|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Muzyka
Wratislavia Cantans 2011. Co będzie się działo? Oczami ateisty melomana [1] Autor tekstu: Jacek Tabisz
Wratislavia Cantans należy do największych i najważniejszych
festiwali poświęconych muzyce klasycznej w naszym kraju. Jego serce od lat
stanowią wielkie formy oratoryjne, pozwalające cieszyć się ogromnym
bogactwem środków wyrazu (soliści, orkiestry, chóry, oraz różne epoki zróżnicowane
stylistycznie). Formy oratoryjne mają też to do siebie, iż przeważnie
poruszają tematykę sakralną. Przez wiele lat na przykład niejako obowiązkowym
utworem prezentowanym na Wratislavii był „Mesjasz" Haendla. Nic zatem
dziwnego, iż krytycy omawiający wrocławski festiwal zazwyczaj są
„uduchowieni", zaś pismem, które zamieszcza ostatnio najlepsze eseje poświęcone
Wratislavii jest „Tygodnik Powszechny". Pomyślałem zatem, iż najwyższy
czas, aby na to wspaniałe, muzyczne święto spojrzeć z naszej perspektywy, do
czego zachęciła mnie żywa i ciekawa dyskusja pod moim ostatnim esejem na
Racjonaliście, poświęconym muzyce klasycznej i zbyt wielkiej roli w niej
biblijnych klechd, nawet w utworach z XXI wieku. Zapowiadając różne
wydarzenia festiwalowe, dokonam od razu przeglądu różnych gatunków i tendencji w muzyce klasycznej, co może się okazać ciekawe dla osób, które
poznają obecnie tę krainę harmonii. Festiwal
rozpocznie się bardzo nastrojowo, bowiem o północy, 2 września, w Filharmonii Wrocławskiej Benjamin Bagby wykona fragmenty eposu Boewulf,
akompaniując sobie na harfie anglosaskiej. Wykonanie Bagbiego będzie się mieściło w tzw. nurcie muzyki „historycznie poinformowanej", którego celem jest
odtwarzanie dawnych instrumentów, technik gry na nich, oraz dawnych stylów
wokalnych. Prekursorzy ruchu muzyki dawnej zwrócili uwagę na fakt, iż na
przykład kompozycje Bacha są bardzo zniekształcone, gdy wykonuje się je za
pomocą orkiestry, której estetyka jest odbiciem licznych przemian i udoskonaleń w XIX wieku. Zapragnęli powrócić do dawnych instrumentów i składów
instrumentalnych. Na dobre zaczęło się to w latach sześćdziesiątych XX
wieku, początkowo głównie w Anglii i Holandii. Wratislavia Cantans od zarania była
areną, na której wykonania na instrumentach historycznych i współczesnych
(czyli wywodzących się z XIX wieku) rywalizowały ze sobą. Obecnie szefem
artystycznym jest jeden z najbardziej zasłużonych „muzycznych archeologów"
Anglik Paul MacCreesh, który nie tylko odtwarzał dawne składy, lecz nawet
miejsca i programy dawnych wydarzeń muzycznych, takich jak na przykład
koronacja doży weneckiego u progu epoki baroku.
Jeśli chodzi o Benjamina Bagby,
to jest on dla mnie wykonawcą kontrowersyjnym. Przez długie lata był on obok
zmarłej tragicznie Barbary Thornton głównym członkiem — założycielem
zespołu Sequentia. Ci Amerykanie wytworzyli swego rodzaju medytacyjno -
minimalistyczny idiom stylistyczny i używali go niestety do wszystkiego — nie
tylko do muzyki XI wiecznej mistyczki Hildegardy z Bingen, gdzie najbardziej
pasował, ale też do muzyki truwerów, czy rekonstrukcji Eddy Poetyckiej. Szło
to, moim zdaniem, po linii newageowskiej duchowości i zapewne nadal idzie. Jeśli
chodzi o Boewulfa, ten stary, anglosaski epos pokazuje nam odpryski przedchrześcijańskich
wierzeń przodków Anglików. Odegrał on w kulturze współczesnej ważną rolę,
inspirując JRR Tolkiena do jego „Hobbita", „Władcy Pierścieni" i innych stylizowanych na dawne mity dzieł, które stały się podstawą
szerokiego obecnie nurtu literackiego fantasy.
Wykonanie Boewulfa
trudno będzie
nazwać rekonstrukcją, albowiem nie zachowały się tradycje muzyczne związane z tym oposem. Będzie to ich odtworzenie, w anachronicznym stylu Hildegardy z Bingen. Tym niemniej, Bagby jest wielkim artystą i warto po prostu pójść na
ten koncert, traktując przedstawioną na nim epicką recytację jako muzyczny
świat fantasy.
3 września
odbędą się we Wrocławiu dwa koncerty, również związane z epoką średniowiecza. W pięknym, gotyckim kościele Marii Magdaleny (później będę używał skrótu
MM, a na Filharmonię Wrocławską — FW) Orlando Consort ze wsparciem polskich
artystów wykona dwunastowieczne kompozycje związane z tzw. Paryską Szkołą
Notre Dame. Owa szkoła była ważna dla rozwoju klasycznej muzyki
europejskiej przyczyniając się znacząco do rozwoju wielogłosowości. Obok
niej działała tzw. Szkoła Akwitańska. Eksperymenty nad równoległym łączeniem
muzycznych zdarzeń miały swoją bazę w filozofii epoki, gdzie pojawiły się
tematy takie jak hierarchia bytów, czy muzyka sfer. Za pośrednictwem Arabów
na myśl łacińskiej Europy miał wpływ neoplatonizm i arystotelizm. Świat
zaczynał być postrzegany jako mechanizm zazębiających się, symultanicznych
zależności. Wkrótce miała nadejść epoka, gdzie Ockham ostrzył swoją
brzytwę. Rozwijały się pierwsze uniwersytety. Stąd eksperymenty muzyczne
polegające na łączeniu symultanicznych przebiegów melodycznych i piętrzeniu
struktur akordowych.
Orlando Consort wywodzą się ze sławnego zespołu Gothic
Voices. Od dawna śpiewają muzykę średniowiecza i renesansu, należąc do śpiewaków
najlepszych technicznie. Jednakże, w przeciwieństwie do wielu innych,
odtwarzających muzykę dawną artystów, są tylko wykonawcami, nie zaś
badaczami. To jak Orlando mają śpiewać, jest przygotowane i zamówione u akademickich muzykologów. Obok Szkoły Notre Dame, tego dnia będzie też
wykonane przez Schola Teatru Węgajty misterium średniowieczne, Ludus Danielis,
mówiące o biblijnych przygodach Daniela, z „Mane, Tekel, Fares" wypisanymi
ręką Jahwe i jaskinią lwów. Dzieło jest bardzo wymagające wokalnie i obawiam się o jakość tego koncertu, chyba, że w scholi znajdą się osoby na
co dzień nie związane z Teatrem Węgajty.
4 września
również Benjamin Bagby, wraz z większym zespołem, wykona utwory związane ze
Szkołą Notre Dame. Koncert będzie się nazywał „Głosy z sanktuarium na
wyspie" (MM). Obok muzyków związanych z katedrą paryską pojawią się pieśni
wagantów, studentów ówczesnej Sorbony, gdzie pojawi się tematyka miłosna,
niekiedy nawet śmiała erotycznie (studenci również wtedy lubili łamać
tabu), społeczna (również delikatnie antyklerykalna, mówiąca o pożądaniu
złota przez Kościół, w którym nie każdy młody kleryk znajdował posadę — stąd powód do narzekań), oraz filozoficzna. W reanimowanej przez Bagbiego
„Sequentii" zaśpiewa też wielki baryton związany od dawna z muzyką dawną — Joseph Cabre. Obok tego Orlando Consort wykona utwory późnośredniowieczne i wczesnorenesansowe związane z ucztowaniem i do tejże muzyki, jak za dawnych
czasów, urządzana będzie w Piwnicy Świdnickiej, w podziemiach gotyckiego
Ratusza Wrocławskiego, uczta. W programie Orlando Consort pominęli niestety
najbardziej niezwykłe utwory tego przełomowego okresu, czyli francuską Ars
Subtilior i italską Ars Nowa, swoisty, późnośredniowieczny odpowiednik II
Szkoły Wiedeńskiej. Szkoda, choć zapewne ucztujący mogliby się wtedy zadławić
od soczystych dysonansów i najbardziej niezwykłych linii melodycznych. Tego
dnia Wratislavia zacznie też się odbywać w innych miastach Dolnego Śląska,
ale ja ograniczam się do Wrocławia. Program jest dostępny na — http://www.wratislaviacantans.pl/program/.
6 września
porzucimy epokę średniowiecza i wczesnego renesansu. W kościele Ewangelicko — Augsburskim, obdarzonym piękną akustyką, kameralnym, drewnianym wnętrzu z epoki późnego baroku, odbędzie się wykonanie kantaty „Membra Iesu Nostri"
Buxtehudego. Ach ten barok! Treścią utworu będzie wspominanie członków
Jezusa zamęczonego na krzyżu. Buxtehude jednakże był znacznie ciekawszy niż
treść utworu. Działając w Północnych Niemczech był głównym
przedstawicielem tak zwanego stilus phantasticus, w którym modne były nieokiełznane,
sięgające daleko w wirtualną przestrzeń wyobraźni, improwizacje. Buxtehude
zasłynął głównie działami i improwizacjami organowymi, które młody wówczas
JS Bach tak uwielbiał, iż poszedł ich wysłuchać na piechotę, co z pewnością
starło mu trochę podeszwy. Na szczęście Bach był wówczas jeszcze bardzo młody.
„Membra Iesu Nostri" należy do najnudniejszych, moim zdaniem, utworów
Buxtehudego i nie wiem, czemu jest tak popularne. Kantatę wykonają lokalni
muzycy wzbogaceni o kursantów, zatem nie będzie to z pewnością kreacja na
miarę Orlando Consort, choć oczywiście młodzi muzycy potrafią dość często
pozytywnie zaskoczyć.
7 września,
jeden z najbardziej cenionych zespołów muzyki dawnej, Stile Antico, podobnie
jak Orlando Consort w pełni wokalny, wykona muzykę angielskiego renesansu.
Jest ona bardzo ciekawym zjawiskiem. Muzycznie Anglia była zawsze na uboczu,
jej twórców cechował zaś konserwatyzm wzbogacony o lokalną, stonowaną
wyobraźnię. Przedstawiona przez Stile Antico muzyka będzie pochodzić głównie z czasów elżbietańskich, kiedy to Anglia, zwyciężając ostatecznie potężną
wówczas Hiszpanię, rozpoczynała budowę swojej pozycji czołowego światowego
mocarstwa i głównej ostoi rewolucji przemysłowej. Gdyby wówczas Hiszpanie
mieli więcej szczęścia do burz na morzach i admiralicji, nie mówilibyśmy
dziś po angielsku i być może żylibyśmy w zupełnie innych czasach, bez
komputerów i wiedzy o ewolucji etc. Dobrze zatem, iż u początku angielskiej
drogi na szczyty znaleźli się naprawdę wielcy twórcy, już wtedy jednak nie
wolni od specyficznej, brytyjskiej „mglistości" i melancholii. Ci, co
przyjdą na ten koncert będą mieli okazję usłyszeć tak wielkich mistrzów
wielogłosowości, jak William Byrd i Thomas Tallis. Obok humanistycznych obrazów
ludzkich emocji wieczór ten wypełni muzyka o tematyce religijnej, w której
widoczne będzie napięcie pomiędzy katolickim podziemiem a oficjalnym
anglikanizmem. Wielu kompozytorów angielskich tego okresu nie zrezygnowało
bowiem z dawnej wersji chrześcijaństwa, skrywając ją i komponując na użytek
zakonspirowanych kościołów muzykę bardziej jeszcze kameralną i ascetyczną.
Koncert będzie miał miejsce w Kolegiacie św. Krzyża, jednym z najwspanialszych kościołów gotyckich w Polsce, którego dolną część wypełnia
inny kościół — św. Bartłomieja. To tu spoczął w pięknym kamiennym
grobowcu jeden z najwybitniejszych Piastów — książę Henryk IV Probus, któremu
niewiele zabrakło, aby stać się królem.
W tym samym wnętrzu i tego samego dnia odbędzie się też recital jednej z największych
skrzypaczek „historycznie poinformowanych" Rachel Podger. Oczywiście
skrzypce, jako takie, pochodzą z XVI wieku, a swą dojrzałą formę zyskały w XVII wieku. Jest to instrument jak najbardziej barokowy. Tym niemniej w XIX wieku
zaczęto używać metalowych strun, oraz zmieniono konstrukcję smyczka. Zatem
barokowe granie na skrzypcach ogromnie się różni od współczesnego. Używanie
smyczka łukowego utrudnia uzyskanie przejrzystego, dokładnego dźwięku,
jednocześnie zaś ułatwia granie na kilku strunach na raz, czego barokowi
mistrzowie skrzypkom nie szczędzili, a zwłaszcza Bach w swoich utworach na
skrzypce solo. Po części takimi dziełami wypełniony będzie recital
artystki, do czego dołączona zostanie Passacaglia g — moll z sonaty nr 16
von Bibera, najwybitniejszego muzyka Habsburgów Austriackich w dobie baroku. Na
koncercie łatwo będzie porównać stylistykę dojrzałego baroku, prezentowaną
przez Bibera, z estetyką późnego baroku, reprezentowaną przez działa Jana
Sebastiana Bacha.
1 2 Dalej..
« Muzyka (Publikacja: 26-08-2011 )
Jacek TabiszPrezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 118 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Klerykalizacja, czy sekularyzacja? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2163 |
|