Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.016.057 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nic nie nakazuje nam podzielać upodobań, które uważamy za arbitralne i pozbawione merytorycznego uzasadnienia.
 Filozofia » Antropologia filozoficzna

Prawda mojsza niż twojsza, czyli antypody dialogu międzyreligijnego [1]
Autor tekstu:

"W pierwszym słowie dialogu kryje się wyznanie: z pewnością masz trochę racji. 
Z tym idzie w parze drugie, niemniej ważne: z pewnością ja nie całkiem mam rację"
ks. prof. Józef Tischner, Etyka solidarności

Ludzie, którzy angażują się w dialog międzyreligijny, często deklarują, że otwarty jest on dla wszystkich, że mogą doń przystąpić przedstawiciele wszelkich tradycji religijnych, oczywiście o ile sami z własnej woli wyrażą taką chęć. Z deklaracjami, także tymi dotyczącymi dialogu międzyreligijnego, bywa jednak tak, że pięknie brzmią, ale nie zawsze opisują rzeczywistość. Mowa w nich raczej o tym, jak chcielibyśmy, by wyglądał świat, a nie o tym, jak on faktycznie wygląda. Nie inaczej jest też w tym przypadku, bowiem także i dialog międzyreligijny ma swoich wykluczonych. Wśród nich znajdują się nowe ruchy religijne, ateiści, agnostycy i deiści oraz religie tradycyjne.

To głównie (acz nie tylko) o tych ostatnich i o ich nieobecności w dialogu międzyreligijnym będzie ten tekst. Teoretycznej refleksji na ten temat — zwłaszcza polskojęzycznej — nie było dotychczas wiele, co dziwi zwłaszcza wobec ogromu obserwacji antropologicznych (niestety przede wszystkim zagranicznych, jednak na szczęście bez problemu dostępnych w księgarniach w polskim tłumaczeniu), w których pojawia się wątek wzajemnych wpływów religii tradycyjnych i tak zwanych „religii powszechnych", „wielkich religii świata" tudzież „religii etycznych" [ 1 ].

Jak już przed chwilą zauważyłam, pod piórem licznych antropologów kultury powstało wiele prac dotyczących religii tradycyjnych wyznawanych przez rozmaite ludy pierwotne, a także poruszających kwestię stykania się tych religii z religiami etycznymi. Dlatego też, zważywszy na fakt, że literatura badawcza jest, w przeciwieństwie do polskojęzycznej literatury teoretycznej na ten temat, niezwykle szeroka, dla wygody własnej i czytelnika wybrałam na potrzeby niniejszego tekstu jedną pracę antropologiczną, z której zamierzam czerpać przykłady egzemplifikujące mój wywód. Jest to wydana niedawno po raz pierwszy książka Mary Douglas Ukryte znaczenia. Wybrane szkice antropologiczne [ 2 ].

Wykluczani z dialogu - kto i dlaczego?

Wśród wykluczonych z dialogu międzyreligijnego wyróżniłam trzy grupy: pierwszą, składającą się z ateistów, agnostyków i deistów, drugą, w skład której wchodzą wyznawcy nowych ruchów religijnych, oraz trzecią, będącą głównym przedmiotem moich rozważań i obejmującą czcicieli tradycyjnych bóstw lokalnych (rodowych, plemiennych etc.). Zanim skupię się na tej wymienionej jako ostatnia, postaram się scharakteryzować pokrótce przyczyny, dla których na antypodach dialogu znaleźli się także członkowie dwóch wcześniej wymienionych środowisk.

Najprościej wytłumaczyć nieobecność w dialogu międzyreligijnym ateistów, agnostyków i deistów. Po pierwsze często nie wyrażają oni chęci uczestnictwa w dialogu pojmowanym jako próba zrozumienia rozmówcy pozbawiona chęci narzucenia mu własnego zdania. Po drugie — nawet gdy taką chęć zdają się wyrażać, nierzadko okazuje się, że brakuje jej wśród ludzi wierzących, którzy mają być drugą stroną rozmowy. Po trzecie — światopogląd przedstawicieli omawianej grupy ma często charakter nie tyle religijny, ile filozoficzny, a jednocześnie a- lub antyreligijny. Dlatego też trudno prowadzić z jego głosicielami dialog międzyreligijny; wszelki wzajemny dialog, o ile wreszcie do niego dojdzie, będzie tu raczej, nazwijmy to, „międzyświatopoglądowy". Nie bez znaczenia jest wreszcie fakt, że ateiści, agnostycy i deiści są grupą niejednolitą i w dużej mierze niezinstytucjonalizowaną, przez co każda międzyświatopoglądowa rozmowa będzie rozmową z konkretnym człowiekiem, który nie może sobie rościć praw do reprezentowania jakiejś grupy. Każdy racjonalista ateista/agnostyk/deista kształtuje swój światopogląd samodzielnie i może rozumieć racjonalny ateizm/agnostycyzm/deizm inaczej, niż inni [ 3 ]. W wielu krajach istnieją co prawda rozmaite ateistyczno-agnostyczne, racjonalistyczne stowarzyszenia, jednak rzadko grupują one znaczne rzesze ludzi. Wielu ateistów, agnostyków i deistów nie chce aktywnie propagować swoich poglądów i woli pozostawać poza oficjalnymi strukturami stowarzyszeń. Dlatego też liczba członków tego typu organizacji jest w nieporównywalny sposób niższa niż liczba wyznawców rozmaitych ugrupowań religijnych.

Wśród przyczyn tego, że na antypodach dialogu znajdują się również wyznawcy nowych ruchów religijnych, należałoby powtórzyć, w zmodyfikowanym brzmieniu, pierwsze dwie wymienione w poprzednim akapicie: niechęć osób wyznających religie powszechne do zaangażowania się w dialog z nowymi ruchami religijnymi oraz niechęć wyznawców nowych ruchów religijnych do dialogu z wierzącymi w religie etyczne. Ta podwójna niechęć ma swoje wyraźne powody, z których głównym jest wzajemne niezrozumienie [ 4 ] oraz nadmierne szafowanie pojęciem sekty [ 5 ]. Z jednej strony związki wyznaniowe skupiające wyznawców wielkich religii świata postrzegają nowe ruchy religijne jako zagrożenie i konkurencję, czego ilustracją mogą być wyrażające autentyczną obawę słowa ks. Edwarda Stańka:

Nowe zjawiska o charakterze religijnym są precyzyjnie zaprogramowaną, wielowymiarową, bardzo aktywną działalnością wymierzoną przeciw chrześcijaństwu. [...] Chrześcijaństwo ze swymi pięknymi ideami może zostać zepchnięte na margines, a nawet w getto lub do podziemia. Z tym się trzeba liczyć. [ 6 ]

Nowe ruchy religijne nie są przy tym postrzegane jako pełnoprawne religie, lecz jako spisek wymierzony w religie etyczne lub jako zwyczajne „zamieszanie". Ks. Krzysztof Kościelniak podkreśla zaś, że takie "zamieszanie nie oznacza pluralizmu religijnego, ale nietolerancję (sekty są zamknięte)" [ 7 ]. Nie zauważa przy tym, że mniejsze lub większe zamknięcie na innych jest cechą wszystkich religii — także tej, którą sam wyznaje.

Nie jest tak, że to tylko ludzie wyznający wielkie religie świata obawiają się nowych ruchów religijnych; relacja strachu i obawy jest tu symetryczna. Religie powszechne jawią się wyznawcom nowych ruchów religijnych jako monopoliści chcący odebrać im prawo do istnienia i nieustannie ich krzywdzący, choćby przez określanie nawet tych najbardziej „niewinnych" nowopowstałych wyznań mianem sekt. Tymczasem, jak trafnie zauważa w wywiadzie udzielonym Rafałowi Kotomskiemu Kamil Kaczmarek, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, sekta to nic innego jak

pojęcie-worek, pojęcie-maczuga, które trafia w bardzo wielu, zupełnie niezwiązanych ze sobą ludzi, krzywdząc ich. [...] Ludzie mówiąc „sekta" mają zazwyczaj na myśli jakiś ruch, który neguje normy, jakie sami uznają. Ale systemy norm są przecież różne, hierarchicznie uporządkowane. [...] Jest cała gama zachowań, które mogą wydawać się dewiacyjne szerokiemu ogółowi. Myślę jednak, że nie jest do końca usprawiedliwione, by karać wszystkich po równo za to, że nie są dokładnie tacy, jak ogół. Zwłaszcza, że system moralny czy obyczajowy naszego społeczeństwa jest pluralistyczny. [...] Nie wystarczy sama etykieta sekty. Trzeba poszukać głębiej… [ 8 ]


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Raport z oblężonego miasta
Przed wyborami. Wakacyjne narzekania…

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Jako podstawę rozróżnienia religii etycznych (powszechnych, „wielkich") i tradycyjnych (lokalnych) przyjmuję, za Jackiem Goody, istnienie pisanego medium. Jak wykazuje Jack Goody, religie lokalne są lokalnymi dlatego, że podstawę ich przekazu stanowi wyłącznie słowo mówione, mamy w nich do czynienia z czystą oralnością. W momencie, gdy do tradycji religijnej wkracza pismo i zaczyna(ją) powstawać święta(e) księga(i) danego kultu, religia wychodzi ze swojej lokalności. Jej normy stają się siłą rzeczy mniej konkretne, a bardziej abstrakcyjne, i tym samym lokalny dotychczas kult przemienia się w religię etyczną o ambicjach uniwersalistycznych. Por. J. Goody, Słowo Boga, przeł. G. Godlewski, współpr. A. Mencwel, „Przegląd Humanistyczny" 7/1989.
Kryterium rozróżnienia „wielkich religii świata" oraz religii tradycyjnych może być też czas ich powstania — tak K. Jaspers, O źródle i celu historii, przeł. J. Marzęcki, Kęty 2006. Autor dzieli tam religie na te powstałe przed czasem osiowym, w czasie osiowym oraz po nim. Ów „czas osiowy" to w rozumieniu Jaspersa przełomowy okres w historii religii, stan rzeczy ważny dla wszystkich ludzi, który jego zdaniem miał miejsce około 500 roku p.n.e., kiedy to „narodził się człowiek" (o owych „narodzinach człowieka" świadczyć ma intensyfikacja myśli intelektualnej między 800 a 200 rokiem p.n.e.). Warto jednak zauważyć (czego już Jaspers nie robi), że opisywany przez niemieckiego filozofa przełom dokonał się właśnie dzięki przejściu dawniejszych religii w piśmienność. Tym samym rozpoznania Jaspersa i Goody’ego nie są ze sobą sprzeczne.
[ 2 ] M. Douglas, Ukryte znaczenia. Wybrane szkice antropologiczne, tłum. E. Klekot, Kęty 2007.
[ 3 ] O czym świadczyć może np. zestawienie kilku następujących tekstów, pochodzących bądź co bądź z jednego portalu: L. Ostasza O potrzebie nowego zdefiniowania pojęcia ateizmu, M. Przecha Nie taki ateista straszny, jak go malują, Ł. Nyslera Jak być ateistą we współczesnej Polsce?, Sama Harrisa Manifest ateisty (tłum. Małgorzata Koraszewska) oraz M. Agnosiewicza Ateizm to za mało; [dostęp do wszystkich wyżej wymienionych artykułów — 24 maja 2008]. Uwagę zwraca zwłaszcza ostatnia z wymienionych prac, której autor, prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, sprzeciwia się dogmatyzacji ateizmu i nieuznawaniu za ateistów osób niewierzących w istnienie Boga, lecz religijnych: „Ateizm nie jest dogmatem konkretnej szkoły filozoficznej. Ateista odrzuca wiarę w boga. Jeśli buddysta ją odrzuca, dlaczegóż nie może określać się mianem ateisty? Czy dlatego tylko, że przeważająca liczba ateistów to ludzie niereligijni?".
Ciekawą pozycją jest też artykuł tegoż autora o niewierzących jako grupie światopoglądowej: por. M. Agnosiewicz,  Racjonaliści, strona odwiedzona 25 maja 2008 o 0:11.
[ 4 ] Co znakomicie pokazuje artykuł Anny Szulc Sektofobia („Przekrój" 32/2006).
[ 5 ] Na ten temat zob. K. Kaczmarek, R. Kotomski, Sekta to pojęcie-maczuga, [w:] „Tygodnik nr 1" nr 2/158, 8 lipca 2005.
[ 6 ] E. Staniek, Chrześcijanin wobec… innych religii, Kraków 2005, ss. 64-65.
[ 7 ] K. Kościelniak, Chrześcijaństwo w spotkaniu z religiami świata, Kraków 2002, s. 356.
[ 8 ] K. Kaczmarek, R. Kotomski, op. cit.

« Antropologia filozoficzna   (Publikacja: 20-08-2011 Ostatnia zmiana: 21-08-2011)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Małgorzata Joanna Adamczyk
Kulturoznawczyni, tłumaczka, animatorka kultury i działaczka społeczna. Stypendystka Muzeum Historii Żydów Polskich na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Publikowała m .in. w "Kulturze Liberalnej", "Kulturze i Społeczeństwie", w "Zadrze", "Mishellaneach", "Tece Historyka", w pokonferencyjnych tomach zbiorowych i w różnych zakątkach blogosfery.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2142 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365