|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Cienie osobistych przyjaciół Pana Boga [2] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Św. Aureliusz Augustyn to kolejny przykład
osobistego przyjaciela Pana Boga, którego cień kładzie się na cały dorobek
chrześcijaństwa (a tym samym i kultury Zachodu). I można stwierdzić, że to jest
bardzo zasłużony przyjaciel. Uczynił on ze swego boga centralny ośrodek
wszelakiej myśli. To był maksymalistycznie teocentryczny układ podporządkowujący
bóstwu całą rzeczywistość. Z tym wiąże się także pojęcie przewagi duszy nad
ciałem, a również wyższość uczucia i woli nad rozumem. Miało to zaważyć na wieki
nad europejską myślą i praktyką społeczną [ 10 ].
Tym samym cywilizacja i kultura stały się w augustiańskim systemie
wszechogarniającego sacrum odniesionego we wszystkich aspektach do boga
nic nie znaczącą iluzją, pyłkiem miotanym przez boskie kaprysy i afekty,
przypadkową konstrukcją sił nadprzyrodzonych. Za fascynacją wartościami
nieziemskimi postępowała minimalizacja zainteresowań problematyką codzienną,
materialną, realną i doczesną.
Potrzeba jedności za wszelką cenę
skorelowana z poczuciem posiadania prawdy danej od boga jest bardzo
niebezpieczna. Dowody tego z historii ludzkości są nieprzebrane.
Praktycznym dowodem rozdzielenia dwóch
porządków z jednoczesnym podporządkowaniem i deprecjonowaniem rzeczywistości
doczesnej absolutowi widzianemu „osobowo" są wizje, które pojawiają się już u zarania Średniowiecza [ 11 ].
To jest właśnie przełożenie pomysłów św. Augustyna na język codzienności
katolickiego świata. Zwycięstwo osobistych przyjaciół Pana Boga: Boga mściwości,
boga ortodoksji, nietolerancji i szyderstwa z człowieczeństwa wydaje się w tym
okresie absolutne. Wielu współczesnych „prawdziwych Polaków", adherentów kultury
średniowiecznej (jako clou rozwoju cywilizacyjnego Starego Kontynentu),
chętnie zawróciłoby wehikuł czasu i przeniosło nas w czasy łamania kołem
przestępców, palenia czarownic czy kar więzienia odbywanych w wieży, na wiązce
słomy i o „suchym, chlebie i dzbanku wody". Do miłości przez cierpienie. I zawsze przecież lepiej jest grzesznika zabić by dalej nie grzeszył.
To właśnie m.in. Doktor Kościoła Augustyn
Aureliusz zaszczepił w doktrynie chrześcijańskiej sporo myśli manichejskiej,
którą naprzód gorliwie wyznawał (zanim został biskupem afrykańskiej Hippony), a potem tak samo zajadle zwalczał i piętnował. To jego zasługą jest manichejska
nienawiść do wszystkiego co cielesne, doczesne, materialne i ziemskie. To stąd
myśl chrześcijańska jest zatruta nadal jeszcze w wielu przypadkach
wyolbrzymionym pojęciem potęgi zła, realną obecnością Mistrza Ciemności czy
ogólnie odczuwanego pesymizmu antropologicznego. Dopiero w ostatnich
dziesięcioleciach doktryna katolicka dostrzegła wartości tkwiące w docześnie
pojmowanej egzystencji człowieka. Ten kwietystyczny i poddańczy stosunek osoby
ludzkiej wobec absolutu widać po stuleciach nawet w sposobie myślenia tak
progresywnych filozofów i teologów jak M.Blondel, H.de Lubac czy K.Rahner, kiedy
człowiekowi odmawia się wolnej woli nawet w kwestii zaprzeczenie istnieniu boga
[ 12 ].
Jeśli nawet wolnej woli człowiekowi się
odmawia, szerzące się zło widzimy wokoło nas i jest ono na dodatek silnie
spersonifikowane, to nie dziwią deprecjonujące i obniżające doniosłość oraz
wielkość osoby ludzkiej koncepcje, pomysły czy hipotezy wywodzące się z doktryny
chrześcijańskiej jakie miały miejsce na przestrzeni dziejów.
Warto w tym miejscu zacytować
A.Schopenhauera, który w rozważaniach odnośnie monoteizmu i politeizmu
zaznaczył, iż "… Nietolerancja jest cechą istotną tylko w monoteizmie, gdyż
jeden jedyny Bóg z samej swej natury zazdrosny nie życzy sobie bogów innych.
Inaczej bóstwa politeistyczne, które ze swej natury tolerancyjne, żyją i dają
żyć innym bóstwom na zasadzie koegzystencji we wspólnym panteonie"
[ 13 ].
Pluralizm wzmaga tolerancję, zrozumienie „Innego", łagodność wobec przypadłości
duszy i ciała drugiego człowieka, poszerza także ogląd i postrzeganie całej,
otaczającej nas (której bezwzględnie częścią jesteśmy), natury. Monizm i chęć
jedności za wszelką cenę (wg moich pomysłów na świat) przeważnie dotyka
totalitaryzmu, stanowi podglebie dla zachowań dyktatorskich, nietolerancyjnych,
autorytarnych i z czasem rodzi płaszczyznę wyjścia dla społecznych działań w kierunku przymusu i despotii.
Ta
nietolerancja i pogarda dla światopoglądu nie zgodnego z moimi przekonaniami,
czyli nie poszanowanie godności „Innego", jest szczególnie widocznie w sferze
polskiej polityki i krajowego życia intelektualnego. Otóż np. „zawodowy katolik"
[ 13 ],
ówczesny poseł R.Giertych w wypowiedzi dla PAP w dn.15.07.2002 r. tak
skomentował zapowiedź uczestnictwa Prezydenta RP w mszy zorganizowanej w ramach
pielgrzymki do Polski papieża Jana Pawła II: "...Bardzo się cieszę, że pan
prezydent Kwaśniewski będzie uczestniczył we mszy świętej na Błoniach. Mimo, że — jak wiemy — pan prezydent jest osobą niewierzącą, może się nawróci, nie wiem
czy jest ochrzczony, ale jeżeli jest — to może pójdzie do spowiedzi"
[ 15 ]. W tych słowach zawiera się tyle jadu, nienawiści do „Innego" jako synonimu
pluralizmu, czyli wielości form współczesnego życia (oczywiście pokryte jest to
różnicami natury politycznej czy doświadczeń życiowych), że trudno się oprzeć
wrażeniu, iż wygłosiła je osoba kategoryzująca siebie jako wyznawcę Chrystusa,
religii miłości i pojednania.
Polska scena publiczna i zachowania ludzi z jej establishmentu tudzież idee krążące tu od lat (i przy okazji kształtujące
mentalność współczesnych mieszkańców między Bugiem, a Odrą) skłaniają ku
refleksji, iż takie rozwiązanie- coraz ściślejsze (nieformalne) powiązanie
religii katolickiej ze strukturami administracyjno-państwowymi — jest niezwykle
realnym, prawdopodobnym czyli w rezultacie groźnym i powtarzanym wielokrotnie w dziejach. W tym miejscu przypomina się dysputa wiedziona w kaplicy klasztoru San
Gregorio w Valladolid (Hiszpania) w połowie sierpnia 1550 roku pańskiego między
dostojnym Juanem Gines de Sepulvedą, a Bartolomeo de las Casasem. Chodziło o raporty pisane przez dominikanina i biskupa Chiapas (Meksyk), zwanego obrońcą
Indian, w których przedstawia on nadużycia, tortury i bestialstwo
chrześcijańskich konkwistadorów przybyłych z Iberii do nowopowstałych kolonii na
amerykańskiej ziemi po eurece Kolumba. Jurysta, kanonik, filozof i znakomity
hellenista (to on właśnie jako znawca Arystotelesa był tłumaczem jego Polityki) J.G.de Sepulveda udowadniał na podstawie obowiązującego prawa i logiki panujących powszechnie w tym czasie wywodów (popartych autorytetem Pisma
Świętego, co przyznał mu ostatecznie Kościół powszechny do którego obaj adherenci
się odwołali), iż Indianie nie posiadają duszy. Nie przysługuje im więc miano
człowieczeństwa. Jakże to więc nie-człowiekowi przyznawać atrybuty
przynależne jedynie istotom rozumnym, obdarzonym na dodatek łaską bożą czy
oświecane od czasu do czasu przez ducha świętego? Taki sposób argumentacji i konstruowania swych myśli obowiązywał więc w katolicyzmie, a jego pozostałości
(mimo odcięcia się od takiego toku rozumowania przez Watykan ustami Jana Pawła
II) obserwujemy właśnie w suwerennej już od ponad 20 lat Polsce.
Przyjaciele Pana Boga, a Żydzi — niezwykle
delikatna i subtelna to przestrzeń. Czytając klasykę opozycyjnej literatury czy
publicystyki z okresu PRL-u nie sposób pominąć twórczości S.Kisielewskiego.
Liberała gospodarczego, katolika tradycyjnego, działacza politycznego zawsze w opozycji do „komuchów", dziennikarza kapryśnego i labilnego, kompozytora -
znanego i cenionego, literata szukającego najprostszych i nieskomplikowanych
sytuacji itd. Nimb opozycyjności w Polsce łączy się zawsze z wzniosłością,
czystością intencji, wzorcowymi postawami i rygoryzmem etyczno-moralnym.
Materiał na autorytet i wzorcowość postaw.
Zwierciadłem duszy i postawy Kisiela niech
będą jego dzienniki z lat 1968-80, gdzie prowadzi swe obserwacje ówczesnego
życia publicznego w Polsce. Nie chodzi tu o kwestie stosunku do jego przyjaciół
czy znajomych. Niektóre oceny są nie tyle niesprawiedliwe co uwłaczające, ale można
je kłaść na karb falowania nastrojów czy okresowo zmiennych afektów, którym
poddaje się każdy twórca. Po latach dziwić może jedynie nie tyle wrogi,
szyderczy stosunek do członków estabilishmentu partyjno-rządowego PRL, lecz
niechętne, szydercze i wyraźnie lekceważące odniesienie do osób pochodzenia
żydowskiego mieszkających w ówczesnej Polsce. Jest to o tyle dziwne, iż
S.Kisielewski negatywnie oceniał atmosferę wypadków marcowych AD '68 w naszym
kraju, a także wyraźnie kibicuje stronie izraelskiej w jej konfrontacji z państwami arabskimi i Palestyńczykami. Spersonifikowanie Żyda odbywa się
niezwykle często na łamach wspomnianych dzienników jakby to miało pełnić
jakąkolwiek rolę przy ocenie człowieka, jego znaczenia w życiu publicznym bądź
zawodowym [ 16 ].
Jak zauważa słusznie karykaturzysta i grafik E.Lipiński "W Polsce można być
Żydem, jest to dozwolone i niekaralne. Ale przy istniejących (mimo wszystko)
nastrojach antysemickich, mówienie o kimś, że jest Żydem, to przypinanie łatki"
[ 17 ]
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 10 ] W.Tatarkiewicz,
Historia filozofii, Warszawa 1981, t. I, s. 197 [ 11 ] Chodzi o tezę papieża Gelazego I (492 — 496) o dwóch mieczach (patrz — Dwunasty list do
cesarza Anastazego, [w]: K.Rahner, Kościół i państwo we wczesnym Średniowieczu,
Warszawa 1986, s. 166) oraz pontyfikat Grzegorza I Wielkiego (590 — 604) będący w zasadzie właściwym początkiem Średniowiecza, kiedy to całokształt
zainteresowań intelektualno-poznawczych sprowadzony zostaje do problematyki
związanej z wiarą. Cała świecka wiedza, poznanie oraz nauka nie dotyczące
religii i teologii zostają przez niego potępione i odrzucone jako coś złego,
zbędnego, diabelskiego. [ 12 ] K.Rahner/H.Vorgrimler,
Mały słownik teologiczny, Warszawa 1987, s. 29/30, hasło ateizm: mówi się tam
nie mniej ni więcej, iż ateizm nie jest w zasadzie możliwym, gdyż tym osobom się
wydaje, mniemają iż Boga nie ma. [ 13 ] Pojęcie
„zawodowy katolik" zaczerpnąłem od J.Urbana (np. w taki sposób charakteryzuje
koncesjonowane stronnictwa wyznaniowe podczas historii PRL — J.Urban, Alfabet
Urbana, 1990). Podobne oceny o wartości koncesjonowanych chrześcijan
współpracujących w okresie PRL z PZPR i uczestniczących w oficjalnych
strukturach ówczesnego państwa przedstawia w swych pamiętnikach S. Kisielewski (S.Kisielewski,
Dzienniki, Warszawa 1996). [ 15 ] Za
biuletynem PAP z dn. 15.08.2002 [ 16 ] Patrz — S.Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996. Np. na str. 127 pod datą 22.10.1968
roku zapisano: "...Wiadomości o Zambrowskim, że dostał posadę etc. okazały się
lipą — nic nie dostał, wylali go z luksusowej willi, gdzie mieszkał. Należy się
mu to za komunizm (sam to zrozumiał i chcąc się ratować robił później
Październik), ale jakie pretensje mają do niego komuniści tego nie rozumiem. Że
Żyd ? A więc determinacja rasowa. Chi,chi, chi".. [ 17 ] Za — M.F.Rakowski, Lata, listy, ludzie...., Warszawa 1993, s. 243. « Mroczne karty historii KK (Publikacja: 05-12-2010 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 179 |
|