|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
Polski Aborygen w Rzeczpospolitej Papieskiej [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W międzyczasie Bulski postanowił zwrócić się w tej
samej sprawie do Rzecznika Praw Dziecka, Pawła Jarosa. Wszędzie słyszał:
AMEN!
Dziecko do bidula, ojca do psychuszki
W 1997 r. powstał na ten temat 30-minutowy film
dokumentalny Telewizji Polskiej (8 stycznia 1998 r. emitowany w TV Polonia), pt.
Sprawa Bulskiego (scenariusz i reżyseria: Mariusz Wojaczek-Hubicki; zdjęcia:
Józef Szymura-Wolnica; muzyka: Andrzej Staszyński.). Niestety! autorom nie
starczyło odwagi i choć dokument był bardzo dobry (emitowany wielokrotnie),
został wykastrowany z wątku „drogi krzyżowej" Henryka Bulskiego i naświetlał
jedynie jego zmagania z nauczycielkami! Prasa sprawą Bulskiego interesowała się
do 1998 r. (m.in. „Naj",3/95; „Fortuna Miliarder", 3/95; Policjanci
nie weszli, 18 I 1996; A. Lis, Łapanka na dzieci, 15 IV 1996; W.
Leszczyński, Polowanie na dzieci; Mam dość! Sam będę uczył syna,
"Na żywo", 16/96; „Pani Domu", 43/96; „Twoje Imperium", 4/97;
„Echo Dnia", 117/97; Bulskiemu odebrano syna, „Życie Częstochowy",
23 IV 1997; Do taty zapukała policja, „Życie Częstochowy", 22 I 1998;E. Złotkowska, Ławka pod krzyżem i chleb ze smalcem. Jedynie
słuszny model polskiej rodziny, „Trybuna", 25-26 IV 1998). Jednak
dramat toczy się dalej... W 2001 r. Bulski pisał w jednym ze swych monitów do władz
polskich: "Na temat sześcioletnich prześladowań mojego małoletniego
syna, mnie i starszego syna — obecnie studenta, łapanek, polowań (niczym na
zwierzynę — a to tylko ateiści) kuratorów z policją, w domu, w klubie
szachowym, w szkole na starszego syna — musiałbym napisać powieść! Stan na
dzień dzisiejszy jest taki, iż mój syn Bulski-junior nie uczęszcza do
szkoły od 8 lat, skutkiem prześladowań zapadł na epilepsję, której
przebieg, mimo leczenia nasila się. (...) A wszystko
dlatego, że nie chcę zaakceptować krzyża, symbolu religii
rzymskokatolickiej z dwutysiącletnią historią zbrodni przeciwko ludzkości,
na ścianie sali świeckiej szkoły, świeckiego państwa neutralnego światopoglądowo!
Że nie chcę pogodzić się z dyskryminacją dzieci innowierców i ateistów w Polsce od szkolnej ławki począwszy! Nie chcę się pogodzić i nigdy się nie
pogodzę z brutalnym gwałtem polskich sędziów — inkwizytorów na
fundamentalnych prawach człowieka i łamiących kołem inkwizycji podstawowe
wolności i swobody obywatelskie. Mój starszy syn, obecnie
student, od 1992 r. począwszy, przestał za drzwiami szkolnej klasy około
400 godzin lekcyjnych, kiedy jego katoliccy rówieśnicy pobierali lekcje
religii. Przez 8 lat był przymuszany do obcowania z krzyżem — symbolem religii
rzymskokatolickiej. Przez ponad 20 dni nie był realizowany względem
niego program nauczania tylko dlatego, że jego katoliccy rówieśnicy oddawali
się obrzędom bliżej mi nie znanych praktyk religijnych — jakowyś rekolekcji.
Przez 8 lat był pariasem szkolnej społeczności. A każda taka lekcja
dyskryminacji i poniżania, każdy dzień i każdy rok to dla mnie, jego ojca,
kolejne ciernie wbijane w mą duszę i ojcowskie uczucia! Dlatego drugi z synów
nigdy nie będzie pariasem szkolno-katolickiej społeczności! (...) krzyż może
wisieć li tylko i wyłącznie: w kościele i w szkółce parafialnej. Natomiast w szkole publicznej świeckiego i neutralnego światopoglądowo państwa, li
tylko i wyłącznie, w szkolnych gabinetach ...historii, obok dokumentów
katolickich zbrodni, od krucjat i wcześniej począwszy, a na Jedwabnem skończywszy.
Zbrodni wciąż nierozliczonych, których dowody w większości spoczywają w mrocznych katakumbach Watykanu! A fakt, iż kościół katolicki uczynił również
wiele dobrego nie czyni na mnie najmniejszego wrażenia. Powinnością bowiem każdego
człowieka, od homo erectusa począwszy, jest czynić wyłącznie Dobro! Dobro!
Dobro! Po trzykroć Dobro! Krzyż do pomieszczeń polskiej szkoły
publicznej ksiądz, zakonnica, zakonnik, katecheta może jedynie wnieść
na czas trwania lekcji religii. I to pod habitem, aby nie zbezcześcić świeckiego
charakteru polskiej szkoły!"
Trudno oczekiwać zrozumienia dla tego typu argumentów.
Rozumieją je tylko ci nieliczni, którzy znają szczegółowo historię kościoła...
W piśmie z 25 czerwca 2002 r. skierowanym do Marszałka
Sejmu, Bulski pisał m.in.: "Kuratorzy sądowi z policją i strażą miejską
wciąż węszą po blokowisku za młodym neopoganinem, jak chce J. Glemp. Ze
mnie natomiast — neopogańskiego elementu, po raz kolejny tydzień temu
zaledwie, zdjęto daktyloskopijne ślady do policyjnych kartotek. Ostatnie 45
godzin spędzałem w areszcie w dniach 9-11.02.02 r. Informacyjnie podaję, iż
lokalne organyścigania i wymiaru
sprawiedliwości po polsku podejmowały już próbę restauracji na mój użytek
instytucji „psychuszki" z minionej epoki rodem. Jak na razie nieudaną i póki
co, bez powodzenia! Do szpitala zostałem „dostarczony" karetką w stanie
nieprzytomności i w warunkach skandalicznie ordynarnego naruszenia procedury
postępowania sądowego. Po 12 zakraplanych
dniach protestu głodowego neuropsychiatryczną obserwację zakończono z orzeczeniem pełnej zdolności do czynności prawnych przy zawyżonym znacznie
IQ. O co notabene, przy polskiej średniej, nietrudno zresztą! (...) Nigdy!
Najczarniejszą nawet nocą nie śniłem, że dożyję „takiej
wolności w tak wolnej Polsce"! Nigdy również nie przypuszczałem,
rozpoczynając przed 9 laty swoją krucjatę o wolność sumienia i wyznania, że
potrwa tak długo. Że będę musiał stawiać na szali całą przyszłość własnego
dziecka. I żadnej pomocy! Od nikogo i znikąd! Przez całe 9 długich lat! W jakimż luksusie i komforcie psychicznym działali Kuroń, Michnik i antykomunistyczna armia! A z jakim efektem końcowym na dzisiaj!? Pyrrus
chichotem rży zjadliwym. W duo z Syzyfem! A czwarta władza, zachłyśnięta do
trzew wolnością po polsku, o katolickim bestialstwie milczy zaklęcie!"
Jeszcze w 1998 r. Bulski wniósł skargę Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka (ECHR) w Strasburgu (Nr 46254/99). Skarga jednak
została przezeń wycofana, jak mówi, „z uwagi na mataczenie sprawą i materiałem dowodowym, przewlekłość postępowania i niewłaściwą kwalifikację prawną skargi".
Aktualnie wniósł skargę przeciwko RP do Komitetu Praw Człowieka przy Centrum Praw Człowieka — Biuro Organizacji Narodów Zjednoczonych w Szwajcarii i oczekuje na potwierdzenie i rejestrację.
31 sierpnia 2001 r. na rozprawie sąd postanowił pozbawić Henryka Bulskiego władzy rodzicielskiej nad synem. Tymczasem syn, zamiast rozwijać swe umiejętności
szachowe i kontynuować karierę szachisty — siedzi od niedawna w polskim
przytułku...
To już jest koniec, nie ma już nic?
Cóż mu pozostało...? Czyż nie powinien wreszcie przyznać:
to już koniec!? Pan Henryk nieustannie powtarza, iż jest "gorąco
wierzącym ateistą". Co to oznacza? — "Ofiara złożona na
katolickim ołtarzu z mojego syna nie może być daremną! Tak mi dopomóż
wiaro w człowieka i ...ziemską jego sprawiedliwość!".
Póki co, pisze kolejne pisma do władz. Ostatnie otrzymała
ponownie minister Łybacka. Bulski domaga się uwolnienia syna i umożliwienia
mu podjęcia nauki w liceum internetowym, z możliwością zdawania i zaliczania
kolejnych semestrów nauki w szkole on-line, dodając w sprawie krzyża: "Moje
stanowisko jest niezmiennie od lat. Dopóki w świeckiej szkole publicznej państwa
neutralnego światopoglądowo, z rozdziałem kościoła od państwa będzie
wisiał katolicki krucyfiks, nie zaprowadzę syna do szkoły. Nie będę w tym
miejscu wdawał się w zawiłe, prawnicze wywody. Pani, pani minister Łybacka,
jako była komunistka, która w niedawnej jeszcze przeszłości, z krzyżem i religią na publicznej niwie w imię ochrony zapisów konstytucji, walczyła,
doskonale rozumie sens i istotę sprawy. Sens i fundamentalne znaczenie dla
istoty państwa prawa i dojrzałej demokracji. Szczególnie teraz, gdy stoimy u progu Europy. Ojczyzny wielu Narodów i tyglu narodowościowo-kulturowym."
Henryk Bulski nie jest pragmatyczny. Mógłby przecież zgiąć
kark chociaż do połowy, co wybiera olbrzymia większość niepodzielających
entuzjazmu dla klerykalnej rzeczywistości. Ale czy cena za to nie jest za wysoka?
— "Złożyłem swego syna w ofierze na ołtarzu
fundamentalizmu katolickiego, ortodoksji, ksenofobii i nietolerancji, aby już
żadne polskie dziecko, wbrew swojej woli i woli rodziców, nie było
przymuszane do obcowania z symbolem jakiejkolwiek religii, aby już żadne
polskie dziecko nigdy nie stało za drzwiami szkolnej sali, gdy dzieci katolików
mają lekcje religii, aby już żaden polski uczeń, w geście protestu, buntu i odreagowaniu ordynarnej ekspansji kościoła katolickiego w każdy zakamarek życia
publicznego kraju i prywatnego obywateli, nie odwracał tegoż krzyża do góry
nogami lub nie wpadał w sidła innych sekt, na zgubę swoją, najbliższych, na
zgubę otoczenia!" — napisał Bulski. — "Mimo wieku leciwego, nie
poddam się nigdy. Przenigdy. Szkoda tylko chłopaka. Nie miałem prawa gotować
mu takiego losu i stawiać jego losów na szali." — wyznał mi jednak w rozmowie, dodając: "Basta!
Katolickiej hucpie i bezhołowiu! Basta! Hucpie i bezhołowiu czerwonych bonzów — beneficjantów obydwu systemów — i come back dyktaturze ciemniaków!",
gdyż, jak puentuje gdzie indziej, "najwyższy już
czas — niech narody wżdy postronne poznają, iż Polacy nie gęsi i swój...
rozum mają!" Jednak "dopiero następna generacja dzisiejszych
trzydziestolatków wolna od syndromu i piętna komuny będzie mogła skutecznie i racjonalnie sterować losami kraju na miarę wyzwań." — uzupełnia
swoje credo nasz polski Aborygen.
*
PS. Niestety muszę Ci Henryku wytknąć, to co uważam za błędne. Choć
podzielam w pełni zarówno cel tego co robiłeś i robić będziesz, jak
zapowiadasz, choć zgadzam się w pełni z oceną Kościoła tak w odniesieniu
tego co było, jak i tego co jest teraźniejszością, jednak:
1. Ateista nie prowadzi krucjat… Przynajmniej ateista-racjonalista.
Krucjaty to domena kleru rzymskokatolickiego.
2. A jeśli już przyjąć wyjątek od powyższego, to i tak nie powinieneś
zabierać na krucjatę dzieci. Jak dobrze wiemy, to Kościół zorganizował
dziecięcą krucjatę roku pamiętnego 1212. Ale dzieci nie powinny być angażowane w krucjaty...
3. Izolowanie dzieci od krzyża i od wszystkiego co związane z katolicyzmem
bynajmniej nie gwarantuje ich ateizmu czy szerzej — racjonalizmu. Dziecko
powinno mieć jak najwięcej swobody, jak najwięcej wiedzy, jak najwięcej
autonomii. Wówczas uczy się myśleć samodzielnie.
Ja na przykład byłem wychowywany całkowicie religijnie, chodziłem do szkoły z zawieszonym krzyżem i do pewnego czasu na katechezę. Doszedłem do ateizmu
samodzielnie. Jeśli ktoś tego nie potrafi, może niech lepiej pozostanie pod
pasterską opieką...
1 2 3
« Państwo wyznaniowe (Publikacja: 16-06-2003 Ostatnia zmiana: 25-06-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2504 |
|