|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Katolewica czyli Wydział Propagandy wiecznie żywy [1] Autor tekstu: Maciej Psyk
Kierowany ciekawością i potrzebą poznania różnych poglądów kupiłem
książkę Dariusza Zalewskiego "Katolewica
czyli wyśniony »Kościół« bezbożnika". Spis treści zapowiadał się
wielce interesująco. Równie jednak interesująco Zalewski potrafi rozprawić
się z „wrogami Kościoła", których zdaje się przypadać jedenastu na
dziesięć osób.
Hans Küng, wybitny teolog pozbawiony w 1979 roku przez Stolicę
Apostolską prawa nauczania teologii katolickiej w setną rocznicę wprowadzenia
dogmatu o nieomylności papieskiej wydał książkę pt. „Nieomylny?" w której
kwestionował ten (przyjęty w 1870 roku!) dogmat.
Teolog ten (nota bene — profesor...) nie pozwala chyba autorowi spać
po nocach, bo na obrzydzanie go czytelnikom (sobie?) przeznacza osobną, ponad
trzydziestostronicową część książki. Część, wzorując się na
najlepszych chwytach walki z Radiem Wolna Europa nazwaną: „Nieomylny (?) Hans
Küng" (!). Tak przygotowawszy sobie pole do walki nie musi się wysilać, żeby
wykazać po czyjej stronie leży racja. Przecież Hans Küng nie jest papieżem!
Czyli nie jest nieomylny...
Ale Küng w swojej książce coś robił. Co? „(...) próbował podważyć
dogmat o nieomylności papieża". Czy to niczego nie przypomina? Ależ tak!
Wszyscy amerykańscy prezydenci, od Trumana do Busha, przez całą zimną wojnę
„usiłowali" obalić komunizm. Aż im się wreszcie udało.
Błędy i wypaczenia Künga polegają na tym, że twierdzi iż
„fundamentalizm Kościoła katolickiego w Polsce wyraża się wprowadzeniem
religii do szkół a także faktem, że kobiety nie mogą kupić pigułki
antykoncepcyjnej czy w szczególnym psychoterrorze Kościoła w sprawach
politycznych". Istotnie okropne. Na szczęście batem dla niego jest kardynał
Ratzinger — „postrach wszystkich heretyków kamuflujących się w Kościele"
(!) Sytuacja nie jest wcale wesoła. Aby ją zilustrować, autor przytacza słowa
o. Benedykta Huculaka: "Doszło do tego, że (...) daje mu się (dzisiejszemu
człowiekowi — przyp. MP) do ręki Kartę
Praw Człowieka, która bezszelestnie obejmuje miejsce zajmowane wcześniej
przez objawionych Dziesięć Przykazań Bożych"! Oto prawdziwy problem dwóch
„katolickich" publicystów!
Küng robi jeszcze gorsze rzeczy — „głosi niemożność udowodnienia
zarówno istnienia jak i nieistnienia Boga" (pogląd za którym wiele
przemawia, skoro nauka wyjaśniła pochodzenie gatunków, powstanie wszechświata i miejsce w nim Ziemi, opisała atomy, kwarki, czarne dziury i geny — a milczy
na temat Boga). Oburzenie Zalewskiego wywołuje zapewne uznanie przez Künga za
niewystarczające teologiczne dowody na istnienie Boga świętych Tomasza z Akwinu i Anzelma z Canterbury. Ich nauka została podtrzymana przez Sobór
Watykański I. Te tzw. dowody nie spełniają jednak metodologicznych wymagań
stawianych dowodowi przez naukę, ponadto filozofowie ateistyczni przedstawili
podobne kontrargumenty. Obie argumentacje są wystarczające do wyrobienia światopoglądu
lecz absolutnie niewystarczające do aspirowania do miana dowodu. Ich naukowość
jest na poziomie marksizmu-leninizmu. Oczywiście wiary brak owego dowodu w niczym nie deprecjonuje a utrzymywanie jego istnienia jest raczej typowym dla
totalitaryzmu kultem naukowości niż przedstawianiem prawdy. Jest faktem, że
obecnie nie ma dowodu na istnienie Boga. Ponieważ żadna ze stron nie może
wykazać swej racji, Kościół przeszedł z pozycji apologetyki na dialog z niewierzącymi. Tak więc Küng nie zrobił niczego heretyckiego a wręcz
zwerbalizował posoborowe stanowisko Kościoła. Dla Zalewskiego jednak Küng
„wykonuje egzystencjalny skok pokonując swoją niewiarę". Swoją drogą
ciekawe w jakiej gałęzi nauki autor pokłada nadzieje na udowodnienie Jego
istnienia.
Z książki można się dowiedzieć,
że "w postawę dawnych papieży wpisuje się bezkompromisowa opinia
Jana Pawła II na temat herezji komunizmu"
(!). Lenin jako heretyk! Stalin jako neo-Kalwin! Trocki jako odszczepieniec od
linii… Kościoła! Cóż, skoro uznaje się Kościół za zbiór całego umysłowego
dziedzictwa ludzkości… A propos teologii wyzwolenia: „Być z biednymi to
wielka rzecz, ale troska o zbawienie dusz to nie wąchanie kwiatków na łące",
gdyby ktoś nie wiedział.
Po wojnie PZPR wydała książeczkę „KPP w obronie niepodległości
Polski". No, trzeba było. Żeby masy uświadomić. Okazało się, że KPP,
partia jawnie występująca przeciwko państwowości polskiej była tej Polski
największym obrońcą. W myśl zasady: „Jak trzeba to wszystko się
udowodni". Dariusz Zalewski postępuje podobnie. Fakty nie są dla niego
przeszkodą a już bynajmniej przeszkodą nie do przebycia. „Tertulian uważał,
że kobieta jest "bramą piekieł". Klemens Aleksandryjski wyznał gdzieś:
„Każdą kobietę powinna napawać obrzydzeniem sama myśl, że jest kobietą".
Opinie te jednak zdecydowanie płynęły
obok głównego nurtu katolicyzmu, który przez postać Maryi docenił
znaczenie kobiety, jak nikt inny w żadnym czasie i miejscu". Otóż
kobiety w świecie chrześcijańskim były przez kilkadziesiąt pokoleń poniżane,
dyskryminowane i deprecjonowane z powodu płci. Najwięksi Ojcowie Kościoła:
Ambroży, Augustyn i Jan Chryzostom twierdzą, że kobieta nie została
stworzona na podobieństwo Boga, lecz jest istotą niższą, zależną od mężczyzny
niczym niewolnica. Tomasz z Akwinu uważa ją za „nieudanego mężczyznę".
Całe wieki nie mogła dziedziczyć majątku ani się kształcić a Corpus
Iuris Canonici do 1918 roku pozwalał mężowi zmuszać żonę do postów,
bić, wiązać i więzić. Im bardziej walczono z potępionym i grzesznym
seksualizmem człowieka, tym bardziej poniewierano znienawidzoną przez
zmuszanych do abstynencji seksualnej księży, teologów i Ojców Kościoła -
kobietę, czego ukoronowaniem było kilkusetletnie palenie na stosie
„czarownic". Maryja bowiem, jedyny ideał kobiety, wyzbyta była
jakiejkolwiek seksualności, co zostało podane do wierzenia jako dogmat a obowiązująca
wszystkich duchownych miłość do niej była zaprzeczeniem miłości dwojga
ludzi (można powiedzieć, że było to daleko wyprzedzające XX-wieczną
nowomowę unieważnienie języka). Jest jednak tak, jak pisze Zalewski, chyba,
że się „zerwie maskę" i pokaże „twarz wroga Kościoła" (czemu ten język
jest taki znajomy? Czyżby z powodu walki ze „zbankrutowanymi wrogami narodu,
pragnącymi zniszczenia zdobyczy ludowładztwa"?). Następnie można się
dowiedzieć, że "w wielu krajach kobiety już
przed wojną otrzymują prawa polityczne". Zaledwie dziewiętnaście
stuleci po Chrystusie! Zaledwie cztery i pół wieku po odkryciu Ameryki!
Zaledwie półtora wieku po konstytucji amerykańskiej!
Jako
wyjątkowy rarytas językowy można podać następującą definicję: "(...) seksizm, czyli — rasizm ze względu na płeć".
Kontestujący kościół instytucjonalny Eugen Drewermann: "w »Klerykach« w duchu psychoanalizy oskarża neurotyczne struktury Kościoła o swoiste prześladowanie
kleryków. Twierdzi, że 1/3 kapłanów nie dotrzymuje ślubów celibatu. Głównym
zarzutem postawionym przez Drewermanna jest teza, jakoby
narzucony odgórnie przez hierarchię celibat powodował tłumienie zachowań
seksualnych, co miało być bezpośrednią przyczyną powstania kompleksów i wszelkich frustracji. Nakaz celibatu zatem wiązał się z całą „masą
stłumień", które atakowały podstępnie podświadomość biednych kleryków.
Krytycy Drewermanna nie zostawili na nim suchej nitki. Ale krytyków mało kto
czytał." Oczywiście, to wszystko tylko wymysły: „nerwica, która miałaby
być wynikiem celibatu, wcale nie musi wystąpić. Ksiądz, decydując się na
życie w celibacie, podarowuje je Bogu, jako dar z siebie. Nie ma więc mowy o żadnych stłumieniach. (...) W konkluzji łatwo wywnioskować, że cały
problem dotyczy tylko modernistów. Przecież to oni właśnie nie zgadzają się
na życie w celibacie!" — rzuca triumfująco i demaskatorsko Zalewski.
A teraz nieco powyższe odkrycie przekształćmy: „szkodnicy i wrogowie
władzy ludowej na zlecenie swych imperialistycznych mocodawców twierdzą wręcz,
że system nakazowo-rozdzielczy jest utopijny. Utrzymują, że system ten w sposób
nieunikniony prowadzi do niedoborów i chaosu na rynku. Głównym zarzutem
postawionym przez najmitów obcych siatek szpiegowskich jest teza, jakoby system
nakazowo-rozdzielczy powodował niewłaściwie inwestowanie i lokowanie kapitału,
co miało być bezpośrednią przyczyną kolejek i pustych półek. System ten
powodował niesamowitą korupcję i prowadził do systemu kartkowego. Oczywiście,
ekonomiści socjalistyczni potrafią bez trudu wykazać bezsens tych założeń.
No, ale ekonomiści socjalistyczni nie wypowiadają się w Radiu Wolna
Europa". Bo przecież, by być konsekwentnym: „chaos i permanentny brak
wszystkiego, który miałby być konsekwencją systemu centralnego planowania,
wcale nie musi wystąpić. Centralny planista pochodzi przecież z ludu, jest
przez lud wybrany i ludowi służy. Ponadto ma do swojej dyspozycji całą państwową
biurokrację. Nie ma więc mowy o żadnym systemie kartkowym. W konkluzji łatwo
wywnioskować, że cały problem jest urojeniem zachodnich kapitalistów.
Przecież to oni właśnie są nieprzejednanymi wrogami systemu
nakazowo-rozdzielczego". No cóż, przyszedł czas, kiedy „ekonomiści
socjalistyczni" kryli się w najczarniejszych kątach albo na miejskich
rynkach budowali kapitalistyczny handel pietruszkowo-kalafiorowy. Niech więc
pan Zalewski śmiało dalej walczy z modernizmem.
Lista
frontów na których Kościół musi nieustannie walczyć jest jednocześnie
zatrważająca i imponująca. Bo oto: „zbuntowani teologowie (...) wzruszają
się nad losem stada świń, które potopiło się w morzu spadając z urywiska.
Zapominają, że takie twierdzenia zawsze mają początek w plotyńskiej wizji
świata, nieoddzielającej stworzenia od Stwórcy. Wszystko wtedy ma duszę,
wszystko pretenduje do miana Boga i wszystko należy traktować podmiotowo, każde
zwierzę, każdą roślinę. Człowiek nie jest już tym, który zgodnie z wolą
Stwórcy ma »czynić sobie ziemię poddaną«. Właściwie niczym nie różni
się od pozostałych stworzeń. Sakralizacja
przyrody niepokoi Kościół. Kardynał Ratzinger odnosząc się do działalności
ekologów wytknął kilka błędów leżących u podstaw nowoczesnych obrońców
przyrody. Błędy te uwidoczniły się w swoistym antyhumanizmie przyrodników a także ich anarchizmie i nihilizmie".
Nie,
czegoś takiego nie można tolerować. Choćby się potopiło nie sto i nie tysiąc
świń, ale całe pogłowie Unii Europejskiej — nie żałować! No, chyba, żeby
się z nimi utopił pan Zalewski — wtedy tak. Zachowujący się jak rycerz z opowiadania Lema — niepokonany pod warunkiem, że nie myślący. Rycerz ów z okrzykiem „Byle tylko nie myśleć!" pokonał dwóch wielkich przeciwników. I pokonałby każdego innego, ale zaczął myśleć, skutkiem czego umarł. Sto
lat, panie Zalewski!
1 2 Dalej..
« Recenzje i krytyki (Publikacja: 08-04-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2390 |
|