Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.469 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślni nigdy nie popełniają błędów w myśleniu."
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Ofiara Abrahama [2]
Autor tekstu:

— „Zaraz!… zaraz!…" — Abraham szybko poderwał się z kolan. -"Pozwól mi Panie wpierw porozmawiać ze sobą, proszę cię!".

Bóg, który już chował się w chmurze, skinął przyzwalająco głową: — „No dobrze… Co chcesz mi powiedzieć?".

Człowiek tarł czoło dłonią, jakby chciał zmusić umysł do wydajniejszej pracy, a potem patrząc Bogu prosto w oczy, rzekł starannie dobierając słowa:

— „Panie! Tobie przecież zawdzięczam to wspaniałe uczucie jakim jest miłość rodzica do dziecka,… To przywiązanie i tę ciągłą troskę o niego... Niepokój o jego pomyślną przyszłość,… o zdrowie… To wszystko jest Twoim dziełem, prawda?" — Bóg skinął głową, z miną która mówiła: — „Przecież to oczywiste, po co o tym mówić?". A człowiek podjął: — „A zatem jak możesz teraz wymagać ode mnie, abym zrobił coś wbrew temu wszystkiemu na co mnie wcześniej uwarunkowałeś?".

Bóg z namysłem pogładził się po brodzie. Powiedział: — „Wiem, że to trudne Abrahamie… Na tym właśnie polega ta próba: jeśli potrafisz zrezygnować z miłości do syna…" — nie dokończył bo człowiek wtrącił: — „A ty byś Panie potrafił?" — spytał drżącym głosem.

— „Słucham?" — Bóg uniósł brwi, zdziwiony i zaskoczony zarazem.-"Czy gdybyś Ty Panie miał jedynego, ukochanego syna,… gdyby był on jedyną twoją pociechą, światłem twych oczu, największą twoją miłością — czy potrafiłbyś zrezygnować z miłości do niego po to tylko, aby zaspokoić czyjąś próżność?… No powiedz tak szczerze Panie!". Człowiek uniósł obie ręce do góry w błagalnym geście. Oddychał głęboko, a jego policzki pokrył rumieniec.

Bóg zmarszczył brwi i zastanawiał się ze skupioną miną. Palcami jednej dłoni bębnił o wierzch drugiej. Napięta cisza przedłużała się. W końcu odrzekł niepewnie: — „Hmm… postawiłeś mnie Abrahamie w kłopotliwej sytuacji…" — Człowiek zaśmiał się gorzko: -"Doprawdy?! A przecież jest ona jedynie hipotetyczna w przeciwieństwie do mojej, realnej!… Ale już pojmujesz mą rozterkę, prawda?… Jeśli więc przyznasz, iż potrafiłbyś zrobić coś takiego Swemu synowi — i to własnymi rękoma — wtedy nic innego nie pozostanie mi, jak zgodzić się i poddać twej woli, Panie" — dokończył cicho z rezygnacją.

Bóg milczał nie patrząc na człowieka. W końcu spytał z chytrym uśmieszkiem: - „No, a jeśli bym przyznał, iż potrafiłbym tego dokonać na własnym synu — to co wtedy?". Abraham uniósł głowę i odważnie patrząc Bogu w oczy, powiedział: — „Wtedy bym stwierdził, iż opinia twoja nie może być obiektywna i miarodajna, ponieważ nigdy nie byłeś ojcem i nigdy nie czułeś co to znaczy kochać swego syna!… A najlepszym dowodem na to jest fakt, iż przyszedł Ci do głowy pomysł właśnie takiej okrutnej próby i że próbujesz mnie do niej zmusić, Panie!". Człowiek patrzył na swego Boga hardo, aż ten spuścił wzrok. Przez dłuższy czas trwała niepokojąca cisza, aż Bóg powiedział: — „No tak,… Teraz wiem dlaczego mój anioł nie dał sobie rady; Ty byś zagadał dziesięciu takich jak on!… No cóż, chyba odłożymy tę próbę na później… Muszę to sobie przemyśleć,… roszczenia którego z nas mają głębszy sens i uzasadnienie… Nie sądzisz Abrahamie, że to będzie najlepsze wyjście?".

— Tak Panie!… Ale mam lepszą propozycję: uznajmy po prostu, iż poddałeś mnie tej próbie i że wyszedłem z niej zwycięsko..."- "Jak to?!" — zdziwił się Bóg niepomiernie.

— „No tak! Powiesz Panie coś w tym rodzaju: Abrahamie! Teraz czuję, iż traktujesz poważnie prawa natury, które zaszczepiłem głęboko w twoim sercu i stawiasz je na właściwym, pierwszym miejscu, pośród tego czym powinni kierować się ludzie! Gdyby wszyscy byli tacy jak ty — nie posyłaliby lekkomyślnie swych synów na śmierć, w idiotycznych wojnach w obronie czci jakiegoś bóstwa, czy innej bzdurnej idei! Nie kazaliby im umierać w imię symboli, czy jakieś abstrakcyjnej prawdy!... Jestem z ciebie dumny Abrahamie — ja, twój Bóg!" — skończył, a Bóg pokręcił głową z podziwem. — „No, no!… Miałem co prawda powiedzieć inne słowa na zakończenie tej nieszczęsnej próby, ale niech będzie po twojemu!… Umiejętnie mnie przekonałeś,… A niech cię!… Zadowolonyś?!" — spytał z szerokim uśmiechem. Duszę człowieka przepełniła szalona radość. - „Jeszcze jak, Panie!… Dziękuję ci!". — „Ty mi dziękujesz,… Choć to ja powinienem tobie…" — rzekł Bóg cicho do siebie, ale człowiek tego nie usłyszał. Z radości podskoczył do góry, by uściskać Boga, lecz jego ręce natrafiły na próżnię. Spadł więc z hałasem na ziemię… I obudził się. Leżał rzeczywiście na ziemi. Podniósł się otrzepując starannie.

— „Ależ miałem sen! A niech to licho!" — pomyślał. Odruchowo spojrzał w górę szukając wzrokiem chmury, ale niebo było czyste, bezchmurne. — „Czy to był tylko sen?" — zastanawiał się marszcząc czoło. „Sen-mara, Bóg wiara" — powiedział cicho, spluwając jednocześnie przez lewe ramię. Roześmiał się głośno z idiotyzmu tego powiedzenia. A potem poszedł do swego domu, pogwizdując jakąś wesołą melodię. Było mu lekko na duszy. Postanowił, iż zaraz po przyjściu opowie to całe tajemnicze zdarzenie żonie i synowi… Albo synowi nie… Po co chłopaka straszyć Bogiem, któremu po głowie chodzą takie ponure pomysły. Jeszcze mógłby zostać ateistą i dopiero byłby wstyd w rodzinie. Potrząsnął głową do swych myśli. — „Nie, tego nie zrobi na pewno!… A najlepiej żonie też nic nie powie. Tak będzie najrozsądniej!... Przecież ona też by się mogła odwrócić od takiego Boga!" — zawrócił na pięcie i poszedł na łąkę do swego stada. Miał dużo do przemyślenia,… Może przyszedł już czas, aby zweryfikować swój stosunek do Boga i swoje poglądy z nim związane… Kto wie?

Dlaczego zatem w Biblii znalazła się całkiem odmienna wersja tego wydarzenia? Odpowiedź jest banalnie prosta. Otóż pisali ją kapłani w celach apologetycznych. A oni jak wiadomo nie posiadają własnych dzieci, więc są przekonani, że prawdziwa miłość ojcowska winna ustąpić tej abstrakcyjnej do bóstwa. Dlatego na pierwszym miejscu stawiają bogobojność człowieka, niż jego uczucia do drugiego człowieka. I nikt z tych gorliwych obrońców moralności nie zastanowi się nawet, co w tym czasie do swego Boga czuł biedny Izaak, nie wspominając już o uczuciach do swego bogobojnego ojca.

------ " ------

„Człowiek wtedy staje się ateistą, kiedy czuje się lepszy od swego Boga".
F. Nietzsche

- K o n i e c -


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Cel podróży Abrahama
Rozpacz w filozofii Sorena Kierkegaarda

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 02-06-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2475 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365