Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.740 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mnie, który jestem okropnie polski i okropnie przeciw Polsce zbuntowany, zawsze drażnił polski światek dziecinny, wtórny, uładzony i pobożny. Polską nieuchronność w historii temu przypisywałem. Polską impotencję w kulturze - gdyż nas Bóg prowadził za rączkę. To grzeczne polskie dzieciństwo przeciwstawiałem dorosłej samodzielności innych kultur. Ten naród bez filozofii, bez świadomej historii,..
 Światopogląd » Racjonalizm

Metoda poznawcza racjonalizmu [4]
Autor tekstu:

III. To, co obserwujemy, jest pewne, bowiem dodatkowo weryfikujemy to z rzeczywistością.

W części trzeciej mowa jest głównie o braku „wzorców poznawczych", które by potwierdzały „ateistyczne" odkrycia, oraz o fałszywych „autorytetach", które potwierdzają je w sposób niedostateczny. Główna teza wokół której obraca się rozumowanie autora głosi, iż światopogląd racjonalistów (opierający się na nauce) jest niepewny, gdyż nie ma "ostatecznego autorytetu do którego można by się odwołać w swych twierdzeniach", zatem nie jest ani odrobinę bardziej pewny niż teizm. Nie wiadomo za bardzo o jakim autorytecie pisze autor, ale niewątpliwym jest, iż nie ma czegoś takiego jak „papież nauki". Widać zarazem charakterystyczne myślenie katolickie: o wiarygodności tez przesądza Autorytet — Nieomylny Weryfikator Prawdy.

W tym kontekście nasuwają się pewne spostrzeżenia o charakterze naukowym, które Edward Wilson ujął następująco: "Sądzę, że etolodzy z innej planety od razu zauważyliby semiotyczne podobieństwo między zachowaniem się podporządkowanych członków grup zwierząt a przejawami posłuszeństwa wobec autorytetów religijnych i świeckich obserwaowanego wśród ludzi. Zauważyliby, że najbardziej rozbudowane rytuały posłuszeństwa są adresowane do bogów, hiperdominujących choć niewidzialnych członków ludzkich społeczności. Doszliby przeto do słusznego wniosku, że nie tylko pod względem anatomii, ale także podstawowych zachowań społecznych Homo sapiens całkiem niedawno oddzielił się ewolucyjnie od swych krewnych z rzędu naczelnych. (..) Zgodnie ze swoim małpim dziedzictwem ludzie łatwo dają się uwodzić pewnym siebie charyzmatycznym przywódcom, zwłaszcza mężczyznom. Najsilniej tego typu predyspozycje zaznaczają się w organizacjach religijnych. Wokół takich przywódców powstają zwykle kulty. Władza przywódcy rośnie, jeśli potrafi przekonać innych, że ma specjalny dostęp do najwyższej, dominującej istoty, którą zwykle jest męska postać Boga. W miarę jak kulty przekształcają się w religie, obraz najwyższego bytu wzmacniają kolejne elementy mitu i liturgii. Z czasem autorytet twórców religii i ich następców zostaje uwieczniony w świętych księgach. Bezwzględnie tłumione są wszelkie nieprawomyślne wystąpienia podporządkowanych członków grupy zwanych bluźniercami." (Kosiliencja)

Jeden z najniezwyklejszych naukowców XX w., Richard P. Feynman, jeden ze swych wykładów popularnonaukowych rozpoczął w ten sposób: „A gdybyście zaczęli wierzyć w to, co powiedziałem wcześniej, tylko dlatego, że jestem uczonym i że, jak wyczytaliście z programu, dostałem wiele nagród i tak dalej, zamiast zastanawiać się bezpośrednio nad problemami — czyli jeśli drzemie w was tęsknota za autorytetem — sprawię, że dzisiejszego wieczoru pozbędziecie się balastu tego rodzaju. Poświęcam ten wykład wykazaniu, jak śmieszne wnioski i niespotykane stwierdzenia może wygłosić ktoś taki jak ja. Chcę zniszczyć zbudowany wcześniej obraz siebie jako autorytetu." Nie zanotowano chyba podobnego zachowania ze strony jakiegokolwiek propagandysty lub proroka jednej ze wspaniałych epistemologii religijnych. Coś takiego możliwe jest tylko wśród ludzi, którzy jak Feynman mówią o sobie: „Oczywiście, ja sam zaliczam się do niewierzących", a których światopogląd określany jest przez piewców miłości jako „ułomny obraz świata" (w takim katalogu znalazła się krytyka „poznawczej metody ateizmu").

Postawa naukowa nie jest wprawdzie weryfikowana przez żaden autorytet, ale nie jest tym samym nieweryfikowalna, choć to sprawdzona i godna zaufania metodologia o tym decyduje, a nie autorytet.

1. Metodologia naukowa

W innym miejscu a propos metodologii naukowej obrońca wiary pisze coś takiego: "Jak widzimy, dla cytowanego ateusza nie jest aż tak istotne to, czy istnieje uzasadnienie dla jego poglądu głoszącego, że w sposób nie zniekształcony może on poznawać rzeczywistość, tylko ważne jest dla niego to, czy jest wierny pewnej modnej we współczesnym świecie eleganckiej metodzie. Zatem nie jest ważna dla niego prawda, lecz wierność naukowej modzie". Tutaj widzimy już jak mój oponent posunął się daleko poza granice dorzeczności. Tym jest nie tylko uznanie metodologii naukowej za „naukową modę" (!), ale pogalopowanie poza oficjalne stanowisko jego pryncypałów z Watykanu, którzy dziś robią co mogą, aby wykazać jak głeboko leży im na sercu metodologia nauk przyrodniczych (watykańskie sympozja naukowe, konferencje, panele dialogowe itd.). Zaleca się zatem dla zachowania prawomyślności nieprzywdziewanie surduta postmodernistycznego [ 9 ], a na dobry początek jakąś dobrą lekturę o tym czym naprawdę jest metodologia naukowa. [ 10 ]

W tym miejscu ograniczmy się tylko do wskazania, że domniemana „moda naukowa", to zespół założeń którym musi odpowiadać hipoteza (model matematyczny), aby mogła być uznana za udoskonalającą nasze przybliżenie do prawdy teorię naukową, wśród których wyróżnia się przede wszystkim:

  • oszczędność — im mniej podstawowych pojęć i procesów niezbędnych dla wyjaśnienia zjawiska, tym lepiej; to co nie jest niezbędne traktujemy „brzytwą Ockhama";

  • ogólność — im większy zakres zjawisk opisuje model, tym większe zachodzi prawdopodobieństwo, że będzie on prawdziwy;

  • konsiliencja — nowe teorie, które są spójne z solidnie ugruntowaną dotychczasową wiedzą z innych dyscyplin, są zdecydowanie skuteczniejsze w teorii i w praktyce od takich, którym tej spójności brak;

  • moc przewidywania — najważniejsza cecha porządnej teorii naukowej. Największe szanse przetrwania mają teorie, które zawierają precyzyjne hipotezy obejmujące swym zasięgiem wiele zjawisk, a ich przewidywania najłatwiej sprawdzić za pomocą obserwacji i eksperymentu. [ 11 ]

Absurdalne jest stwierdzenie, że jest to jakaś moda. Osobiście jestem jednak przekonany, że dość powszechne kwestionowanie nauki z punktu widzenia filozofii, a najczęściej wśród kręgów humanistyczno-postmodernistycznych, jest modą naszych czasów i jako taka musi przeminąć, kiedy jej wyznawców znudzą już jałowe ataki na naukę. Podkreślmy więc: „Nauka jest uniwersalna — to zapewne najbardziej uniwersalne spośród osiągnięć człowieka, przenikające wszystkie ludzkie kultury. Religie i filozofie mają swój kulturowy (chociażby wschód — zachód) czy narodowy wymiar — nauka jest dorobkiem całej ludzkiej rasy. (...) Na ironię zakrawa fakt, iż nauka, która nigdy nie dążyła do odkrycia prawd absolutnych, a wręcz odcinała się od takich poszukiwań, dziś jest bliżej pełnego zrozumienia świata niż filozofia, która zawsze miała takie aspiracje. Współczesne koncepcje upadku czy "wrodzonego zła" nauki to czysty nonsens. To kolejna przemijająca intelektualna moda, która odejdzie w niepamięć wraz ze swymi twórcami, jak Theodore Roszak czy Carlos Castenada. Tymczasem Newton i Einstein żyją, a to, co stworzyli, jest tak samo ważne na Biegunie Północnym, równiku i w najbardziej odległym zakątku wszechświata." [ 12 ]

Nauka jest oczywiście produktem kulturowym. Jednak przy takim stwierdzeniu nie trudno o nieporozumienia. Kultury są zmienne, umowne i przypadkowe. „Prostą pochodną rozbieżności ewolucji kultur jest fakt, że istniejące w ich obrębie sensy dotyczące religii, sztuki, relacji społecznych, języka są czysto intersubiektywne, znikają zaraz po opuszczeniu danej kultury. Dzieje się tak dlatego, że świat obiektywny jest neutralny wobec kultur — pozostawia im zupełną swobodę rozwoju, dopóki nie ignorują one najprostszych faktów tego świata, na przykład tego, że trzeba się odżywiać i unikać drapieżników oraz chronić przed zimnem, aby przeżyć. Większa część kultury ma zatem tylko tyle związku ze światem zewnętrznym, ile musi. Bez tego kultura nie mogłaby istnieć, jako że fizyka nie uznaje żadnych wartości etycznych lub estetycznych, ani też nie afirmuje żadnego rodzaju bóstwa. Istnieje jednak dziedzina kultury która, z własnego wyboru, zdecydowała się na znacznie ściślejszy związek ze światem obiektywnym, a zatem zrezygnowała z owego prawa do niczym nie skrępowanej produkcji dowolnych i umownych znaczeń, które, kiedy już zaistnieją, stają się sensami jedynymi i obowiązującymi. Dziedziną tą jest oczywiście nauka" (B. Korzeniewski).

2. Niepewność ostateczna

Jeśli chodzi o bardziej ogólną niepewność prawd światopoglądu racjonalistycznego — niepewność ostateczną, to sprawa wygląda tak, że przyznajemy, iż brak nam „ostatecznego odniesienia" przesądzającego o wszystkim w sposób absolutnie pewny, natomiast teistom jedynie wydaje się, że posiadają takie ostateczne odniesienie, którym miałby być Bóg, a że jest to „Ktoś" bardzo małomówny i wstydliwy, czasowo zastępuje go jego ziemski gaduła — papież. Racjonalista zdaje sobie sprawę, iż nie istnieje ostateczna instancja poznawcza, zatem „posiadanie ostatecznego autorytetu" może być co najwyżej neutralne dla poznania, ale najczęściej bywa zniekształcające i wprowadzające w błąd: ślepiec oprowadza ślepców po Muzeum Abstrakcji.

Brak nam wspominanego przez autora „wzorca" poznania, ale właśnie dlatego odkrywanie tajemnic natury jest tak fascynujące, gdyż jest wyprawą w nieznane. Gdyby było dopasowywaniem obserwacji do całkowicie pewnego wzorca (zawartego np. w jakiejś kosmologii religijnej), byłoby daleko mniej intrygującym wyzwaniem i znacznie mniejszym powodem do ludzkiej dumy.

3. Kardynalny błąd

Zasadnicza ułomność jaką obarczony jest tekst apologety katolickiego polega na tym, iż nie dostrzega on, iż wszelkie wyliczane przezeń skrupulatnie słabości poznania zmysłowo-racjonalnego dotyczą nie tyle „światopoglądu ateistycznego", ale generalnie człowieka, a więc także teistów. Historia religii dostarczyła nam przygniatającego dowodu, iż wszelkie słabości tego poznania były przenoszone do doktryn religijnych i jeśli na danym etapie rozwoju ludzkości ogólnie przyjmowano jakiś błędny pogląd o świecie, to jeśli akurat komponowano w tym okresie jakąś „świętą księgę" to się okazywało, iż po zwrotach typu „to mówi pan bóg stwórca wszechświata" — mogło równie dobrze padać orzeczenie: „ziemia jest płaska", „ziemia jest nieruchoma i znajduje się w centrum kosmosu", „kobieta powstała z żebra mężczyzny", „gwiazdy są młodsze od ziemi", „światłość dnia jest starsza niż Słońce" itd. Bogowie nie interweniowali nigdy w lapsusy i niedorzeczności, jakie płodzili o świecie ich skrybowie. Choć często poprawiali te poglądy bezbożni naukowcy. Zatem jeśli chodzi o nasz aparat poznawczy, wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a jedynie niektórzy do niepewności istniejącej dodają różnorakie swoje fantazje (w myśl zasady: „jak szaleć to szaleć i tak nie ma ostatecznej pewności"?), które już nie tylko nie mają ostatecznej pewności, ale i nawet nie opierają się na jedynym aparacie poznawczym, jakiemu możemy i musimy zaufać.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Możesz mieć umysł tak otwarty, że rozum zgubisz
Wyginanie druta

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 9 ] Lewandowski obficie wspiera się w swych wywodach na literaturze postmodernistycznej — P.K. Feyerabenda (wściekłego przeciwnika nauki, poprzedzającego nurt postmodernistyczny) oraz J.F. Lyotarda (tuza postmodernizmu, byłego aktywisty lewicowej grupy Socialisme ou barbarie). Zestaw dość osobliwy u katolika.
[ 10 ] Np. W. Krajewski, Prawa nauki. Przegląd zagadnień metodologicznych i filozoficznych, Warszawa 1998.
[ 11 ] E.O. Wilson, Konsiliencja. Jedność wiedzy, Poznań 2002, s.300-301. Zob. więcej: P. Krukow, „Fundament nauki: metodologia", Racjonalista, str. 2432.
[ 12 ] M. Moskovits (red.), Czy nauka jest dobra, Warszawa 1997, s.7.

« Racjonalizm   (Publikacja: 14-11-2003 Ostatnia zmiana: 26-02-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2915 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365