|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Od mythosu do logosu: o wynalezieniu filozofi [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
Uchodzi za pewnik to, że wyłącznie europejską
specyfiką jest ten fenomen kulturowy, który określamy mianem nauki z jej
„królową" — filozofią na czele. Fenomen ten zrodził się w Grecji.
Zanim podniesiemy argument, że przecież na długo przed Grekami wiedza, już
choćby taka, która niezbędna była do budowy tak potężnych struktur jak
piramidy, kwitła w Egipcie, a także w Mezopotamii, Indiach czy Chinach, musimy
już teraz zaznaczyć, że jednak tylko w obrębie greckiej kultury filozofia (a
potem nauki szczegółowe) nabrały określonego charakteru — mianowicie
autonomii, niezależności zarówno wobec dominującej myśli
religijno-mitologicznej, jak i wobec celów praktycznych. Jednym słowem
wypracowały teorię...
W Sumerze czy w Egipcie — nie ma wątpliwości — myśl
filozoficzna była obecna. Cóż jednak, była ona domeną wąskiej kasty kapłańskiej,
czyli ok. 1% społeczeństwa, nigdy nie osiągając takiego statusu, jak w Grecji, gdzie stała się „wolną" dziedziną uprawianą przez wolnych
ludzi. Pytanie o to dlaczego tak się stało jest jak najbardziej na miejscu,
odpowiedź zaś (a raczej próba jej dokonania) może wydać się zbyt daleko idąca.
Gdyby jednak przyjąć, że w pewnej chociaż mierze istnieje zależność między
poszczególnymi dziedzinami kultury (pojętej jako pewna całość) i z kolei między
nimi a środowiskiem naturalnym, można by pokusić się o jakieś ogólne
konkluzje, choć może nie w pełni zadawalające...
Jeśli zatem uznamy, że tak podstawowa
„materia" jak środowisko geograficzne wpływa mniej lub więcej na
kształt życia społecznego, to zauważmy, że krajobraz egipski to w większości
pas równin przy Nilu. Takim zaś krajem łatwiej zarządzać centralnie niż
krainą pooddzielaną górskimi pasmami. Scentralizowana władza zaś pociąga
za sobą kolejne elementy — hierarchiczny ustrój społeczny z wyraźnie
wydzielonymi warstwami społecznymi. W Grecji zaś w każdej nieomal większej
dolinie powstawały niezależne państewka — polis.
Grecy mieli inaczej ukształtowane środowisko geograficzne, dalej — inną
mentalność, a właśnie brak autorytarnej centralnej władzy sprawił, że
czuli się ludźmi wolnymi. Tu rozkwitły zatem egalitaryzm i demokracja.
To tylko tytułem wstępu i w wielkim skrócie, nas
bowiem nie tyle interesować będzie wielki i wielokroć zresztą opisywany
problem narodzin filozofii greckiej, ale kilka tylko jej momentów, czy
okoliczności przez Greków swoiście wykorzystanych — mianowicie zetknięcie z obcością, z innymi kulturami i zetknięcia tego konsekwencje, dalej -
przypatrzenie się temu, jak Grecy „wyrastający" z okresu, gdy mit rządził
światem posłużyli się materiałem mitycznym, by go „przekoncypować" w pojęcia. I wreszcie ostatni problem. Jeśli naszą kulturę europejską określa
się jako wynik działania myśli greckiej (i potem Rzymu) i judaistycznej, to
warto wskazać kilka chociaż fundamentalnych różnic między nimi.
Zatem — ad rem. Czy można wskazać na takie elementy
greckiej kultury przedfilozoficznej, które potencjalnie stanowiły podłoże
dla filozofii? Owszem. Przy okazji należy przypomnieć, że pojawienie się
filozofii w Grecji nie było odosobnionym fenomenem, uwzględniając cały
kontekst tamtych czasów łatwo zauważyć rozkwit na wielu innych polach
kulturowych… Ale to raczej oczywistość. Nie jest też żadnym odkryciem, że
filozofia narodziła się z systemu religijnego, że jej materią stała się w pierwszym rzędzie myśl mityczna. (Ktoś kiedyś powiedział: filozofowie
pytali, podczas gdy religia daje odpowiedzi...
Była więc filozofia grecka próbą budowy jakiejś alternatywnej wobec
religii drogi poznania odwiecznych, wciąż tych samych, problemów dręczących
ludzi).
Niebagatelną rolę w procesie przechodzenia od myślenia
mitycznego do quasifilozoficznego był dla Grecji orfizm. Ale nie jest to
najprawdopodobniej nurt rdzennie grecki — jest raczej synkretycznym połączeniem
wielu elementów, w tym także azjatyckich, egipskich, mezopotamskich,
indyjskich. Nauka o duszy, tak ważna dla orfików, była dla Greków czymś
nowym. W każdym razie to właśnie w orfizmie znaleźć można pewien
fundamentalny dla naszej kultury rys antropologiczny — to mianowicie, że człowiek
jest bytem składającym się z dwóch elementów: z ciała i duszy (z kolei myśl o wcielaniu się duszy przypominającą nieco indyjskie koncepcje zostały przez
naszą kulturę wyparte).
Także misteria, te swoiste widowiska ukazujące
prawdy religijne, moralne, mityczne skłaniające do rozważań na temat
ludzkiej kondycji w świecie nie pozostały bez wpływu na rozwój refleksyjnego
myślenia. Owego warunku sine qua non wszelkiego filozofowania...
Spotkanie z innością
Właśnie — orfizm, misteria — mamy tu do czynienia z łączeniem elementów różnych kultur. A ta pierwsza „prawdziwa" jońska
filozofia przyrody — gdzie się narodziła? To interesujące, narodziła się
bowiem także tam, gdzie dochodziło, bo dojść musiało, do spotkania z innymi
kulturami, mianowicie w koloniach greckich (VII-VI w. p.n.e.). W Milecie w Azji
Mniejszej, na południowych krańcach półwyspu Apenińskiego, na Sycylii… Ta
konfrontacja kulturowa zaowocowała wzmożeniem myślenia refleksyjnego i krytycznego. Dlaczego? Bo jakże to — Inni wierzą w innych bogów, tak samo
jednak mocno jak my… „Mieszkańcy Etiopii wierzą, że ich bogowie mają
płaskie nosy i są czarni, a znowu mieszkańcy Tracji, że mają błękitne
oczy i są rudzi… Gdyby woły i konie lub lwy posiadały ręce i mogły nimi
malować (...) to by konie malowały wizerunki bogów podobne do koni, a woły
do wołów…" — pisze Ksenofanes [ 1 ].
Stąd zrodziło się przeświadczenie, że wyobrażenie bogów to tylko kwestia umowy,
mniemania, nie zaś prawda absolutna. A to już jest rozróżnienie podstawowe… To raz. Dwa — można by powiedzieć,
że pierwsi filozofowie nie robili tak naprawdę niczego innego niż mitotwórcy,
kapłani czy szamani wszelkich ludów świata — zastanawiali się otóż nad
budową świata (i jego sensem). Tylko że zaprzęgli do tego dzieła inne narzędzia
poznawcze… Aby ten aspekt problemu prześledzić weźmy na przykład mitologem
Podpory Świata, który to motyw znajdziemy w mitologiach wszystkich pewnie ludów.
Pewien badacz pytał „tubylca" (był nim akurat Hindus, ale nie to
jest istotne) na czym opiera się świat i uzyskał odpowiedź, że na grzbiecie
słonia (kosmogonicznego słonia rzecz jasna); „a ten słoń" indaguje
dalej natręt — „na grzbiecie żółwia"; „a na czym spoczywa ten
żółw" — nie ustępuje badacz, ten prawdziwy Europejczyk — „na następnym
żółwiu"; „no a tamtem" — „ach, Sahib, pod nim już do końca
są żółwie" — nie wytrzymuje w końcu badany [ 2 ].
Nie przytaczam tej nieco anegdotycznej rozmowy bynajmniej po to, by ośmieszyć
„tubylczy" punkt widzenia, ani by wykazać wyższość poznania
racjonalnego nad mitycznym, lecz po to, by tym lepiej ukazać, co z tym
problemem uczynili Grecy. Wszak
kwestia podpory świata zajmowała właśnie pierwszych filozofów przyrody, z Talesem na czele. Ten ostatni twierdził, że Ziemię podtrzymuje woda, a Ziemia
unosi się na niej na podobieństwo statku. Jeszcze wciąż jesteśmy trochę w poetyckim świecie mitu. Tymczasem uczeń Talesa, Anaksymander stwierdził po
prostu, że nie ma żadnej rzeczy podtrzymującej Ziemię! Pozostaje ona w tym
samym miejscu tylko dlatego, że jest jednakowo oddalona od wszystkich innych
„rzeczy". Oto co, analizując grecką filozofię, pisze K. Popper:
„Ta śmiała idea umożliwiła powstanie idei Arystarcha i Kopernika, a zawiera też zalążek myśli Newtonowskiego pojęcia sił. Jak doszło do jej
powstania? (...) wyłoniła się z czysto logicznej krytyki Talesowego mitu.
Krytyka jest prosta: jeśli wyjaśnimy położenie i stałość Ziemi we wszechświecie
mówiąc, że podtrzymuje ją ocean, tak jak statek podtrzymuje woda, zmuszeni
jesteśmy — powiada krytyk — wyjaśnić położenie i stałość oceanu. To
jednak oznaczałoby, że mamy znaleźć jakąś podporę oceanu i z kolei dalszą
podporę tej podpory. Prowadzi to oczywiście do cofania się w nieskończoność.
Jak możemy tego uniknąć?" [ 3 ].
Właśnie tak jak uczynił to Anaksymander, a uczynił coś na kształt
przecięcia węzła gordyjskiego. Nie wikłał się w dalsze rozważania obrazu
podpory podpory itd. ad regressum (casus żółwia na słoniu), lecz od razu inaczej
postawił problem. I posłużył się nowym „narzędziem" — myśleniem
krytycznym. Popper pisze, że na nic jednak zdałby się trud jednego
Anaksymandra, gdyby nie miałby być powtarzalny — innymi słowy, gdyby nie
zapoczątkowana została nowa tradycja — tradycja
krytyczna. Każde pokolenie myślicieli z kręgu jońskiej filozofii
przyrody dokonywało na nowo rewizji wykładni nauk poprzedników. "Tradycję
krytyczną zapoczątkowano, przyjmując metodę polegającą na krytykowaniu
odziedziczonej opowieści czy wyjaśnienia i przechodzeniu następnie do nowej,
ulepszonej, a podsuwanej przez wyobraźnię opowieści, którą z kolei
poddawano krytyce. Metoda ta jest, w moim poczuciu, metodą nauki. Wydaje się, że
została wynaleziona tylko raz w ludzkich dziejach. Na Zachodzie zamarła, gdy
ateńskie szkoły zostały zdławione przez zwycięskie i nietolerancyjne chrześcijaństwo, a przetrwała na arabskim Wschodzie" [ 4 ].
Popper wiele miejsca poświęca metodzie krytyki i krytycznej dyskusji. I pisze, że do jej wynalezienia nie doszłoby bez wpływu
zderzenia kultur. Niewątpliwie Popper ma rację, ale o wiele lepszy wgląd w zrozumienie tego jak to mogło się
stać (właśnie tam, właśnie wtedy), uzyskamy przyjmując wyjaśnienie
multigenetyczne, innymi słowy czynników musiało być więcej. Tym bardziej,
że Grecy nie pierwszy raz wtedy zetknęli się z innymi kulturami, a ponadto z innymi kulturami stykało się multum innych ludzkich społeczności i nie
zaowocowało to porównywalnym z greckim fermentem i wyłonieniem się zeń
nowej jakości — właśnie filozofii i myślenia naukowego (może tylko Indie można
by tu porównać?).
Grecy „od zawsze" stykali się z odmiennością,
ląd grecki i pobliskie zamieszkiwały rozmaite ludy, ze swymi przebogatymi
tradycjami, panteonami, sposobami życia. Niezliczone postacie bóstw od zarania
musiały być dla plemion, które stworzyły Grecję czymś nad wyraz
oczywistym, ba! Sami Grecy wszak mieli ich setki. Religia grecka nigdy przecież
nie była żadną miarą scentralizowana, składała się z szeregu lokalnych
kultów, mity nigdy nie miały jakiejś jednej skończonej formy uznawanej wszędzie,
była to raczej barwna mozaika, bez dogmatów i wyspecjalizowanej kasty kapłańskiej. A Homer i Hezjod dokonali „zaledwie" czegoś w rodzaju obróbki dostępnych
sobie materiałów.
Dlaczego w pewnym okresie przestało to wystarczać? I czy faktycznie można mówić o jakimś przełomie… Był to raczej proces,
ciągłe innowacje i synkretyzacje. I konieczność ogarnięcia tej niebywałej
rozmaitości, potrzeba porządkowanie jej wciąż i wciąż… Wydaje się nie
bezzasadne mniemanie, że właśnie to ciągłe zmaganie się z „nadmiarem", ciągły ruch i brak czasu, by mógł okrzepnąć,
skostnieć w kanon, sprawiły, że krok po kroku rodził się ten rodzaj myślenia,
który zwiemy krytycznym. I jeszcze coś. Jeśli znamieniem myślenia
krytycznego jest ciągłe poddawanie w wątpliwość, swoista polemika z sensem
badanego tekstu, to musi to zakładać swoisty dialog, starcie się racji,
innymi słowy w Grecji narodziła się dialektyka (nie należy utożsamiać tego
pojęcia z tym znaczeniem, które nadał jej marksizm!). Ale ten typ czy styl myślenia,
jak poucza o tym autor Narodzin filozofii G. Colli nie był obcy Grekom jeszcze w „epoce mitu". Niejasność, która domaga się odsłonięcia obecna
jest w samej koncepcji tajemnicy boskiego świata, „przeświecającego"
zza tego, który znamy. W bardziej rozpowszechnionej, niż chcielibyśmy przyznać,
przyzwyczajeni do postrzegania Greków jako „racjonalistów",
instytucji wieszczenia, wróżbiarstwa, magii już jestelement czegoś, co wskazuje „poza", wyższego porządku,
który jest „zadany". Bardzo też — i to może ważniejsze -
rozpowszechniona była… zagadka (warto przypomnieć tu postać Sfinksa
zadającego — właściwie zadającej, bo sfinksy greckie były rodzaju żeńskiego — zagadki pod Tebami i zrzucającego w przepaść tego, kto nie odpowiedział).
Zagadka prowokuje do poszukiwania rozwiązania czyli — poznania. Jak wcześniej
była „własnością" bóstwa, który ją stawiał człowiekowi
(przecież odpowiedzi słynnej delfijskiej Pytii, zapośredniczającej głos
Apolla, to często jakby zagadka), tak stopniowo zaczęła przechodzić tylko do
ludzkiej sfery. Stała się rodzajem pojedynku intelektualnego i „testu" mądrości. Bo też mądrość była dążeniem pierwszych
filozofów, nie budowa systemu, dzięki określonym metodom, jak później. Od
zagadki do myślenia dyskursywnego tylko jeden krok. I to krytycyzmu...
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Cyt. za: K. Popper, Mit schematu pojęciowego, Warszawa 1997, s. 48 [ 2 ] Cyt. za: W. Burszta, Wymiary antropologicznego poznania kultury, Poznań 1992, s. 127 [ 3 ] K. Popper, op. cit., s. 51 « Filozofia (Publikacja: 12-06-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2494 |
|