|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Cienie osobistych przyjaciół Pana Boga [1] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Nikt nie może
mnie zmusić abym był
szczęśliwym na jego sposób.
Imanuel KANT
W tytule tych rozważań mamy
wspomnianego boga rozumianego tu jako pojęcie etyczne, a nie oddzielny byt. Z punktu widzenia racji rozumu i pragmatyki nie można bowiem być w zgodzie z tradycją oświeceniową, scjentystyczną czy postmodernistyczną i równocześnie
uznawać istnienie jakichkolwiek nieempirycznych oraz poza rozumowych bytów.
Również z punktu widzenia teistycznie czy mistycznie pojmowanej wiary
religijnej, jeżeli boga traktujemy jako najwyższego rodzaju sacrum
jakiekolwiek osobowe jego wyobrażenie [ 1 ]
jest nie do przyjęcia. To jest przecież wewnętrznie sprzeczne. Zerwanie z obrazem bałwanów przedstawianych właśnie w formie spersonifikowanej — a tym
różniła się nowa religia powstała w Palestynie w I w. n.e. od pogaństwa (które
nota bene zaciekle zwalczało) -było naczelnym zadaniem pierwotnego
chrześcijaństwa. Czerpało ono natchnienie do takiej praktyki z tradycji
judaistycznej, z której naturalnie wyrosło. W sposób oczywisty przejął to także
później islam.
Należy w tym miejscu dodać, iż w okresie
kształtowania się chrześcijaństwa oraz w początkach jego symbiozy z państwem
rzymskim (po decyzjach Konstantyna czy Teodozjusza) poddane zostało atakom oraz
naciskom wielu innych, podobnych doń wyznań czy systemów
religijno-filozoficznych: gnoza, manicheizm, mitraizm, arianizm, monofizytyzm
itd. Zostały one pokonane (często z użyciem ramienia świeckiego) ale
chrześcijaństwo na zasadzie synkretyzmu czy irenizmu i wzajemnego przenikania
(choć do tego się oficjalnie nigdy nie przyznało) przejęło wiele elementów z doktryn konkurentów, pogańskich także.
Jeżeli bóg ma być etyczną konstrukcją
porządkującą nasze naturalistyczne jestestwo, jak pogodzić jego krwiożerczość,
bezwzględność, wszechmocność, miłosierdzie i ojcostwo wobec ludzkiego rodzaju?
Jak zauważył w XIX w. filozof i klasyk brytyjskiej myśli liberalnej J.S.Mill "...Albo Bóg jest wszechmocny, a wtedy nie jest dobrotliwy, albo jest dobrotliwy i wtedy nie jest wszechmocny" [ 2 ].
Religia miłości, jaką widzi siebie
chrześcijaństwo, w prostej i jednoznacznej perspektywie jawi się specyficzną
ułudą. Miłość i krew. Uwielbienie i cierpienie. Ekstaza i ból. Szacunek do osoby
„Innego" oraz wyrafinowane tortury i męka. Krzyż będący symbolem upodlenia i degradacji człowieka jako przedmiot adoracji czy kultu; to są wszystko atrybuty
mieszczące się w kanonach tej wiary. Św. Katarzyna ze Sieny, słynna XIV-wieczna
mistyczka chrześcijańska, miewała wizje przesycone krwią. Niesłychanie silnie
przeżywała moment podniesienia kielicha podczas mszy. Wydawało się jej, iż
wypełniony jest on krwią Jezusa, a ponadto wielokrotnie widziała posokę
Zbawiciela przelewającą się przez ołtarz. Wpatrując się w łamanie hostii czuła
krew w ustach, a nozdrza Katarzyny wdychały jej świeży zapach. Ukryte w podświadomości obrazy, kojarzone jednoznacznie z męką Pańską i silna potrzeba
przeżyć religijnych o określonej treści powodowały w Katarzynie Sieneńskiej
utożsamianie zbawienia z obecnością krwi [ 3 ].
Takie kojarzenie religii mającej być
synonimem miłości do człowieka z odrażającymi wizjami, utożsamianymi z kolei z przelewem krwi, męką, torturą czy zabójstwem są niczym innym jak aberracją i jej
zaprzeczeniem. Rodzi się przy tym dylemat jak ojciec może skazywać swe dziecko
na takie męczarnie — nawet kosztem odkupienia i zbawienia całego świata? Czy
to w ogóle można utożsamiać z miłością? Czy takie zrozumienie i upowszechnianie
miłości — czyli stanu pożądanego i wymaganego — nie może być odbierane jako
zachęta do okrucieństwa, bezwzględności i chęci udowodnienia swej siły i autorytarności? Jak Maria, matka,
może się cieszyć ze śmierci swego syna, z jego poniżenia i męczarni (śmierć na
krzyżu była potworną torturą i stanowiła absolutną depersonalizację człowieka
[ 4 ])
? A ponoć pod krzyżem wyrażała z tego tytułu radość (tak twierdzą np: wielki
patriarcha konstantynopolitański Focjusz w IX w. czy arcybp Antoninus z Florencji w XV stuleciu, taką wersję prezentują też m.in. dwudziestowieczne
dokumenty papieskie Ad Diem illum Piusa X i Redemptor hominis Jana
Pawła II).
Czy Jezus z Kazania na Górze jest tym
realnym synem bożym (opuszczonym w chwili prawdy przez boskiego ojca) czy tylko
eonem, logosem bądź iskrą między wiernymi, którzy chcą aby mit i proroctwo stały
się ciałem, i nieokreśloną praktycznie ludzką potrzebą posiadania bóstwa? Jak
wskazują przekazy historyczne i dzieje rodzaju ludzkiego chrześcijański bóg
utożsamiony został tylko retorycznie z miłością, przebaczeniem, dobrocią. Tak
chciał aby traktowano boga. I w tym
zawiera się rewolucyjność przekazu nauczania Nazarejczyka. Człowieka. Ludzie
jednak nic nie zrozumieli. W wyobrażeniach pospólstwa wyznawców bóg nadal
pozostał krwiożerczym, prymitywnym i okrutnym plemiennym bożkiem nomadów
semickich z pustyni judejskiej. I tak jest do dziś w umysłach jego niezliczonej
liczby osobistych przyjaciół, którzy codziennie krzyżują jego syna.
Oczywiście jeśli zakładamy jego istnienie,
jego realny wpływ na rzeczywistość nas otaczającą, kreację tej rzeczywistości
przez niego.
Przez skazanie i mękę prowadzi jedyna droga
do wieczności i zbawienia. Tak nadal sądzi wielu chrześcijan. I w tym
utwierdzają ich wspomniane elementy owej religii. Aby spełniło się owo proroctwo i żeby wypełnił się cykl śmierci i odrodzenia, wymusili niejako skazanie i zabójstwo Mistrza z Nazaretu. Judasz staje się tym samym również ofiarą tak
skonstruowanego systemu. Nacisku tłumu. Połączenia mistyki, ekstazy i namiętności pożądania. Określonego sposobu myślenia. Klarowny przykład
wishful thinking. Może było to podświadome, może naciski były zawoalowane,
może presja tłumu na spełnienie przepowiedni była tak duża, iż musiał ulec. Może i potrzeby materialne odegrały tu jakąś rolę. A zapewne, jak w życiu, jego
działanie było wypadkową wielu wektorów i czynników. Tego do końca nie wiemy.
Takie wnioski wyciąga również wielu myślicieli, teologów, historyków, filozofów,
twórców czy znawców tego problemu [ 5 ].
Dziś odbyłoby się to w formie zorganizowanej medialnie akcji
wielopłaszczyznowego nacisku na opinię publiczną celem osiągnięcia określonego
efektu.
I tak przez całe 2000 lat swej historii
wielu chrześcijan wpierw musi „Innego" zabić, aby później się odrodził w „ich
zmitologizowanej rzeczywistości". Zabić można słowem, myślą, czynem. Zabić można
nawracając — zmieniamy wnętrze adherenta (on może się bronić, ale wie co mu
grozi, boi się śmierci — śmierć w tym przypadku to zanegowanie dotychczas
skonstruowanego Ja).
Już w początkowych wiekach istnienia
chrześcijaństwa osobiści przyjaciele Pana Boga stali się nader liczni. Podstawą
ich działalności była apologetyka i zwalczanie „Innego". Aktualni święci
Kościoła powszechnego: Atanazy, Hieronim, Ireneusz czy Hilary bądź adherenci nie
zaliczeni do tej kategorii tacy jak: Klemens Aleksandryjski, Laktancjusz, Tacjan
czy Tertulian, dają tego obfite dowody. Oni są autorytetem i wykładnią
prawowiernej doktryny. Oponenci są niszczeni, piętnowani i doprowadzani do
przyjęcia prawdziwej wiary (gdy są oporni wkracza ramię świeckie). Poglądy
takich hierarchów jak Hozjusza z Kordoby, Ambrożego z Mediolanu, Lucyfera z Calares czy Jana Chryzostoma "...pozostawały na poziomie użytecznego
instrumentu walki w danej sprawie, w danym czasie. Chcieli, aby cesarze działali
po ich myśli, wówczas jego inicjatywy (...) uznawali za słuszne i pobożne. Nikt
się nie oburzał, gdy usuwano na wygnanie Ariusza lub pro ariańskich biskupów ani
gdy Konstantyn Wielki nakazał palenie ariańskich dzieł. Nikt z katolików nie
protestował, gdy Teodozjusz Wielki montował całą machinę represji mającą na celu
zdławienie wszystkiego, co nie było Kościołem ortodoksyjnym. Pozbawienie gmin
ariańskich kościołów w miastach, w których ludność należała do obu wyznań, było w oczach wielkich przywódców Kościoła katolickiego aktem miłym Bogu"
[ 6 ].
Cóż to jest prawda? — pytał z wrodzonym
sceptycyzmem wykształconego Rzymianina Poncjusz Piłat w rozmowie z Jezusem.
Współcześni katoliccy myśliciele kojarzą tę filozoficzną figurę ze
sprawiedliwością i łączą ją (zgodnie z hebrajską tradycją) bezpośrednio z relacjami na linii człowiek — bóg i człowiek — człowiek
[ 7 ].
Ta koniunkcja obu relacji jest ich zdaniem niepodzielna i bezwarunkowa. Trzeba
tylko nieśmiało zapytać — który bóg jest tą prawdą? Jeżeli „nasz" — idąc za
wymienionymi wcześniej Ojcami Kościoła — to wypada się bać „Innemu" recydywy
historii i mimo przeprosin Jana Pawła II za grzechy Kościoła patrzeć z niepokojem na zapowiedzi „jedności", dążeń „ku prawdzie", unifikacji ubranej w katolicko-chrześcijański kostium. Zwłaszcza w chwilach gdy "Bóg chodzi w butach diabła" [ 8 ].
Dla większości wiernych katolików -
zwłaszcza w naszym kraju (a oni mają określoną wizję tej wiary i chcą ją nieść
„w Europę", zrobiwszy najpierw porządek z „Innymi" między Odrą a Bugiem) — bóg
pozostał bytem realnym. Tak jak i diabeł.
Co mogą zdziałać tacy adherenci najwyższego w swym egzaltowanym i mistycznym (celem wypalenia złego z realności tego świata)
zapale niech świadczy przykład Woltera i jego perypetii powstałych przy
przebudowie jednego z kościołów stojącego w jego włościach (w Ferney). Otóż ten
znakomity myśliciel francuski miał powiedzieć do robotników mających przestawić
krzyż stojący przed wspomnianym kościołem "zabierzcie tę szubienicę".
Groził mu za to proces karny o zniewagę uczuć religijnych i prawa obowiązującego w królestwie francuskim — ten występek był zagrożony karą wyrwania języka i odrąbania obu dłoni [ 9 ].
Sądzę, iż wielu polskich nawiedzonych szafarzy wiary religijnej chętnie by
przyklasnęło podobnym karom za domniemaną obrazę „ich uczuć religijnych". Duch
konserwatyzmu, tradycjonalizmu i szpetnie pojmowanej ortodoksji zawsze wiał
przez świat. Ostatnio jednak mocno się uaktywnił…
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Jak stwierdza filozof,
prof. Uniwersytetu Wrocławskiego J.Kosian (J.Kosian, Mistyka śląska. Mistrzowie
duchowości śląskiej, Wrocław 2001, s. 123) to mistyka jest przyszłością
wszelkiej wiary. Wyzwala nas ponadto z iluzji w jaką popadliśmy w wyniku
myślenia o sobie w kategoriach skończoności i apriorycznie ujmowanej gotowej
tożsamości. Chroni nas także przed tzw. "obłędem historycznym" jest
bowiem ze swej istoty symbiozą żywo ujmowanego kontaktu Ja z Ty. [ 2 ] [za] — H. Mynarek, Zakaz myślenia, Gdynia 1996, s. 83 [ 3 ] A.Vauchez, Les laïcs au
Moyen Age, Paris 1966, s. 262 i kolejne [ 4 ] "...W
karze ukrzyżowania manifestuje się cała nieludzkość, do jakiej człowiek jest
zdolny we wszystkich czasach", [w]: W. Fricke, Ukrzyżowany w majestacie
prawa, Gdynia 1996, s. 135 [ 5 ] U.Ranke-Heinemann, Nie i amen, Gdynia 1994, H.Kersten i E.Grubar, Jezus ofiarą spisku, Gdynia 1996 i tych
samych autorów, Pra-Jezus: Buddyjskie źródła chzreścijaństwa, Gdynia 1996,
W.Fricke, Ukrzyżowany w imieniu prawa, Gdynia 1996, E.Drewermann,
Chrześcijaństwo przemoc, Kraków 1996 czy film M.Scorsese "Ostatnie kuszenie
Chrystusa" [ 6 ] E.Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku,
Warszawa 1994, s. 175 [ 7 ] Ks.prof. T.Szpidlik, „Teologia życia według Papieża — Słowianina i poety" , [w]:
„L'Osservatore Romano" (Wydanie polskie), nr 9/256/2003, s. 16, ks.prof.
J.Tischner, Słowo o ślebodzie (Kazania spod Turbacza 1981-97), Kraków 2003 [ 8 ] K.H.Deschner,
Kryminalna historia chrześcijaństwa, t. I, Gdynia 1998,s. 326 [ 9 ] J.Orieux,
Voltaire, Paris 1966, s. 550 « Mroczne karty historii KK (Publikacja: 05-12-2010 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 179 |
|