|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Historyczność Jezusa » Kreacja ewangelii w II w.
Apologeci drugiego stulecia [2] Autor tekstu: Earl Doherty
U Atenagorasa
brak jest w przedstawieniu wiary chrześcijańskiej ucieleśnienia Słowa, brak
więc też śmierci i zmartwychwstania Jezusa oraz brak Jezusowego odkupienia grzechów.
Życie wieczne jest osiągane „za jedną jedynie sprawą: ponieważ wyznajemy
Boga i jego Logos" (12). W rzeczywistości imiona Jezus i Chrystus nigdy nie pojawiają się u Atenagorasa.
Mówi on:„ Niech Cię nie dziwi, jeśli drobiazgowo wchodzę w szczegóły naszych
doktryn." Jakaż to rażąca nieuczciwość! Anonimowy List
do Diogneta często jest załączany do tradycji ojców apostolskich. Jest to w rzeczywistości apologia, obrona chrześcijaństwa, adresowana prawdopodobnie
do cesarza, Hadriana lub Marka Aureliusza. Większość uczonych przychyla się
wcześniejszemu datowaniu (ok. 130r.). Autor posuwa się aż do stwierdzenia, że
Najwyższy Bóg zesłał Logos, swojego Syna,na ziemię, jednak
nie dostarcza danych na temat czasu, miejsca ani tożsamości owego ucieleśnionego
Logos. Imię Jezusa nie pojawia się w żadnym miejscu. Syn ukazał Światu Ojca,
ale nie mówi się o nim jako o człowieku-nauczycielu.
Odnajdujemy
odniesienie do odkupienia grzechów: „On [Bóg] wziął na siebie nasze grzechy i wydał swego Syna jedynego jako ofiarę za nas", ale jego opis tego faktu
opiera się na piśmie. Nie wspomina się szczegółów Ewangelii, rodzaju śmierci
Syna (jeśli oczywiście ona jest tym, o czym w opisie mowa), a wreszcie zmartwychwstania. A wszystko to w odpowiedzi na „szczegółowe, dokładne zapytania" Diognetusa
dotyczące wiary chrześcijańskiej (ostatnie dwa rozdziały jedynego ocalałego
rękopisu, zawierające odniesienia do apostołów i uczniów Słowa, zidentyfikowano
jako należące do osobnego dokumentu, prawdopodobnie homilii datowanej na II
poł. IIw.).
Tacjan z kolei, uczeń Justyna, nawrócił się na chrześcijaństwo, jak twierdzi,
po lekturze hebrajskich pism. W późniejszym okresie, po wstąpieniu do gnostyckiej
sekty enkratytów i przesiedleniu się do Syrii, skomponował słynny Diatessaron, pierwszy
znany skład czterech kanonicznych Ewangelii. Ale kiedy jeszcze około roku 160
przebywał w Rzymie, napisał Apologię do Greków, nalegając usilnie na
pogańskich czytelników, by nawrócili się ku prawdzie. W tym opisie wiary chrześcijańskiej
Tacjan nie używa słów „Jezus", „Chrystus" ani nawet 'chrześcijanin'.
Wiele miejsca poświęca określając Logos — moc stwórczą wszechświata, pierworodzone z Ojca, przez które świat został stworzony — ale w żadnym miejscu nie pisze o inkarnacji owego Logos. Jego rozważania o Bogu i o Logos zaprzeczają raczej
Ewangelii św. Jana niż stanowią, jak sądzą niektórzy, aluzje do niej i mogą
odzwierciedlać pospolite dla tamtego czasu spostrzeganie Logos. Wskrzeszenie
umarłych nie jest poparte dowodem zmartwychwstania Jezusa. Życie wieczne osiągane
zostaje przez wiedzę o Bogu (13;1), nie przez pokutną ofiarę Jezusa.
W Apologii Tacjana, choć odnajdujemy kilka aluzji do przypowieści
ewangelicznych, brakuje jednak konkretnego odnoszenia ich do Ewangelii jak również
przypisywania ich Jezusowi. Zamiast tego — cała wiedza przychodzi bezpośrednio
od Boga. Tacjan mówi, że został „nauczony przez Boga" (29;2). Czyni
on znaczący komentarz do mitycznych wydarzeń, do którego wkrótce powrócimy.
W końcu, około 155 roku, pierwszy łaciński apologeta, Minucjusz Felix,
napisał dialog pomiędzy chrześcijaninem i poganinem, zatytułowany Oktavius.
Także on przedstawia chrześcijaństwo bez postaci historycznego Jezusa i zawiera w tekście pewne w istocie wstrząsające w tym względzie cechy. Zostaną one szczegółowo
przeanalizowane na końcu artykułu.
Dzieje się coś
niesamowicie dziwnego. Jeśli pozostawimy na chwilę Justyna, wśród dzieł apologetów
IIw. mamy do czynienia z ciszą na temat osoby historycznego Jezusa o rozmiarach
niemal równych ciszy autorów listów pierwszego stulecia. Komentatorzy tych prac,
podobnie jak i studiujący listy apostolskie z niejakim trudem wypracowali
pewne wyjaśnienia. Po pierwsze: apologeci byli zainteresowani przede wszystkim
nauczaniem o Ojcu, Bogu Żydów i równoległym odkłamywaniem greckich mitów przepełnionych
nazbyt ludzkimi, nie stanowiącymi moralnych przykładów, bóstwami. To prawda.
Ale nie powinno ich to powstrzymywać od poświęcenia choć odrobiny miejsca najbardziej
istotnej kwestii wiary. Poza tym apologeci nie są niechętni wprowadzaniu Syna
Bożego w postaci Logos. Apologeci jako grupa wyznają wiarę, która w istocie
rzeczy nie jest niczym innym niż religią Logos. Jest to samo sedno platonizmu
przeniesionego na grunt swych najbardziej religijnych implikacji oraz połączonego z żydowską teologią i etyką. Postać Jezusa z Nazaretu jako inkarnacja Logos
jest przeszczepem, pomysłem zastosowanym jedynie przez Justyna.
Jaskrawą
anomalią, która musi zostać wyjaśniona, jest kwestia: w jaki sposób może apologeta
oddać swojemu pogańskiemu czytelnikowi pełen obraz wiary chrześcijańskiej, jeśli
wyzbywa się on najważniejszych jej składników w osobie Jezusa i tego, co uczynił
on dla zbawienia? W jaki sposób czytelnik miałby zrozumieć historię ruchu i jego początki, jeśli nie wiedziałby nic o Jezusie?
Komentatorzy
doszli do nieuniknionego wniosku, że pominięcie osoby Jezusa — a właściwie jej
zatajenie — było zamierzone. Pogańscy filozofowie, tacy jak Galen, wytykali
chrześcijańskim myślicielom, że ich wiara opiera się bardziej na objawieniu
niż na racjonalnych, filozoficznych przesłankach. Wyśmiewali oni ideę ukrzyżowanego
Boga. Pogański światopogląd uczynił nierozsądnym mówienie o Jezusie z Nazaretu i właśnie z tego powodu milczano o nim.
Zbyt
wiele zdroworozsądkowych argumentów świadczy przeciwko takiemu „wyjaśnieniu".
Po pierwsze: autor taki jak Atenagoras jest dość biegły w racjonalnej, wyszukanej
argumentacji. Czemu nie wykorzystał swoich talentów dla usprawiedliwienia pryncypialnej
doktryny chrześcijaństwa? Jeśli ogół oczernia Jezusa, z pewnością przemożną
potrzebą jest nie ukrywanie go, ale raczej przywracanie mu dobrego imienia.
Po drugie: zatajenie osoby Jezusa, fałszywe przedstawienie wszystkiego, począwszy
od słowa „chrześcijanin" aż po źródła chrześcijańskiej etyki, równa
się co najmniej wyparciu się Jezusa. Apologeta tworzy obraz, który wyłącza osiowe
elementy wiary, falsyfikuje swoją prezentację, nie pozostawia miejsca Jezusowi.
Posuwa się poza ciszę oświadczając: „Powiedziałem wszystko, co jest do
powiedzenia".
W
wieku, gdy chrześcijańska duma i hart ducha wymagały raczej stawienia czoła
każdej karze — nawet tej najwyższej — niż wyparcia się wiary, to streszczenie
chrześcijańskiej doktryny miałoby posmak zdrady. Przeraziłoby wiernych i szybko
zdyskredytowało apologetów w oczach chrześcijan. Czy rzeczywiście każdy z nich
zdecydował się bronić Imienia poprzez wymazanie go?
Kogo oszukaliby w ten sposób? Każdy poganin, który wiedział coś o chrześcijaństwie, z pewnością był zaznajomiony z postacią Jezusa z Nazaretu jako z założycielem
religii. Apologia wiary, która wyłączałaby Jezusa poza nawias, postrzegana byłaby
jako oszustwo, uwydatniając w ten sposób jeszcze podmiot podjętych starań. Poza
tym, Justyn, najbardziej znany z apologetów, nie odczuwał skrupułów odnośnie
umieszczenia Jezusa w centrum swojego opisu., Tacjan był kimś, kto w ogóle nie
liczył się z pogańskimi zarzutami czy uczuciowością, a po roku 180 żaden autor
chrześcijański nie czuł żadnej potrzeby ani nacisku by zatajać postać Jezusa.
Inna ważna okoliczność
to fakt, że apologeci narzucają wyższość etyki chrześcijańskiej i jej monoteistycznej
wizji Boga. Jeśli to Jezus był źródłem tych nauk, ich ranga wzrosłaby poprzez
przedstawienie ich jako dzieła wielkiego nauczyciela; w tym samym jednak czasie
przypisanie Jezusowi tych godnych szacunku zasad etyki i teologii doprowadziło
pogan do podążenia długą drogą w kierunkuodkupienia Jezusa w ich oczach
niezależnie od innych jeszcze rzeczy, jakie chrześcijanie mogli na jego temat
twierdzić. Fakt, że nikt poza Justynem w swoich apelach do pogan nie załączył
nauczania Jezusa-człowieka jest sytuacją zbyt osobliwą. Na temat ciszy pośród
prawie wszystkich apologetów należy poszukiwać jakiegoś innego wytłumaczenia.
Wskazówka do rozwiązania tej zagadki znajduje się w Apologii Tacjana. W rozdziale 21 mówi on: „Nie jesteśmy głupcami, mężowie Grecji, kiedy głosimy,
że Bóg narodził się w ludzkim ciele (jego jedyna aluzja odnośnie inkarnacji)ź
Porównajcie własne wasze opowieści z naszymi." W dalszym ciągu dokonuje on opisu niektórych greckich mitów o bogachprzybywających
na ziemię, doświadczających cierpienia, a nawet śmierci dla dobra ludzkości.
„Przyjrzyjcie się własnym waszym zapisom i zaakceptujcie nas chociażby
tylko dlatego, że my również snujemy opowieści."
To
właśnie może być odniesieniem do chrześcijańskich Ewangelii. Ale jeśli autor
może w ten sposób napomykać o inkarnacji, czemu nie uczyni tego otwarcie i szczegółowo?
Jego komentarz jest ledwie pobrzmiewającą adnotacją lub oświadczeniem, że takie
opowieści powinny być akceptowane jako zapis historyczny. Sposób, w jaki Tacjan
porównuje je do greckich mitów, implikuje wniosek, że spostrzega on je na jednej z nimi płaszczyźnie. Z pewnością jednak nie posuwa się do wykazywania wyższości
chrześcijańskich opowieści, ani, że w przeciwieństwie do greckich, są one istotnie
prawdziwe. Nie możemy również przejść obok faktu, że Tacjan niedwuznacznie ignoruje
te ewangeliczne historie w dalszym ciągu swojej Apologii (miał zmienić zdanie w czasach, gdy skomponował Diatessaron). Co interesujące, ignoruje je, chociaż
nawet jego język jasno wskazuje, że poganie byli z nimi zaznajomieni.
Wydaje się istnieć tylko jeden sposób interpretacji wszystkich faktów.
Możemy przypuszczać, że filozofowie-apologeci wiedzieli o historiach ewangelicznych i o osobie Jezusa z Nazaretu w nich opisanej. Ale, za wyjątkiem
Justyna, zdecydowali nie załączać ich do swojej wiary, nie utożsamiać owego
Jezusa, uważanego za założyciela i nauczyciela, z ich boskim Logos i Synem Bożym,
nie uznawać go jako źródła nauki chrześcijańskiej.
Jest
to możliwe tylko, jeśli religia Logos, którą wyznawali apologeci, zwłaszcza w czasie nawrócenia, nie dotyczyła osoby Jezusa z Nazaretu.. Tylko jeśli mieli
oni wgląd w historie ewangeliczne i ich głównego bohatera jako w niedawny przeszczep,
fikcyjną opowieść jak owe greckie, mieli możliwość zaprzeczenia im, przekonania,
że prawowicie przedstawiać wiarę chrześcijańską mogą oni. Tylko wtedy byłoby
akceptowalne dla apologetów by przedstawiali poganom chrześcijaństwo, które
ignorowało osobę Jezusa lub jej istnieniu zaprzeczało, jeśli poczuliby oni,
że istniała możliwość, by poganie zaakceptowaliby historię Jezusa jako mit podobny
ich religijnym mitom.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Kreacja ewangelii w II w. (Publikacja: 25-09-2002 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1912 |
|