|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia religii
Wiara, realizm i poznanie [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
4. Idąc dalej zauważamy,
że praktycznie unicestwione zostało pojęcie 'wiedza'. Czyż nie da
się w ten sposób — tj. teoretycznych spekulacji formalistycznych -
udowodnić, że dosłownie wszystko jest wiarą? Oczywiście, da się. Jaką
masz pewność, że masz pięć palców? A może to tylko złudzenie optyczne,
zafałszowanie ułomnych zmysłów i rozumu? [ 7 ]
Może to matrix? Zatem wierzysz, że masz pięć palców! Wierzysz, że w tej
chwili czytasz ten tekst, a naprawdę przebywasz w oślizłym kokonie, w którym
pobudzane zostają odpowiednie twoje sensory tworzące złudę rzeczywistości.
Jak widać w ten sposób można uprawdopodobnić nie jedno głupie bajanie
teologiczne. Za pomocą scholastycznych wywodów można dać wiarę nie tylko w Boga, ale i w Lucyfera, gryfy, jednorożce i cały zastęp
mitologiczno-religijnych pseudobytów.
5. Filozoficzny środek
zaradczy na tego typu sofistykę podał franciszkanin Wilhelm Ockham, który
zajmował się krytyką wiedzy, dochodząc do wniosku, że znaczna jej część
to pseudowiedza [ 8 ]. Ockham uderzył w gmach
scholastyki, obnażył teologię racjonalną, uczył „ekonomii myślenia" -
nie mnożyć bytów ponad potrzebę. Katolicy mają jednak to szczęście, że
kościół system Ockhama (jak i jego samego) wyklął w imię Pańskie, a zatem
ich on nie dotyczy i na gruncie katolickim prawdą nie jest. Szybko się okazało,
że „brzytwa Ockhama" nie mogła być użyta na pseudobytach teologicznych,
gdyż na owe była (i jest) wielka potrzeba: aby prowadzić lud do Boga, kościół
potrzebuje Boga.
Teraz mamy odpowiedź
na dwa pierwsze punkty: stojąc na gruncie rozumu nie powiemy, że wierzymy, iż
boga nie ma, lecz istnienia boga nie przyjmujemy, „brzytwa Ockhama"
trzebi byty inflacyjne, które mogą być przyjmowane wyłącznie na gruncie myślenia
subiektywistycznego. "Wystarczy, że wiemy, iż nikt nie potrafił wskazać
żadnego naukowego argumentu, przemawiającego za ich istnieniem (...) naukowcy
tym się różnią od bajkopisarzy, że przyjmują tylko to co jest uzasadnione,
nie interesując się tym, co może stworzyć bogata fantazja, i nie tracą
czasu na dowodzenie, że jej wytwory są urojone. Uczeni mogą najwyżej okazać,
że fantaści nie potrafią wylegitymować się żadnym uzasadnieniem, nie
potrzebują zaś okazywać fałszywości ich rojeń" (Kołakowski)
II. Katolicki realizm
1. Okoliczności rozwoju
Inną teologiczną mistyfikacją jest
twierdzenie, iż doktryna katolicka stoi na gruncie realizmu (tomistycznego) i obiektywizmu [ 9 ], odżegnując się od
idealizmu i subiektywizmu. Prof. L. Kołakowski pisał w artykule „O tak
zwanym realizmie tomistycznym": "Nie ma bardziej ryzykownej metody oceny
kierunków filozoficznych, jak zaufanie do nazw, które nadają sobie ich
wyznawcy. Jest to bez wątpienia prawda banalna, ale godna częstego
powtarzania. A w każdym razie zasługuje na przypomnienie z okazji rozważania
doktryny, używającej słowa 'realizm', jako jednego z haseł sztandarowych i biletu wizytowego, którym tomiści chętnie się przedstawiają w sprawach
filozoficznych (...) Że tomizm jest doktryną notorycznie idealistyczną,
idealistyczną dogłębnie i bez zastrzeżeń — nie ma potrzeby dowodzić.
Wynika to z samego kreacjonizmu, jak też z samego faktu uznania świata
bezcielesnego (...) roi sobie, że wyjaśnia rzeczywistość, kiedy ją opatrzy
pustymi nazwami"
Realizm z doktryny katolickiej nie wyniknął
eo ipso, lecz od samego początku miał charakter instrumentalny -
zawsze miał służyć jakiemuś celowi, reakcji na coś, "realizm ten jest
pokornym ministrantem przy ołtarzu ideologii" (Kołakowski). Początkowo,
kiedy nie było takiej potrzeby, doktryna katolicka, głównie dzięki św.
Augustynowi, dużo przyjęła z platonizmu — najbardziej idealistycznego
systemu starożytności, jednak od kiedy w Europie późnego Średniowiecza począł
się szerzyć arystotelizm, będący "najbardziej racjonalistyczną i realistyczną filozofią antyku" (prof. H. Olszewski), kościół
postanowił przestawić się również na pseudorealistyczne tory. Historyk
filozofii, Władysław Tatarkiewicz, pisał: "Długo żyli Platonem i Plotynem i teoria ich była wtedy skrajnie spirytualistyczna, aprioryczna,
mistyczna. Potem zaś w XIII wieku dokonali dość gwałtownego i niespodziewanego zwrotu, odeszli od Platona, przerzucili się na Arystotelesa i filozofia ich stała się realistyczna, empiryczna i intelektualistyczna." Arystotelizm
został przeżuty i wypluty pod postacią tomizmu i miał się odtąd stać
symbolem zacofania i przeszkody w rozwoju nowoczesnej wiedzy.
Oczywiście należy przypomnieć sobie wstępne
uwagi Kołakowskiego o najwyższej ostrożności przy diagnozie danej doktryny
na podstawie pojęć jakimi się ją określa. Jak szkic ten wykazuje, iż
„realizm" kościoła nie jest tym co normalny realizm; że sensualizm obu
tych realizmów również ma całkiem inny sens. Podobnie nie mogą zmylić nas
takie określenia jak „empiryzm", czy „intelektualizm". Dziś
zastanawiając się nad początkami nowożytnego empiryzmu (XIII w.), który
pchnął rozwój nauk przyrodniczych, przywołujemy takie nazwiska jak Cecco
d'Ascoli, a zwłaszcza Rogera Bacona — nota bene, pierwszy z rozkazania Kościoła trafił na stos, drugi „tylko" do więzienia. Pomimo
tego myśliciele kościelni przypisują tę zasługę swemu systemowi: "...chrześcijańska
koncepcja poznania świata, stała się czynnikiem sprzyjającym w powstaniu
metody empirycznej nauk przyrodniczych…" (ks. B. Lisiak, filozof nauki).
Wierni, co wierzą w anioły, uwierzą i w takie rewelacje księdza Lisiaka.
Warto jednak mieć na uwadze słowa Kołakowskiego: "Widzimy tu jeszcze
raz, jak odmienny sens mogą mieć identycznie brzmiące twierdzenia,
umieszczone w różnych doktrynach. Empiryzm i sensualizm renesansowy, głoszący
pozornie tę samą zasadę, był w istocie nie tylko czymś odmiennym od
'empiryzmu' scholastyki, ale był mu wręcz przeciwstawny (...) empiryzm
Bacona był reakcją przeciw empiryzmowi scholastyki."
Kiedy po subiektywistycznej filozofii
Kanta, w Kościele przygotowywano „reinkarnację tomizmu", realizm wielu kościelnych
filozofów (w tym i kard. Merciera, inspiratora encykliki Aeterni Patris)
pozostawał pod jego wpływem i miał postać tzw. realizmu pośredniego. Wedle
tego poglądu, przedmiotu zewnętrznego nie poznajemy bezpośrednio, lecz
poprzez poznanie reakcji podmiotu poznającego na ów przedmiot, bezpośrednio
poznawane mają być więc jedynie same czynności podmiotu. Podmiotowy obraz
zmysłowy, dzięki refleksji o przyczynowości, poucza nas o świecie zewnętrznym. Z czasem wielebni połapali się jednak, iż zależność poznania od podmiotu
stawia ich o krok od subiektywnego idealizmu, a ten prowadzi do degrengolady więź
kościelną, a władzę hierarchiczną do impotencji. Istotnie ten
fenomenalistyczny realizm, opierający się na zasadzie przyczynowości, pchnął
wielu realistów do obozu idealistycznego.
Nowy realizm miał już charakter bezpośredni
(neorealizm) — umysł ujmuje wprost same rzeczy (teoria odbicia), a nie ich
fenomeny, wrażenia. Było to całkowite odejście od doktryny Kartezjusza,
Berkleya i Kanta. Realiści bezpośredni twierdzą, że pogląd ten nie
potrzebuje na swą rzecz argumentów — jest stanowiskiem naturalnym
wszystkich i korzysta z domniemania naturalnego. Onus probandi spada
na tych co twierdzą coś innego. Właściwym rozumowaniem jest wniosek, że za
postrzeżeniami istnieją postrzegane rzeczy, trudniej zaś jest pojąć, że
ich brak (nie ma więc żadnej wydumanej wiary!). Jeśli ktoś tak
twierdzi, niechaj to udowodni. George E. Moore, filozof brytyjski, redaktor Mind,
wraz z Bertrandem Russellem twórca brytyjskiej szkoły filozofii analitycznej,
czołowy przedstawiciel tego kierunku, pisał ponadto, że ci co zaprzeczają
temu, czynią to w rezultacie pomieszania pojęć (co też do znudzenia
wypominałem mojemu Scholastykowi) i nie odróżniania aktu myślenia od jego
przedmiotu. Stąd właśnie kładł nacisk na takie uprawianie filozofii, która
przede wszystkim skupiałaby się na analizie pojęć oraz stwierdzeniu i opisie
właściwości poznania. Szkoła analityczna zajmowała się więc ze szczególną
pieczołowitością analizą logiczną języka i językowych pojęć, twierdzeń i problemów filozoficznych i naukowych, a także precyzją i jasnością języka
filozoficznego — gdyż uważali, że zaoszczędziłoby to filozofii wielu jałowych i pustych sporów. (Nie wątpię...)
2. Funkcje i zadania quasi-realizmu
Realizm i obiektywizm tomizmu otwierał
przed kościołem znacznie lepsze perspektywy i możliwości, ułatwiał
uzasadnianie roli kościoła, kładł tamę rozrostowi „prywatnej religijności" i samodzielności metafizycznej wiernego. Podtrzymywał wiarę w rozumowy
charakter prawd objawionych. "Tomizm dąży do takiego ustalenia roli i wartości człowieka w świecie, z którego ma wynikać konieczność podporządkowania
się człowieka kościołowi: kościół jest kasjerem za którego pośrednictwem
istota ludzka spłaca swój dług wszechmocnemu. Należy tylko obciążyć konto
metafizyczne człowieka takimi sumami, których nigdy nie zdoła spłacić i które
na całe życie uczynią go uległym niewolnikiem niewidzialnego stwórcy oraz
jego widzialnej agentury" (Kołakowski)
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 7 ] Jak już wspomniałem, ze strony katolickiej taka argumentacja jest nadużyciem, gdyż sprzeczne z wiarą jest poddawanie w wątpliwość „teorii odbicia" (świadectwo zmysłów przekazuje nam obiektywny obraz rzeczywistości istniejącej faktycznie). Mógłby za to katolik mówić, że jest to obraz niepełny (ale nie fałszywy). Ale jako że dyskusja taka jest mniej efektywna, gdyż nad naszym dyskutantem wisi wówczas „brzytwa Ockhama", woli często poddawać w wątpliwość „teorię odbicia" — na użytek polemiki posługując się herezją [ 8 ] Kiedyś kościół mógł sobie pozwolić na inną strategię: nie musiał jak dziś przekonywać poprzez swoich teologów, że w istocie nasza zdawałoby się obiektywna wiedza jest wiarą, lecz wiara była wiedzą, nie ściągano 'w dół' wiedzy do pozycji wiary, lecz podciągano 'do góry' wiarę do wiedzy [ 9 ] Przedmioty poznania istnieją naprawdę, niezależnie od podmiotu poznającego. Warto mieć na uwadze, że nie wszyscy katolicy opowiadają się za obowiązującym realizmem. Zdając sobie sprawę, że dziś trudniej jest za jego pomocą neutralizować nauki ogólnie, a nauki przyrodnicze w szczególności, opowiadają się otwarcie za różnymi odmianami idealizmu i subiektywizmu — treści wrażeniowe obiektów nie powiedzą nam niczego o stosunkach między obiektami realnymi, tak np. pojawienie się świadomości na odpowiednim etapie rozwoju ewolucyjnego nie dowodzi wcale, że jest ona jego wytworem, bowiem nie da się rozstrzygać empirycznie o związkach przyczynowych, do tego trzeba filozofii (oczywiście jedynie właściwej), aby „się wznieść ponad proste stwierdzenie zjawisk". Nauka zredukowana do stwierdzania faktów, reszta dla „metod filozoficznych". Instrumentalny i służebny charakter tego rodzaju katolickiej filozofii jest jeszcze wyrazistszy: „chodzi o światopoglądowe zneutralizowanie nauk przyrodniczych, o takie zwężenie ich poznawczej wartości, które by… niezbędnym czyniło przyjęcie metod pozanaukowych, jakie uzyskać można nie do nauki, ale od religii wyłącznie. Innymi słowy — chodzi o uniewrażliwienie religii na zdobycze nauki oraz na uczynienie z tej ostatniej tworu bez wartości, jeśli nie jest poparta innymi 'filozoficznymi metodami', które monopolizuje w swym ręku wiedza objawiona." (Kołakowski) « Filozofia religii (Publikacja: 29-10-2002 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2005 |
|