Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.690 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Heretyckie dziedzictwo Europy
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom II

Złota myśl Racjonalisty:
Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staję się sprawą publiczną; kiedy ktoś próbuje zorganizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Sensy znalezione w pamiętniku [1]
Autor tekstu:

„Pamiętnik znaleziony w wannie" Stanisława Lema to książka bardzo szczególna. Jest to swego rodzaju eksperyment formalny, ekstrawagancki pomysł, próba — bardzo ciekawa, choć nie do końca udana — przedstawienia świata, systemu (Gmach) całkowicie domkniętego, a jednocześnie urągającego wszelkim kanonom logiki, celu lub sensu (a przynajmniej logiki, celu i sensu zrozumiałych dla człowieka na jawie). Podejrzewam, iż jest to jedyny z takich formalnych projektów, przedstawionych szkicowo jako fikcyjne recenzje fikcyjnych książek w „Doskonałej próżni" i „Wielkości urojonej", który Lem zdecydował się jednak zrealizować, doprowadzić do końca, przelać w całej krasie na papier. Wielce charakterystyczną (i niewątpliwie przez Lema zamierzoną) cechę utworu stanowi wielość interpretacji, jakie potencjalnie są w nim zawarte, jakimi on emanuje, jakie czytelnik (a w szczególności szerokie ich grono) może sobie jednocześnie wytworzyć.

Pierwsza z nich, najbardziej dosłowna i „przyziemna", została explicite przedstawiona przez autora we „Wstępie" do powieści. Wedle tej „interpretacji" Gmach to po prostu odizolowany od świata (fizycznie, informacyjnie itp.) w wyniku zwycięstwa komunizmu, otorbiony sam w sobie Pentagon, funkcjonujący siłą bezwładu w opozycji do wyimaginowanego wroga, rzekomo bezustannie i wszechobecnie infiltrowany przez wrażych szpiegów czy „ajentów". Piszę słowo „interpretacja" w cudzysłowie, albowiem wydaje się oczywiste, że autor sam w nią „nie wierzył", jako że trudno potraktować ją w sposób poważny. Przede wszystkim „Pamiętnik" pisany był i wydany w czasie realnego socjalizmu, więc przejść musiał przez sito komunistycznej cenzury, nie obdarzonej w przytłaczającej większości jakąś wybitną inteligencją. Po drugie, książka jest raczej hermetyczna, więc dobrze było na odczepnego podać byle jaką wykładnię, tak aby nieprzygotowani do odbioru wyższych poziomów integracji dzieła mieli choćby namiastkę zrozumienia. Trochę to przypomina „Krótkie objaśnienie" Gombrowicza do swego „Bakakaju", ewidentnie adresowane do błogosławionych, których jest królestwo niebieskie. Choć w tym przypadku autointerpretacji nie można nazwać nieprawdziwymi, to z pewnością nie wyczerpują one bogactwa smaczków oferowanych przez takie opowiadania, jak „Zbrodnia z premedytacją" czy „Zdarzenia na brygu Branbury". A przecież „Pamiętnik" ogromnie przerasta Gombrowicza rozmaitością i ciężarem gatunkowym wirtualnych interpretacji. Porzucę zatem „Wstęp" i przejdę do bardziej płodnych heurystycznie interpretacji książki Lema.

Zacznę może od odniesienia do kilku tekstów literackich innych autorów. Niewątpliwie, jednym z wiodących wątków „Pamiętnika" jest wyobcowanie człowieka w otaczającym świecie (zarówno fizycznym, jak i społecznym), ich (człowieka i świata) wzajemna niekompatybilność, nieprzystawalność reguł, celów i sensów, rozmijanie znaczeń. U przywołanego przed chwilą Gombrowicza, u którego rzeczona nieprzystawalność niewątpliwie także ma miejsce, realizuje się ona odmiennie, niż w „Pamiętniku", ponieważ tutaj to bohater zniekształca, wypacza czy wręcz wytwarza rzeczywistość na własną modłę, „napompowuje", „nadmuchuje" świat jako emanację swojej psychiki, ustanawia reguły gry i wprowadza (a przynajmniej próbuje wprowadzić) je w życie. Sztandarowym tego przykładem jest „Kosmos"; można by tu także przywołać „Ślub" oraz wspomniane powyżej opowiadania „Zbrodnia z premedytacją" i „Zdarzenia na brygu Branbury". W „Pamiętniku" Lema, odwrotnie, to człowiek staje wobec obcego świata, w odniesieniu do którego jest całkowicie bezradny, którego reguł i znaczeń nie potrafi dociec, pojąć i ogarnąć. Dlatego na tej płaszczyźnie interpretacyjnej znacznie ściślejszych analogii doszukiwałbym się z twórczością Kafki, a w szczególności z „Procesem" i „Zamkiem", w których to właśnie bohater przegrywa w konfrontacji z niezrozumiałością i niedocieczonością zasad relacji społecznych, w które zostaje uwikłany. I znowuż, „Pamiętnik" znajduje więcej wspólnych rysów raczej z „Zamkiem", niż „Procesem". W „Procesie" to świat, jakiś rodem z koszmarów sennych (z ich własną, acz zniekształconą i na jawie nie całkiem pojmowalną logiką) wymiar sprawiedliwości, sąd, chce czegoś od Józefa K., oskarża go i prowadzi do wyroku, a bohater bezskutecznie stara się ogarnąć zasady jego postępowania. W „Zamku", przeciwnie, to K. chce czegoś od świata — w zimowym zmierzchu przybywa praktycznie znikąd do wsi pod zamkiem i odtąd jego jedynym celem, realizowanym na oślep, na chybił trafił, metodą prób i błędów, często pokrętnymi i mającymi (zdawałoby się) znikome szanse powodzenia drogami, staje się dostanie się na zamek. Nie sposób tu nie dostrzec analogii z „Pamiętnikiem", gdzie celem delegowanego z zewnątrz Gmachu (skąd ?) do wykonania Misji bohatera staje się nieosiągalna (nieistniejąca ?) Instrukcja. Także tutaj przybyszowi do końca nie udaje się zrozumieć zasad funkcjonowania administracji Gmachu, czy nawet, w końcu, prawdziwego celu doń przybycia. Oczywiście, pomiędzy „Pamiętnikiem" i „Zamkiem" istnieją rozliczne różnice, zarówno w formie, jaki i warstwie interpretacyjnej — chociażby całkowita desemantyzacja celów i sensów, ku której zmierza, i w której znajduje finał powieść Lema. Lem jest bardziej intelektualno-filozoficzny (mam tu na myśli filozofię związaną z naukami ścisłymi), Kafka — emocjonalno-socjologiczny (ewentualnie filozoficzny w sensie humanistycznie zorientowanej filozofii). Zanim zakończę motyw kafkowski, chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz. W trzech powieściach Kafki, wraz z następstwem chronologicznym ich pisania, ale także w miarę wzrostu dystansu do realnego świata, zredukowaniu ulega imię/nazwisko bohatera: od Karla Rossmanna w „Ameryce", poprzez Józefa K. w „Procesie", do K. w „Zamku". Nie wiem, czy był to celowy zabieg Lema, ale bohater „Pamiętnika znalezionego w wannie", gdzie oderwanie od rzeczywistego świata niewątpliwie przekracza wszystko to, co spotykamy u Kafki, pozostaje bezimienny (ułatwia to oczywiście narracja w pierwszej osobie).

Przejdźmy jednak do „Pamiętnika" samego w sobie. W jednej z oczywistszych interpretacji można by go uznać za alegorię życia człowieka. Człowiek pojawia się na świecie „znikąd", przynajmniej z punktu widzenia jego świadomości (z psychicznego niebytu), dąży do jakiegoś spełnienia, samorealizacji (wykonania „Misji"), lecz nie wie do końca, na czym ta misja polega, więc poszukuje wskazówek co do jej istoty i sposobu realizacji („Instrukcji"). To interpretacja z gruntu egzystencjalna. Nie ma żadnej transcendentnej, absolutnej Misji, na nic zda się zatem religia, mistyka, wtajemniczenie, immanencja, samopoznanie, nirwana — są to po prostu nazwy i pojęcia bez pokrycia. Nie może być zatem Instrukcji do niej. „Misją" okazuje się po prostu być egzystencja, samo życie od narodzin do śmierci, nic więcej. Na ten trop zdaje się w „Pamiętniku" wskazywać na przykład epizod, w którym bohater zagląda do Instrukcji, odczytuje niewielki fragment i rozpoznaje w nim zapis wyrywka swej odysei przez labirynty Gmachu. Nieustannie podsuwane są mu sugestie, że jego kolejne, coraz bardziej niedorzeczne poczynania, są oczekiwane, wręcz przewidywane. Ginie w momencie, kiedy „dociera" do końca zdarzeń utrwalonych w jej zwojach, które przecież odnalazła po setkach lat przy jego szczątkach ekspedycja archeologiczna cywilizacji po-"chaotyckiej". Interpretacja ta prowadzi także do fatalizmu, jeśli nie wręcz do determinizmu — skoro wszystko jest z góry wiadome … (choć oczywiście fatalizm czy determinizm nie są w żadnym razie konsekwencją ujęcia egzystencjalnego). Z drugiej strony, bohater zostaje poinformowany, że Instrukcja to tylko szyfr, a więc odczytanej frazy nie można brać dosłownie. Skąd zatem zbieżność z wcześniejszymi przeżyciami? Przypadek? Życie szyfrem samego siebie? To ostatnie także brzmi anty-esencjonalnie. Cierpienie, tragizm egzystencjalny znajduje swój wyraz właściwie w całej bezskutecznej tułaczce bohatera poprzez labirynty korytarzy Gmachu-Świata. Ale i do niego pojawiają się mniej lub bardziej bezpośrednie aluzje i odniesienia — na przykład zakurzone tomy w gmachowej bibliotece mówią o torturze aluzji, predestynacji, oczekiwania … . Pomimo nieustannego zdawałoby się oscylowania, balansowania pomiędzy pozorną, a przynajmniej niepewną przychylnością i zainteresowaniem (np. Erms, Prandtl, ksiądz Orfini, lekarz), a złośliwością przechodzącą czasem we wrogość (np. Kruh, uczestnicy operacji „Cebula", oficer śledczy), Gmach w istocie rzeczy przejawia wobec bohatera „Pamiętnika" dogłębną i dojmującą obojętność. Podobnie jak realny świat, nic tak naprawdę od niego nie chce. Jedynym wyjątkiem okazuje się tu „staroświecki" szpieg — o szczerości i bezinteresowności intencji zaręcza w sposób jedyny możliwy i ostateczny — własną śmiercią. Ale … no, właśnie - zwątpieniem bohatera nawet w to dramatyczne świadectwo kończy się powieść.

Kolejne możliwe odczytanie powieści wiąże się z procesem poznawczym nakierowanym na dotarcie do reguł rządzących otaczającym nas światem. Proces taki w naszym realnym świecie może dotyczyć już to relacji społecznych, już to praw fizyki. W założeniu proces dążenia do umysłowego zgłębiania świata powinien prowadzić docelowo, być może stopniowo, wieloetapowo i pośrednio, ale jednak do jakkolwiek rozumianej prawdy „obiektywnej". Nawet jeśli prawda ta nie jest do końca poznawalna jako swego rodzaju „rzecz sama w sobie", jeśli może jawić się nam jedynie mgliście i w odległym upośrednieniu, to przecież poznanie oznacza realne się do niej przybliżanie, lepsze jej pojmowanie, ściślejsze dopasowanie naszej siatki pojęć do otaczającego świata. Eksploracja świata często podąża błędnymi tropami, skutkuje formułowaniem chybionych koncepcji i hipotez, brnie w ślepe uliczki, cofa się po swoich śladach albo cyrkuluje w błędnym kole, ale w końcu przecież znajduje (lub przynajmniej potencjalnie może znaleźć) poprawną drogę choć nieco przybliżającą do faktycznego stanu rzeczy (co oczywiście nie wyklucza dalszego błądzenia w następnych krokach). Tak przynajmniej być powinno, na tym ma polegać jakkolwiek rozumiany postęp w procesie poznawania naszego „realnego" świata. Co jednak, jeśli wysiłek poznawczy zdaje się wcale nie przybliżać do prawdy, wprost przeciwnie — podważać przekonania dotychczas uważane za dobrze ugruntowane i oczywiste, nie dając nic w zamian?

Bohater „Pamiętnika" próbuje zrozumieć Gmach i rządzące w nim reguły. Zaczyna od podejścia zdroworozsądkowego, w innych warunkach oczywistego - przybywa w celu wypełnienia Misji, oczekuje więc szczegółowego w nią wtajemniczenia, otrzymania odpowiedniej Instrukcji. Początkowe niepowodzenia traktuje jako drobne niedoskonałości w funkcjonowaniu maszynerii Gmachu, kładzie na karb przerośniętej biurokracji, wszechpanującej tajności, pewnego, nieuniknionego być może nieporządku. Potem, kiedy ta najprostsza „teoria" coraz ewidentniej rozłazi się w szwach, nasz „Misjonarz" ima się przypuszczeń w rosnącym stopniu niekonwencjonalnych i karkołomnych. Kolejno rozważa hipotezy: próby (że ciągle jeszcze jest testowana jego przydatność do wypełnienia Misji); pozornego chaosu (Gmach działa, powoli, ale skutecznie, metodą prób i błędów, niezdeterminowanego posuwania spraw naprzód); obecnej sytuacji jako właściwej misji (demaskowanie, choć nie do końca pojętym sposobem, szpiegów w samym Gmachu); diabolicznego spisku Gmachu wymierzonego w niego, nakierowanego na jego zgubę; ścierania się potężnych, wrogich sobie sił i frakcji wewnątrz Gmachu; całkowitej infiltracji Gmachu przez agentów Anty-Gmachu; itd. … W odpowiedzi na pytanie, czego Gmach od niego chce gotowy jest na każdą możliwość, poza jedną … — oczywiście, że nie chce kompletnie nic … . Tu ewidentnie interpretacja poznawcza miesza się z egzystencjalną. Zamiast przybliżać się do prawdy, nasz bohater systematycznie się od niej oddala. Ostatecznie, po początkowym „sukcesie" (wizyta u głównodowodzącego), Misja i Instrukcja zdają się coraz bardziej i bardziej mu wymykać … . Upadają kolejne, dotąd zdawałoby się absolutne, punkty odniesienia, opoki aksjologiczne, bastiony sensów, autorytety (proszę porównać pozornie potężnego, a jednak bezsilnego swą rozpanoszoną starością admiradiera, nie mówiąc już o postępowaniu przeciwko Panu prowadzonym przez Barrana). Znaczenia stają się względne, prawdy zmieniają w zależności od kontekstu, jedna sytuacja zaprzecza drugiej, upadają kolejne, coraz bardziej karkołomne hipotezy, nieustannie rwą interpretacyjne sieci, sensy rozpływają w pustce … . Zamiast otchłannej i niedocieczonej Tajemnicy pozostają jedynie jej płaskie i tandetne pozory.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sens bycia
Czy chciałbyś, żeby twoje dziecko było religijne czy uduchowione?

 Zobacz komentarze (5)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 04-12-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bernard Korzeniewski
Biolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 41  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 178 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365