|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
STOWARZYSZENIE » Biuletyny
Biuletyn Neutrum, Nr 2(10), Maj 1994 [2]
Za prezydium Zarządu Krajowego
(-) Czesław Janik
(-) Anna Wolicka
* * *
Warszawa, 16.05.1994 r.
Ministerstwo Edukacji
Narodowej
Al. Szucha 25
00-918 Warszawa Prezydium Zarządu Krajowego
Stowarzyszenia na rzecz Państwa
Neutralnego Światopoglądowo
NEUTRUM
W imieniu Ministra
Edukacji Narodowej dziękuję za pismo z dnia 14 kwietnia br., dotyczące
aktualnie obowiązującego rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu
organizowania
nauki religii w szkołach publicznych. W piśmie tym wyraziliście Państwo obawę, że cytowane rozporządzenie
dyskryminuje uczniów niekatolickich. Otóż zgodnie z art. 12 ust. 1
ustawy z dnia 7 września 1991 r. oraz z par. 1 ust. 1 rozporządzenia, które jest
aktem
wykonawczym do ustawy, szkoła organizuje naukę religii na życzenie
rodziców,
bądź samych uczniów, bez względu na ich wyznanie lub przynależność do
określonego kościoła. Zatem każdy kościół lub związek wyznaniowy,
zarejestrowany w Biurze do Spraw Wyznań Urzędu Rady Ministrów — a więc
działający w Rzeczypospolitej Polskiej legalnie i posiadający osobowość
prawną — może nauczać religii w systemie oświaty, zapewniając członkom swojej
wspólnoty nauczanie i wychowanie dzieci zgodnie z przekonaniami
religijnymi
rodziców.
Tekst omawianego rozporządzenia powstał w wyniku porozumienia Ministra
Edukacji
Narodowej z władzami kilkunastu kościołów i związków wyznaniowych, a jego
przepisy zostały tak sformułowane, aby zapewnić prawo do nauczania
religii w szkole wszystkim oficjalnie działającym kościołom i związkom
wyznaniowym. Z uwagi na zróżnicowaną liczebność wierzących poszczególnych wyznań
dopuszczono
różnorodność form organizacyjnych, umożliwiając nauczanie religii w ramach
systemu oświaty również małym wspólnotom religijnym. Nauka religii może
się
zatem odbywać — w zależności od liczby uczniów — w grupach klasowych,
międzyklasowych, międzyoddziałowych, międzyszkolnych oraz w pozaszkolnych
punktach katechetycznych (jeśli w wyniku życzenia rodziców prowadzone
przez nie
nauczanie religii zostało włączone w system oświaty). W każdym z tych
przypadków uczniowie mają prawo do umieszczenia oceny z religii na
świadectwie
szkolnym, co zostało podtrzymane przez Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z dnia 14 lipca 1993 r. Z posiadanych przez MEN informacji wynika, że naukę religii w ramach
systemu
oświaty prowadzi na terenie całego kraju, w różnych formach
organizacyjnych,
kilkanaście kościołów i związków wyznaniowych. Zatem obawa Państwa, że
ocena z religii/etyki lub jej brak na świadectwie szkolnym jest dowodem
„katolickości"
lub „niekatolickości" ucznia nie ma uzasadnienia.
Zawarty w Państwa piśmie zarzut, że wybór zajęć alternatywnych z etyki
istnieje
tylko w nielicznych szkołach, dotyczy realizacji przepisów
rozporządzenia, a nie istoty ich treści. Zajęcia z etyki mogą być prowadzone w różnych,
określonych w par. 2 rozporządzenia, formach organizacyjnych, w tym
również w grupach międzyszkolnych; wymaga to jednak wcześniejszych porozumień i ustaleń
pomiędzy dyrektorami szkół, zainteresowanymi rodzicami oraz władzami
oświatowymi i organami prowadzącymi szkoły. „Kreska" na świadectwie
szkolnym z przedmiotu religia/etyka, jeśli nie jest konsekwencją świadomego wyboru
(par. 3
ust. 3), może wynikać z braku współpracy zainteresowanych stron lub z nieudolności organizacyjnej, ale nie z wadliwości przepisów
rozporządzenia.
Zajęcia z religii i etyki traktowane są jako wspomaganie przez szkołę
wychowawczej funkcji rodziców, co uzasadnia udział nauczycieli religii i etyki w posiedzeniach rad pedagogicznych. Uzasadnia to również obecność etyki w szkole podstawowej; zajęcia te, zgodnie z zatwierdzonym programem, mają
bardziej charakter „wychowania etycznego", niż naukowej prezentacji
działów
filozofii. Co więcej — na tak rozumiane zajęcia z etyki istnieje
zapotrzebowanie już w klasach I — III szkoły podstawowej (nauczanie
początkowe).
Zgłoszony przez Państwa wniosek o włączenie do przepisów wykonawczych
zalecenia
umieszczania lekcji religii na początku i końcu dnia szkolonego
spowodowałby
dezorganizację pracy szkoły i wymagałby zatrudnienia kilkakrotnie
większej
liczby katechetów. Taki postulat mógłby być zrealizowany w małej,
kilkuoddziałowej szkółce, ale nie w szkołach liczących z reguły
kilkadziesiąt
oddziałów. Dyrekcja szkoły, układając plan zajęć musi uwzględniać
rzeczywiste
możliwości i ograniczenia lokalowe, kadrowe i finansowe oraz inne
warunki,
specyficzne dla własnej placówki.
Podsumowując — wydaje się, że istota przepisów kwestionowanego przez
Państwa
rozporządzenia jest zgodna z ratyfikowanym przez Sejm RP w dniu 8
kwietnia br.
art. 2 Protokołu Dodatkowego Nr 1 do Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych
Wolności, zapewniając wszystkim rodzicom prawo do wychowania i nauczania
zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi, a fakt
przyjęcia
tego dokumentu nie powoduje konieczności nowelizacji rozporządzenia.
Inną
sprawą pozostaje realizacja jego postanowień, nad tym jednak powinny
czuwać
lokalne władze oświatowe, w ramach sprawowanego na swoim terenie
nadzoru organizacyjnego i pedagogicznego.
Z poważaniem
Dyrektor Departamentu
(-) mgr Mirosław Rawicki
(Ciąg
dalszy bez wątpienia nastąpi...)
CZY NIE NA ODWRÓT?
Gdzie mogę, tam mówię o konieczności szukania
tego, co może łączyć, a nie uwypuklania tego, co z natury rzeczy może
zacząć dzielić, z uwagi na sprzeczność, jaka się zawsze rodzi między
państwem szukającym posłuchu a Kościołem szukającym niezależności.
Aleksander Małachowski, Życie
Warszawy, 2
VIII 1993
*
O PROBLEMIE WINDY
Wstępując do Stowarzyszenia każdy z nas, członków
Neutrum,
chcąc nie chcąc stracił neutralność wobec problemu neutralności. Stał
się
stroną. Nawet jeśli tak nie uważa. W Polsce lat 90-tych bycie za
neutralnością
oznacza postawę zaangażowaną. W zasadzie dla wszystkich jest oczywiste, że mieszkanie we wspólnym
bloku
wymaga przestrzegania określonych reguł w imię choćby własnego świętego
spokoju, czyli unikania awantur, że się przeszkadza innym. Istnieje
pułap
dopuszczalnej ilości decybeli, są też inne ograniczenia, które
przeważnie
wydają się wszystkim do zaakceptowania. Kłopotliwi lokatorzy muszą się
dostosować, a jeśli tego nie robią, czekają ich konsekwencje
przewidywane przez
prawo. Pozwala to mieszkańcom mrówkowców bronić swego terytorium, które
zaczyna
być zagrożone, gdy rozpolitykowany sąsiad każe całemu osiedlu słuchać
sejmowych
przemówień.
Te najzupełniej banalne spostrzeżenia spotkałyby się, jak sądzę, ż
całkowitym
zrozumienie nie tylko u członka Neutrum, ale i u typowego
przedstawiciela
konserwatywnej prawicy, zwłaszcza że wielu z nich również mieszka wśród
ludzi.
Pochwała spokojnego zamieszkiwania osiedli powinna być zresztą na rękę
orędownikom wprowadzania wartości katolickich do życia publicznego,
jako że
lokal mieszkalny jest przeważnie zajmowany przez rodzinę, której dobro w połączeniu z gloryfikacją własności prywatnej właśnie oni mają
szczególnie na
względzie.
Powyższe uwagi mogłyby stanowić punkt wyjścia do skonstruowania recepty
względnie neutralnego współistnienia na użytek małej społeczności
osiedlowej.
Nic ponad zdrowy rozsądek. Pozwól żyć innym. Inni pozwolą żyć tobie.
Proste
zasady, w myśl których minimum wyrzeczeń ma ci zagwarantować maksimum
wolności.
Możesz np. znaleźć sąsiadów, którzy jak ty uwielbiają grać w brydża.
Jeśli
jednak zbierzesz już czworo do gry, nie usiądziesz z nimi w windzie, bo
nie
każdy pali się do tego, by być waszym kibicem, a ponadto windy zwykle
mieszczą
niewiele ponad cztery osoby. Gdyby pomimo wszystko znalazła się czwórka
ludzi
łączących entuzjazm do brydża z uwielbieniem dla podróży między
piętrami, to i tak żadna rada osiedlowa nie zgodzi się na przydzielenie im specjalnych w tym
względzie uprawnień. Rozsądna władza lokalna nie odmówi natomiast
grupie ludzi
pragnących zorganizować boisko do gry w miejscu niezagospodarowanego
składowiska.
Czasami odnoszę wrażenie, że ludzie mający wpływ na nasze życie
publiczne
byliby raczej skłonni udzielać błogosławieństwa graczom w windzie niż
tym na
boisku. Oznacza to oczywiście, że nasza rzeczywistość jest postawiona
do góry
nogami. Dla wyjaśnienia: winda uosabia tu ciasny pancerz ideologicznych
pomysłów polskich klerykałów niekoniecznie spod znaku ZChN, a boisko to
przestrzeń wolności, gdzie wszystkie figury światopoglądowe są mile
widziane.
Tak się jakoś dziwnie stało, że na poziomie makro wszystko to, co
wydaje się
oczywiste w społeczności lokalnej, traci na wartości w obliczu naporu
katolickiej nowo(staro)mowy. Zaledwie garstka ludzi konsekwentnie
wytyka
wszystkie naruszenia neutralności światopoglądowej państwa, ale każdy z nas
czuje się dziś po trosze jak w oblężonej twierdzy. Byłoby dobrze,
abyśmy nie
wpadli w stan uzależnienia od tej skrzywionej rzeczywistości.
Współżycie na co
dzień z problemami, jakie co raz to podrzuca nam rozideologizowany
przeciwnik,
niesie ze sobą niebezpieczeństwo odnalezienia się w miejscu będącym
drugim
biegunem tego, z czym się zmagamy. Z licznych wypowiedzi dostojników
Kościoła
katolickiego wynika, że tam właśnie chcieliby nas widzieć.
Tymczasem pomysł, że państwo ma być ideologicznie obojętne, nie kryje w sobie
nic ponad propozycję bezinwazyjnego współżycia jego obywateli. Walka o państwo
laickie naprawdę da się sprowadzić do zwykłego zdrowego odruchu
mieszkańca
bloku, którego grupa wybrańców Pana Boga usiłuje na siłę przestroić na
swoją
modłę. Nawet polityk powinien wiedzieć, że suma kart do głosowania
przekłada
się na małe ludzkie zbiorowości, osiedla, bloki mieszkalne. Gdybyśmy
byli
społeczeństwem zdrowszym, protestów byłoby więcej, a manifestacje
przeciw
penalizacji aborcji, podpisaniu konkordatu, czy przemienianiu szkół w sale katechetyczne,
blokowałyby ruch uliczny. Polacy jednak buntują się jedynie w domach
lub w tramwaju (zapewne tu należy szukać źródeł terminu „antyklerykalizm
tramwajowy"), przez co członkowie Stowarzyszenia Neutrum muszą tracić
przyrodzone im zamiłowanie do neutralności na rzecz aktywnej walki o prawo do
jeżdżenia nie zatłoczoną windą.
Elwira
Machowska
*
DLACZEGO BOIMY SIĘ KONKORDATU...
Z protestu biskupów polskich złożonego na ręce
Bieruta:
...Ustawa małżeńska wprowadzająca śluby
cywilne i rozwody, trzeba to podkreślić, byłaby w naszym polskim, na
wskroś
katolickim społeczeństwie bezprzykładnym pogwałceniem
wolności wyznania i sumienia. Przez katolików nie tylko nie mogłaby
być
przyjęta, lecz musiałaby być odrzuconą i zwalczaną jako godząca w dogmat
katolicki.
Prawo kanoniczne obowiązuje wszystkich katolików, a więc w Polsce
znakomitą
większość społeczeństwa, nie umniejsza suwerennych praw Państwa, a zawarte
konkordaty z państwami, jak i z Polską potwierdzają tę zasadę:
przestrzeganie
zaś kanonów w prawodawstwie małżeńskim przyczynia się do dobra państwa.
Episkopat Polski jest przekonany, że czynniki rządzące w tak doniosłej
sprawie
dla Państwa i Kościoła uznają zasady prawa kanonicznego,
zagwarantowanego przez
Konstytucję i Konkordat, a tym samym wolność
sumienia i wyznania będzie zachowana...
Jasna Góra, 27 VI 1945
1 2 3 4 Dalej..
« Biuletyny (Publikacja: 01-09-2002 Ostatnia zmiana: 17-03-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2392 |
|