|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
O sztuce przeinaczeń i manipulacji [1] Autor tekstu: Julian Jeliński
Czasem
słowa znajdujące się na okładce książki mogą być bardzo zwodnicze.
Czytając tył okładki książki Czy Darwin miał rację? Katolicy a teoria
ewolucji można się dowiedzieć, że książka została wydana w ramach
serii poświęconej roli Kościoła w rozwoju nauki oraz samym dziejom nauki, a autor „porządkuje fakty dotyczące ewolucji wskazując, że katolicka wiara w Boskie stworzenie oraz świadectwa o powstaniu Wszechświata są ze sobą
zgodne". [ 1 ].
Czyż taki opis nie jest zachęcający? Można spodziewać się, że treść
książki będzie przedstawiać połączenie prawd „wiary" z odkryciami
„nauki" (w końcu seria nazywa się: „Wiara i Nauka"). Jakże jednak płonna
to nadzieja. Książka Goerge’a Sim Johnstona to manipulacja najczystszej próby,
rzadko zbliżająca się w swojej treści do jakiejkolwiek naukowości i rzetelności.
Podręcznik
kłamstw i przeinaczeń
Przytoczenie
wszystkich ewidentnie celowych zabiegów Jonhstona, które wypaczają znaczenie informacji,
które podaje, oraz które mają sprawiać, by czytelnik ślepo podążał za
jego tokiem myślenia, zajęłoby zbyt wiele miejsca. Praktycznie każda stronie
tej pozycji upstrzona jest chwytami retorycznymi, manipulacją cytatami oraz
jawnymi kłamstwami. By jednak nie pozostać gołosłownym, postaram się
przedstawić przykłady tej nierzetelności, na którą natrafić można już
na pierwszych 30 stronach tej dość krótkiej (mającej niewiele ponad 150
stron) książki.
Pierwszym, zastosowanym przez Johnstona chwytem, który ma z jednej strony
ukazać naukowość i obiektywność treści książki, a z drugiej troskę o czytelnika jest zrezygnowanie z zamieszczania przypisów. Jak twierdzi autor,
zrobił to, „[...] by książka była >>przyjazna
czytelnikowi<<", a przecież przypisy są czymś nieprzyjemnym i „część
czytelników stroni od nich, a moim (Johnstona — przyp. J.J.) pragnieniem
jest, by dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców" [ 2 ].
Pomijam w tym momencie brak logiki wywodu — Johnston sugeruje, że część
czytelników odrzuca książki, gdy tylko widzi, że zawierają przypisy
(zamiast owe przypisy po prostu zignorować), co jest oczywistym nonsensem.
Prawdziwym celem tego zabiegu jest „przypomnienie", że książka ma
charakter popularnonaukowy (ale wciąż naukowy i zawiera rzetelne informacje), a brak przypisów to jedynie forma udogodnienia. Innymi słowy — zaufajcie mi — autorowi — nie musicie wiedzieć skąd brałem informacje, które
zamieszczam w książce. Jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości piszcie do
mnie na adres gsjohnston@compuserve.com (Johnston faktycznie zamieszcza swój
adres już na pierwszej stronie książki, dla tych, którzy mieliby
jakiekolwiek pytania) — przecież fakt, iż podaję mój adres mailowy może
tylko podnieść wiarygodność moich słów (bardziej niż rzetelne
przytaczanie źródeł).
Przejdźmy do przykładów nierzetelności oraz chwytów retorycznych, które
kłują czytelnika w oczy od samego początku książki. Już we wstępie
Johnston stara się stworzyć wrażenie, że mamy do czynienia ze źle sformułowanym
sporem pomiędzy katolicyzmem a teorią ewolucji:
Żaden temat nie sprawia chrześcijańskim
apologetom więcej trudności niż ewolucja. Nawet wykształceni katolicy nie
potrafią wyjaśnić, w jaki sposób opis stworzenia zawarty w Księdze Genesis
można pogodzić z poglądami, które głosi współczesna nauka na temat
powstania człowieka i innych żywych istot. [ 3 ]
Pogodzenie tych dwóch elementów światopoglądowych jednostki jest
przecież dziecinnie proste — wystarczy potraktować tekst Księgi Genesis
jest symboliczny. Po kłopocie. Jeżeli to mało, można powołać się na Jana
Pawła II, który stwierdził, że Biblia:
[...]mówi o pochodzeniu i budowie wszechświata
nie po to, by wyposażyć nas w traktat naukowy. Pismo Święte chce nas tylko
nauczyć, że świat stworzony został przez Boga i by wyrazić tę prawdę, posługuje
się terminami kosmologii czasów, w których zostało napisane. [...] każde
inne nauczanie o pochodzeniu i budowie wszechświata jest obce intencjom Biblii,
która nie chce uczyć, jaka jest natura nieba, lecz jak można tam trafić. [ 4 ]
I mimo, że Jan Paweł II często jest przywoływany przez autorów ze
względu na jego uznanie wartości teorii ewolucji, dla Johnstona jest dokładnie
odwrotnie. Autor Czy Darwin miał rację uważa, że papież uznaje teorię
ewolucji za „model o pewnej wartości poznawczej, któremu daleko do zadowalającej
weryfikacji naukowej", jednocześnie okazując „umiar w komentowaniu ubóstwa
przyrodniczych argumentów przemawiających na korzyść jakiegokolwiek
mechanizmu makroewolucji" [ 5 ].
Co innego zdaje się jednak mówić sam tekst, do którego odwołuje się
Johnston — Jan Paweł II wyraźnie stwierdza, iż:
[...] nowe zdobycze nauki każą nam
uznać, że teoria ta zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowców w związku z kolejnymi odkryciami dokonywanymi w różnych dziedzinach nauki. Zbieżność
wyników niezależnych badań — bynajmniej niezamierzona i nieprowokowana -
sama w sobie stanowi znaczący argument na poparcie tej teorii. [ 6 ]
Ten przykład świetnie ukazuje sposób, w jaki Johnston
manipuluje czytelnikiem. Manipulacje te bywają czasem subtelne, czasem zaś
wręcz krzyczące.
Johnston dokonuje czasem małych, acz istotnych przeinaczeń — porównanie
darwinizmu do uniwersalnego kwasu z książki Daniella Dennetta Darwin's
Dangerous Idea, zostaje użyte by zaznaczyć, że darwinizm „trawi
wszystko, rozpuszczając religię i moralność" [ 7 ]
(czego oczywiście Dennett nie twierdzi i nie używa tego porównania w ten sposób
[ 8 ]).
Implikacja jest jasna — darwinizm prowadzi do braku moralności oraz ateizmu.
Implikacja równie jasna, co fałszywa.
Oto innym przykład praktycznie niezauważalnej manipulacji:
Większość wykształconych ludzi,
posiadających odrobinę naukowej wiedzy uważa, że każdy aspekt teorii
Darwina jest „udowodniony". To zrozumiałe, ponieważ zarówno media, jak i środowisko akademickie uznały ją za oczywistą prawdę w rodzaju
newtonowskiego prawa grawitacji. [ 9 ]
W tym fragmencie pojawia się bardzo istotna kwestia — Johnston musi
najpierw odpowiednio ustawić „przeciwnika", z którym będzie walczył.
Dlatego też we wstępie nie dookreśla początkowo, co rozumie przez „teorię
Darwina", by potoczne jej rozumienie przez czytelnika ułatwiło mu osiągnięcie
zamierzonego celu. Gdy więc czytelnik na jednej z pierwszych stron książki
czyta o „teorii Darwina", rozumie ją jako"teorię ewolucji" i prawdopodobnie uzna, że Johnston ma rację — jego znajomi w istocie uważają,
że jest ona dowiedziona. Przyznając Johnstonowi rację łatwiej mu będzie
przyjąć drugie twierdzenie — że media w Stanach Zjednoczonych (wątpię,
czy autorowi chodzi o media na całym świecie) forsują darwinizm jako prawdę
objawioną, czyli uprawiają propagandę prodarwinowską. Przykładów takiej
propagandy nie znajdziemy w książce, musimy wierzyć autorowi na słowo (i nie
włączać stacji Fox, nie słuchać wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiego
kongresu, ignorować dane dotyczące akceptacji teorii ewolucji przez Amerykanów).
Teoria Darwina zostaje w końcu „zdefiniowana", ale definicja ta
ujawnia kolejną manipulację. Dowiadujemy się, że
„>>Darwinizm<< próbuje rozwiązać tę kwestię (pochodzenia i różnorodności
życia — przyp. J.J.), dostarczając mechanizmu ewolucji. Tym mechanizmem jest
dobór naturalny działający na przypadkowych mutacjach" [ 10 ]oraz,
co ciekawsze, przyjęcie „[...] darwinizmu, [...] zależy od dodatkowych,
ukrytych tez filozoficznych" [ 11 ].
Autor najwyraźniej chce przekazać czytelnikom, że Darwin propagował teorię
zwierającą tylko jeden mechanizm ewolucji — nieskomplikowany i jasny.
Zapomina (lub celowo nie wspomina) chociażby o doborze seksualnym, ale przede wszystkim zdaje się
sugerować, że nie można zostać darwinistą, jeżeli nie jest się ateistą.
To niestety zakrawa już na absurd (i Francisco Ayala zapewne czuje się urażony).
Nie możemy jednak otrzymać od Johnstona innej wizji darwinizmu, skoro
jego zdaniem sam Darwin pałał obrzydzeniem do chrześcijaństwa, był wobec
tej religii wrogo nastawiony oraz „odczuwał niesmak obserwując zapał, z jakim anglikański kler przyjmował jego pozbawione wiary idee" (nie
znajdziemy oczywiście na poparcie tych tez ani cytatów, ani nawet wypowiedzi
biografów Darwina) [ 12 ].
Co więcej:
Darwin nie miał żadnej trudności,
by jeszcze w młodych latach rozstać się z powierzchowną formą wiary
protestanckiej. Z upływem czasu stawał się coraz bardziej wrogo nastawiony
wobec religii. [ 13 ]
Tak. Darwin miał plan i jasno sprecyzowany cel. Jako ideolog (o czym
zaraz przekona nas autor): „dążył do opisania powstawania gatunków jako
rezultatu ślepych, mechanicznych praw, a nie zamierzonego działania Stwórcy."
[ 14 ]
Najwyraźniej już od najmłodszych lat chciał opisać świat ożywiony tak, by
pozbawić go Boga i dlatego stworzył swoją ideologię. I zrobił to "nie
posiadając żadnych bezpośrednich dowodów, a wręcz — w obliczu dowodów świadczących
na jego niekorzyść [...]" [ 15 ].
Tylko takie wnioski można wyciągać po zapoznaniu się kolejnymi stronami Czy Darwin miał rację?
[ 16 ].
Johnston od mniejszych przykładów nierzetelności szybko przechodzi do
poważniejszych „argumentów" i „twierdzeń". W końcu:
(t)eoria Darwina już dojrzała, aby
przejść na emeryturę w następnym pokoleniu. I to nie dlatego, że atakowali
ją kreacjoniści, lecz z powodu poważnych zastrzeżeń wysuwanych obecnie
przez przyrodników. Słowo „kryzys" nie jest zbyt mocne, aby opisać obecne
kłopotliwe położenie genetyków, paleontologów i biologów molekularnych, którzy
nazywają siebie ewolucjonistami [ 17 ]
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] G.S.
Johnston, Czy Darwin miał rację?
Katolicy a teoria ewolucji, tłum. J. Kaliszczyk, Wydawnicwo WAM, seria
Wiara i Nauka, Kraków 2005 [ 2 ] G.S. Johnston, Czy Darwin..., s. 5 [ 4 ] F. J.
Ayala, Dar Karola Darwina dla
nauki i religii, tłum. P. Dawidowicz, Warszawa 2009, s. 156 [ 5 ] G.S. Johnston, Czy Darwin... s.
124 [ 6 ] F. J.
Ayala, Dar Karola...,s. 148 [ 7 ] G.S. Johnston, Czy Darwin... s. 8 [ 8 ] G.S. Johnston, Czy Darwin... s. 8 [ 9 ] G.S.
Johnston, Czy Darwin..., s. 9 [ 16 ] Jeżeli ktoś chciałby dodatkowo sprawdzić niewiarygodność twierdzeń
dotyczących życiorysu Darwina, polecam szczególnie artykuł Kazimierza
Jodkowskiego „Poglądy teologiczne Darwina", który można znaleźć w:
D. Leszczyński, Ewolucja, filozofia,
religia, "Lectiones&acroasesphilosophicae" III 2010, s. 59-85 [ 17 ] G.S.
Johnston, Czy Darwin..., s. 9-10 « Recenzje i krytyki (Publikacja: 19-08-2011 )
Julian Jeliński Absolwent filozofii i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracuje m.in. z Instytutem Studiów Nad Islamem we Wrocławiu. Interesuje się zagadnieniami filozofii społeczno-politycznej, tożsamości Afroamerykanów, wielokulturowości w amerykańskiej filozofii politycznej, filozofii Cornela Westa oraz kwestią społecznego wymiaru religii na świecie. Tłumacz artykułów Sama Harrisa. Liczba tekstów na portalu: 18 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 32 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: O przygodach Jezusa i Mo | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2139 |
|