, co nie będzie łatwe, bo przecież większość naszych duchownych to Niemcy, tak jak my obaj… To musi być człowiek sprytny i przebiegły, który bez trudu wmiesza się w tłum i pozyska sobie zaufanie pogan jako jeden z nich...

Święty Otton: — Rzeczywiście, to byłoby niezwykle trudne zadanie... Czy mamy kogoś odpowiedniego? Jak myślisz?

Ksiądz:(odchrząkując) Tak się składa, że ...mamy kogoś takiego. To ja, Ekscelencjo, twój uniżony sługa… Spotykałem się od dzieciństwa ze Słowianami i znam dobrze ich język… Jestem tylko niegodnym sługą Bożym, ale proszę o tę łaskę. Jeśli mi się uda, to może rzeczywiście zostanę biskupem, a jeśli nie… Męczeńska śmierć byłaby najpiękniejszą ofiarą, jaką można złożyć Bogu...

Święty Otton:(zaskoczony) Cieszy mnie twoja pobożna gorliwość, mój drogi księżulku, ale… Czy na pewno wszystko przemyślałeś? Czy podołasz temu wielkiemu zadaniu, zdobędziesz posąg i rzucisz mi go do stóp?

Ksiądz:(stanowczym tonem) Tak. Jestem zdecydowany! Oby Bóg zechciał mnie wspierać… (wstaje ze stołeczka i klęka, składając dłonie do modlitwy)

Święty Otton:(wstaje z fotela, podchodzi do klęczącego Księdza i przytula go do swego łona) Cieszę się, że mam wokół siebie takich ludzi, jak ty. Swoim zapałem umocniłeś moją wiarę… (trzykrotnie klaszcze w dłonie)
Do izby wbiega młodzieniec w duchownych szatach.

Kleryk:(patrząc podejrzliwie na biskupa Ottona i Księdza) Wzywałeś mnie, Ekscelencjo?

Święty Otton: — Tak, mój chłopcze. Idź do Ojca Damazego po szaty prostego wieśniaka. On ma u siebie wiele ubrań, wybierz więc takie, które będą pasowały na tego oto, dzielnego sługę Bożego. (pokazuje dłonią na wciąż klęczącego, pogrążonego w modlitwie Księdza) Przynieś tutaj te szaty, natychmiast, jak najprędzej!

Kleryk:(kłaniając się uniżenie) Stanie się wedle twej woli, Ekscelencjo… (pospiesznie wychodzi)

Święty Otton:(klepie Księdza po ramieniu, po czym siada na swoim fotelu) Usiądź. Będziesz jeszcze miał czas na modły. Widziałeś tego kleryka? On pochodzi z miejscowych Słowian, tutaj się urodził i wychował. A teraz chce zostać księdzem: od kilku miesięcy uczy się pilnie i pracuje nad sobą. Ma jakieś dziwne, pogańskie imię, którego nie mogę ani wymówić, ani zapamiętać… O wszystko wypytuje, wszystkiego jest ciekaw. Wydaje mi się, że w takich, jak on, jest nasza nadzieja. Jak sądzisz?

Ksiądz: -(ponownie siadając na zydelku) Z pewnością masz słuszność, Ekscelencjo. Nie znam go bliżej, ale widywałem go tutaj wielokrotnie. Słyszałem, że ma na imię Gniewomir. Przybył tu niedawno z wyspy Wolin. Potrzeba nam takich jak najwięcej, żeby nieść ludowi Słowo Pańskie...

Święty Otton: — Jak sam mówiłeś, czas pracuje dla nas. A wracając do twojej wyprawy... (z namysłem) Moim zdaniem, powinieneś udawać wędrownego kupca; wtedy nie będzie nikogo dziwiło, że nie znasz okolicy i tutejszych obyczajów. Musisz sobie przygotować jakąś historyjkę do opowiadania o sobie. Mam na myśli taką przypowieść, która wzbudzi zainteresowanie i współczucie u każdego, kto cię wysłucha. Tylko pamiętaj o tym, że ta historyjka musi być wiarygodna! Powinieneś być przygotowany na wszystko, mieć w zanadrzu odpowiedź na każde pytanie… Nie powinieneś brać z sobą broni, bo to by wzbudziło podejrzenia. Co najwyżej ukryj nóż w połach płaszcza. Tak na wszelki wypadek, dla obrony...

Ksiądz: — Uczynię, jak mi radzisz, Ekscelencjo. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć w podróży… Zrobię wszystko, żeby być przygotowany na każdą ewentualność. (przerywa, bo słychać donośne pukanie do drzwi)

Święty Otton: — Wejść! (do izby wchodzi Kleryk z naręczem ubrań) Przyniosłeś szaty! To dobrze. Zostaw je i wyjdź. (Kleryk kładzie ubrania u stop Księdza, kłania się biskupowi i wychodzi) A ty, mój drogi księżulku, uklęknij! (Ksiądz podchodzi do biskupa i klęka przed nim. Święty Otton wstaje i zakreśla nad głową Księdza znak krzyża) Niezwłocznie ruszaj w drogę. Niech cię Bóg prowadzi. Z góry odpuszczam ci wszystkie grzechy i nieprawości, które będziesz zmuszony popełnić, żeby wykonać to chwalebne zadanie. Będę się za ciebie modlił i będę czekał na pomyślny wynik twojej wyprawy. (po chwili zadumy) A teraz… weź te szaty, idź do swojej izby i przebieraj się!
Ksiądz wstaje z kolan, podnosi leżące na podłodze szaty i wychodzi. Święty Otton ponownie siada na fotelu.

Święty Otton:(w zamyśleniu, sam do siebie) Wszystko to marność, marność nad marnościami… Ale musimy zdobyć ten posąg, a potem pokonać Niklota. Gdy złamiemy tego pogańskiego księcia, to odniesiemy ostateczne zwycięstwo… Nie może być litości tam, gdzie w grę wchodzi sprawa Boża…

SCENA DRUGA


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wyrocznia
Zosimos, ostatni poganin


« Jednoaktówki (L.B.)   (Publikacja: 02-08-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lech Brywczyński
Ur. 1959. Studiował chemię i historię; pracował w wielu zawodach, m.in. jako tłumacz, wydawca, dziennikarz lokalnej prasy, animator życia kulturalnego; dramatopisarz (dramaty publikowane m.in. w: czasopiśmie Res Humana, szczecińskich Pograniczach, w gdańskim Autografie, w elbląskim Tyglu, w magazynie Lewą Nogą, i in.); w 2002 r. ukazała się jego książka Dramaty Jednoaktowe (sponsorowana przez Urząd Miejski w Elblągu).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Lewica a wiara rodzima, czyli... POGANIE DO AFRYKI!
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1667 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365