Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.510 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara w wiarę w Boga sprawia, że ludzie nie są gotowi potwierdzić czegoś, co jest oczywiste - tego mianowicie, że większość tradycyjnych opowieści o Bogu nie jest bardziej wiarygodna niż opowieści o Świętym Mikołaju i Wonder Man.
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK

Cienie osobistych przyjaciół Pana Boga [1]
Autor tekstu:

Nikt nie może mnie zmusić abym był
szczęśliwym na jego sposób.

Imanuel KANT

W tytule tych rozważań mamy wspomnianego boga rozumianego tu jako pojęcie etyczne, a nie oddzielny byt. Z punktu widzenia racji rozumu i pragmatyki nie można bowiem być w zgodzie z tradycją oświeceniową, scjentystyczną czy postmodernistyczną i równocześnie uznawać istnienie jakichkolwiek nieempirycznych oraz poza rozumowych bytów. Również z punktu widzenia teistycznie czy mistycznie pojmowanej wiary religijnej, jeżeli boga traktujemy jako najwyższego rodzaju sacrum jakiekolwiek osobowe jego wyobrażenie [ 1 ] jest nie do przyjęcia. To jest przecież wewnętrznie sprzeczne. Zerwanie z obrazem bałwanów przedstawianych właśnie w formie spersonifikowanej — a tym różniła się nowa religia powstała w Palestynie w I w. n.e. od pogaństwa (które nota bene zaciekle zwalczało) -było naczelnym zadaniem pierwotnego chrześcijaństwa. Czerpało ono natchnienie do takiej praktyki z tradycji judaistycznej, z której naturalnie wyrosło. W sposób oczywisty przejął to także później islam.

Należy w tym miejscu dodać, iż w okresie kształtowania się chrześcijaństwa oraz w początkach jego symbiozy z państwem rzymskim (po decyzjach Konstantyna czy Teodozjusza) poddane zostało atakom oraz naciskom wielu innych, podobnych doń wyznań czy systemów religijno-filozoficznych: gnoza, manicheizm, mitraizm, arianizm, monofizytyzm itd. Zostały one pokonane (często z użyciem ramienia świeckiego) ale chrześcijaństwo na zasadzie synkretyzmu czy irenizmu i wzajemnego przenikania (choć do tego się oficjalnie nigdy nie przyznało) przejęło wiele elementów z doktryn konkurentów, pogańskich także.

Jeżeli bóg ma być etyczną konstrukcją porządkującą nasze naturalistyczne jestestwo, jak pogodzić jego krwiożerczość, bezwzględność, wszechmocność, miłosierdzie i ojcostwo wobec ludzkiego rodzaju? Jak zauważył w XIX w. filozof i klasyk brytyjskiej myśli liberalnej J.S.Mill "...Albo Bóg jest wszechmocny, a wtedy nie jest dobrotliwy, albo jest dobrotliwy i wtedy nie jest wszechmocny" [ 2 ].

Religia miłości, jaką widzi siebie chrześcijaństwo, w prostej i jednoznacznej perspektywie jawi się specyficzną ułudą. Miłość i krew. Uwielbienie i cierpienie. Ekstaza i ból. Szacunek do osoby „Innego" oraz wyrafinowane tortury i męka. Krzyż będący symbolem upodlenia i degradacji człowieka jako przedmiot adoracji czy kultu; to są wszystko atrybuty mieszczące się w kanonach tej wiary. Św. Katarzyna ze Sieny, słynna XIV-wieczna mistyczka chrześcijańska, miewała wizje przesycone krwią. Niesłychanie silnie przeżywała moment podniesienia kielicha podczas mszy. Wydawało się jej, iż wypełniony jest on krwią Jezusa, a ponadto wielokrotnie widziała posokę Zbawiciela przelewającą się przez ołtarz. Wpatrując się w łamanie hostii czuła krew w ustach, a nozdrza Katarzyny wdychały jej świeży zapach. Ukryte w podświadomości obrazy, kojarzone jednoznacznie z męką Pańską i silna potrzeba przeżyć religijnych o określonej treści powodowały w Katarzynie Sieneńskiej utożsamianie zbawienia z obecnością krwi [ 3 ].

Takie kojarzenie religii mającej być synonimem miłości do człowieka z odrażającymi wizjami, utożsamianymi z kolei z przelewem krwi, męką, torturą czy zabójstwem są niczym innym jak aberracją i jej zaprzeczeniem. Rodzi się przy tym dylemat jak ojciec może skazywać swe dziecko na takie męczarnie — nawet kosztem odkupienia i zbawienia całego świata? Czy to w ogóle można utożsamiać z miłością? Czy takie zrozumienie i upowszechnianie miłości — czyli stanu pożądanego i wymaganego — nie może być odbierane jako zachęta do okrucieństwa, bezwzględności i chęci udowodnienia swej siły i autorytarności? Jak Maria, matka, może się cieszyć ze śmierci swego syna, z jego poniżenia i męczarni (śmierć na krzyżu była potworną torturą i stanowiła absolutną depersonalizację człowieka [ 4 ]) ? A ponoć pod krzyżem wyrażała z tego tytułu radość (tak twierdzą np: wielki patriarcha konstantynopolitański Focjusz w IX w. czy arcybp Antoninus z Florencji w XV stuleciu, taką wersję prezentują też m.in. dwudziestowieczne dokumenty papieskie Ad Diem illum Piusa X i Redemptor hominis Jana Pawła II).

Czy Jezus z Kazania na Górze jest tym realnym synem bożym (opuszczonym w chwili prawdy przez boskiego ojca) czy tylko eonem, logosem bądź iskrą między wiernymi, którzy chcą aby mit i proroctwo stały się ciałem, i nieokreśloną praktycznie ludzką potrzebą posiadania bóstwa? Jak wskazują przekazy historyczne i dzieje rodzaju ludzkiego chrześcijański bóg utożsamiony został tylko retorycznie z miłością, przebaczeniem, dobrocią. Tak chciał aby traktowano boga. I w tym zawiera się rewolucyjność przekazu nauczania Nazarejczyka. Człowieka. Ludzie jednak nic nie zrozumieli. W wyobrażeniach pospólstwa wyznawców bóg nadal pozostał krwiożerczym, prymitywnym i okrutnym plemiennym bożkiem nomadów semickich z pustyni judejskiej. I tak jest do dziś w umysłach jego niezliczonej liczby osobistych przyjaciół, którzy codziennie krzyżują jego syna.

Oczywiście jeśli zakładamy jego istnienie, jego realny wpływ na rzeczywistość nas otaczającą, kreację tej rzeczywistości przez niego.

Przez skazanie i mękę prowadzi jedyna droga do wieczności i zbawienia. Tak nadal sądzi wielu chrześcijan. I w tym utwierdzają ich wspomniane elementy owej religii. Aby spełniło się owo proroctwo i żeby wypełnił się cykl śmierci i odrodzenia, wymusili niejako skazanie i zabójstwo Mistrza z Nazaretu. Judasz staje się tym samym również ofiarą tak skonstruowanego systemu. Nacisku tłumu. Połączenia mistyki, ekstazy i namiętności pożądania. Określonego sposobu myślenia. Klarowny przykład wishful thinking. Może było to podświadome, może naciski były zawoalowane, może presja tłumu na spełnienie przepowiedni była tak duża, iż musiał ulec. Może i potrzeby materialne odegrały tu jakąś rolę. A zapewne, jak w życiu, jego działanie było wypadkową wielu wektorów i czynników. Tego do końca nie wiemy. Takie wnioski wyciąga również wielu myślicieli, teologów, historyków, filozofów, twórców czy znawców tego problemu [ 5 ]. Dziś odbyłoby się to w formie zorganizowanej medialnie akcji wielopłaszczyznowego nacisku na opinię publiczną celem osiągnięcia określonego efektu.

I tak przez całe 2000 lat swej historii wielu chrześcijan wpierw musi „Innego" zabić, aby później się odrodził w „ich zmitologizowanej rzeczywistości". Zabić można słowem, myślą, czynem. Zabić można nawracając — zmieniamy wnętrze adherenta (on może się bronić, ale wie co mu grozi, boi się śmierci — śmierć w tym przypadku to zanegowanie dotychczas skonstruowanego Ja).

Już w początkowych wiekach istnienia chrześcijaństwa osobiści przyjaciele Pana Boga stali się nader liczni. Podstawą ich działalności była apologetyka i zwalczanie „Innego". Aktualni święci Kościoła powszechnego: Atanazy, Hieronim, Ireneusz czy Hilary bądź adherenci nie zaliczeni do tej kategorii tacy jak: Klemens Aleksandryjski, Laktancjusz, Tacjan czy Tertulian, dają tego obfite dowody. Oni są autorytetem i wykładnią prawowiernej doktryny. Oponenci są niszczeni, piętnowani i doprowadzani do przyjęcia prawdziwej wiary (gdy są oporni wkracza ramię świeckie). Poglądy takich hierarchów jak Hozjusza z Kordoby, Ambrożego z Mediolanu, Lucyfera z Calares czy Jana Chryzostoma "...pozostawały na poziomie użytecznego instrumentu walki w danej sprawie, w danym czasie. Chcieli, aby cesarze działali po ich myśli, wówczas jego inicjatywy (...) uznawali za słuszne i pobożne. Nikt się nie oburzał, gdy usuwano na wygnanie Ariusza lub pro ariańskich biskupów ani gdy Konstantyn Wielki nakazał palenie ariańskich dzieł. Nikt z katolików nie protestował, gdy Teodozjusz Wielki montował całą machinę represji mającą na celu zdławienie wszystkiego, co nie było Kościołem ortodoksyjnym. Pozbawienie gmin ariańskich kościołów w miastach, w których ludność należała do obu wyznań, było w oczach wielkich przywódców Kościoła katolickiego aktem miłym Bogu" [ 6 ].

Cóż to jest prawda? — pytał z wrodzonym sceptycyzmem wykształconego Rzymianina Poncjusz Piłat w rozmowie z Jezusem. Współcześni katoliccy myśliciele kojarzą tę filozoficzną figurę ze sprawiedliwością i łączą ją (zgodnie z hebrajską tradycją) bezpośrednio z relacjami na linii człowiek — bóg i człowiek — człowiek [ 7 ]. Ta koniunkcja obu relacji jest ich zdaniem niepodzielna i bezwarunkowa. Trzeba tylko nieśmiało zapytać — który bóg jest tą prawdą? Jeżeli „nasz" — idąc za wymienionymi wcześniej Ojcami Kościoła — to wypada się bać „Innemu" recydywy historii i mimo przeprosin Jana Pawła II za grzechy Kościoła patrzeć z niepokojem na zapowiedzi „jedności", dążeń „ku prawdzie", unifikacji ubranej w katolicko-chrześcijański kostium. Zwłaszcza w chwilach gdy "Bóg chodzi w butach diabła" [ 8 ].

Dla większości wiernych katolików - zwłaszcza w naszym kraju (a oni mają określoną wizję tej wiary i chcą ją nieść „w Europę", zrobiwszy najpierw porządek z „Innymi" między Odrą a Bugiem) — bóg pozostał bytem realnym. Tak jak i diabeł.

Co mogą zdziałać tacy adherenci najwyższego w swym egzaltowanym i mistycznym (celem wypalenia złego z realności tego świata) zapale niech świadczy przykład Woltera i jego perypetii powstałych przy przebudowie jednego z kościołów stojącego w jego włościach (w Ferney). Otóż ten znakomity myśliciel francuski miał powiedzieć do robotników mających przestawić krzyż stojący przed wspomnianym kościołem "zabierzcie tę szubienicę". Groził mu za to proces karny o zniewagę uczuć religijnych i prawa obowiązującego w królestwie francuskim — ten występek był zagrożony karą wyrwania języka i odrąbania obu dłoni [ 9 ]. Sądzę, iż wielu polskich nawiedzonych szafarzy wiary religijnej chętnie by przyklasnęło podobnym karom za domniemaną obrazę „ich uczuć religijnych". Duch konserwatyzmu, tradycjonalizmu i szpetnie pojmowanej ortodoksji zawsze wiał przez świat. Ostatnio jednak mocno się uaktywnił…


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Feministki w habitach
Sensy znalezione w pamiętniku

 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Jak stwierdza filozof, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego J.Kosian (J.Kosian, Mistyka śląska. Mistrzowie duchowości śląskiej, Wrocław 2001, s. 123) to mistyka jest przyszłością wszelkiej wiary. Wyzwala nas ponadto z iluzji w jaką popadliśmy w wyniku myślenia o sobie w kategoriach skończoności i apriorycznie ujmowanej gotowej tożsamości. Chroni nas także przed tzw. "obłędem historycznym" jest bowiem ze swej istoty symbiozą żywo ujmowanego kontaktu Ja z Ty.
[ 2 ] [za] — H. Mynarek, Zakaz myślenia, Gdynia 1996, s. 83
[ 3 ] A.Vauchez, Les laïcs au Moyen Age, Paris 1966, s. 262 i kolejne
[ 4 ] "...W karze ukrzyżowania manifestuje się cała nieludzkość, do jakiej człowiek jest zdolny we wszystkich czasach", [w]: W. Fricke, Ukrzyżowany w majestacie prawa, Gdynia 1996, s. 135
[ 5 ] U.Ranke-Heinemann, Nie i amen, Gdynia 1994, H.Kersten i E.Grubar, Jezus ofiarą spisku, Gdynia 1996 i tych samych autorów, Pra-Jezus: Buddyjskie źródła chzreścijaństwa, Gdynia 1996, W.Fricke, Ukrzyżowany w imieniu prawa, Gdynia 1996, E.Drewermann, Chrześcijaństwo przemoc, Kraków 1996 czy film M.Scorsese "Ostatnie kuszenie Chrystusa"
[ 6 ] E.Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, Warszawa 1994, s. 175
[ 7 ] Ks.prof. T.Szpidlik, „Teologia życia według Papieża — Słowianina i poety" , [w]: „L'Osservatore Romano" (Wydanie polskie), nr 9/256/2003, s. 16, ks.prof. J.Tischner, Słowo o ślebodzie (Kazania spod Turbacza 1981-97), Kraków 2003
[ 8 ] K.H.Deschner, Kryminalna historia chrześcijaństwa, t. I, Gdynia 1998,s. 326
[ 9 ] J.Orieux, Voltaire, Paris 1966, s. 550

« Mroczne karty historii KK   (Publikacja: 05-12-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 179 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365