|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
STOWARZYSZENIE » Biuletyny
Biuletyn Neutrum, Nr 1(9), Marzec 1994 [3]
Światosław Florian Nowicki
Autor jest filozofem (Wydział Filozoficzny Uniwersytetu
Warszawskiego ukończony w 1969 r.), m.in. tłumaczem prac Hegla dla Biblioteki
Klasyków Filozofii PWN.
*
O ABORCJI W KANADZIEDr Henry
Morgentaler: TAK
Dla niektórych ludzi aborcja jest równoznaczna z zabójstwem. Jakie jest pana stanowisko w tej sprawie?
O zabójstwie można mówić wówczas, gdy ktoś chce zabić człowieka. W tym zaś wypadku nie chodzi o człowieka. Kobieta, która decyduje się na
aborcję, nie chce zabić dziecka, tylko nie zgadza się na to, aby z embriona
powstało dziecko. Z tych czy innych powodów przeciwnicy aborcji zupełnie
nie potrafią pojąć, że w momencie zapłodnienia istnieje tylko jedna komórka
rozwojowa (...), z której powstanie nie tylko dziecko, ale także łożysko.
Oficjalne stanowisko Kościoła w sprawie aborcji opiera się nie tyle na nauce,
ile na ustanowionym w 1896 r. przez Piusa IX dogmacie, wedle którego dusza wstępuje w zapłodnione jajeczko w chwili poczęcia.
Po jakim czasie powstaje człowiek? W ten sposób nie można stawiać pytania. Trzeba się raczej zastanowić, od
jakiego momentu rozwoju można uważać płód za istotę ludzką. Najważniejszym
kryterium z naukowego punktu widzenia jest rozwój tej części mózgu, która w wyłączny sposób czyni nas ludźmi, czymś absolutnie różnym od wszystkich
gatunków zwierzęcych, umożliwia posługiwanie się mową, twórczość, myślenie
abstrakcyjne, religijne, rozwijanie wiedzy. Dzieje się to około szóstego
miesiąca ciąży.
Chciałbym też skomentować opinię, wedle której kobiety decydujące się na
aborcję robią to dla własnej wygody, ponieważ dziecko byłoby dla nich „kłopotem".
Takie stwierdzenia świadczą o ugruntowanych uprzedzeniach wobec kobiet.
Zazwyczaj kobiety wybierające aborcję nie robią tego dla kaprysu. Trzeba
zrozumieć, że urodzenie dziecka i zajmowanie się nim przez osiemnaście czy
dwadzieścia lato to ogromna odpowiedzialność. Kobiety o tym wiedzą. Dlatego
też decyzja o urodzeniu dziecka nie zawsze jest możliwa ani pożądana.
(Michel
Buruiana: Avortement. Oui et Non.
Wyd. 2. Cap-St.-Ignace, Québec 1989)
Dr Henry Morgentaler jest
sztandarową postacią zakończonej zwycięstwem w 1988 r. walki o prawo do
aborcji w Kanadzie. Za pomaganie kobietom wbrew prawu był sądzony i uniewinniony przez ławę przysięgłych; skazany przez sąd apelacyjny, spędził
kilka miesięcy w więzieniu.
Bp Bernard Blanchet:
NIE
Przypuśćmy, że do księdza biskupa
przychodzi kobieta z niechcianą ciążą. Bierze pod uwagę możliwość
aborcji, ale nie jest jeszcze zdecydowana. Co ksiądz jej powie?
Ponieważ z powodu moich własnych przekonań i wyznawanych wartości jestem
przeciwny aborcji, muszę aktywnie poszukiwać alternatywy, zaproponować
konkretne formy pomocy. Próbowałbym także chronić wolność tej kobiety
przed wszystkim, co utrudniałoby jej dokonanie świadomego, przemyślanego i odpowiedzialnego wyboru. To znaczy, że sam powstrzymałbym się od wszelkiej
niewłaściwej presji. Bo jeśli kobieta ma postępować w sposób
odpowiedzialny, któż inny mógłby podjąć za nią decyzję?… I niezależnie
od jej wyboru, powinienem je pomóc w ponoszeniu konsekwencji zarówno aborcji,
jak donoszenia ciąży.
A w razie gwałtu...
Jeśli o mnie chodzi, tak jak niektórzy poważni moraliści, nie byłbym zdolny
zmuszać kobiety, jeśli sama by tego nie chciała, do donoszenia ciąży
pochodzącej z gwałtu. Żeby kobieta musiała nosić przez dziewięć miesięcy w swoim ciele żywe wspomnienie tak niegodnego i brutalnego czynu… A potem
stale miała przed oczyma twarz dziecka przypominającą rysy gwałciciela...
Wiem jednak, że nawet w takim wypadku różni inni moraliści głoszą prawo
tego dziecka do życia.
Niektórzy przeciwnicy aborcji twierdzą,
że państwo powinno wprowadzać bardziej restrykcyjne ustawodawstwo albo nie
pokrywać kosztów aborcji, między innymi dlatego, że dzięki temu wzrośnie
przyrost naturalny. Co ksiądz biskup o tym sądzi?
Przyznam, że takie argumenty są dla mnie dość żenujące. Sądzę, że jeśli
państwo chce zwiększyć przyrost naturalny, powinno przede wszystkim zająć
się prawdziwymi przyczynami jego zmniejszenia… Innymi słowy, zamiast brać
się za kobiety, lepiej się zastanowić, czemu małżeństwa nie decydują się
na prokreację.
(Michel
Buruiana: Avortement. Oui et Non.
Wyd. 2. Cap-St.-Ignace,
Québec 1989)
Biskup Bernard Blanchet jest
członkiem Komitetu Ekumenicznego Zgromadzenia Biskupów Québecu i przewodniczącym
Komisji Teologicznej Episkopatu kanadyjskiego.
*
STANOWISKO STOWARZYSZENIA "NEUTRUM"
ODDZIAŁU MAŁOPOLSKA WOBEC KONKORDATU
KOMU
ZAMYKA DROGĘ KONKORDAT?
Według Jana Marii
Rokity ogólnie bardzo doby i zgodny z polską racją stanu konkordat w konkretnej kwestii nauczania religii w szkole wprowadza rozsądny
kompromis, gdyż „zamyka drogę do eskalacji żądań tych środowisk
laickich, które chcą wyrzucenia religii ze szkół, ale też uniemożliwia
ekspansję najbardziej klerykalnych środowisk zmierzających do
wprowadzenia obowiązkowego nauczania religii" ["Gazeta Wyborcza",
28 VII 1993]. W rzeczywistości konkordat zamyka drogę przede wszystkim tym dość
licznym środowiskom katolickim, które pragnęłyby powrotu religii do
punktów katechetycznych lub przynajmniej możliwości wyboru miejsca
nauki. Co się zaś tyczy środowisk najbardziej klerykalnych, znalazły
one już sposób na obowiązkowe uczenie religii, wprowadzając jej
elementy do innych przedmiotów szkolnych. Teraz powstała nowa
propozycja: „Domagajmy się przekształcania szkół państwowych, tych
"biurokratycznych kombinatów", w szkoły katolickie, społeczne lub
prywatne, z określoną atmosferą i klimatem. I tak przecież płacimy za
szkołę państwową — wcale nie jest ona darmowa, gdyż jest opłacana z naszych podatków" ["Niedziela", 30 I 1994].
Rząd Pani Premier Hanny Suchockiej w tajemnicy przed społeczeństwem
podpisał tekst umowy międzynarodowej — konkordatu z Watykanem. Nie jest to
sprawa bagatelna; postanowienia konkordatu dotyczą spraw życiowych wszystkich
obywateli. Doszło więc do arogancji rządzących, porównywalnej jedynie z postępowaniem władzy komunistycznej. Przypominając, iż we Włoszech
publiczna dyskusja nad konkordatem trwała 16 lat, możemy z ubolewaniem
stwierdzić jedynie, że odpowiedzialni członkowie rządu H. Suchockiej
posiedli komunistyczne obyczaje załatwienia żywotnych spraw narodu poza jego
plecami.
Tekst konkordatu nie zawiera żadnych zobowiązań Stolicy Apostolskiej wobec
Polski, ale jest w nim wiele zobowiązań wobec Watykanu. Należy podkreślić
symboliczny fakt, iż (w odróżnieniu od konkordatu z 1925 r.) nie nakłada on
na duchownych obowiązku ślubowania na wierność Rzeczpospolitej. Kwestia
lojalności wobec państwa polskiego powinna być sprawą oczywistą i bezdyskusyjną. Co gorsza, w konkordacie brak jakichkolwiek gwarancji lojalności w stosunku do Polski. Wiele wydarzeń z przeszłości przypomina o tym, że
interesy polityczne Stolicy Apostolskiej często bywały sprzeczne z polską
racją stanu. Należy tu przypomnieć: błogosławieństwo papieskie dla
Konfederacji Targowickiej, potępienie polskich powstań narodowych od Kościuszkowskiego
do Styczniowego, wreszcie złamanie przez Watykan postanowień konkordatu z 1925
r. (mianowanie administratorami polskich diecezji osób nie będących
obywatelami polskimi, m.in. biskupa gdańskiego Karola Spletta w 1939 r.).
Sygnatariusze konkordatu ze strony rządowej nie znają ojczystej historii
Inną istotną kwestią jest sprzeczność konkordatu z aktualnie obowiązującymi
ustawami, a przede wszystkim z konstytucją. Nie ulega wątpliwości, że
najpierw winna być opracowana, uchwalona i wprowadzona w życie konstytucja,
choćby tylko z jednego, ale ważnego powodu: jeśli konkordat zawiera ustalenia
dotyczące wyznania rzymskokatolickiego, to konstytucja winna najpierw określić
układ między państwem a wszystkimi obywatelami, bez względu na ich wyznanie. W związku z tym domagamy się i popieramy starania różnych grup i środowisk
idące w kierunku wycofania konkordatu oraz ponownego podjęcia rozmów ze
Stolicą Apostolską i jego renegocjacji. Uważamy też za konieczne rozpoczęcie
publicznej dyskusji nad kształtem przyszłego konkordatu.
Zarząd Oddziału „Neutrum" w Krakowie
*
NIE LEKCEWAŻMY WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z ogromnych uprawnień,
jakimi dysponują obecnie samorządy lokalne, zwłaszcza jeśli chodzi o swobodę
dysponowania publicznym, a więc naszym wspólnym majątkiem. Już z pobieżnego
przeglądu informacji prasowych wynika, że o decyzjach przesądzają często
względy koniunkturalne lub polityczne, nie zaś dobro lokalnej społeczności.
Pod koniec ubiegłego roku na przykład prasa zamieściła informację, że
radni z warszawskiej Woli zamierzają przeznaczyć nadwyżkę (?!!) budżetową
na dofinansowanie budowy kościołów w tej dzielnicy. W styczniu tego roku
dowiedzieliśmy się, że Rada Woli postanowiła sprzedać Zgromadzeniu Sióstr
Boskiego Mistrza za połowę faktycznej wartości 2,5 tys. m kw. gruntu przy
ulicy Żytniej, tracąc ponad 2 mld złotych. W lutym przeczytaliśmy w „Życiu
Warszawy", że Woli brakuje pieniędzy na świadczenia społeczne: o miliard
mniej będzie można przeznaczyć na dożywianie dzieci w szkołach [16 II].
„Do budowanej przez kuratorium od 10 lat szkoły gmina nie dokłada twierdząc,
że nie ma pieniędzy. W kuratorium powiedziano nam, że bez pomocy gminy szkoły
nie uda się wybudować" [23 II].
Radni z Pragi Południe, którzy mieli zaakceptować lokalizację meczetu dla
polskich muzułmanów zaproponowaną przez prezydenta miasta, wprowadzili w błąd
zainteresowanych mówiąc im, że sprawę rozpatrzą na następnej sesji lub
zaproponują wówczas inne miejsca do wyboru. Kiedy delegacja muzułmanów sobie
poszła, szybko przegłosowali decyzję odmowną. A oto jeszcze garstka przykładów z prasy.
Wojewoda zamojski oddał Kościołowi katolickiemu budynek jedynego w Zamościu
kina. Obiekt ten był budynkiem kościelnym przed 1784 rokiem. Kościół usiłował
odzyskać obiekt przed wojną, ale nie otrzymał zgody władz ["Życie
Warszawy", 24 V 1993].
Radni gminy Żoliborz, sprzeciwiający się budowie hotelu w pobliżu Lasku
Bielańskiego, nie zaprotestowali wcześniej przeciwko budowie w środku tegoż
Lasku trzy razy większego gmachu Akademii Teologii Katolickiej ["Gazeta
Wyborcza", 15 VII 1993].
Radni Otwocka nie zezwolili na prowadzenie przez „Monar" w Śródborowie
domu dla samotnych matek z dziećmi tłumacząc, że zgodziliby się na taki
dom, ale prowadzony przez zakonnice ["Gazeta Wyborcza", 5 I 1994].
Urząd Miasta w Ząbkach odmówił bezprocentowej pożyczki na wyposażenie
miejscowej policji, ale udzielił 200 milionów takie pożyczki księdzu
["Gazeta Wyborcza", 22-23 I 1994].
Bierzmy więc udział w wyborach samorządowych, namawiajmy innych do wzięcia
udziału i postarajmy się przedtem zadać swojemu kandydatowi przynajmniej
jedno pytanie: czy jego zdaniem samorząd lokalny powinien dofinansowywać Kościół?
Pamiętajmy przy tym, że sama przynależność partyjna kandydata nie stanowi
żadnej gwarancji: świadczy o tym chociażby wypowiedź szefa poznańskiej SdRP
Jacka Zientarskiego, że jeśli dla danej gminy najlepszy będzie sojusz
socjaldemokracji z ZChN, to należy go zawrzeć ["Gazeta Wyborcza", 31 I 1994]. Tylko pod jakim względem najlepszy?
1 2 3 4 Dalej..
« Biuletyny (Publikacja: 01-09-2002 Ostatnia zmiana: 08-04-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2388 |
|