|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Analizy egzegetyczne NT
Dygresje nowotestamentowe: Synopsa; Znaki i dziwy Autor tekstu: Krzysztof Sykta
Problem synoptyczny
Problem synoptyczny wymaga analizy pozbawionej dogmatycznych, czy tez
jakichkolwiek uprzedzeń. Proces redakcyjny poszczególnych ewangelii jest
niemożliwy do zrekonstruowania w przypadku, gdy większa część toczonej
dyskusji sprowadza się do wymiany kilku wyświechtanych,
dziewiętnastowiecznych argumentów. Wyznawcy danej szkoły bronią swych
teorii z uporem godnym fanatyzmu na przekór faktom i zdrowemu rozsądkowi.
Znajdują kolejne dowody na poparcie swych tez, kolejne tezy na obalenie
dowodów konkurencji. Dwie główne teorie proponowane w szeregu odmianach przez grona zacnych
biblistów stanowią hipoteza dwóch źródeł z 1833 r. oraz model Farrera z 1954 r. Obie jakże proste. Obie jakże błędne. Prawdą jest, że Łukasz i Mateusz stanowią rozszerzone wersje Marka. Prawdą jest, że obaj korzystają z materiały dodatkowego znanego tylko im i stanowiącego osobne źródło
zwane Q. Problem tylko w tym, że żaden z nich nie korzysta z kanonicznej
edycji Marka, co w szczególności odnosi się do „Łukasza",
który przetwarza i redaguje materiał znacznie starszy. Problem tylko w tym, że domniemane wspólne źródło jest znacznie węższe, czego
dowodzi analiza statystyczna i starsze wersje ewangelii (chociażby wersja
Marcjona). Spore fragmenty Łukasza to dosłowne kopie z Mateusza, część
rzekomego Q u Mateusza to zwykłe kopie z Łukasza...
W hipotezie Farrera w swej bazowej formie, zwanej również "M
without Q", Quelle nie istnieje. Łukasz pisze na podstawie Marka,
Mateusz wykorzystuje dwie poprzednie ewangelie, przez co Q w tym modelu to w całości kopie z Łukasza dokonane przez Mateusza. Zgodzić się z tym nie
można z kilku prostych powodów. Po pierwsze część materiału quelle u Mateusza występuje w starszej formie. Po drugie sama ewangelia Mateusza w szeregu wersów dysponuje materiałem najbardziej >prymitywnym< (najstarszym
pod względem stylistycznym i teologicznym) — wymienić można
chociażby wersety antypogańskie czy fragmenty pasyjne z sobotnim, a nie
niedzielnym zmartwychwstaniem.
Niniejszy tekst nie stanowi żadnej szczegółowej analizy, ta dokonana
zostanie w odpowiednim miejscu. Wszystkie najważniejsze koncepcje
synoptyczne wraz z ich licznymi permutacjami zostaną zanalizowane i zbadane w odrębnym miejscu.
W przypadku problemu synoptycznego nie sposób sformułować sensownej
hipotezy nie znając szczegółowej struktury poszczególnych ewangelii, a przede wszystkim tkwiąc w największym micie biblistów sprowadzającym
się do tego, że ewangelie to dzieła spójne, dzieła pojedynczych autorów
bądź redaktorów. Nic bardziej mylnego. Takie może być co najwyżej
założenie początkowe. Takie może być jedynie założenie jeśli uznamy, że
ewangelie pochodzą z III wieku, a są w większej części (pomijając wstawki
trynitarne) znacznie starsze.
Ewangelie są więc utworami powstałymi w sposób falowy. Jakie można
przedstawić tutaj dowody? Po pierwsze zróżnicowanie w materiale bazowym,
część rękopisów pewnych kwestii nie posiada lub też posiada je w innych
wersjach. Po drugie znamienne odstępstwa w cytatach ojców kościoła. Część
cytatów odnosi się do wersów, które w obecnej formie są już znacznie
odmienne, znacznie przerobione. Po trzecie — sprzeczność
koncepcyjna, szczególnie wyraźna u Mateusza gdzie mamy obok siebie wersety
filosemickie i antysemickie. Konkluzja katolików jest infantylna aż do
bólu: po zmartwychwstaniu Jezus zmienił zdanie, należy jedynie dodać, że
wybitnie mu w tym pomogła grupa skrybów i korektorów. I po czwarte -
zmienność stylistyczna, ale o tym nieco później. Kontrargument, a mianowicie, że nie ma potwierdzenia dla wprowadzanych zmian w rękopisach
jest cokolwiek jałowy. Takie potwierdzenie mamy w przypadku części wersów, w przypadku innych dowody logiczne i stylistyczne. Poza tym od pewnego
okresu mamy do czynienia z czarną plamą — brakuje naprawdę starych
rękopisów, posiadane drobne fragmenty nie świadczą o niczym. Podobna
sytuacja występuje chociażby w przypadku Flawiusza — dostępne
komentarze chociażby Orygenesa są sprzeczne z posiadanymi rękopisami,
podobnie jest z wieloma innymi pismami, jednakże proces fałszowania jest
szczególnie silny w przypadku treści religijnych. Obecnie, kiedy nie
sposób zmieniać już treści samych ewangelii, fałszuje się albo tłumaczenia
(najlepszym tego dowodem tzw. biblia warszawko-praska, wywołująca u mnie
odruchy zniesmaczenia wyjątkowym prymitywizmem i polityczną poprawnością
przekładu) albo ich interpretacje. Biblistyczne dogmaty jeszcze z roku
1957 odchodzą cichaczem do lamusa w wybranych pozycjach, w innych powiela
się stare bajki. To, za co karano stosem przez stulecia dziś jest
przedstawiane jako odwieczna prawda z uśmiechem na ustach. Za lat 20
usłyszymy, że kościół od wieków popierał dajmy na to antykoncepcję.
Zauważmy rzecz kolejną — nie sposób dyskutować nad etapami
powstawania ewangelii w oderwaniu od świata i otoczenia, pomijając ew.
Jana, Piotra, Marcjona, Tomasza, inne ew. apokryficzne o konotacjach
synoptycznych. Takie rozumowanie jest nadmiernym uproszczeniem, przez co z góry prowadzi do wniosków uproszczonych.
Największe zmiany dostrzec możemy w opisie Męki, co stanowi dowód
kolejny. Podstawowym problemem jest więc rekonstrukcja procesu
redakcyjnego, wykazanie wstawek i zapożyczeń, rekonstrukcja w miarę
pierwotnej treści.
Znaki i dziwy
Zmiany w stylistyce stanowią podstawowe źródło umożliwiające wyznaczenie wersów
dodanych do tekstu pierwotnego. Każda z ewangelii dysponuje pewną określoną
stylistyką, określonym słownictwem, wahania co do którego świadczą o dokonywanych
zmianach. Przykładowo w ew. Mateusza „królestwo boże" zastąpione zostało
„królestwem niebios"; Królestwo niebios występuje w tekście kilkadziesiąt
razy, królestwo boże trzy — i w każdym przypadku wersy te okazują się mało spójne
z resztą tekstu:
21.43. Dlatego powiadam wam, że zostanie wam zabrane Królestwo Boże, a dane
narodowi, który będzie wydawał jego owoce.
W samym tekście wielokrotnie okazuje się, że słowa „bóg" czy „boga"
stanowią dodatki występujące jedynie w części rękopisów:
6.8. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie [[Bóg]] Ojciec wasz, czego potrzebujecie,
zanim go poprosicie.
Podobna sytuacja występuje w odniesieniu do określeń Chrystusa, których zróżnicowanie
pokrywa się z różnymi warstwami tekstu. W ewangelii Łukasza w tekście pierwotnym
mowa jest o Jezusie, w wersetach dodanych — przede wszystkim we wstawkach -
występuje niemal wyłącznie Pan:
10.39. Ta miała siostrę, zwaną Mariam, która usiadłszy u stóp Pana, słuchała
jego słowa.
17.5. I rzekli apostołowie do Pana: Przydaj nam wiary.
17.6. A Pan rzekł: ...
Termin „Pan" (Kurios) występuje w ewangeliach w szeregu znaczeń:
1. Najczęściej jako zastępcze określenie Boga (Adon)
2. W zwrotach grzecznościowych typu Panie!...(ang. Sir, Mister!)
3. Jako określenie Mesjasza (ang. Lord) — najrzadziej.
4. Władca, właściciel.
Znamienne, że w ew. Marka określenie Jezusa tytułem „Pan" występuje
jedynie w scenie pożyczania osła na wjazd do Jerozolimy (Pan go potrzebuje)
oraz w dość późno dodanym drugim zakończeniu (16.9-20):
16.19. A gdy Pan [[Jezus]] to do nich powiedział, został wzięty w górę do
nieba i usiadł po prawicy Boga.
W ew. Mateusza narrator ani razu nie używa termin Pan pisząc o Jezusie — w
przeciwieństwie do fragmentów Łukasza. W wersie 24.42
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia wasz pan przychodzi. Kurios użyto
raczej w znaczeniu „właściciel, przełożony" (wasz pan) — tak jak w
dalszych przypowieściach o niewolnikach.
Przejdźmy teraz do słowa „cud". Pod tym określeniem w nowym testamencie
kryją się w istocie trzy terminy:
> moce (dunameis)
> znaki (shmeia)
> dziwy, cuda (terata)
i wszystkie one w niemal wszystkich przekładach w sposób cudowny sprowadzane
są do jednego określenia — cudy.
U synoptyków, a dokładniej u Mk i Mt, Jezus posiada „moc" (boga)
i mocą tą operuje czyniąc „moce" (mocarne dzieła, czyny wynikające
z mocy). U Łukasza nie znajdujemy niemal żadnego słowa dotyczącego cudu — jeden
wyraz stanowi kopię z Mateusza (quelle), drugi odnajdujemy we wjeździe do Jeruzalem,
najprawdopodobniej nie występującym we wczesnej wersji ewangelii.
Jan operuje innym słownictwem — Jezus janowy czyni znaki, znaki starannie wyliczane,
co w połączeniu z dwoma zakończeniami dało asumpt do teorii, iż w istocie ewangelia
Jana stanowi połączenie mów teologicznych (chrystologicznych) wkomponowanych
w pierwotną Ewangelię Znaków, składająca się głównie z opowieści o cudownych
czynach połączonych z krótkim opisem męki.
U synoptyków odnajdujemy dwie opowieści o znakach i obie nienależące do pierwotnego
tekstu (proto-marka): Żądanie znaku (mq, duża wstawka) oraz znak jony (quelle).
Można zadać pytanie, czym są te drobne fragmenty mq porozrzucane po ewangelii,
fragmentami tekstu, luźnymi opowiastkami, fragmentami ewangelii znaków, przejawem
myśli semickiej (znak zamiast mocy), jakie jest ich źródło i proces redakcyjny.
Pytania te znajdą swą odpowiedź w najbliższym czasie na łamach Racjonalisty.
Jan dziwnym trafem koresponduje z Dziejami Apostolskimi. Autor dziejów, podobnie
jak i ewangelista wyjątkowo dużo uwagi poświęca osobie Filipa (być może dlatego,
że było to jedno z dwóch greckich imion pośród apostołów, nie licząc Piotra
— pierwotnie Kefasa), ponadto notorycznie (aż 9 razy) używa zwrotu „czynić
znaki i dziwy", np.:
2.43. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów
działo się wiele dziwów i znaków.
6.8. A Szczepan, pełen łaski i mocy, czynił dziwy i znaki wielkie wśród ludu.
itd
Podobnie Filip czyni „znaki" i „moce wielkie".
Autor ew. Łukasza niemal w ogóle nie używa słowa cud, synoptycy piszą o mocach,
podczas gdy autor Dziejów do znudzenia używa terminu „dziwy i znaki".
Jaki można wysunąć wniosek? Autorem Dziejów NIE JEST autor ewangelii Łukasza.
Jedna osoba połączyła te dwa utwory, opatrzyła wspólnym wstępem, dokonała szeregu
korekt, ale pomimo wszystko widać tu ogromne różnice. Ew. Łukasza i Dzieje traktowane
są nieraz jako treści najpóźniejsze (najmłodsze) i mało wiarygodne. Krótka analiza
pozwala dojść do wniosków zgoła odmiennych. Zarówno w ewangelii Łukasza jak
i w Dziejach zawarte zostały treści najbardziej archaiczne, najstarsze, w oby
utworach Jezus nad wyraz często bywa nazywany człowiekiem i mężem, i prorokiem,
podczas gdy pozostali synoptycy w paralelnych wersetach piszą już o synu bożym.
(W zasadzie w każdej ewangelii odnajdujemy pewne partie archaiczne względem
pozostałych ksiąg). Sam termin syn boży wynika z błędnego przekładu a raczej
przekładu dostosowanego do greckich pojęć o półbogach. Jedynie w Dziejach spotykamy
przekład prawidłowy:
4.30. Gdy ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i dziwy
przez imię świętego 'sługi' twego, Jezusa.
Sługa — paidion, dosłownie „chłopiec", termin wieloznaczny oznaczający
przede wszystkim sługę, też: posłusznego syna, chłopca, w odróżnieniu od uion
— syna tylko i wyłącznie bez dodatkowych konotacji.
Struktura Dziejów przypomina poniekąd ewangelię — krótkie opowiastki o znakach,
krótkie mowy apostołów prezentujące najwcześniejsze wyznanie wiary kościoła,
w którym Jezus nie jest jeszcze bogiem, lecz mężem wybranym przez boga, a całość
zakończona zostaje procesem. W zasadzie Dzieje składają się z dwóch w miarę
niezależnych części. W pierwszej połowie mamy do czynienia z dziełami Piotra
i kilku innych apostołów (Jana, Filipa), w drugiej występuje Paweł wraz ze swoimi
współpracownikami. Dodać należy, że sama nazwa „Dzieje" jest w języku
polskim błędna — tytuł oryginalny brzmi praxeis twn apostolwn — „Czyny
(Dzieła) Apostołów". (Podobnie ang. Acts — czyny, czasami przez niewiedzę
tłumacza przerabiane na „Akta", nie o zbiór kartek tu chodzi, lecz
o Czyny...)
Stylistyka Dziejów jest miejscami zbieżna z ew. Jana — jeśli więc ewangelia
ta opiera się na wcześniejszym źródle będącym zbiorem cudów Jezusa, i który
to wykorzystany został również przez Marka (w wersji kanonicznej) jako wstawka
Genezaret — to czyż nie jest prawdopodobne że autor Dziejów korzystał z pracy
paralelnej będącej z kolei zbiorem znaków apostolskich? Czy hipotetyczna Ewangelia
Znaków zawierała w sobie jedynie zbiór cudów bez opisu męki czy też może nigdy
nie istniała stanowiąc przerywniki tematyczne w wywodzie teologicznym „ewangelisty",
grupy redaktorów, którzy w swym zapamiętaniu włączają się w mowy Jezusa, każąc
mu naraz wygłaszać antysemickie połajanki w 1 osobie liczby mnogiej (my wiemy
co głosimy, a wy tego przyjąć nie chcecie...)
« Analizy egzegetyczne NT (Publikacja: 21-08-2003 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2628 |
|