Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.010.603 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie czytaj chłopie nic, czego ci ksiądz do czytania nie poleci, boć lepiej ci bez książki i gazety wejść do królestwa niebieskiego, niż z książką i gazetą goreć w ogniu piekielnym.
 Biblia » O Biblii ogólnie » Demityzacja Biblii

Biblijna propaganda [1]
Autor tekstu:

„Nie ma w nich [pismach biblijnych] żadnej erudycji, żadnej wzniosłej myśli, niczego, co by przekraczało zwykłe siły umysłu ludzkiego — pisał w XVIII w. ksiądz Jan Meslier Nota biograficzna. -Wprost przeciwnie. Z jednej strony znajdujemy tu tylko baśnie, jak owe opowieści o stworzeniu kobiety z żebra wyjętego z boku mężczyzny, o rzekomym raju ziemskim, o wężu obdarzonym mową, rozumem i przebiegłością większą od przebiegłości człowieka. Albo znów opowieści o oślicy, która umiała mówić i karciła swego pana, kiedy ją bił bez powodu, o potopie i arce, w której były zamknięte zwierzęta wszystkich rodzajów, o pomieszaniu języków i powstaniu narodów, że już nie będziemy wspominać wielu innych bezsensownych opowiadań o treści prostackiej i frywolnej, których przekazywaniem wzgardziliby poważni i szanujący się pisarze. Wszystkie te opowiadania mają nie mniej baśniowy charakter niż opowieści na temat pomysłu Prometeusza, puszki Pandory, wojny olbrzymów z bogami i wszystkie im podobne, które układali poeci dla zabawy ówczesnych ludzi (...) Aby ułożyć te księgi nie trzeba było doprawdy ani geniuszu, ani boskiego objawienia. Gdyż Bogu one bynajmniej zaszczytu nie przynoszą".

Pismo święte chrześcijan i żydów, inaczej niż inne mitologie, przez wieki było i jest traktowane jako rzeczywisty opis wydarzeń, które działy się „kiedyś gdzieś". Ile zła i prześladowań przyniosło takie podejście do tekstu mitologicznego trudno jest sobie wyobrazić. Chrześcijanie czasem z (nieuzasadnioną) wyższością pokpiwają ze starożytnych Greków, którzy „mogli wierzyć w takie fantazje jakimi przepełnione są ich mity". Jednakże Grecy, przynajmniej warstwy wykształcone, traktowali opowieści o bogach w kategoriach mitologicznych. Bynajmniej nie wadziło to religijności, a nadto sprzyjało tolerancji. Inaczej chrześcijanie i żydzi. Wraz z triumfem religii opartej na mitologii judeo-chrześcijańskiej świat musiał zmienić paradygmat w jakim traktuje się mity. Dokonano tego wykorzystując bezbronność intelektualną szerokich rzesz „ubogich duchem", co z czasem uzupełniono ad maiorem gloriam Dei argumentami przemawiającymi do wyobraźni i rozumu jednostek niepokornych na czele z wynalazkiem nad wynalazki chrześcijańskiej cywilizacji miłości — stosem na czarownice. (Jeszcze w XX w. biskup K. Niedziałkowski, rektor Akademii Duchownej, wystąpił z taką konstatacją odnośnie autorki Roty, najpopularniejszej bodaj pieśni współczesnych narodowych świętoszków: "Gdyby ktoś przed laty tak się odzywał o Bogu i tyle bluźnierstw przeciw Niemu powiedział, co p. Konopnicka, przebito by mu język rozpalonym żelazem, a współczesnym zdawałoby się jeszcze, że zbyt łagodnie z nim postąpiono").

Wbito nam do głów, że Biblia jest świętym tekstem innym niż wszystkie, że są tam rzekomo jakieś wzniosłości, których próżno szukać w pozostałym dorobku literackim ludzkości (zob. str. 2076), głoszono z różnym natężeniem tezę o historyczności wydarzeń zaprezentowanych w Biblii. Odnośnie tzw. historii świętej — czyli rdzenia tematycznego traktującego o wydarzeniach, w których sacrum i profanum spotykały się na ziemi w wielkim zamyśle urzeczywistniania boskiego planu w stosunku do Ludu Wybranego, tudzież chrześcijan — to jej realność rozmywa się wiek po wieku w odmętach alegorii, proporcjonalnie do rozwoju nauki i kultury intelektualnej społeczeństw. Obok tego Biblia zawiera rdzeń historiograficzny, który pretenduje do miana historii świeckiej Ludu Wybranego i chrześcijan. Historycznymi w ST określa się księgi: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańską, Liczb, Powtórzonego Prawa, Jozuego, Sędziów, Rut, 1. i 2. Samuela, 1. i 2. Królewska, 1. i 2. Kronik, Ezdrasza, Nehemiasza, Tobiasza, Judyty, Estery, 1. i 2. Machabejska. Na ich podstawie opowiada się m.in. o dziejach patriarchów Abrahama, Izaaka, Jakuba i in., wygnaniu z Egiptu, „domu niewoli", czterdziestoletniej wędrówce przez pustynię pod wodzą Mojżesza, o wspaniałych królestwach Dawida i Salomona, o niezwykłych dokonaniach wielu innych królów Ludu Wybranego. Tymczasem dziś do „ataku" ruszyli archeologowie w poszukiwaniu śladów tych minionych wydarzeń. Na podstawie ich badań coraz głośniej mówi się, że

Historia biblijna to fantazje i propaganda

Pobudki do napisania tego tekstu dostarczył mi niezwykle istotny i znamienity artykuł opublikowany w niemieckim tygodniku Der Spiegel i przedrukowany w polskim tygodniku Forum (15/2003), co ważniejsze — jako „temat tygodnia", z okładki. Można powiedzieć: jesteśmy świadkami nadchodzącego przełomu, odżegnywania się Europy od chrześcijaństwa. Chodzi o tekst "Biblijne fantazje" Matthiasa Schulza, który z jednej strony jest relacją z badań archeologicznych prowadzonych w celu weryfikacji zdarzeń historycznych przedstawionych w Biblii, a z drugiej — frontalnym atakiem na Biblię. Ponad sto lat temu Nietzsche pisał o Niemcach w takich słowach: „Ach ci Niemcy, ileż nas już kosztowali! (...) Ci Niemcy, wyznaję są moimi wrogami: gardzę nimi za wszelkie niechlujstwo pojęć i wartości, za wszelkie tchórzostwo wobec wszelkiego prawego 'tak i nie'. Niemal od tysiąca lat plątają i gmatwają wszystko, czego dotkną swymi paluchami, mają na sumieniu wszelką połowiczność — żebyż to połowiczność! — na którą chora jest Europa — mają na sumieniu także najbardziej niechlujny, najbardziej nieuleczalny, najbardziej nieodparty rodzaj chrześcijaństwa, protestantyzm… Jeśli się nie uporamy z chrześcijaństwem, winni temu będą Niemcy…" Ale już wkrótce potem właśnie w Niemczech powstała szkoła biblijnego krytycyzmu, z Juliusem Wellhausenem (1844-1918) na czele. Ten niemiecki biblista zajął się badaniem Pięcioksięgu, w którym wyodrębnił cztery warstwy redakcyjne: jahwistyczną, elohistyczną, deuteronomiczną i kapłańską [ 1 ]. Sformułował też opinię, iż historiografia biblijna powstała dopiero w czasach niewoli babilońskiej. To właśnie on i jego współpracownicy rzucili wyzwanie archeologom i w konsekwencji przyczynili się decydująco do takiego oblicza archeologii jakie mamy dziś. Dotąd bowiem archeologowie zajmowali się przede wszystkim „potwierdzaniem" biblijnej wersji zdarzeń. Nie prowadzili na ogół badań oceniając odkrycia w sposób krytyczny, lecz starali się je za wszelką cenę dopasować do tekstu Biblii („potwierdzono" nawet „trąby jerychońskie"...).

Teraz zaś artykuł z tego niemieckiego tygodnika może być również doskonałą odpowiedzią (albo i oczyszczeniem się) wobec zarzutów niemieckiego filozofa. Skończyły się już półsłówka („nie do końca prawda", „nieco inaczej niż mówi Pismo Święte" itp.), jakie obowiązywały jeszcze wczoraj w „prasie opiniotwórczej". Der Spiegel przedstawia sprawę otwarcie: „Całe legiony naukowców ruszyły na Bliski Wschód, by dociec ile prawdy historycznej zawierają stronice Starego Testamentu. I nie pozostawili na świętej księdze suchej nitki"; „dopiero teraz, ponad 2 tys. lat po stworzeniu tych mitów i religijnych wizji, zaczęło się ich logiczne, naukowe analizowanie"; „Współcześni biblioznawcy już od dawna podważają wiarygodność Starego Testamentu. Przypuszczenie, że jest on raczej zbiorem legend niż historycznych faktów, przeradza się w pewność"; „Chwieje się historyczna podstawa Biblii"; "Tam gdzie badacze doszukiwali się kiedyś historycznych faktów, widzą dziś polityczną propagandę. - Stanęliśmy w obliczu przełomu — przyznaje Dirk Kinet, który na Uniwersytecie w Augsburgu wykłada języki biblijne"; „Sytuację komplikuje fakt, że Boża Księga zawiera nie tylko poezje i fantazje (...) Opowiadają one o czasach między rokiem 1000 a 587 p.n.e., kiedy to rozpadło się bajkowe imperium Salomona"; „Przekonanie, że Pan rozwinął się z pogańskiego bożka może być bolesne"; „Badacze docierają do korzeni Starego Testamentu — i te korzenie podcinają. Coraz jaśniejsze staje się, że Słowo Boże, 'Księga Ksiąg' pełna jest przeinaczeń. Jedna grupa fałszerzy, zwana deuteronomistami, zajmowała się preparowaniem historii, zniekształcaniem rzeczywistości, zatajaniem niewygodnych faktów i zmyślaniem dziejów Ziemi Obiecanej"; „Nowe wykopaliska, prowadzone przez Izraelski Urząd Starożytności, pokazują, jak wielkie są rozmiary oszustwa"; „Nie ma wątpliwości - Stary Testament zmyśla".

Aby zdać sobie sprawę ze społecznego znaczenia takiego tekstu należy dodać, że Der Spiegel ­- niezależny magazyn analityczny — to nie tylko jeden z najważniejszych (najważniejszy?) niemieckich tygodników (nakład tygodniowy: 1 mln egzemplarzy), ale i jedno z najbardziej znanych pism w Europie.

Przy okazji omawiania tego artykułu należy odnotować, iż tygodnik Polityka (nota bene, od niedawna także wydawca tygodnika Forum), zamieścił jakiś czas temu tekst dotyczący tego właśnie tematu: podważania Biblii przez archeologię (R. Frister, „Nie ruszajcie mitu. Kłopotliwe wykopaliska biblijne", nr 46/199), jednak tekst ten miał nie tak obrazoburczą wymowę, pomimo że pisano wówczas: „Archeolodzy podważają same podstawy Biblii. Pan Bóg nie przekazał Mojżeszowi Dekalogu, naród Izraela nigdy nie był w egipskiej niewoli, mury Jerycha nie rozpadły się na dźwięk trąb, bo Jerycho było miastem nieobwarowanym, pierwsza monoteistyczna religia nie ma swoich korzeni na Górze Synaj, a wielkie królestwa Dawida i Salomona to legenda dostosowana do potrzeb teologii." Konkluzje jakie zawarł Der Spiegel tutaj były jeszcze oceniane jako „daleko idące wnioski".

Sen o potędze

„Oto — 'obiecana ziemia'. 'Twoją będzie — rzekł Bóg do Abrahama — od rzeki Egiptu do Eufratu'. Obietnica ta nigdy nie została ziszczona. Nigdy nie posiadaliście żyznego ujścia Eufratu, ani Nilu. Natomiast choć nie obiecana, ale ziszczona była prawda, że byliście na przemian niewolnikami panów Eufratu i panów Nilu" (Wolter). Losy Izraelitów usłane były samymi porażkami, upokorzeniami i trudami. Stale ich najeżdżano, podbijano, niewolono, grabiono, palono i niszczono ich świątynie. W wyniku tego zrodziło się szereg fantazji spisanych później w tekstach, które stały się świętymi — Biblią. Te „dawne dzieje Izraela" upozorowano na historię, wzbogacono wątkami „boskimi" i przekazywano z pokolenia na pokolenie „ku pokrzepieniu serc". Stało się to najwcześniej w czasie „niewoli babilońskiej" (po 587 r. p.n.e.), ów „nostalgiczny mit" stworzono więc na obczyźnie w Babilonii. Wątki perskie w Biblii są niekwestionowane (Ahuramazda, perski bóg, był właśnie bogiem bez wizerunku). Główna praca dokonała się być może po powrocie z wygnania, wówczas „radykalni żydowscy reformatorzy naprawdę przystąpili do działania. Podobnie jak średniowieczne klasztorne szajki fałszerzy, którzy przerabiali daty oficjalnych dokumentów, tak i oni przewertowali hebrajskie pisma i napisali je na nowo, zmyślając przy tym całe nieistniejące królestwa" (M. Schulz). Tymczasem wedle powszechnej i tradycyjnej teorii Biblia miała powstawać od ok. 1000 r. p.n.e. Choć jeszcze w szkole przekazuje się to jako fakt, to jednak dziś jest to już nie do utrzymania. Co więcej, coraz więcej biblistów opowiada się za jeszcze młodszym wiekiem Biblii (czasy hellenistyczne, w zasadniczej części miałoby powstać po 330 r. p.n.e.). [ 2 ]


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czasy bogów już minęły...
Mity i oszustwa biblijne

 Zobacz komentarze (46)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Wyodrębnienie warstw redakcyjnych na podstawie różnić językowych, stylistycznych. Jahwista np. używał dla określenia Boga tetragramu JHWH (prawdopodobnie rodowód jerozolimski); Elohista nazywa Boga Elohim lub El (prawdopodobnie rodowód z północy kraju).
[ 2 ] Przykład wpadki autora Pięcioksięgu — powstałego jakoby w X w. p.n.e. znajdujemy m.in. w 42. rozdziale Księgi Rodzaju: Żydzi płacą za zboże metalowymi pieniędzmi. Najstarsze pochodzą z Azji Mniejszej z VII w. p.n.e.

« Demityzacja Biblii   (Publikacja: 17-04-2003 Ostatnia zmiana: 08-08-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2401 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365