Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.571 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mnie, który jestem okropnie polski i okropnie przeciw Polsce zbuntowany, zawsze drażnił polski światek dziecinny, wtórny, uładzony i pobożny. Polską nieuchronność w historii temu przypisywałem. Polską impotencję w kulturze - gdyż nas Bóg prowadził za rączkę. To grzeczne polskie dzieciństwo przeciwstawiałem dorosłej samodzielności innych kultur. Ten naród bez filozofii, bez świadomej historii,..
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Człowiek - to miało brzmieć dumnie [1]
Autor tekstu:

M o t t o :  
"Niebezpiecznie jest zbyt często wykazywać człowiekowi, jak bardzo bliski jest zwierzętom, nie wspominając przy tym o jego wielkości. Jeszcze bardziej niebezpieczne jest przedstawianie mu jego wielkości w podłości. A jeszcze niebezpieczniejszą rzeczą jest pozwolić mu ignorować jedno i drugie."
Blaise Pascal

Archanioł Szatan wracał właśnie w pośpiechu z podróży do Betelgeusy, dokąd dwa dni temu wysłał go Bóg, aby na miejscu przekonał się czy wszystko jest tam w porządku, bo zdaniem Stwórcy zbytnio ta gwiazda filowała jak na tę porę roku.

Zły był jak wszyscy diabli, iż musi lecieć właśnie teraz, kiedy Bóg zabierał się do stwarzania fauny i flory na planecie Ziemia. A to akurat — z całego aktu kreacji — najbardziej lubił oglądać. No i oczywiście, samą koronę stworzenia — powstanie istot rozumnych. Dlatego właśnie aby nie przegapić tego ostatniego aktu — czego nie darowałby sobie za nic w świecie — pędził ile sił w skrzydłach i świętej mocy, aby zdążyć na czas. Doskonale znał rozkład boskiego planu kreacji i wiedział, iż ludzi będzie Bóg stwarzał w poniedziałek, po dniu wypoczynku. — Aby być w dobrym humorze i w pełni sił! — jak często powtarzał Stwórca — Bo nie ma nic gorszego jak stwarzać istoty rozumne w stanie przemęczenia albo co gorsze — chandry!

No, właśnie… A dziś była dopiero niedziela; Zdąży więc jeszcze odpocząć po podróży i skrobnąć krótki raport. Zatoczył ciasne koło nad miejscem, które z góry wyglądało na ogród — a więc nieomylny znak bożej obecności — i z łopotem i świstem swych potężnych skrzydeł, wylądował na ścieżce, aż tuman pyłu wzniósł się do góry, a drobne kamyki z chrzęstem rozleciały się spod jego stóp na wszystkie strony. Lubił takie ostre lądowania i nic sobie nie robił z docinków aniołów, którzy przepowiadali mu skręcenia sobie karku, albo i co gorszego! Złożył skrzydła i otrzepał się starannie z resztek szronu, który osiadł na nim podczas przechodzenia górnych warstw atmosfery. Z przyjemnością wciągnął rześkie, aromatyczne powietrze. Mógł się co prawda doskonale obywać i bez niego, ale zawsze sprawiało mu przyjemność rozpoznawania poszczególnych zapachów spośród bogatego bukietu woni, które dostarczał każdy nowo stworzony świat.

Wyczuwał, iż Bóg jest niedaleko, a więc nie będzie musiał go jutro zbyt długo szukać. Postanowił znaleźć jakieś ustronne i wygodne miejsce aby odpocząć po trudach podróży. — Ciekawe, dlaczego Bóg tak się uparł abym to ja tam poleciał? — zastanawiał się, ziewając i przeciągając z lubością. — Przecież — na mój rozum — mógł tam udać się nawet zwykły anioł! No cóż, nie zbadane są wyroki boskie… — stwierdził sentencjonalne w myślach, idąc przed siebie żwirowaną alejką ogrodu i rozglądając się z ciekawością dookoła. — Coś podobnego!?… Nawet ogród zdążył Bóg zrobić!… Ciekawe po co? — mruczał do siebie pod nosem, kręcąc jednocześnie głową z podziwu. — Dwa dni mnie nie było i jakie zmiany! No, no!

Po chwili znalazł odpowiednie miejsce; Wysoka soczysta trawa rosnąca w półcieniu niewielkiego krzewu, który obsypany był żółto-pomarańczowymi kwiatami — wyglądało zachęcająco. Zdjął swą szatę podróżną i rzucił ją na trawę, przeciągnął się z głębokim westchnieniem i już miał podążyć jej śladem… kiedy usłyszał dźwięczny śmiech i jakieś niezrozumiałe głosy.

Zamurowało go w miejscu! Stał tak z rękoma uniesionymi w górę i otwartymi ze zdziwienia ustami. — Tam muszą być ludzie!… Ale dlaczego Bóg tak pośpieszył się ze stworzeniem ich?! — zachodził w głowę Szatan, nie umiejąc znaleźć rozsądnego wytłumaczenia. Śmiech powtórnie wybuchnął ze zdwojoną siłą. Wyraźnie można było rozróżnić — wyższy, dźwięczny i nadzwyczaj wesoły śmiech kobiety, oraz nieco niższy — i jakby bardziej poważny mężczyzny. — A to ci dopiero! — myślał archanioł ze strapieniem. - Najważniejszy moment i tak mnie ominął!… A żeby to! — zmełł w ustach brzydkie słowo, był przecież aniołem… ba! Nawet archaniołem — a to już zobowiązuje do zachowania pewnych form, nawet jak nikt nie patrzy i nie słucha. Rozejrzał się wokół — rzeczywiście; ani żywej duszy… nie licząc oczywiście tysięcy kolorowych motyli, tego co tam w trawie cykało, brzęczało i świergotało gdzieś w koronach drzew. — No cóż, jeśli już są, trzeba z nimi pogadać — zdecydował w jednej chwili — Zobaczymy jak udała się Bogu ta korona stworzenia… — Zostawił pod krzewem swą szatę i podszedł na spotkanie z ludźmi.

Archanioł był tak podekscytowany tą rozmową, iż zapomniał nawet, że chwilę wcześniej odczuwał zmęczenie i senność. Dostrzegł ich już z daleka. Zajęci byli zrywaniem jakichś czerwonych, apetycznie wyglądających owoców i pożywianiem się nimi. Śmiali się przy tym, coś do siebie mówiąc i gestykulując. Ten widok pobudził i u niego głód oraz pragnienie. Zerwał więc sobie z krzaka za którym się ukrył, garść smacznie pachnących jagód i posilając się nimi łapczywie, obserwował z ciekawością ludzi. Choć sam był dla nich niewidoczny, widział ich stąd doskonale; Przede wszystkim zaskoczył go fakt, iż są tacy mali i nie różnią się zbytnio swym wyglądem od zwierząt. — Gdyby małpa nie była taka owłosiona i miała bardziej wysportowaną figurę — nie byłoby zbytniej różnicy — pomyślał złośliwie. — Widać, że to była końcówka cyklu stwarzania i Bóg był już zmęczony... Oj, widać — pastwił się w myślach nad Stwórcą. — Nie wysilił się tym razem, niestety! — stwierdził autorytatywnie, ale po chwili zreflektował się: — No, ale szczerze mówiąc, wygląd jeszcze o niczym nie świadczy… A właściwie to nie tak: nie przesądza wszystkiego… O! — poprawił się w myślach, obserwując dalej ludzi i wypluwając cicho pestki owoców. — Mają gładką skórę, nie porośniętą sierścią i poruszają się zgrabnie i z większym wdziękiem… — komentował w myślach wyniki obserwacji. — A także chwytne przednie kończyny i bardzo sprawne manualnie… a to, co takiego? — przyjrzał się uważnie ludziom. — Nie do wiary!… Więc oni też będą rozmnażać się drogą płciową?… jak zwierzęta… — stwierdził z niesmakiem i dezaprobatą nad niewyszukanym gustem Stwórcy. — Przecież mógł dla nich wymyślić coś ekstra, nie? — przez chwilę kręcił głową, wyraźnie zdegustowany. — No dobrze! Wizualną ocenę już przeszli — mruknął do siebie pod nosem, jednocześnie wycierając poplamione jagodami ręce o skrzydła.- I widzę, że do nas — aniołów — dużo im brakuje! To widać na pierwszy rzut oka!... Ale nie ma co przesądzać sprawy; Może okażą się za to tytanami myśli?... Trzeba będzie to sprawdzić. — Wyszedł z za krzaka i z rękoma założonymi do tyłu, począł wolno zbliżać się do ludzi, aby ich nie wystraszyć swoją przeszło dwu i pół metrową posturą i okazałym wyglądem. Kiedy go dostrzegli, był już blisko nich. Mężczyzna zasłonił swym ciałem kobietę, która choć porządnie wystraszona, z ciekawością zerkała zza jego ramienia.

Szatan widząc to poświęcenie, uśmiechnął się do nich rozbrajająco i wyciągając przed siebie otwarte dłonie, powiedział swobodnie: — A więc witajcie kochani na tym najlepszym ze światów! — przyglądał im się z ciekawością i bez skrępowania. Z bliska prezentowali się dużo lepiej; ładniutka — prawie jak u aniołka — buzia kobiety, w połączeniu ze zgrabną resztą jej ciała, wyglądała pociągająco. A atletyczna sylwetka mężczyzny, z wyraźnie widocznymi splotami mięśni — choć nie dorównywała potężnemu wzrostowi archanioła — budziła jednak szacunek i respekt.

Szatan chciał po bratersku ich uścisnąć, ale cofnęli się wystraszeni, więc usiadł na trawie na złożonych nogach i zachęcił ich gestem dłoni aby zrobili to samo. Po chwili wahania usiedli ciasno przy sobie trzymając się za ręce, z daleka jednak od Szatana. Zaczął rozmowę od paru ogólników: — Jak wam się podoba ten świat? — spytał patrząc w oczy kobiecie. Ta zarumieniła się i spuściła wstydliwie wzrok. — Ależ nieśmiali! — pomyślał archanioł, przenosząc pytające spojrzenie na mężczyznę. Ten wzruszył ramionami, a potem odparł niepewnie:

- Podoba nam się tutaj… prawda Ewuniu? — spytał spoglądając na swą towarzyszkę. Nie podnosząc wzroku kobieta skinęła głową. — A pożywienie… odpowiada wam?

Szatan doskonale zdawał sobie sprawę z banalności tych pytań, ale chciał przełamać ich nieufność i wciągnąć do rozmowy, nim przejdzie do bardziej poważnych zagadnień. — Owszem… Smakuje nam… zwłaszcza te owoce są dobre… — Tym razem odparli oboje na przemian, poklepując się po brzuchach i uśmiechając. Siedzieli na wprost niego na trawie, przytulając się do siebie. W ich oczach nie było już strachu, jedynie rezerwa i nieśmiałość. Archanioł nie przestając się uśmiechać spytał po chwili: — Powiedzcie mi, czy wiecie dlaczego woda jest mokra, trawa zielona, a kwiaty tak bajecznie kolorowe? — Czy wiecie dlaczego w dzień niebo jest niebieskie, a w nocy jest ciemno? — Czy gdyby na ziemi zniknęły wszystkie oczy, słońce nadal by świeciło i byłoby widno? — Jak myślicie, czy w przyrodzie istnieje zasada handicapu? Powiedzcie mi, czy uważacie się za entelechie? Czy wiedzieć to znaczy rozumieć? -

Szatan postanowił wpierw rozbawić ludzi tymi dziecinnie prostymi pytaniami, oczekiwał więc wybuchów śmiechu po każdym z nich, ale ku swemu zdumieniu, ludzie patrzyli tylko na siebie, to na niego, szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma. Milczeli zakłopotani i speszeni chyba.

— Niee, no… muszę spytać ich o coś poważniejszego, bo jeszcze gotowi uznać mnie za jakiegoś głupka lub ciemniaka — zmitygował się w myślach, odchrząknął i patrząc uważnym wzrokiem w ich twarze, zadał parę następnych pytań: — Czy można poznać dogłębnie świat, nie poddając niczego w wątpliwość? — Czy można kłamać mówiąc prawdę? — W jaki sposób piękno natury, poucza nas o naturze piękna? — Czy wystarczy być pewnym, aby być w prawdzie? — Co sądzicie o postawie wyrażonej słowami: „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie?". Po każdym z tych pytań, Szatan zostawiał im chwilę do namysłu, ale widząc, że nie próbują odpowiadać sukcesywnie, pomyślał sobie, iż odpowiedzi padną po wysłuchaniu ich wszystkich. Czekał zatem teraz cierpliwie, nie przestając uśmiechać się do nich życzliwie i ciepło. Wyglądało na to, iż ludzie są jeszcze bardziej skonsternowani niż na początku. Coś szeptali sobie cicho do uszu pokazując wzrokiem na niego,… Wyglądało jakby spierali się o coś.

Szatana zaczynała ta dziwna sytuacja z lekka niecierpliwić. — O co chodzi?… Możecie podzielić się ze mną uwagami? — spytał, zachowując jednak nadal pogodny wyraz twarzy. Ludzie umilkli, spoglądając od czasu do czasu na niego jakimś dziwnym wzrokiem, którego znaczenia nie potrafił zinterpretować. — Co z nimi jest? — zachodził w głowę archanioł. — Czyżby byli aż tak nieśmiali, czy te pytania wydają im się zbyt proste? — westchnął i zaczął pytać dalej: — Czy wskazanie na coś, jest dowodem istnienia tegoż? — Czy rzeczywiście byt określa świadomość? — Czy spostrzeżenie, że każda prawda zmienia się z upływem czasu, musi prowadzić do sceptycyzmu poznawczego? — Czy możliwy jest nieskończony łańcuch przyczyn? — Czy człowiek postępując zgodnie z nakazami swej natury, może grzeszyć? — Czy dwie półprawdy tworzą całą prawdę?


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dar świadomości
Akcja Arka


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 23-06-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2516 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365