|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Ostatni lot Autor tekstu: Wiesław Jaszczyński
Od
kilku dni osiągalna jest w księgarniach trzecia już książka o tym samym
tytule. Pierwszą, ("Ostatni Lot — spojrzenie z Rosji") napisał Siergiej
Amielin, naukowiec, mieszkaniec Smoleńska, który przeprowadził bezprecedensową
analizę przyczyn tej katastrofy, także przy pomocy internautów z całego świata. W dniu jej publikacji ukazała się, nakładem tego samego wydawnictwa (Prószyński i S-ka) książka: "Ostatni lot — śledztwo dziennikarskie"
trzech autorów: Jana Osieckiego, Tomasza Białoszewskiego i Roberta Latkowskiego. Była ona wynikiem prowadzonego niemal od momentu katastrofy, czyli od
10 kwietnia, do grudnia 2010 roku, w Polsce i w Rosji, właśnie
dziennikarskiego śledztwa. Obecna książka to "Ostatni
Lot — raport o przyczynach katastrofy", o której traktuje ta
recenzja. Książka
napisana została już po opublikowaniu Raportu Jerzego Millera i stanowi
doskonałe uzupełnienie poprzedniej. Do grona wyżej wymienionych autorów w tej ostatniej pozycji, dołączył też wydawca — Mieczysław Prószyński.
Autorzy we wszystkich trzech książkach, a w tej trzeciej szczególnie,
dokonali ogromnej, mrówczej pracy!
Najważniejsze
wnioski wypływające z tej lektury: po wielu zawirowaniach w dochodzeniu
przyczyn katastrofy smoleńskiej zdecydowano się wreszcie dotknąć przyczyny
najważniejszej: presji wywieranej na pilotów na lądowanie w Smoleńsku,
mimo że zupełnie nie było warunków do tego i wbrew wszystkim regulaminom
lotnym. Niezwykle cenną rzeczą w tej książce jest także ujawnienie przez
autorów nazwisk płk Mirosława Grochowskiego i ppłk Roberta Benedicta, członków
Komisji Millera (jeden nawet wiceprzewodniczący!) którzy jednocześnie byli
osobiście odpowiedzialni za szkolenie i poziom bezpieczeństwa lotów w lotnictwie Sił Zbrojnych RP, czyli uczestnicząc w pracach komisji, występowali
jako sędziowie we własnej sprawie (str. 7). W końcu
„zamiecenie wszystkiego pod dywan" nie mogło się udać, i mimo bardzo
zawoalowanych i delikatnych określeń broniących gen. Błasika, musiało
doprowadzić do zdecydowanej reakcji w postaci wręcz rozwiązania
36. SPLT. Wyraźnie również widać, że w Siłach Powietrznych, a tym
samym w specpułku, nie wyciągnięto żadnych wniosków z wcześniejszej
katastrofy samolotu CASA C 295M (nr boczny 019) w Mirosławcu.
W
książce, na podstawie zapisów czarnych skrzynek, ujawniono chaos, jaki panował w kokpicie pilotów w ostatniej, najważniejszej i najtrudniejszej fazie lotu,
do czego walnie przyczyniał się dowódca Polskich Sił Powietrznych, gen.
broni pil. Andrzej Błasik. Przychodzenie w tym czasie z innymi pasażerami
samolotu do kokpitu, mówienie „Dzień dobry" i zadawanie przez nich różnych
pytań w poważnym stopniu rozpraszało uwagę pilotów. Dowódca samolotu musiał przejąć w tym czasie nawet funkcję nawigatora, który nie znał rosyjskiego i osobiście prowadzić radiową korespondencję z wieżą. Tak naprawdę pracował
za całą załogę. Załoga nie miała również odpowiednich wpisów w książkach
lotów, potwierdzających kontrolę ich umiejętności do lotów w określonych
warunkach. Jedynym „aktualnym" w tym locie, był technik pokładowy. W najtrudniejszej fazie lotu prowadzono w kokpicie rozmowy nie przestrzegając
odpowiednich procedur. Informacja rosyjskiego kontrolera lotów była
jednoznaczna, że lotnisko w tym momencie nie nadaje się do lądowania. Brak
rosyjskiego lidera na pokładzie został już skomentowany w poprzedniej książce
tych autorów: Pan Prezydent nie życzył sobie rosyjskiego oficera na pokładzie
jego samolotu (str.106 ). A w dużych państwach takich jak Rosja czy
USA, szczególnie dla samolotów nieliniowych, lider spełnia rolę podobną do
pilota portowego wprowadzającego statki do portu. Jego funkcja i rola są nie
do przecenienia. Wg przepisów rosyjskich na pokładach samolotów pasażerskich
obcych państw lądujących na ich lotniskach wojskowych obecność lidera jest
obowiązkowa.
Autorzy
ocenili negatywnie eksperymenty przeprowadzane przez komisję Millera na drugim
tupolewie (o numerze bocznym 102), które nie wiadomo czemu miały służyć, a koszty tych eksperymentów były horrendalne. Chodziło chyba tylko o odwrócenie
uwagi od spraw zasadniczych. Zauważono również błędne zapisy w Raporcie, które
nie najlepiej świadczą o członkach komisji. Na przykład zapis: — ślad na
ziemi spowodowany lewym sterem kierunku..., kiedy wiadomo, że tupolew ster
kierunku ma tylko jeden.
Nie
uchroniono się jednak w czasie pisania tej książki od małych potknięć. Np.
na str. 409 napisano: — Minimalna widzialność dla Tu-154M na lotnisku takim
jak Siewiernyj przy podejściu według dwóch NDB (radiolatarni prowadzących)
to
1200 m
poziomo i 100 m w pionie, a na stronie 431 — Minimalne warunki do lądowania w Smoleńsku
dla Tu-154M to
1000 m
widoczności poziomej i 100 m
pionowej!
Nie
natrafiłem też na definicję często używanego słowa w tekście "glisada".
Nie spotkałem też tego słowa w wypowiedziach kontrolerów rosyjskich. Nie słyszałem
go również w naszym żargonie lotniczym. Warto byłoby to wyjaśnić w spisie
skrótów dla zwykłych czytelników.
W
każdym bądź razie warto po tą książkę sięgnąć, bo rzuca ona całkiem
nowe światło na katastrofę. A przede wszystkim uwidacznia, do czego prowadzi
mieszanie polityki z fachowością, co jest rzeczą szczególnie niebezpieczną w lotnictwie. Wszystkim, którzy interesują się nie tylko techniczną stroną
tej katastrofy, ale także jej wieloma innymi, niezwykle istotnymi aspektami,
lekturę "Ostatniego
Lotu — raportu o przyczynach katastrofy" gorąco polecam!
Przypominam
sobie w tym momencie słowa mojego instruktora, który uczył mnie latania
podstawowego:
-Pamiętaj,
lotnictwo jest bezwzględne w selekcji. Kto się niedouczy, jest arogancki i pewny siebie, to się zabije. Do samolotu zawsze podchodź z szacunkiem i dużą
dozą niepewności i czujności.
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 13-10-2011 Ostatnia zmiana: 18-10-2011)
Wiesław JaszczyńskiDoktor medycyny. Emerytowany lekarz (specjalista medycyny morskiej i tropikalnej), i pilot (latał m.in. w Afryce), były wiceminister zdrowia i opieki społecznej, oraz Główny Inspektor Sanitarny Kraju w latach 1994-1998. Przez dwa lata jako lekarz naczelny Międzynarodowego Portu Lotniczego w Trypolisie zabezpieczał medycznie muzułmańskie pielgrzymki do Mekki. Laureat Złotej Honorowej Odznaki Fundacji Promocji Zdrowia (2000), odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2001), jako pierwszy Polak otrzymał godność honorowego patrona Międzynarodowej Federacji Lotniczej FAI (2002). Mieszka w Szczecinie. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 36 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Katastrofa pod Smoleńskiem bez sentymentów | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2341 |
|