Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.484 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
System hipotez naukowych akceptowanych przez osobę w dowolnym czasie powinien być dla niej systemem prawd możliwych w tym sensie, że pomimo swych najgorętszych usiłowań, nie znalazła ona żadnej sprzeczności ani w tym systemie, ani pomiędzy nim a dostępnym jej świadectwem.
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Polski Aborygen w Rzeczpospolitej Papieskiej [2]
Autor tekstu:

"Krzyś poszedł do zerówki rok przed terminem - mówił pan Henryk. — zaczęliśmy przerabiać materiał pierwszej klasy. Zaczął czytać, pisać. Interesowałem się sprawami oświaty. Wyczytałem, że program nauczania jest dostosowany do uczniów najsłabszych, że pierwsze trzy klasy można śmiało zrobić w dwa lata, może nawet szybciej. Wpadłem więc na pomysł, by zapisać Krzysia od razu do drugiej klasy. Odpowiedziano mi, że syn musi pójść do klasy pierwszej, a później się zobaczy. Nie mogłem się z tym zgodzić." Złożył wniosek o indywidualny tok nauczania, realizowany w warunkach domowych. Wydano decyzję odmowną. Kuratorium stwierdziło, że Bulski nie ma odpowiednich kwalifikacji do nauczania. Jako mechanik, ukończył bowiem szkołę średnią. — "Fakt, nie mam wyższego wykształcenia. Jednak w takiej samej sytuacji jest blisko połowa kadry nauczycielskiej, a blisko 11 procent ludzi uczących nasze dzieci, ma takie wykształcenie jak ja — średnie." — odpowiedział i rozpoczął indywidualne nauczanie wbrew temu. Niedługo później podjął zamiar uzupełnienia własnej wiedzy rozpoczynając studia w Warszawie. Po roku jednak stwierdził, że jak na samotnie wychowującego dwóch synów ojca z rentą roczną w wysokości 13 tys. zł — jest to ponad jego finansowe siły. Należy dodać, że Bulski zawsze starał się o jak najlepszą edukację dla swych synów. Szybko nauczyli się gry w szachy. Uczyli się również gry w brydża, gdyż ojciec uważał, że doskonale rozwija to myślenie. Codzienna edukacja młodszego syna zajmowała 5 godzin, spędzonych wraz z nim nad książkami i przy komputerze. — "Zaczynamy z tatą o godzinie 10 — mówił 9-letni Krzyś. — Mam 3 do 5 lekcji. Każda lekcja trwa godzinę. Oglądamy programy w telewizji edukacyjnej, pracujemy z komputerem. Tata mi daje różne zadania. Uczę się też angielskiego i niemieckiego.""Potem będzie rosyjski i może coś jeszcze — planował ojciec w 1996 r. — Języki to podstawa. Choć Krzyś powinien być w drugiej klasie, przerabiam z nim materiał czwartej. Najbardziej potrzebny jest nam lepszy komputer. Bez niego będzie ciężko. Wiem też, że sąd może mnie pozbawić praw rodzicielskich i zabrać dzieci do pogotowia opiekuńczego. Już raz miałem odwiedziny policji, ale będę walczył."

Dyrektor nie omieszkał zawiadomić o tym fakcie prokuratury, w wyniku czego Bulski został postawiony pod sąd. Po wszczęciu postępowania dnia 13 stycznia 1995 r., sąd skierował całą rodzinę na badania psychologiczno-pedagogiczne. Ojciec sprzeciwił się temu, argumentując: — "Nie zgadzam się na te badania, ponieważ w Rodzinnym Ośrodku Diagnostycznym zatrudnione są wyłącznie kobiety. W psychikę 8-letniego chłopca może wniknąć jedynie psycholog mężczyzna. Uważam również, że do badań stosowane są przestarzałe testy. Trzecią przyczyną jest to, że chciałem być obecny przy takim badaniu jako obserwator, ale odmówiono mi zgody". Wobec tego sąd wydał nakaz doprowadzenia Bulskich na badania. Policji nie udało się tego dokonać. 16 kwietnia rzecznik sądu w wypowiedzi dla lokalnej prasy zapewniał, że dzieci (zainteresowano się również i starszym synem Henryka) mają być jedynie doprowadzone na badania do ośrodka diagnostycznego. Wedle słów rzecznika, sąd rozważał możliwość umieszczenia braci w pogotowiu opiekuńczym, jednak odrzucił to rozwiązanie jako zbyt drastyczne. Niedługo później pan Henryk otrzymał pismo z sądu, datowane na dzień sprzed wypowiedzi rzecznika (sygn. akt VINsm 10/95). Na posiedzeniu niejawnym sędzina Tomczyk postanowiła w trybie tymczasowego zarządzenia „niezwłoczne umieszczenie w Państwowym Pogotowiu Opiekuńczym w Częstochowie małoletnich K. i P. rodzeństwa Bulskich zlecając kuratorowi dla nieletnich przymusowe odebranie dzieci od ich ojca Henryka Bulskiego". Jednak starszy syn chodził do szkoły, co więcej, za kilka tygodni miał zdawać egzaminy do liceum. To nic, że do stresu przedegzaminacyjnego dołożono stres związany z odebraniem z domu rodzinnego (przecież nie patologicznego!), byle tylko zabrać go od tego bezbożnika...!

W kolejnym postanowieniu, wydanym tym razem na rozprawie z 17 lipca 1996 r., częstochowski sąd rejonowy ograniczył wykonywanie władzy rodzicielskiej Henryka Bulskiego oraz zarządził umieszczenie jego syna w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Decyzja ta została zaskarżona, lecz sąd wojewódzki w postanowieniu z 22 kwietnia 1997 r. oddalił apelację (sygn. akt I Ca 10/97). Zażalenie skierowane do Sądu Najwyższego zostało oddalone 28 listopada 1997 r. (sygn. akt IICZ 144/97). Bulski utracił możliwość wykonywania władzy rodzicielskiej nad małoletnim synem, gdyż sprzeciwił się obowiązkowi szkolnemu… walcząc o realizację konstytucyjnego prawa do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48).

W katolickiej Polsce jest to z pewnością „wielki triumf wymiaru sprawiedliwości". Jak przyznał rzecznik sądu, jest to pierwszy tego typu przypadek w dziejach tej instytucji, aby ograniczono wykonywanie władzy rodzicielskiej w rodzinie niepatologicznej! Wciąż słyszy się o przypadkach maltretowania dzieci przez wyrodnych rodziców, na ogół alkoholików. A jednak odbieranie im władzy rodzicielskiej przebiega tak opornie! Kiedy jednak ateista sam chce kształcić swe utalentowane dziecko, chroniąc przed szkolną dyskryminacją i indoktrynacją jedynie słusznym światopoglądem, dba o nie, kocha je, wyrażając zarazem dramatyczny protest przeciwko katolicyzowaniu życia publicznego III RP — sąd postanawia jego odebranie… "Przyszli o 19 — wspomina pan Henryk. — Otworzyłem drzwi, ale gdy ich zobaczyłem, natychmiast zamknąłem. Powiedziałem, że jak chcą to mogą je wyważyć. Co oni mówili, tego nie wiem. W każdym razie odeszli. Wiem natomiast, że mogą wrócić w każdej chwili i zabrać Krzysia, np. z podwórka lub z klubu szachowego. Będę jednak przeciwstawiał się umieszczeniu syna w domu dziecka, gdyż ograniczenie praw rodzicielskich nie może oznaczać, że Krzysio ma odebrać wychowanie religijne w domu dziecka."

Nie jest to zresztą jedyny tego typu przypadek. Jak pisała Trybuna, kilkanaście dni przed orzeczeniem w sprawie Bulskiego, warszawski sąd rejonowy w pogotowiu opiekuńczym umieścił dwóch synów państwa Matsumagich, gdyż rodzice popełnili grzech ...wegetarianizmu, karmiąc swe dzieci jedynie surowymi owocami. Aby zepsucie religijne nie rozszerzyło się na dzieci tej polsko-japońskiej rodziny, zostały rodzicom po chrześcijańsku odebrane. Senator Janusz Okrzesik stwierdził wówczas: „Panuje u nas mylna opinia, że wegetarianie to buddyści — a więc podejrzani, inni. Tymczasem większość z nas to katolicy, którzy często inspiracje do trwania przy takim sposobie jedzenia, czerpią z wiary." Jeszcze krytyczniej ocenił to poseł Radosław Gawlik z UW, będący wegetarianinem: „Państwowe struktury niszczą rodzinę w kraju, który stawia ją na piedestale. W imię przesądów, matkom odbierają dzieci. Ani się z tym pogodzić, ani zrozumieć."

Ani się z tym pogodzić, ani zrozumieć nie mógł również swego losu rencista z Częstochowy. W kolejnym kroku obrony swych praw, Henryk Bulski sporządził skargę do Trybunału Konstytucyjnego, w której domagał się wprowadzenia bezwzględnego zakazu palenia tytoniu w szkołach i zniesienia tzw. przymusu adwokackiego w postępowaniach odwoławczych, jako utrudniającego lub uniemożliwiającego ubogim obywatelom dostęp do sądów. W sprawie krzyży pisał: "Dyrektor Stanisław Zieliński, zawieszając we wszystkich salach i pomieszczeniach szkoły, krzyże — symbole religii rzymskokatolickiej, uczynił ze szkoły publicznej szkółkę parafialną, bezczeszcząc w ten sposób świecki charakter szkół publicznych w rozumieniu międzynarodowych standardów. Umieszczenie i demonstrowanie w miejscach publicznych jakichkolwiek symboli religijnych, czyni zeń miejsce kultu religijnego i przeczy zasadzie wolności religijnej." W zakończeniu puentował: "Moim, rodzica, zadaniem jest wychowanie mych synów na EuroPolaków i za wszelką cenę uchronienie ich przez wizją polaczka wymachującego, w średniowiecznym skansenie Europy, krzyżem w ręce. (...) Dla mnie, jak i dla moich synów, skazanych niestety tylko na jedno życie, droga do Brukseli via Watykan, jest co najmniej o dwa pokolenia Polaków za długa."

Nie znalazłszy zrozumienia dla swych racji, postanowił znaleźć wsparcie w wykwalifikowanej instytucji obrony prawa obywatelskich. „Każdy ma prawo wystąpienia, na zasadach określonych w ustawie, do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o pomoc w ochronie swoich wolności lub praw naruszonych przez organy władzy publicznej." — głosi art. 80 Konstytucji RP. Teoretycznie krok taki mógłby rokować nadzieje, wszak dotychczasowi kolejni rzecznicy mieli na swym koncie walkę z wątpliwymi prokościelnymi prawami (m.in. Ewa Łętowska i Tadeusz Zieliński z wprowadzeniem religii do szkół). Przerażeni „permanentną bezbożnością" jaka w katolickiej Polsce cechowała dotąd urząd ombudsmana, posłowie wznoszą modły o odmianę tego stanu rzeczy. I faktycznie, 30 czerwca 2000 r. stanowisko to obejmuje Andrzej Zoll, tyleż wybitny prawnik, co żarliwy katolik. Ad maiorem gloriam Dei, na półtora miesiąca przed tym wyborem, Sejm zmienia ustawę o Rzeczniku, wpisując wszędobylską rotę religijną do art. 4, przez co prof. Zoll może godnie objąć swój urząd. Zdarzało się, że nowy rzecznik bronił się przed uroszczeniami betonu katolickiego (np. senatora J. Szafrańca z LPR domagającego się większej restrykcyjności w ściganiu przestępstw religijnych z art. 196 KK), jednakowoż nigdy nie krył, że prawa Kościoła są mu drogie. Profesor zasłynął kilka lat wcześniej jako wielki obrońca konkordatu, a niektóre jego refleksje, które drukowała Rzeczpospolita, zredagowane były w stylu takiej ckliwości religijnej, że bez podpisu pewnie zastanawiałbym się, który biskup je napisał i dlaczego Rzepa drukuje je na „żółtych stronach" (dział prawny)...? (por. np. „Wyobraźnia miłosierdzia — rozważania rzecznika praw obywatelskich", RP, 16 IX 2002). W uznaniu zasług decydenci kościelni postanowili odznaczyć Prawnika godnością Albertyna AD 2002. Niestety nie był tego świadom Henryk Bulski, redagując swą rozpaczliwą prośbę o pomoc, z nadzieją, że jego - prześladowanego ateisty — racje zostaną zrozumiane… W piśmie z 7 września 2001 r. (RPO/377300/01/X1/EC), "po wnikliwej analizie dokumentacji sądowej", Rzecznik informował, że "nie znalazł podstaw do interwencji", ostrzegając zarazem, że "dalsza korespondencja dotycząca prawomocnych i podlegających wykonaniu orzeczeń Sądu pozostanie bez odpowiedzi." Amen!

Próbował wszak nasz bohater ponownie stukać w te same wierzeje, składając 11 grudnia tegoż roku, w Dzień Praw Człowieka, wniosek z żądaniem alternatywnym: o zaskarżenie do TK niezgodności z Konstytucją prawa zawieszania krucyfiksów w polskich szkołach publicznych lub… złożenia urzędu ombudsmana. Rzecznik do dziś dnia nie zdecydował się co wybrać...


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
13 lat konkordatu – 13 lat mroku
Pampersy poświęcone...

 Zobacz komentarze (2)..   


« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 16-06-2003 Ostatnia zmiana: 25-06-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2504 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365