|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Człowiek - to miało brzmieć dumnie [3] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Bóg zazgrzytał zębami, aż
Szatanowi ciarki przeszły po plecach i skulił się na swym miejscu. — To co
ci mówiłem, miało dotyczyć ludzi, a nie te bezmyślne istoty, ty głupcze! — zawołał z błyskiem wściekłości w oku.
Szatan nie śmiąc podnieść głowy, wyszeptał
tylko: — Nie wiedziałem Panie… Wybacz mi, proszę… Chciałem jedynie
dobrze, wierz mi...
Bóg prychnął tylko i nie kryjąc zjadliwej ironii, rzekł impulsywnie:
— Masz niespotykaną wśród aniołów umiejętność,
Luciferusie!… Zawsze chcesz czynić dobro, a zawsze zło ci wychodzi!… Nie
zauważyłeś tego?
Szatan siedział z opuszczoną głową, a Bóg po chwili, uspokoiwszy się
nieco rzekł bardziej do siebie niż do archanioła: — Wysyłam go specjalnie w drugi kraniec kosmosu, z misją, którą mogłem zlecić pośledniemu aniołowi...
po to tylko, aby mieć swobodę przy stwarzaniu ludzi i nie martwić się, że
on mi tu będzie próbował „pomagać" w moim dziele… A ten co?… Nie dość,
że wraca o wiele za wcześnie niż bym sobie tego życzył, to ledwie zdążywszy
wrócić od razu psuje bezmyślnie to, co ja stworzyłem!… Przecież to
przechodzi wszelkie granice przyzwoitości! — woła Bóg w kierunku Szatana,
który patrzy na niego takim wzrokiem, jakby chciał rzec: — A więc to tak?!...
Chciałeś się mnie pozbyć Panie?! — i kręci głową nad przewrotnością
Stwórcy. Potem wstaje i rozkładając ręce w pojednawczym geście, mówi: -
Panie, wysłuchaj mnie, proszę!
Bóg siada i choć minę ma jeszcze niezbyt przystępną,
daje znak dłonią Szatanowi, aby mówił. Przecież nic takiego się nie stało! — zaczyna archanioł, ale widząc, że Bóg gwałtownie unosi głowę i ściąga
groźnie brwi, wyjaśnia pośpiesznie:
— Chodzi mi o to, że nie będziesz
już musiał Panie stwarzać dodatkowych ludzi!… Skoro ci robotnicy
zjedli ten owoc — co prawda, dla nich zakazany — otworzyły im się oczy i poznali czym jest dobro i zło — więc to oni będą tymi ludźmi na ziemi, których
miałeś zamiar stworzyć dopiero, Panie!… Czyż to nie jest dobry pomysł?
Bóg
tylko westchnął przejmująco i złapał się za głowę. — Jak ty nic nie
rozumiesz, Luciferusie! — Potem pokiwał z dezaprobatą głową i widząc z miny Szatana, iż ten rzeczywiście nie rozumie złożoności problemu, wzdycha
powtórnie i zaczyna mu wyjaśniać: — Posłuchaj mnie uważnie: otóż ci
robotnicy zostali stworzeni po to, aby służyć w przyszłości ludziom… Czy
nie wydali ci się zbyt podobni do zwierząt? — na potakujące skinienie głowy
archanioła, odpowiada: — No widzisz!… Bo to są w gruncie rzeczy zwierzęta,
tyle, że świadome swego istnienia, ot co!… Gdybyś poobserwował ich przez dłuższy
czas i poznał bliżej, spostrzegłbyś ile mają z nimi wspólnych cech… A więc
na przykład u samców występuje silna potrzeba przewodzenia w stadzie, a także
rywalizacja o wyższą w nim pozycję… Będą wręcz uwielbiali rządzić sobą.
Potrzeba posiadania swego własnego terenu do polowań, wyzwalać będzie u nich odruch obrony tegoż terenu, a także potrzebę walki o niego; silnie
poczucie terytorializmu będzie dominowało nad ich zachowaniami,… tak samo
zresztą jak i u innych zwierząt! Mają także zakodowaną w swych naturach
potrzebę pracy… I to na tyle silną, iż stanie się ona dla wielu z nich
sensem życia. Staną się jej nieświadomymi niewolnikami, będą odczuwać
zadowolenie z działania,… no, bo do tego w końcu zostali stworzeni! Obdarzyłem
ich silną potrzebą rozmnażania się, choć akurat to będzie dla nich wielką
przyjemnością; pożądanie płci odmiennej mają zakodowane najgłębiej w swym jestestwie. Samica posiada cechy dopełniające się z męskimi, które konieczne są do wychowania potomstwa; silny pociąg
fizyczny do upatrzonego samca, potrzebę macierzyństwa i opiekuńczości, a także
dużą pracowitość i poświęcenie dla rodziny.
Ponieważ to oni mieli dbać i starać się o pożywienie dla ludzi,
dostali cechę, która umożliwia im zadawać śmierć innym; niewrażliwość
na cudze cierpienie. Zabijanie nie będzie stanowiło dla nich problemu...
jedynie ludzi nie mogliby skrzywdzić! A więc jak sam widzisz — prócz świadomości
swego istnienia i umiejętności posługiwania się mową — niczym szczególnym
nie różnią się od zwierząt… ponieważ nie było takiej potrzeby, aby się
różnili, rozumiesz? — Bóg zamilkł, patrząc na Szatana takim wzrokiem,
jakby chciał dodać: — Czy teraz zaczyna to do ciebie docierać, Luciferusie?
Archanioł pokiwał głową ze zrozumieniem, ale z jego miny można było
wywnioskować, iż nie zamierzał poddać się tak łatwo. Śmiało patrząc
Bogu w oczy, powiedział: — No dobrze!… Ale przecież oni też mają rozum!...
Marny, bo marny, ale jest!… I jeśli teraz na jego ograniczone możliwości nałożą
się dobroczynne skutki zjedzenia owocu z drzewa poznania, to na pewno w przyszłości
nie będą gorsi niż prawdziwi ludzie!… Czy nie mam racji, Panie?!
Bóg śmieje się, a w tym śmiechu zawarte
jest tyle goryczy i ironii, że Szatan jakoś dziwnie zaczyna się czuć. Na
jego natarczywe, pytające spojrzenie Bóg macha tylko ręką, jakby chciał
powiedzieć: — Daj spokój!… Nie rozśmieszaj mnie! -
Ale po dłuższym naleganiu ustępuje i wyjaśnia archaniołowi w czym
rzecz:
-
Widzisz mój drogi,… ten ich rozum nie został im dany do poznania świata,
lecz do walki o byt — tak jak kły i pazury; dlatego za prawdę będą oni uważali
wszystko to, co jest dla nich jedynie korzyścią. Do realizowania ich zadań byłby
on wystarczający — mieli przecież tylko słuchać ludzi i wypełniać ich
polecenia — ale z punktu widzenia człowieka myślącego, ma on mnóstwo
ograniczeń i wad! Na przykład krótka i zawodna pamięć… Pamięć, która
niezdolna jest do zapamiętania większej ilości wiedzy. Będzie ona pozbywać
się jej w miarę upływu czasu, aby nie obciążać zbytnio swej skromnej
pojemności.
Niechęć do nabywania wiedzy — tak jak i cały świat zwierzęcy,
rozum tych istot kieruje się tym samym prawem: „Tylko tyle informacji z zewnątrz,
ile potrzeba do przeżycia, do zachowania gatunku; nic ponadto". Dlatego
wszystko to, co nie będzie im przydatne do egzystencji lub do wypełniania ich
zadań, będzie przez nich odrzucane, pogardzane, uważane za nieistotne i niepotrzebne. Kierowanie się emocjami, a nie rozsądkiem i racjonalnym
rozumem!… Wynika to z powyższego; zamierzona niedoskonałość tegoż ich
umysłu. Zrozum Luciferusie! Oni mają naturę robotników więc i ich rozum
jest rozumem sługi, który ma jedynie podporządkowywać się swemu panu, słuchać
jego poleceń i wykonywać je jak najlepiej potrafi, rozumiesz już? — pyta Bóg
archanioła i przygląda mu się uważnie. W jego oczach nie ma już złości,
jedynie coś w rodzaju wyrzutu czy może żalu.
Szatan,
który dotąd słuchał Boga z wytężoną uwagą, myśli sobie teraz:
— A więc
to dlatego wydali mi się tacy prymitywni!… nie ma co!… Te moje pytania
musiały wydać im się prawdziwą abrakadabrą!… Ale w gruncie rzeczy to nie
oni, ale ja wyszedłem na głupka; Nie zauważyłem z kim mam do czynienia i nie
zastosowałem się do ogólnie przyjętego prawa w świecie rozumu: „Margeritas
ante porcos" — taak… to moja wina… Głupcy są zawsze niewinni, „Błogosławieni
ubodzy duchem" — otóż to!
Ta niewesoła konstatacja trochę psuje mu humor, uśmiecha się z sarkazmem do swych myśli, a potem potrząsa głową jakby chciał się ich
pozbyć. Przez dłuższą chwilę zastanawia się nad czymś usilnie i nie dając
jeszcze za wygraną, mówi z uporem, pochylając się ku Bogu: — Rozumiem
Panie!… Z tego co powiedziałeś wynika jasno, iż z rozumnymi istotami mają
oni rzeczywiście niewiele wspólnego… Ale jeśli na tę ich ograniczoność,
nałoży się dobroczynne działanie owocu z drzewa poznania, to na pewno się
poprawią do tego stopnia, iż chociaż w części będą przypominali istoty
ludzkie?
Bóg rzucił mu ciężkie spojrzenie spod nawisłych krzaczastych brwi i głosem nie pozbawionym drwiny, powiedział: — A jak myślisz, dlaczego zabroniłem
im zjeść ten właśnie owoc, co?
Szatan
woli nie domniemywać w takiej chwili, więc robiąc układną minę, mówi:
-
Nie mam, Panie, pojęcia,… ale mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz?
-
Wyjaśnię ci, a jakże! — odpowiedział Bóg rozdrażnionym tonem, ale
po chwili uspokaja się i zaczyna mówić, patrząc z uwagą Szatanowi w oczy:
-
Widzisz… ten owoc z drzewa poznania, który sprawiłby ludziom pożytek i uczyniłby ich jeszcze doskonalszymi — w przypadku tych istot, narobi im
tylko szkody i przysporzy kłopotów!… Bo stanie się coś takiego:
Na ich
zwierzęcą i prymitywną naturę i takiż sam rozum — ale całkiem wystarczający
do spełnienia roli sług człowieka… — zastrzegł się szybko Bóg, bo
Szatan spojrzał nań tak jakoś dziwnie i z niedowierzaniem. — Nałożą się teraz zalety i walory wynikłe ze
zjedzenia tego owocu!… Owszem!… Otworzą im się oczy na takie aspekty
rzeczywistości, których dotąd nie byliby w stanie objąć swym ograniczonym
umysłem,… ale co przede wszystkim dostrzegą? Swoją marność i niedoskonałość...
Przemijalność w czasie i krótkotrwałość swej egzystencji, bo jako
robotnicy będą szybko się zużywać, więc ich życie będzie krótkie. Podług
planowanego tysiąca lat życia człowieka, ich kilkudziesięcioletni żywot, to
tyle co nic… A ponieważ jako istoty pełne zwierzęcej pychy i samozadowolenia, będą musiały coś z tym — niemiłym faktem — zrobić,...
wymyślą więc na pewno jakąś piramidalną bzdurę, która — w ich
mniemaniu — będzie ten problem tłumaczyć zadawalająco i jednocześnie nada
głębszy sens ich życiu. No cóż, pętla sprzężenia zwrotnego i w tej dziedzinie będzie musiała być zamknięta… — dodał Bóg
ciszej w zamyśleniu, jakby do siebie. Ale na znaczące chrząknięcie archanioła,
zaczął mówić dalej: — Owszem!… Poznają czym jest dobro i zło, ale te
wartości przetworzą tak na swój użytek, iż każde zło, które będą czynić
swoim wrogom nazywać będą dobrem!… Także każde zło, które będzie
przynosić korzyść jakieś uprzywilejowanej grupie, również będzie uznawane
za dobro i przejawy walki z nim, będą tępione z zaciekłością i bezwzględnością!...
Owszem!… otworzą im się oczy na wiele prawd tego świata, ale co z tego,
kiedy oni w swym zaślepieniu potykać się będą o nie i iść dalej jak gdyby
nic się nie stało, a preferować będą tylko te, z których będą mogli
czerpać korzyści i osiągać zyski!… Dla nich
prawda przez
duże "P", nie będzie istniała, choć wiele będą o niej mówić. Zawsze
będzie to tylko prawda aktualnej władzy, uprzywilejowanej grupy nacisku czy
innej siły potrafiącej wywrzeć wpływ na to bezwolne stado!… Owszem!...
dostrzegą potrzebę służenia sobie wzajemnie — szczególnie wtedy, kiedy będą
już żyli w zorganizowanym społeczeństwie — ale tkwiąca w nich potrzeba
przewodzenia w stadzie, dążenia do władzy za wszelką ceną i panowania nad
innymi, spowoduje, iż chęć służenia bliźnim będzie tylko obłudną maską
zakładaną przez każdą przyszłą władzę, nim zostanie ona wybrana!...
1 2 3 4 5 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 23-06-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2516 |
|