|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Metodologia Nauk Społecznych
O badaniach socjol. z punktu widzenia inżynierii.. [3] Autor tekstu: Witold Marciszewski
Jak widać z tego zdarzenia, w systemie totalitarnym
miejsce empirycznych nauk społecznych zajmuje pewna doktryna narzucona przez
władzę jak dogmat, a jego negowanie jest traktowane jak przestępstwo
polityczne, co ma zapobiec krytyce. W narodowym socjalizmie (skrótem tego
określenia jest termin „nazizm") przesłanką inżynierii społecznej była
doktryna rasistowska, głosząca rolę dziedziczności w determinowaniu cech
jednostek i społeczeństw; doskonałość narodu niemieckiego miała się brać z jego rasowego dziedzictwa. W takim systemie nie było miejsca na socjologię
jako naukę empiryczną. Raz dlatego, że wszystko było z góry wiadomo, a po
drugie dlatego, że z badań empirycznych mogłyby płynąć jakieś wnioski
niezgodne z doktryną.
W systemie zaś komunistycznym głoszono doktrynę, że
jednostka jest wyłącznie tworem środowiska społecznego, a więc receptą na
człowieka doskonałego jest należyte ukształtowanie jego środowiska. A należyte to znaczy — podyktowane przez filozofię materializmu historycznego.
Do tego stopnia negowano rolę dziedziczności, że genetyka była zabroniona, a jej uprawianie karalne.
Na równi z genetyką zabroniono
socjologii jako nauki empirycznej. Ten fakt sprzed pół wieku ma do dzisiaj
konsekwencje dla organizacji nauki w Polsce. Wprawdzie socjologia pod swym
własnym imieniem wróciła na scenę naukową w okresie Gomułkowskiej
liberalizacji, ale pozostał z okresu jej nieobecności termin „nauki
społeczne", którym zastąpiono termin „nauki humanistyczne", jako że kulturę
traktowano jako wytwór wyłącznie środowiska. A wśród tak pojętych nauk
społecznych oprócz filologii, muzykologii etc. musiała być nieodmiennie
filozofia traktowana jako pokrewna teorii społeczeństwa. Stąd do dzisiaj w Polskiej Akademii Nauk filozofia znajduje się w Wydziale Nauk Społecznych, a na polskich uniwersytetach instytuty filozofii są z reguły na jednym
wydziale z instytutami socjologii. Dziś nie ma to jakichś wyraźnych
konsekwencji metodologicznych (co najwyżej, komplikuje stan organizacyjny
nauki), ale warto to mieć na uwadze jako przypomnienie nadal aktualnego
pytania o stosunek badań społecznych do filozofii. 3.2 -- Gdy idzie o wzorową analizę mitów politycznych,
trzeba sięgnąć po książkę Stanisława Ossowskiego „Więź społeczna i dziedzictwo krwi", wydaną po raz pierwszy w 1939, a rozszerzoną i zaktualizowaną w 1948 (Warszawa, wyd. „Książka"). Zebrane są w niej studia
tego autora z lat trzydziestych, kiedy dwa przeciwstawne sobie mity stały
się podstawą ideologiczną dwóch systemów totalitarnych. Mit wspólnego
dziedzictwa krwi legł u podstaw hitlerowskiego nacjonalizmu (zwanego
nazizmem), zaś mit stworzenia nowego społeczeństwa poprzez radykalną zmianę
środowiska ekonomicznego znalazł się u podstaw komunizmu.
Nazywa się je tutaj mitami nie w celu ich zdyskredytowania przez sam dobór
słowa, ale dlatego, że odpowiadają one socjologicznej koncepcji mitu. Ta zaś
nie musi mieć zawsze sensu negatywnego (negatywna ocena obu totalitaryzmów
bierze się z analizy ich treści, a nie z samego faktu, że mają cechy mitu).
We wczesnych fazach ewolucji grupy społecznej, na przykład gdy zaczyna się
ona kształtować jako odrębne plemię czy naród, mit jest zaczynem
identyfikacji i więzi społecznej. Plemię totemiczne zawdzięcza swą jedność i tożsamość wierze w posiadanie wspólnego zwierzęcego przodka (jego wizerunek
zwany jest totemem). Naród polski kształtował się pośród legend o swym
pochodzeniu i związanych z tym pokrewieństwach (Lech, Czech i Rus), a także
swej odrębności (Wanda, co nie chciała Niemca). W pewnym okresie, sięgając
aż po czasy obecne, funkcjonował skutecznie w Polsce mit jasnogórski, jako
środek identyfikacji, dumy narodowej i nadziei w ciężkich chwilach (niżej
podpisany słyszał opowiadanie uczestnika walk z bolszewikami nad Wieprzem w 1920, jak to generał Galica, mający dziś ulicę w Zakopanem, wzywał to ataku w imię Matki Bożej Częstochowskiej).
Takie bywają mity narodowe. Równie silne i doniosłe bywają mity klasowe: te
ludowe o Janosiku, jak i te podpierane teoriami historycznym, a nieraz też
ubarwiane wielką poezją; znakomitym przykładem tych drugich jest wyrażone
przez Słowackiego („Lilla Weneda") przekonanie o pochodzeniu chłopów polskich
od szczepu innego niż szlachta, bardziej rozwiniętego duchowo, mianowicie od
Wenedów. Znajdujemy też mitologię klasową typu prometejskiego w słowach
Międzynarodówki kierowanych do proletariatu: „z własnego prawa bierz
nadania i własną mocą sam się zbaw". Ten robotniczy mityczny prometeizm
wyraża maksyma Juliana Marchlewskiego (z jego byłego pomnika w Warszawie):
„proletariat polski — oto siła narodu" (wedle zaś Słowackiego i współczesnych mu demokratów miał być siłą narodu lud wiejski).
W tych przykładach rysuje się pozytywna cecha mitu jako
istotnego czynnika więzi społecznej. Mit jest w stanie pełnić tę funkcję
także dzięki temu (to jeden z warunków koniecznych), że jego wyznawcy
upatrują w nim sposób na wyjaśnienie świata. Jak mity kosmologiczne mają
wyjaśniać powstanie świata, tak mity społeczne próbują wyjaśniać powstanie
grupy, jej przeznaczenie, jej wyższość nad innymi, warunki jej trwania i rozwoju itp. W tej funkcji wyjaśniającej mit przypomina teorię naukową (nie
jest więc przypadkiem, że nauka startowała z mitów, a rozwijała się w wyniku
krytycznego ich przezwyciężania).
Gdy idzie o funkcjonowanie mitu jako narzędzia kształtowania społeczeństwa,
trzeba inaczej widzieć jego rolę w czasach prehistorycznych czy
wczesnohistorycznych (czy obecnie w odniesieniu do społeczności
prymitywnych), a inaczej w czasach obecnych, gdy za najbardziej wiarogodny
sposób poznania świata uchodzi nauka. Sytuacja jest więc taka, że aby mit
działał skutecznie ludzie muszą weń wierzyć, a dziś wierzą przede wszystkim w to, co ma na sobie stempel nauki.
3.3 -- I tak powstała osobliwa, bodaj niepowtarzalna,
sytuacja socjologii w 20tym wieku, gdy dwa mity o kolosalnym zasięgu i sile
oddziaływania, nacjonalistyczny i klasowy, stanęły przed socjologią nie jako
obiekt badań (jak np. mity Polinezyjczyków dla Bronisława Malinowskiego),
ale jako konkurujące teorie pretendujące do miana naukowych. To
pretendowanie dotyczyło nie tylko socjologii lecz także biologii. Mit
nacjonalistyczny powoływał się na teorie biologiczne mające dostarczać
przesłanek do poglądu o decydującej roli dziedziczności, a mit klasowy
odrzucał a priori nie tylko owe kontrowersyjne teorie, ale i dobrze
ugruntowane prawa genetyki.
Wobec takiej możliwej zbieżności treściowej między mitem i nauką powstaje pytanie, jak je odróżnić, gdyby się zdarzyło, że w jakimś
punkcie pewien mit i pewna teoria naukowa są z sobą zgodne. Takiej
zbieżności wykluczyć nie można, ale nie grozi to upodobnieniem się obu
członów. Zachodzi bowiem między mitem i nauką decydująca różnica, należąca
do sfery metodologii: nauka rozwija się w wyniku poszukiwania
kontrprzykładów do aktualnie uznawanych teorii, podczas gdy mit nie
znosi kontrprzykładów i w ich obliczu się załamuje. Dlatego, gdy staje się
narzędziem kształtowania grupy, to tych, co się z nim nie zgadzają niszczy w obronie własnej — rękami swych wyznawców — na różne sposoby, od demagogicznej
agitacji aż po — eksterminację fizyczną.
Ten agresywny charakter pewnych mitów rzuca jeszcze jedno
światło na osobliwą sytuację socjologii, a także w pewnym stopniu biologii,
przez parę dekad 20go wieku. Uprawianie tych nauk w sposób niezależny (od
woli rządzących) powodowało nie tylko przecięcie kariery naukowej, ale wręcz
zagrażało fizycznemu istnieniu uczonego. To tłumaczy głęboki regres
socjologii zarówno w hitlerowskich Niemczech jak w kręgu wpływów sowieckich.
Gdy jednak upadły oba totalizmy oraz oba żywiące je mity,
powstała jedyna w swoim rodzaju sposobność i szansa dla nauk społecznych.
Szansa, żeby poddać badaniu ową destrukcyjną, prowadzącą aż do upadku
mocarstw, rolę mitu. To zaś pozwala na płodne wnioski dla inżynierii
społecznej.
Jak dokonać tego rodzaju analizy, jakie z niej wyciągnąć
wnioski natury inżynieryjnej, to osobny, rozległy i trudny temat, gdyby się
chciało ogarnąć go w całości. Nie może on więc stać się w pełni przedmiotem
tego wykładu ani innych w obecnym kursie.
Poprzestańmy na jednym wniosku, ale szczególnie ważnym.
Wspomniane powyżej badania Ossowskiego pokazują jedną z dróg postępowania w tego rodzaju pracach, które wciąż czekają na chętnych do ich podjęcia,
zwłaszcza gdy chodzi o przypadek mitu klasowego (przezwyciężonego dopiero
niedawno i wciąż mającego zaplecze w krajach o stosunkowo niskim poziomie
edukacji). Uderzającą cechą książki Ossowskiego jest precyzyjna, wręcz
mistrzowska, analiza pojęciowa, prowadząca do maksymalnej (na miarę
możliwości) jasności terminologicznej w rozważaniu mitów nacjonalistycznych i rasowych. Na tym wzorcu mogą się kształcić badacze również innych
zagadnień socjologicznych.
Pojęcie mitu dobrze się nadaje do osnucia wokół niego
wzorcowej metodologicznie teorii socjologicznej, będącej przy tym teorią o szerokim zakresie zastosowań praktycznych. Na tym wzorcu dogodnie będzie
poznawać ważne dla socjologii kwestie metodologiczne. Toteż definicja mitu w roli wzorca definiowania będzie głównym materiałem ilustracyjnym w następnym wykładzie, poświęconym strukturze i roli definicji.
1 2 3
« Metodologia Nauk Społecznych (Publikacja: 22-08-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2635 |
|