|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem
Senackie seminarium o konkordacie z 29 VI 1994 [4]
Ksiądz Bogdan
Tranda, Kościół Ewangelicko-Reformowany: Jako teolog ewangelicko-reformowany uznaję
eklezjologię, która nie pozwala mi na postawienie znaku równości między Kościołem a państwem, że Kościół jest jednocześnie państwem lub mówiąc ostrożniej,
podmiotem prawa międzynarodowego. I z tego powodu jestem przeciwny konkordatowi
między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską. Gotów jestem jednak
zrozumieć argumenty strony drugiej i uznać prawo, życzenie Kościoła
rzymskokatolickiego, Stolicy Apostolskiej, żeby konkordat, umowa między tymi
dwoma podmiotami prawa międzynarodowego, zaistniała.
Jako członek Kościoła Ewangelicko-Reformowanego nie uważam siebie za
mniejszość w moim kraju, ponieważ uważam ten kraj za moją ojczyznę i Rzeczpospolitą Polską za moje państwo. I nie chcę być traktowany jako
mniejszość. Jestem członkiem tego społeczeństwa. To jest moje państwo, to
jest moja ojczyzna. I chciałbym, aby umowy, które moje państwo zawiera z innym państwem, były możliwie najlepsze i żeby nikogo w tym kraju nie
dyskryminowały i nie krzywdziły. I dlatego sądzę, że pewne rzeczy powinny
zostać w tym konkordacie poprawione, zanim zostaną ratyfikowane.
Podam jeden konkretny przykład z tymi nieszczęsnymi małżeństwami. Mogę
podać kilka następnych, ale ograniczę się tylko do jednego. Muszę powiedzieć,
że z wielką przykrością i z zażenowaniem stwierdzam, że pan prof.
Ignatowicz nie widzi niekonsekwencji w sformułowaniach konkordatu. Bo ja nie będąc
prawnikiem, te niekonsekwencje widzę wyraźnie. Panowie dyskutują czysto
teoretycznie i panowie prezentują swoje racje. Koniecznie jedna racja musi być
przeciw drugiej racji. Proszę sobie uświadomić sytuację następującą — ja
żenię się z kobietą i przychodzę do duchownego, oświadczając, że nie chcę,
żeby nasz związek został zarejestrowany w urzędzie stanu cywilnego, żeby
pociągał za sobą skutki prawne. W porządku. Tak się dzieje, otrzymuję ślub
kanoniczny i, powiedzmy, za trzy miesiące, za trzy lata moja żona legalna, żona
kanoniczna przestaje mi się podobać. Wobec tego wyrzucam ją z domu, biorę
następną, idę do urzędu stanu cywilnego i zawieram następny związek. Czy
jest to bigamia? Czy jest to nadużycie? Konkordat mi na to pozwala, absolutnie
pozwala. I możemy sobie wyobrazić, że jutro Sejm zajmie się konkordatem,
powiedzmy, że zatwierdzi go, ratyfikuje. Za ileś tam czasu wejdzie w życie,
powiedzmy, za trzy miesiące. A jeszcze nie będzie ustaw państwowych dotyczących
regulacji prawnych. Czyli przez rok czy ile tam — u nas długo te rzeczy trwają — będą takie możliwości. Czy to jest precyzyjne, czy nie jest precyzyjne?
Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: I pan Czesław Janik ze Stowarzyszenia „Neutrum". Proszę.
Czesław Janik,
Stowarzyszenie „Neutrum": Mam do panów prośbę o komentarz do dwóch cytatów z artykułów, które
ukazały się w prasie, jeden w „Tygodniku Powszechnym". Prosiłbym o komentarz, powołując się na uprawnienia konstytucyjne. Artykuł dotyczy
zawarcia konkordatu i wątpliwości, że został ten dokument podpisany przed
konstytucją: „Okoliczność, że konkordat został podpisany przed
uchwaleniem konstytucji, wątpliwości zostały usunięte przez stronę polską.
Uznano więc, że zawarte w konkordacie ustalenia wyprzedzając konstytucję, w jakimś stopniu stanowią jej przygotowanie. Z tą świadomością obie strony
pracowały nad projektem dokumentu i obie uznały go także pod tym względem za
zadowalający".
Drugi cytat pochodzi z książki „Prawda o konkordacie" pod redakcją ks.
Wojciecha Góralskiego. Na stronie piętnastej ks. Góralski napisał:
„Konkordat nie ogranicza w żaden sposób wolności religijnej, należnej
innym wspólnotom religijnym". W nawiasie zaś dodał: „poza wspólnotą
katolików".
Prosiłbym o komentarz do tego cytatu w kontekście podpisanych przez
Rzeczpospolitą różnych aktów prawnych dotyczących praw człowieka. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję panu bardzo. Proszę panelistów o odpowiedzi. Pan doktor
Brodziński, proszę.
Witold Brodziński,
Kościół Ewangelicko-Reformowany: Ja tylko w jednej kwestii odnośnie wypowiedzi
ks. prof. Remigiusza Sobańskiego o przytoczonym przeze mnie wywiadzie z prof.
Skubiszewskim. Dosłownie powiedziałem, że rzeczywiście jest to smutny przykład.
Pod tym względem zgadzam się. Dla mnie pozostaje to smutny przykład sytuacji
niedobrej, jeżeli chodzi o stan opinii publicznej. Kiedy człowiekowi o takiej
klasie, o takiej kulturze, puszczają nerwy. Posługiwanie się sformułowaniami:
"jakiś specjalista rodem z PRL" jest, moim zdaniem, niegodne wybitnego
prawnika, świetnego dyplomaty.
Natomiast jeżeli chodzi o następną część wypowiedzi, w której ksiądz
profesor mówił o prawie, że jest postrzegany jako agent, to mam nadzieję, że
może potem w prywatnej dyskusji ksiądz profesor rozwinie to — czy tu chodzi
konkretnie o moją wypowiedź, bo z tej wypowiedzi wynika, że prof. Krzysztof
Skubiszewski przeze mnie jest tak postrzegany. Uważam, że w wypowiedzi księdza
profesora nie powinno się to znaleźć. Wiem, że prof. Skubiszewski jest
atakowany w sposób złośliwy, nieprzyzwoity, mało kulturalny, ale uważam, i nadal podtrzymuję tę opinię, że jeżeli chodzi o ten wywiad, to jest on
przykładem, że nawet osobom o szalenie wysokiej kulturze puszczają czasami
nerwy. I jest to smutny przykład.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Panie dyrektorze, proszę.
Marek Pernal,
Dyrektor Biura do Spraw Wyznań: Odpowiem na pytanie pana Malanowskiego w kwestii
dotyczącej klauzuli derogacyjnej i obowiązywania konkordatu z 1925 roku.
Stanowisko jakie MSZ przedstawił Rzecznikowi Praw Obywatelskich, to które pan
cytował, jest oczywiście dla mnie obowiązujące w tym sensie, że ja nie mogę
go tutaj dezawuować ani specjalnie rozwijać czy też uzupełniać. Chciałbym
tylko powiedzieć, że strony przez fakt podjęcia rozmów nad nowym
konkordatem, uznały eo ipso, że
poprzedni nie obowiązuje, że znajdują się w takim stanie prawnym, w którym
nie są związane zobowiązaniami uprzedniego konkordatu. Nie wiem na ile, tutaj
pewnie znawcy dyplomacji potrafią lepiej ocenić te sprawy, to co mówię
wykracza poza niezbędną dyskrecję — ale to w ogóle nie było przedmiotem
dyskusji.
(Andrzej
Malanowski: Przepraszam, to jaka była przeszkoda, żeby w preambule nie
napisać, że dawny konkordat przestał funkcjonować?)
Panie profesorze, nie potrafię na to pytanie
odpowiedzieć. Natomiast co do pańskiego pytania o przyszłość, czy to nie będzie
stanowiło niedobrego precedensu i nie okaże się za jakiś czas, że również
ten konkordat, jeśli wejdzie w życie, po pewnym okresie zostanie potraktowany per
non est? Odpowiedź na tę wątpliwość jest również zawarta w piśmie
MSZ, to znaczy w tej chwili te sprawy jasno reguluje konwencja wiedeńska w sprawie traktatów z 1969 r. podpisana i ratyfikowana przez Polskę i przez
Stolicę Apostolską, wobec tego wiążąca obie strony. Tam dokładnie
sprecyzowane są okoliczności i warunki, jakie oznaczają odstąpienie od umowy
dwustronnej i czy oznaczają fakt, że ona przestaje obowiązywać.
Klauzula derogacyjna, której istotnie nie ma w konkordacie jest generalną
klauzulą, którą można wnioskować na podstawie konwencji wiedeńskiej.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Pan profesor Ignatowicz w tej kwestii, proszę.
Jerzy
Ignatowicz, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie: Otóż
ja jestem przedstawicielem prawa cywilnego i tak zwanego prawa prywatnego. W sferze prawa prywatnego obowiązuje zasada, że ustawa przez długi czas nie
realizowana traci moc przez nie wykonywanie. Mnie się zdaje, że gdyby to było w sferze prawa cywilnego, to nie miałbym wątpliwości, że po kilkudziesięciu
latach ten stan prawny przestałby obowiązywać wszystkich. Czy tak jest również w sferze prawa publicznego, a tu mamy stosunki z zakresu prawa publicznego, nie
potrafię się autorytatywnie wypowiedzieć. Ale wydaje mi się, że zasada ta
jest raczej zasadą powszechną, odnoszącą się do wszystkich, niezależnie od
tego, w jakiej gałęzi prawa one się znajdują.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Czy ktoś chciałby zabrać głos w tej kwestii? Panie profesorze, było
pytanie o małżeństwa zawierane bezpośrednio...
Jerzy
Ignatowicz, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie: Nie
bardzo zrozumiałem, ale proszę mnie sprostować. Otóż jeżeli przyjdzie mężczyzna z kobietą do tego pierwszego małżeństwa i oświadczą, że chcą, żeby ich
małżeństwo stało się świeckim, to wszystko będzie w porządku, jeżeli
urzędnik stanu cywilnego przeprowadzi wszystkie przedwstępne badania. Wtedy
wszystko stanie się zgodne z prawem i zostanie małżeństwo wpisane do akt
stanu cywilnego. Jeżeli natomiast przyjdzie tenże sam mężczyzna po kilku
miesiącach i chciałby zrobić to samo, to chyba nie będzie to możliwe,
dlatego że przecież on jest zarejestrowany.
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Chodziło o kwestie tylko małżeństwa kanonicznego, a następnie cywilnego. Czy to jest faktycznie bigamia?)
Bigamią w rozumieniu prawa nie jest, bo bigamię
mamy dopiero wtedy, kiedy ta sama osoba zawiera dwa małżeństwa o skutkach świeckich. A jeżeli ktoś zawarł już małżeństwo świeckie, czy odwrotnie, to tutaj, z prawnego punktu widzenia, z bigamią nie mamy do czynienia.
Dodam jeszcze, że jeżeli chodzi o bigamię, to art. 10 konkordatu, żeby został
zrealizowany, to właśnie byłby doskonałym instrumentem zapobiegania tym tak
zwanym quasi-bigamiom, to znaczy małżeństwom kościelnym i świeckim, dlatego
że zainteresowani od razu by stawali się małżonkami i w jednym, i w drugim
systemie.
Jeszcze była mowa o tym, że zanim ustawa wykonująca konkordat wejdzie w życie,
to tym więcej może być takich różnych nieporozumień. Otóż, wydaje mi się,
że póki ustawa nie wejdzie w życie, to i konkordat nie będzie stosowany.
Zawieranie małżeństw kanonicznych ze skutkami świeckimi będzie możliwe
dopiero po wejściu w życie ustawy, bo prawo kanoniczne wielu problemów nie
reguluje, pozostawia to prawu polskiemu. A to prawo dopiero znajdzie wyraz w ustawie.
Marek Pernal,
Dyrektor Biura do Spraw Wyznań: Tak więc tu nie ma żadnej wątpliwości, księże
proboszczu. Na pewno jest to zawarte expressis
verbis w art. 10.
Ten artykuł wchodzi w życie dopiero wówczas, jeśli w prawie polskim zostaną
dokonane odpowiednie zmiany. Wobec tego nie ma tej luki prawnej, że już można
zawierać małżeństwa kanoniczne ze skutkami cywilnymi. Ale nie ma jeszcze aktów
wykonawczych i tutaj jest jakaś wątpliwość.
Ksiądz Bogdan
Tranda, Kościół Ewangelicko-Reformowany: Czy można ad
vocem?
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Króciutko?
Ksiądz Bogdan
Tranda, Kościół Ewangelicko-Reformowany: Króciutko. Niemniej jednak sformułowanie
konkordatu, w moim przekonaniu, jest nieprecyzyjne, ponieważ jest dwoiste, nie
jest jednoznaczne. Byłoby jednoznaczne, gdyby nakazywało albo gdyby punkt 2
skreślić, to znaczy, że byłby przewidziany w konkordacie obowiązek zgłoszenia w urzędzie stanu cywilnego. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Ksiądz prof. Góralski, proszę.
Ksiądz
Wojciech Góralski, Katolicki Uniwersytet Warszawski: Chciałbym
dodać do tego ważną kwestię z punktu widzenia prawa kanonicznego, a o czym,
proszę państwa, zapominamy. Otóż kanon 1071 §
1 nr 2 tegoż zbioru Jana Pawła II z 1983 r. zdecydowanie zabrania
duszpasterzowi błogosławienia, nie udzielania — kapłan błogosławi, ślubu o skutkach tylko kanonicznych, jeśli to małżeństwo nie mogłoby być uznane
czy zawarte wedle przepisu prawa świeckiego.
Myślę, że przemawia tu mądrość Kościoła, który doskonale rozumie status
prawny małżonków, również na forum świeckim. To po pierwsze. Czyli ten,
kto nie może zawrzeć, zresztą i konkordat o tym wspomina, ślubu cywilnego,
nie ma zdolności prawnej, nie może poprzestać li tylko na skutkach
kanonicznych. A po drugie. Konferencja Episkopatu Italii, której dekret być może będzie
modelem, tym razem dobrym modelem dla Konferencji Episkopatu Polski, postanowiła
przed dwoma czy trzema laty, już nie pomnę, iż nawet w przypadkach, w których
małżeństwo cywilne może być uznane przez państwo, a strony nie zadbały o rejestrację związku kanonicznego w urzędzie stanu cywilnego, winny choćby po
5, 10 latach jak najszybciej uzupełnić ten zapis. Chcę powiedzieć, że Kościół
to dobrze rozumie i ustawodawca kościelny na pewno w przepisach wykonawczych do
konkordatu zwrócił uwagę na to uszczelnienie zapisu konkordatowego jeśli
chodzi o bigamię.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Jeszcze dr Brodziński chciał odpowiedzieć na
pytania pana Janika.
Witold Brodziński,
Kościół Ewangelicko-Reformowany: Uważam, że pan zadał kapitalne pytanie -
czy konkordat, jeśli dobrze zrozumiałem, będzie przesądzał treść przyszłej
konstytucji? Dzisiaj odpowiedź na to pytanie tak lub nie jest czystą
futurologią, bo to zależy przede wszystkim jaki system, jeżeli chodzi o normy
prawne, przyjmie konstytucja.
Na przykład we Francji jest sprawa czytelna. Konstytucja jest aktem nadrzędnym,
nie podlega dyskusji, dopiero później umowy międzynarodowe i ustawy
organiczne, ustawy zwykłe. Natomiast jak będzie w Polsce, nie wiadomo. Wydaje
mi się, że w sferze tak zwanych stosunków faktycznych konkordat, nawet jeżeli w najgorszej wersji nie zostałby ratyfikowany, już ukierunkował debatę w Komisji Konstytucyjnej. Uczestniczyłem w ubiegłym tygodniu w posiedzeniu
Komisji Konstytucyjnej jako zaproszony gość i widzę, że jest to problem, który
już wywołuje reakcję, już wywołuje dyskusję. Wydaje mi się, że w tym
znaczeniu przesądza o jednym z kierunków dyskusji.
Natomiast pytanie, które zadał w pierwszej części, chyba profesor Pastusiak.
Chodzi o zbadanie konkordatu przez Trybunał Konstytucyjny. Usłyszałem taką
odpowiedź, może źle usłyszałem, że trybunał będzie mógł zbadać zgodność
konkordatu z konstytucją. Twierdzę, że nie. Dlatego, że ustawa o Trybunale
Konstytucyjnym nie przewiduje możliwości badania zgodności umów międzynarodowych z konstytucją. Jeżeli zostanie zmieniona, to wtedy tak, ale obecnie nie.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Proszę o następne wypowiedzi, a może pięć, to
wtedy będziemy jeszcze mieli dwie rundy. Pan poseł Tadeusz Zieliński, Unia
Wolności.
Tadeusz Zieliński,
poseł Unia Wolności: Rozumiem dążenia Kościoła katolickiego mające na
celu uregulowanie jego sytuacji prawnej poprzez akt rangi prawa międzynarodowego,
szczególnie w świetle braku takiej regulacji w okresie od decyzji Tymczasowego
Rządu Jedności Narodowej aż po 1989 r. Ale mimo to pragnę patrzeć na ten
dokument jako na akt prawny i chcę się przekonać, czy to jest rzeczywiście
dobre prawo.
Wątpliwości jakie powstają, to przede wszystkim partykularyzm tego aktu.
Rozumiem, że konkordat może dotyczyć tylko Kościoła katolickiego, jednakże
oczekiwałbym od rządu deklaracji, iż w ten równoprawny sposób będzie
traktował inne wyznania. Szczególnie w świetle zapisu mówiącego, że
Stolica Apostolska ze swojej strony, to jest konkretny przykład, deklaruje
nierozerwalność małżeństwa. Oczekiwałbym, aby rząd również przedstawił
deklarację mówiącą, iż będzie na zasadzie równoprawnej traktował
wszystkie inne związki wyznaniowe.
Druga kwestia. Konkordat jednak zawiera element przywileju, szczególnie z uwagi
na to, iż daje on Kościołowi wysoki stopień gwarancji niezmienności przepisów,
bo jest to wieczysta umowa międzynarodowa. A więc tak długo jak ona obowiązuje,
państwo nie może dokonywać zmiany w stanie prawnym. Nie muszę dodawać, że
takiej gwarancji nie będą posiadały inne związki wyznaniowe, które będą
podlegały ciągłej fluktuacji polityki wyznaniowej i zmianom ustaw prawa
polskiego.
Konkordat daje Kościołowi jakby immunitet od ustawodawstwa polskiego, z wyjątkami,
które są enumeratywnie wskazane w konkordacie — państwo ustala swoje prawa i Kościół znajduje się poza jego obrębem. I tutaj powstaje pytanie — jak to
się ma do konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawa, która
jednakowo traktuje wszystkich? I teraz krótko, tylko dwie kwestie szczegółowe. Sprawa cmentarzy, która moim
zdaniem, jest bardzo kontrowersyjna, a tę kontrowersyjność potwierdza
wypowiedź księdza profesora Góralskiego, który w książce pt. „Prawda o konkordacie" powiada, iż w świetle zapisów konkordatowych, cmentarze są
wyjęte spod jurysdykcji państwa. Wiąże się z tym szereg kłopotów, o czym
już wspomniano. Mogą pojawić się trudności z pochówkiem osób
innowierczych, czy osób bezwyznaniowych w świetle tego, iż jedynym zarządcą
cmentarza jest proboszcz katolicki. Jeśli ta zasada wyjęcia spod jurysdykcji
obowiązuje, wtedy dobra wola zarządcy cmentarza będzie decydowała czy
innowiercę pochować, czy nie. Nie muszę mówić, że to może przypominać
sytuację, jaka miała miejsce w okresie dwudziestolecia międzywojennego, kiedy
po odmowie proboszcza, starosta postanawiał, iż pogrzeb odbędzie się pod
eskortą policji. I ostatnia sprawa. Mam wielkie pretensje do rządu, że do tej pory nie zostały
przedstawione projekty aktów okołokonkordatowych. Jako poseł nie wiem jaki będzie
ustawowy kontekst konkordatu i ma to wpływ na moje głosowanie. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Pan Krzysztof Jabłoński, Uniwersytet Warszawski.
Krzysztof Jabłoński,
Uniwersytet Warszawski: Dwie kwestie, które chciałem poruszyć, w zasadzie
już padły. Pierwsza, to są wątpliwości, które poruszył ksiądz Tranda.
Przyjmuję wypowiedź, która tutaj padła, natomiast podtrzymałbym te wątpliwości,
które tu były, że mogą się zdarzyć sytuacje, że po ważnym małżeństwie
kanonicznym, te same osoby zawrą małżeństwo cywilne, co może być skutkiem
wielu również osobistych tragedii.
Chciałbym też rozwinąć pytanie i problem, który postawił dr Malanowski.
Muszę powiedzieć, że odpowiedź pana dyrektora Pernala mnie nie
satysfakcjonuje.
Jeżeli w konkordacie jest mowa o sposobie interpretacji postanowień
konkordatu, jeżeli jest mowa o sposobie uzupełniania konkordatu, to w tymże
konkordacie powinny znaleźć się wyraźne zapisy na temat ewentualnego
wypowiedzenia konkordatu. Domniemane odesłanie do prawa międzynarodowego, słuszne w tym przypadku, nie może być satysfakcjonujące. Nie przekona mnie pan
dyrektor, że tego typu rozwiązanie jest rozwiązaniem prawidłowym. To oczywiście
nie wpływa na ważność aktu czy umowy, jaką jest konkordat, ale byłoby, z punktu widzenia porządku prawnego, ze wszech miar pożądane, żeby klauzula,
nawet z odwołaniem się do prawa traktatowego, była w sposób wyraźny i czytelny zawarta w samym konkordacie. I ostatnia kwestia, którą chciałem poruszyć krótko — czy rozdział Kościoła
od państwa, czy autonomia? Tu padają różne głosy. Można przyjąć, i w
gruncie rzeczy tak by należało, że autonomia i rozdział, tak jak to
interpretował prof. Pietrzak, to są pojęcia tożsame. Ale pragnę tu również
zwrócić uwagę na często zapominane słowa. To był rok chyba 1991 albo 1992, w jednym ze swoich kazań w Krakowie, w kościele Na Skałce prymas Glemp
powiedział, że jeżeli wzajemne tolerancyjne ułożenie stosunków między państwem i Kościołem byłoby z wzajemnym poszanowaniem obu stron, to możemy to nazwać
„rozdziałem".
Oczywiście nie mówię tego, żeby przesądzić, jaki zapis ma się znaleźć w przyszłej konstytucji, czy co byłoby bardziej pożądane. Natomiast, że chyba
obie strony zgadzają się, że są to pojęcia zbieżne.
To, że nikt nie dąży do rozdziału według modelu w praktyce realizowanego
poprzednio, to jest chyba oczywiste. Dałem temu kiedyś wyraz choćby w tytule
swojej pracy doktorskiej, gdy pisałem o nadzorze państwa nad działalnością
związków wyznaniowych. Stoję na stanowisku, że to co było zapisane w konstytucji jako rozdział Kościoła od państwa, było faktycznie, może nie aż
tak jak powiedział prof. Pietrzak, państwem wyznaniowym, systemem
zwierzchnictwa państwa nad związkami wyznaniowymi. Tego należałoby uniknąć.
Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Pan Paweł Kuglarz z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Paweł Kuglarz,
Uniwersytet Jagielloński: Chciałbym się odnieść do poruszonej tutaj kwestii ograniczenia
jurysdykcji i autonomii Kościoła poprzez obowiązujący w Polsce system
ustawodawstwa. W moim przekonaniu, konkordat ten postulat spełnia, jeżeli weźmiemy
pod uwagę jego preambułę, w której czytamy: „przy czym Rzeczpospolita
Polska uwzględniła swe zasady konstytucyjne i ustawy", a z drugiej strony
kilkanaście artykułów konkordatu, które odnoszą się bezpośrednio do prawa
polskiego.
Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na dwa postanowienia i na sposób ich
interpretacji. Chodzi mi o art. 15, który mówi o uczelniach katolickich oraz o art. 23, który mówi o możliwości nabywania nieruchomości i ruchomości
przez kościelne osoby prawne. I tutaj jako cytat wziąłem ostatnie zdanie z referatu księdza profesora Sobańskiego: „Realizacja konkordatu i jego
funkcjonowanie zależy od ludzi, których dobrą wolę mamy obowiązek zakładać".
Konkordat, jak i każda inna norma prawna może być interpretowana w bardzo różny
sposób. I tak jak tutaj padały argumenty, że Kościół mógłby próbować
wykorzystywać postanowienia konkordatu do tego, żeby naruszyć jego generalne
zasady, czyli autonomii i współdziałania, tak samo ten konkordat pozostawia
państwu tego typu możliwości.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę art. 15, który odwołuje się wprost do ustaw o szkolnictwie wyższym przez umowę między rządem a episkopatem i zgodnie z tymi umowami między rządem a episkopatem dotyczącymi statusu szkół wyższych,
obowiązują przepisy dotyczące minimalnej liczby pracowników naukowych. Gdyby
chcieć wykorzystywać konkordat i próbować obchodzić go, to można by
spowodować utratę statusu szkoły wyższej poprzez ustawodawstwo zwykłe.
Gdyby mianowicie zwiększono nagle o sto procent minimalną liczbę wymaganych
samodzielnych pracowników naukowych do tego, aby dana szkoła wyższa miała
ten status, to wówczas norma konkordatowa nie chroni Kościoła.
Podobnie jeżeli chodzi o art. 23, który mówi o nabywaniu przez kościelne
osoby prawne majątku zgodnie z prawem polskim. Gdyby w prawie polskim powrócono
do tego co było wcześniej, mianowicie uzależnienia nabycia nieruchomości od
zgody organu państwowego, to zgodnie z przepisem konkordatu taka norma
zdecydowanie naruszałaby postanowienia konkordatu i konkordat nie dawałby
gwarancji. W związku z tym wykonywanie tej umowy zależy od respektowania przez
obydwie strony klauzuli, mówiącej że umowy zawarte w dobrej wierze należy
zachowywać. I jeszcze kwestia szczegółowa związana z małżeństwem konkordatowym i regulacją art. 10, gdyż problemowi temu poświęcona została nasza
monografia. Odpowiedź na wątpliwości ks. Trandy, dotyczące faktycznej
bigamii. W obowiązującym stanie prawnym zgodnie z ustawą z 1989 r. ta tak
zwana faktyczna bigamia jest już dopuszczalna, w związku z tym konkordat w tym
względzie nie wprowadza jakichkolwiek ułatwień dla bigamii faktycznej, a wręcz
odwrotnie, poprzez to, iż małżeństwo kanoniczne będzie mogło wywołać
skutki cywilne możliwości wykorzystywania instytucji małżeństwa cywilnego
do faktycznej bigamii zostały ograniczone. Natomiast gdyby iść tym nurtem
rozumowania, iż należałoby nadać małżeństwu kanonicznemu skutki cywilne,
to byłoby dopiero naruszenie zasady równości, ponieważ katolicy byliby
dyskryminowani, gdyż każde małżeństwo katolickie musiałoby wywoływać
skutki cywilne, natomiast każde inne małżeństwo takich skutków nie wywoływałoby. W związku z tym, tego typu rozumowanie prowadzi, moim zdaniem, do sytuacji
absurdalnej.
Jeszcze kwestia poruszona przez pana Malanowskiego, dotycząca wypowiedzenia
konkordatu. Proszę państwa, w większości konkordatów, także jeżeli one
uchylały poprzednie konkordaty, nie ma klauzuli derogacyjnej, ponieważ nie ma
tego typu zwyczaju. I tutaj podniesiona przez pana prof. Ignatowicza klauzula
znajduje zastosowanie. Konkordat pruski, litewski, itd., nie uchylają, wprost w umowie, poprzednich konkordatów, mimo że wchodzą na ich miejsce i regulują
identyczne materie. I ostatnia, końcowa uwaga. Kwestia zachowania się członków rządu.
Przypomina mi ona zachowanie wybitnego polskiego romanisty, profesora
Uniwersytetu Jagiellońskiego, który jako kierownik swojej katedry kierował do
siebie jako dziekana pismo, a następnie odmawiał. Dziękuję bardzo.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Pani Anna Wolicka, Stowarzyszenie „Neutrum".
Anna Wolicka,
Stowarzyszenie „Neutrum": Pozwolę sobie przypomnieć, że Polska podpisała już jedną umowę międzynarodową
nadrzędną w stosunku do polskich przepisów prawnych, to znaczy europejską
Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Ideą tej
konwencji jest ochrona praw każdego człowieka, w tym oczywiście nieco większa
ochrona praw człowieka słabszego. Natomiast w naszym ustawodawstwie do tej
pory, przynajmniej w kwestiach dotyczących wolności sumienia i wyznania, jest
tak, że najsilniejszy ma najmocniejszą ochronę prawną.
Sytuacja w tej chwili wygląda tak, że mniejszość niewierząca, która, jak
wykazują badania, jest największą populacją wśród niekatolików, nie ma żadnej
ochrony prawnej. Na przykład podręcznik w tej chwili zalecony przez MEN, który
obraża godność człowieka niewierzącego jest nie zaskarżalny. Tak w tej
chwili wygląda stan prawny. To jest pierwsza rzecz.
Po drugie, konkordat, naszym zdaniem, również ogranicza prawa katolików. To
zresztą ks. Góralski stwierdził, jak tu już powiedział kolega, w którejś
ze swoich publikacji, chociażby w tym względzie, że na przykład umowa międzynarodowa
decyduje za nich, gdzie mają być prowadzone lekcje religii, kiedy wiadomo, że
trzydzieści kilka procent populacji katolików chciałoby widzieć tę religię w punktach katechetycznych.
Obowiązkiem państwa powinno być jednak chronienie społeczeństwa, również
katolików, z tego względu, że Kościół nie jest uprawniony do
reprezentowania polskich katolików, a jedynie do nauczania polskich katolików.
Nie jest ich reprezentacją w żadnym razie.
Nie dziwię się, że Kościół, jak każda instytucja, chciałby przeforsować
jak gdyby…
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Niestety, czas mija.)
..swoje życzenia czy swoje prawa, ale myślę, że
byłaby dużo mniejsza niechęć w stosunku do Kościoła, o czym już mówił
ks. Góralski, gdyby Kościół zdobył się na przykład na taki gest i przestał
wywierać presję na to, żeby konkordat był uchwalony przed innymi ustawami,
na przykład ustawą regulującą kompleksowo prawa wszystkich wyznań. Mogłaby
to być nowelizacja ustawy „O gwarancjach wolności sumienia i wyznania".
Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. I pan Bronisław Czech, sędzia Sądu Najwyższego.
Bronisław
Czech, Sąd Najwyższy: Proszę państwa, nie ma czasu, aby wchodzić w szczegóły, dlatego
pragnę poruszyć bardzo krótko jedynie trzy kwestie, z tym że dwie pierwsze w zasadzie zostały już wypowiedziane przez ks. prof. Sobańskiego.
Po pierwsze, wiadomo że nie ma prawa doskonałego w stu procentach. Zawsze będzie
potrzebna wykładnia, wiadomo zaś, kto i w jakim trybie tej wykładni dokonuje.
Pragnę jedynie podkreślić, że przy każdej wykładni, także i dokonywanej
tutaj na tej sali, bo to też jest jakiś rodzaj wykładni, potrzebna jest dobra
wola.
Kwestia druga, to pewne uwagi krytyczne pod adresem niektórych wypowiedzi
profesorów Wisłockiego i Pietrzaka. Otóż, aby nie być źle zrozumianym
pragnę najpierw wyrazić szacunek pod adresem panów profesorów. Następnie
pragnę stwierdzić, że zawiedliście, panowie, moje oczekiwanie, bo namieszaliście
tyle różnych kwestii, i to nie po raz pierwszy, posługujecie się nieraz
takimi argumentami, że zaczyna u mnie powstawać wątpliwość czy wypowiadacie
się jako profesjonaliści czy jako laicy. Na Śląsku, z którego pochodzę, na
określenie tego typu postawy jest używane takie określenie, które ze względu
na osoby i miejsce, w którym jesteśmy, nie godzi się, abym powtarzał...
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Proszę o pointę.)
Pan prof. Pietrzak powiedział wyraźnie, że
argumenty prawne zastępuje się argumentami politycznymi, natomiast sami
panowie nie stosujecie się do tego postulatu. I kwestia trzecia. Pan prof. Pietrzak powiedział, że społeczeństwo reaguje
tak na konkordat. Otóż chyba to tak nie jest. To nie społeczeństwo jako całość
tak reaguje, ale niektórzy członkowie tego społeczeństwa. Można się tylko
zastanawiać, czy oni są w mniejszości czy w większości. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Może teraz będzie runda bardzo krótkich odpowiedzi
panelistów. Proszę, ksiądz prof. Góralski.
Ksiądz
Wojciech Góralski, Katolicki Uniwersytet Lubelski: Jestem
winien jeszcze zadawnioną odpowiedź panu Janikowi. Chodzi o to, czy Kościół
katolicki poprzez konkordat nie ogranicza wolności religijnej innych wspólnot?
Nie ogranicza. Ta sprawa została tu po wielokroć poruszona. Inne Kościoły i związki wyznaniowe mogą ubiegać się u ustawodawcy polskiego o analogiczne
gwarancje.
Tak się złożyło, że tylko Kościół katolicki i Stolica Apostolska
reprezentująca tenże Kościół katolicki ma póki co podmiotowość
publicznoprawną w skali prawa międzynarodowego. Niestety, można życzyć
innym wyznaniom, wspólnotom, by taką podmiotowość uzyskały jak najszybciej,
ale na razie ma tylko Kościół katolicki. Wobec tego pozostaje tylko jedna
droga — ustawowa.
A propos przywilejów, do kogoś
innego kieruję tę uwagę. Ciekawe, że ktoś dopatruje się umowy wieczystej.
Konkordat nie jest umową wieczystą, bo może być rozwiązany zgodnie z konwencją wiedeńską z 23 maja 1969 r. Może być w odpowiednim trybie wymówiona
przez obydwie strony. To nie jest żadna umowa wieczysta. Pan Rzecznik Praw
Obywatelskich nazwał to chyba też niesłusznie umową wieczystą.
Immunitet od ustawodawstwa polskiego, to jest bardzo dziwne stwierdzenie. Czyżby w konkordacie można było dopatrzeć się immunitetu, wyjęcia Kościoła i ludzi Kościoła spod ustawodawstwa polskiego? Wręcz przeciwnie, pan Kuglarz w tej chwili podał przykłady właśnie podległości prawu polskiemu w świetle
konkretnych zapisów. Byłby to dziwny wniosek dopatrywania się immunitetu Kościoła
od ustaw polskich.
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Może jeszcze kwestia cmentarzy.)
Cmentarze. Ta sprawa, proszę państwa, jest sprawą,
przepraszam za moje emocje, demagogiczną. Nie wymagajmy od konkordatu prawa
cmentarnego. Konkordat nie jest prawem cmentarnym. To jest typowo, nie zawaham
się tego słowa użyć, demagogiczne. A może jest to zarzut płynący z ignorancji? Jeśli z ignorancji, to bardzo niewłaściwy.
Przecież konkordat nie może powtarzać tego co art. 45 ust. 3 ustawy z 17 maja
1989 o stosunku państwa do Kościoła, który mówi wyraźnie, że jeśli w danej miejscowości nie ma cmentarza komunalnego, a dużo jest takich miejscowości,
wtedy duszpasterz ma obowiązek, święty obowiązek, i władza kościelna ścigałaby
takiego duszpasterza, który by temu obowiązkowi się sprzeniewierzył, udostępnienia, a nie — pochowania, to jest inna sprawa, ale udostępnienia tak, jak mówi
ustawa, miejsca na pochówek. Co więcej na równych prawach, jak mówi ustawa z 1945 r.
Komu przychodzi do głowy, przepraszam za trywialność, myśl, że konkordat
rzekomo uchyla tamtą ustawę? Czego nie ma w konkordacie, to nie ma w ogóle.
Konkordat nie uchyla tamtej zasady, nie jest sprzeczny z tą zasadą. Jeśli
chodzi o pochówek, to jest to wyraźna albo ignorancja, albo daleko idąca
demagogia. Jest tyle publikacji wyjaśniających tę kwestię, że śmiem
twierdzić, że powtarzanie tego zarzutu jest niepoważne i żenujące.
Odpowiadając na pytanie pani Wolickiej. Nie jest prawdą, że religię narzuca
się w szkole. Proszę zwrócić uwagę na klauzulę art. 17, zresztą cytowaną
„zgodnie z wolą zainteresowanych", klauzula ta wszystko mówi. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo.
Czesław Janik,
Stowarzyszenie „Neutrum": Przepraszam, ale nie udzielono odpowiedzi na moje pytanie, które brzmiało...
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Rozumiem, niestety mam jeszcze na liście pięć osób.
Nie jesteśmy w stanie podyskutować.)
Króciutko. Przywołałem ten cytat, bo mi chodziło
przede wszystkim o to, co ksiądz profesor napisał w nawiasie — „poza
katolikami" i prosiłem o komentarz w kontekście praw człowieka, bowiem ksiądz
sam stwierdził, że konkordat będzie ograniczał prawa obywatelskie katolików.
Ksiądz
Wojciech Góralski, Katolicki Uniwersytet Lubelski: Nie,
nie. To jakieś nieporozumienie. Nie mogłem twierdzić, że konkordat będzie
ograniczał prawa katolików.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Jeśli jest to nieporozumienie, to proponuję, aby panowie wyjaśnili to
sobie po zakończeniu seminarium. Pan dyrektor Marek Pernal, proszę.
Marek Pernal,
Dyrektor Biura do Spraw Wyznań: Jest tutaj pewna fundamentalna kwestia, o której mówił
pan profesor Zieliński, co ksiądz profesor już tutaj komentował, kwestia
immunitetu Kościoła od ustawodawstwa polskiego.
Jest to fundamentalna kwestia, która legła u źródeł dyskusji z Kościołem o konkordacie. To jest pewna wizja relacji między instytucją świecką — państwem i instytucją taką, jaką jest Kościół. Można wyobrazić sobie tę relację w różny sposób.
Można sobie wyobrazić ją tak, że oto mamy suwerena — państwo, które jako
suwerenny podmiot sprawuje władzę na pewnym terytorium, określa prawa, obowiązki,
prawne formy działania wszelkich instytucji jakie na tym terenie funkcjonują.
Nie ważne czy są to: Kościół, klub sportowy, związek zawodowy. Nie sądzę,
żeby to było coś dziwnego. Tutaj państwo może zastosować taką formułę
swojej supremacji nad wszelkimi innymi podmiotami prawnymi.
Jest inna możliwość — państwo decyduje się uznać partnerski charakter
pewnych podmiotów: niektórych, jednego, wielu.
Wydaje mi się, że w momencie, w którym zapadła decyzja o podjęciu rozmów
na temat konkordatu została jasno określona ta perspektywa — oto państwo chce
uczynić Kościół równoprawnym partnerem do współdecydowania o zakresie
wzajemnych zobowiązań, możliwości działania, o podziale kompetencji. W ten
sposób państwo uznaje, że w pewnej sferze ceduje na Kościół pewne funkcje,
zadania i daje temu partnerowi prawo do współdecydowania o kształcie prawnym w jakim to wszystko funkcjonuje. Sytuacja w chwili obecnej jest taka, że państwo
mocą swojego organu ustawodawczego określa jakie są prawne możliwości działania
Kościoła. Decyduje jakie są, może je cofać, modyfikować. Absolutnie
suwerenne, niezależne od tego jaka jest praktyka w tej chwili i nie wiadomo
jaka będzie w przyszłości. W modelu konkordatowym państwo rezygnuje z tej supremacji. Ustala, że pewne
rozwiązania są stałe i niezmienne i tu państwo nie będzie w stanie
jednostronnie nic już zmienić. Jest to zgodne z wolą państwa — strony. W porozumieniu z Kościołem ustalono formułę partnerstwa i została ona przyjęta
przez rząd, który podjął negocjacje nad konkordatem. Wydaje się, że we współczesnych
stosunkach państwa z Kościołami jest ona bardzo nowoczesna.
Myślę, że również z innymi Kościołami, wspólnotami państwo będzie
chciało ten model partnerski zastosować. Nie model supremacji, dominacji tylko
model wspólnego ustalania praw.
Pytał pan o te deklaracje rządu. Myślę, że ta deklaracja powinna przybrać
bardziej uroczystą formę, czy bardziej być widoczna. Natomiast ta koncepcja
przyszłych rozwiązań konstytucyjnych, które przewidywałyby formę porozumień
dwustronnych, quasi-konkordatowych — one musiałyby być zawarte w konstytucji -
jest czymś takim co odpowiada na takie postulaty również w stosunku do Kościołów
mniejszościowych. Ze swej strony mogę deklarować wsparcie tej idei na forum
prac rządowych.
Ostatnia sprawa, to te nieszczęsne cmentarze. Tutaj też warto wrócić do ogólniejszej
myśli. Były takie pomysły, żeby konkordat powtarzał dokładnie artykuł po
artykule, czy przepis po przepisie, stosowne postanowienia odpowiednich ustaw.
Tylko ten konkordat stałby się dokładną kalką, zbiorem kilkudziesięciu
artykułów przepisanych żywcem z innych ustaw.
Konkordat jest pewnym układem ramowym. Zgodnie z taką ideą, którą formułuje
też doktryna, ale są to tylko hasła. One muszą być wypełnione aktami prawa
wewnętrznego, oczywiście w sposób zgodny co do idei i co do intencji stron,
które zawierają konkordat. Jest to pewna generalna myśl i ta sprawa
kompetencji rodziców i młodzieży co do pobierania nauki religii jest jakby
najbardziej jaskrawym przykładem, panie profesorze.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Przepraszam, myślę, że pańskie stanowisko jest już w tej chwili
jasne. Pan profesor Pietrzak, proszę.
Michał
Pietrzak, Uniwersytet Warszawski: Proszę Państwa! Jeżeli chodzi o relacje między
prawem kanonicznym a prawem świeckim. Jeżeli jest wprowadzane do konkordatu
to, w jakim zakresie Kościół rządzi się własnym prawem, a w jakim zakresie
państwo wchodzi w sprawy dotyczące Kościoła, to sprawy te wymagają bardzo
precyzyjnej regulacji. Gdzie Kościół ma tę pełną autonomię, gdzie
znajduje zastosowanie przepis prawny, a gdzie ten przepis prawny nie znajduje
zastosowania.
Rozumiem bardzo trudne zadanie legislatorów, w tym wypadku negocjatorów
konkordatu. Można powiedzieć, że nie zawsze precyzyjnie jest to określone w konkordacie. Dlatego wywołuje to obawy wszystkich interpretatorów konkordatu.
Natomiast co do uwagi pana sędziego Czecha. W społeczeństwie reaguje zawsze
ta część najbardziej zainteresowana. Nie przypuszczam, żeby to akurat
reagowała część i to z takich czy innych poduszczeń tych czy innych grup
politycznych. Z reguły całe społeczeństwo nigdy nie reaguje na takie sprawy,
jak konkordat, bo to niewiele je obchodzi. Dopiero jak pojawiają się jakieś
konkretne sprawy, które na przykład wiążą się z jego ślubem. I tu kwestia
jest nie tyle konkordatu, ile przepisów wykonawczych do konkordatu. Dlatego jak
jest wolność prasy, to każdy reaguje tak jak może i jak chce. Dziękuję
bardzo.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Proszę, pan Witold Brodziński.
Witold Brodziński,
Kościół Ewangelicko-Reformowany: Tylko króciutka uwaga uzupełniająca to, co
powiedział pan Kuglarz z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ja całą sytuację
odwrócę. Konkordat zezwala na tworzenie wydziałów teologicznych na podstawie
porozumienia pomiędzy rządem a, o ile się nie mylę, odpowiednimi władzami -
episkopatem. Mam tylko takie pytanie, ale te wątpliwości właściwie dyrektor
Pernal rozwiał, chociaż przed chwilą miałem je, czy w tym wypadku zasada
autonomii uczelni nadal obowiązuje, czy ona przestaje obowiązywać? To pytanie
musi pan sobie jako pracownik uczelni i ja jako pracownik Uniwersytetu Łódzkiego
zadać sam. Dziękuję.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Na liście dyskutantów jest jeszcze zapisanych pięć
osób. Bardzo proszę, mistrz krótkich form, Jan Turnau, „Gazeta Wyborcza".
Jan Turnau,
„Gazeta Wyborcza": Moja wypowiedź będzie niesłychanie krótka. Mianowicie rezygnuję z głosu.
(Wesołość na sali).
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję serdecznie. Pan senator Walerian Piotrowski, proszę bardzo.
Walerian
Piotrowski, Przewodniczący Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego Sejmu I kadencji: W
formę dyskursu naukowego, chociaż nie doskonałego, ubrana jest pewna opcja
polityczna, opcja przeciwna konkordatowi bądź to z przyczyn ideologicznych, bądź
to, jak w jednym przypadku, z przyczyn teologicznych. Gdyby ta sama energia
została włożona w opracowanie umów wykonujących konkordat, to nie byłoby
potrzeby tej dyskusji. Z reprezentowaną tutaj tendencją do precyzowania wszystkiego, stałego
doskonalenia, rozprawił się doskonale pan sędzia Bronisław Czech. Nie ma
takiego aktu prawnego, który nie wymagałby w toku wykonywania interpretacji i nie ma na pewno także takiej doskonałości, która nie wymagałaby dyskusji w międzynarodowych aktach gwarantujących prawa i wolności obywatelskie. I sądzę,
że to jest to. A nie może być inaczej, gdy rząd za zamkniętymi drzwiami z sali obrad Rady
Ministrów kieruje, wcześniej zresztą wycofując, wniosek do Sejmu o ratyfikacji konkordatu, a później ten sam rząd na ławach poselskich i politycznych przemawia przeciwko konkordatowi. I to jest istota tego sporu, a nie ten akt prawny. I jeszcze jedno. Troska o to, żeby nie było konkubinatów jest troską
absolutnie słuszną, tylko cokolwiek zrobimy i jakkolwiek uregulujemy wszystkie
kwestie, konkubinaty są i będą, a w wykonywaniu obowiązującego prawa wiele
włożono, by przynajmniej relacje majątkowe między konkubentami miały pewną
ochronę prawną. I stąd jest to też pewien pozór tej troski.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Pan prof. Zachariasz Łyko z Kościoła Adwentystów
Dnia Siódmego.
Ksiądz
Zachariasz Łyko, Chrześcijańska Akademia Teologiczna: Proszę Państwa! Proszę nie dziwić się, że w momencie podpisania konkordatu fakt ten wywołał duże poruszenie,
zaniepokojenie i zatroskanie w Kościołach mniejszościowych.
To, co konkordat daje Kościołowi katolickiemu jest wspaniałe. To jest dalsze
przedłużenie ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego, jeszcze większe
rozszerzenie. Poza tym umocowanie znakomitym aktem, jakim jest umowa międzynarodowa,
autorytet międzynarodowy, który łączy się z autorytetem podmiotu międzynarodowego.
Troska o równouprawnienie w sferze wolności religii i przekonań, nie tylko
sumienia i wyznania, ale szerzej — religii i przekonań. Dlatego też powstały
tutaj kontrowersje. Natomiast enuncjacje ze strony zarówno Kościoła
katolickiego, jak też i władz państwowych wprowadziły troszeczkę jakiegoś
uspokojenia.
Konkordat z religijnego punktu widzenia, abstrahuję tutaj absolutnie od aspektów
politycznych, nawet od aspektów konstytucyjnych, czy nawet i prawnych, może
odegrać bardzo pozytywną rolę i przyczynić się do dalszego rozwoju prawa
wyznaniowego, podobnie jak ustawa o stosunku państwa do Kościoła
katolickiego, ale pod jednym warunkiem — jeżeli te same prawa zostaną rozciągnięte
również na inne Kościoły, jak również środowiska o odmiennych
orientacjach filozoficznych. Jeżeli to nie nastąpi, to będziemy mieli do
czynienia z zagadnieniami różnej natury.
Dlatego też bardzo bym się opowiadał za dołączeniem do ratyfikacji
nowelizacji prawa, zwłaszcza ustawy o gwarancjach wolności sumienia. Bardzo
bym się opowiadał. Będzie to stwarzać dobrą atmosferę, nawet z punktu
widzenia psychologicznego, a w każdym razie będzie dostarczało takie możliwości,
czy te prawa zostały rozciągnięte i w jakim zakresie. Będzie to miało swoje
znaczenie. Dziękuję bardzo.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo księdzu profesorowi. Ksiądz prof. Józef Krukowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Ksiądz Józef
Krukowski, Katolicki Uniwersytet Lubelski: Pierwsza sprawa, to natura naszego konkordatu,
ale natura w sensie zakresu materii regulowanej. Otóż są konkordaty całościowe i konkordaty szczegółowe. I są takie państwa, które mają tylko konkordat
ogólny, a następnie szereg umów szczegółowych, np. Austria ma jeden ogólny i sześć, nawet osiem konkordatów szczegółowych. Bawaria zawiera coraz to
nowe konkordaty szczegółowe, nowelizując wcześniejsze zobowiązania.
Nie ma konkordatów wieczystych, jak tu sugerował pan poseł Zieliński. To
dotyczy konkordatu, chyba jeszcze z XIX wieku. Panie, trzeba się troszkę
zmodernizować w tej sprawie!
Natomiast sprawa jest nasza, polska. Otóż sądzę, że ten konkordat jaki jest
to jest, ale jest potrzebny jako początek porządkowania materii prawnej
regulacji stosunków między państwem i Kościołem w Polsce w okresie
przechodzenia z totalitaryzmu do demokracji. Sądzę, że następne akty będą
może bardziej szczegółowe i doskonalsze.
Gdy chodzi o sprawy dyskusyjne. Pan prof. Pietrzak postawił kwestię, na którą
tu już niektórzy odpowiadali, dlaczego takie reperkusje, nieporozumienia. Otóż
niewątpliwie odpowiedzialność ponoszą interpretatorzy. Całe społeczeństwo
polskie nie zna się tak bardzo na prawie. Niektórzy prawnicy nawet nie wiedzą
co to jest konkordat, tylko kilku specjalistów narzuciło pewne poglądy społeczeństwu,
używając do tego środków masowego przekazu. Taka jest prawda. Dokładniej
jeszcze mówiąc, przyczyna jest w tym, że dokonali pewnych manipulacji przy
interpretacji tego konkordatu. Otóż wątpliwość może zawsze powstać przy
każdym tekście prawnym. W celu wyjaśnienia wątpliwości trzeba użyć całego arsenału dyrektyw
interpretacyjnych, nie poprzestać na językowej, ale i kontekst uwzględnić, i następnie cel określony wyraźnie w preambule. Tymczasem to wszystko pominięto.
Weźmy choćby przykład cmentarzy. To słowo „nienaruszalność" zostało
potraktowane jako zakaz pogrzebu niekatolików na cmentarzu katolickim. A to
tymczasem wbrew temu najbliższemu kontekstowi.
Pan prof. Pietrzak i Wisłocki ponoszą odpowiedzialność za wprowadzenie w błąd
zwłaszcza niekatolików, bo powstał niepokój. Rozumiem ten niepokój, ale
niestety, jest on efektem błędnego wprowadzenia ludzi w taką świadomość.
Tymczasem konkordat nie daje żadnych podstaw do tego, nie uchyla obowiązującej
ustawy, która mówi, że zarząd cmentarzy katolickich ma obowiązek udzielić
miejsca na cmentarzu na pochówek, również niekatolikom, zwłaszcza tam, gdzie
nie ma cmentarza komunalnego. Ta zasada obowiązuje, tylko niechby konkordat był
nie ratyfikowany nadal.
Teraz jeszcze sprawa rozdziału Kościoła od państwa. Proszę państwa, tyle
jest rozdziałów, ile jest państw, a jeszcze więcej — ile jest ideologów.
Pan prof. Pietrzak wyimaginował sobie własną koncepcję rozdziału Kościoła
od państwa i chciał ją trochę zasugerować społeczeństwu. Dlaczego mówię,
że własną? Pan profesor mówi, że kapelani w wojsku czy w szpitalach, czy u prezydenta, naruszają świeckość państwa. W Stanach Zjednoczonych są
kapelani wszędzie i świeckość państwa nie jest naruszona.
Pan profesor mówi, że nauczanie religii w szkole jest naruszeniem świeckości
państwa. W Niemczech państwo finansuje również nauczanie religii i szkoły,
nawet wydziały teologiczne i zasada świeckości, rozdziału nie jest
naruszona. Bo tam jest zasada separacji skoordynowanej, przyjaznej, która
uchyla te niedoskonałości jakie wprowadzone zostały we Francji, a później
jeszcze w sposób bardziej rygorystyczny w Związku Radzieckim.
Dlatego też bądźmy tutaj rzetelni w informowaniu społeczeństwa o tym co
znaczy rozdział Kościoła od państwa i następnie co jest w tym konkordacie. I nie narzucajmy społeczeństwu takich interpretacji, takich treści, których
nie ma w konkordacie.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo księże profesorze. Jako ostatni zabierze głos pan
Kazimierz Barczyk ze Społecznej Komisji Konstytucyjnej. I potem już tylko
paneliści, podsumowanie.
Kazimierz
Barczyk, Społeczna Komisja Konstytucyjna: Głos z Krakowa. Myślę, że przekroczono
granice przyzwoitości w kampanii przeciwko konkordatowi. Uczynili to i ludzie z tytułami profesorskimi, prawniczymi i uczynili to politycy niektórych ugrupowań.
Trzeba ubolewać, że w Polsce ta kampania przekroczyła granice przyzwoitości
tejże, tak ważnej, symbolicznej sprawy.
Reprezentując Społeczną Komisję Konstytucyjną „Solidarność" i sekretariat ugrupowań centroprawicowych, chciałem państwu powiedzieć, że
opowiadając się za wynegocjowanym, kompromisowym konkordatem, proponujemy w obywatelskim projekcie konstytucji, w zasadach naczelnych w art. 6 po pierwsze,
że państwo gwarantuje autonomię i niezależność Kościołów i związków
wyznaniowych uznanych przez prawo. W drugim ustępie — wzajemne relacje między
państwem a Kościołem katolickim określa umowa międzynarodowa zawarta ze
Stolicą Apostolską. Sytuację prawną innych Kościołów i związków
wyznaniowych ustalają ustawy uchwalane po porozumieniu z ich przedstawicielami. I ust. 3 — państwo współdziała z Kościołem katolickim oraz z innymi Kościołami i związkami wyznaniowymi dla osiągnięcia wspólnego dobra.
Również i w rozdziale o źródłach prawa przewidujemy, że źródłami prawa w Rzeczpospolitej są m.in. umowy międzynarodowe. A w art. 52 — prawomocnie
zawarte umowy międzynarodowe przyjęte w trybie określonym w konstytucji, po
ich ogłoszeniu stanowią część wewnętrznego porządku prawnego
Rzeczpospolitej Polskiej. Pod tym projektem zbierane są teraz podpisy.
Zmierzamy do zebrania ich co najmniej pół miliona.
(Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Tak jest, wiemy o tym. Dziękuję bardzo.)
Panie Przewodniczący, nie wyczerpałem jeszcze
czasu.
Konkordat prawnie jest dobrze przygotowany. Inne umowy międzynarodowe czy też
ustawy są powszechnie w Polsce na marnym poziomie prawniczym.
Czy zawiesimy na kilka lat zawieranie umów międzynarodowych z powodu tego, iż
obowiązuje mała konstytucja, która jest i przejściowa, i ułomna? Czy też z tego powodu, że ma być uchwalona nowa konstytucja?
Po drugie — ile umów międzynarodowych narusza obecną ułomną małą
konstytucję, a ile z tych umów zawieranych w ostatnich latach, narusza tę
przeszłą, nieznaną nam konstytucję?
Czy my zawiesimy na kilka lat wszelkie umowy międzynarodowe? Z tej demagogii, z tych chwytów i argumentów, które są w tej dyskusji, a właściwie kampanii
przeciwko konkordatowi, należałoby taki wniosek wyciągnąć. I ostatnie zdanie — szkoda, że niektóre inne Kościoły reprezentują zazdrość, a szczególnie ks. bp Tranda, że konkordat będzie. Przedstawiciel adwentystów
wyraził radość, że może wzbogacić prawa wszystkich innych wyznań. I chyba o to chodzi. A nie jest niczym upoważniony zakaz konkordatu wypowiadany przez część laicką
społeczeństwa polskiego czy niektórych polityków, wynikający z próby
ograniczania praw katolików, dołożenia, spoliczkowania Kościoła, katolików,
czy wręcz i papieża. Katolicy, to 80-90 procent społeczeństwa polskiego. Płacą
podatki w tym państwie, mają 1000-letnią tradycję dziedzictwa chrześcijańskiego. I w związku z tym mogą być reprezentowani przez Kościół przy zawieraniu
umowy międzynarodowej. I prosimy nie pozbawiać tej dużej zbiorowości tego
prawa różnego rodzaju chwytami.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. I proszę panelistów o ostatnie wypowiedzi.
Michał
Pietrzak, Uniwersytet Warszawski: Proszę Państwa! Mam tylko jedną uwagę, że w końcowym
etapie dyskusji pojawiły się pewne emocje. Nie będę opowiadał na ile jest
to winą tych, czy innych wystąpień. Ale na przykład pod adresem pana
Barczyka mam uwagę, że w tym projekcie konstytucji „Solidarności" nie ma
ani słowa o równouprawnieniu wyznań. Chciałbym to wytknąć. Mimo że
opowiada się za pełnym równouprawnieniem, ale słowa o tym nie napisano w tym
projekcie.
Niestety, w żadnym projekcie konstytucji, poza projektem prezydenckim, nie ma
mowy o równouprawnieniu wyznań. Kiedyś, jeszcze na Miodowej, kłóciłem się o to z panią Grześkowiak. Ona powiedziała, że jest. A w żadnym projekcie,
poza prezydenckim, nie ma zapisu, że państwo reguluje swój stosunek do Kościołów
na zasadzie równouprawnienia. Nikomu to nie chciało przejść. Nie wiem przez
co? Przez głowę? Można było przecież napisać to. Wtedy jest to zobowiązanie
już ustawodawcy zwykłego, żeby to szanować.
Natomiast sprawa tych nieszczęsnych cmentarzy. Proszę państwa, wobec tego ja
już teraz czegoś nie rozumiem. Czy konkordat zmienia ustawy, czy nie zmienia?
(Ksiądz
Wojciech Góralski: Niektóre tak, niektóre nie.)
Tak, ale czy on zmienia wybiórczo, czy zależnie od
tego czy są takie czy inne poglądy? Moim zdaniem, zmienia. I należy go
interpretować w sensie jak on zmienił ustawę o cmentarzach czy ustawę o stosunku państwa do Kościoła katolickiego.
Natomiast co do modelu państwa świeckiego, mam swój model rozdziału Kościoła
od państwa i państwa świeckiego neutralnego. I muszę powiedzieć, że mam
pewien powód do satysfakcji. Bo kiedy w 1988 roku rozpocząłem prace nad ustawą o gwarancjach wolności sumienia i wyznania i byłem ekspertem Polskiej Rady
Ekumenicznej, to wtedy wprowadziłem tę zasadę. Muszę powiedzieć, że to dzięki
mojemu uporowi została wprowadzona zasada, że państwo, jeszcze wtedy
socjalistyczne, ma charakter świecki, neutralny w sprawach religii. To było
przecież olbrzymie osiągnięcie w ówczesnych warunkach, nie w obecnych.
Zawsze broniłem neutralności światopoglądowej państwa. Wtedy mówiono, że
jestem na usługach episkopatu. Tak prof. Łopatka przecież twierdził. Teraz,
proszę państwa, bronię też neutralności światopoglądowej państwa i głoszę
te same poglądy. To jestem już skazany na zarzuty z innej strony. A ja poglądów
nie zmieniam, bo uważam, że przyszłe państwo polskie musi być neutralne światopoglądowo,
czy religijnie. I zapewnić tym samym wszystkim wolność religijną.
Witold Brodziński,
Kościół Ewangelicko-Reformowamy: Po uwadze ks. prof. Sobańskiego nie
powinienem się odnosić do tej ostatniej wypowiedzi tego pana ze społecznej
komisji, którego nazwiska nie pamiętam. Ale ta wypowiedź przekonuje mnie, że
rzeczywiście demokracja, ale nie oparta o tolerancję, ale zrozumienie, dyskurs
demokratyczny, rzeczywiście jest kwestią przyszłości Polski.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Czy pan dyrektor Pernal ma jeszcze jakieś uwagi końcowe?
Marek Pernal,
Dyrektor Biura do Spraw Wyznań: W jednym zdaniu chciałbym złożyć tutaj deklarację,
żeby to zabrzmiało tak jakby może tego państwo oczekiwali. Rząd z pewnością
będzie działał na rzecz równoprawnego traktowania wszystkich Kościołów. I będzie wspierał takie inicjatywy ustawodawcze, które będą prowadziły do
faktycznego, prawnego równouprawnienia tych Kościołów. Wyrazem tego, myślę,
będą też zabiegi, aby ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania mogła
wejść w życie równocześnie z ratyfikowanym konkordatem, jeśli konkordat będzie
ratyfikowany.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Proszę, profesor Góralski.
Ksiądz
Wojciech Góralski, Katolicki Uniwersytet Lubelski: Aby
zrozumieć konkordat nie zawaham się powiedzieć, że trzeba rozumieć Kościół.
Trzeba mieć jasną koncepcję Kościoła, wolności religijnej, godności osoby
ludzkiej. Właśnie ta ostatnia sfera jest racją aksjologiczną konkordatu -
godność osoby ludzkiej. Również trzeba dobrze rozumieć państwo. I wreszcie
trzeba znać, i to nieźle, tak prawo kanoniczne, jak i prawo polskie.
Przewodniczący
Zbigniew Nosowski: Dziękuję bardzo. Oddaję głos panu marszałkowi. Dziękuję bardzo
panelistom za cierpliwość i również wszystkim Państwu, którzy wytrwali do
końca.
Marszałek
Senatu Adam Struzik: Szanowni Państwo! Rolą gospodarza jest po pierwsze, podziękować
wszystkim uczestnikom seminarium, zwłaszcza tym, którzy włożyli najwięcej
trudu przygotowując referaty, ale również tym, którzy brali udział w dyskusji, którzy zechcieli potraktować ten problem tak, że oto w jednej z izb
parlamentu odbywa się rzeczowa, konkretna, spokojna i bardzo poznawcza
dyskusja.
Żałuję tylko, że ta dyskusja nie odbyła się wcześniej, ale i tak, myślę
że swój efekt pozytywny przyniesie. Oczywiście to, co się stanie z ratyfikacją konkordatu jest w rękach polityków. Politycy mogą wsłuchiwać
się w głosy naukowców, w głosy ludzi, którzy danymi dziedzinami się
interesują, ale oczywiście nie muszą.
Myślę, że obowiązkiem Senatu, również obowiązkiem Marszałka Senatu, jest
umożliwianie przybliżania wiedzy.
Mam nadzieję, że to co się stanie, będzie zgodne z polską racją stanu, z poczuciem demokracji, którą z niemałym trudem budujemy i z tą nadzieją
zamykam to seminarium. Dziękuję bardzo.
_____________________
Biuro Studiów i Analiz Kancelarii Senatu, Dział
Szybkiej Informacji, Seria Stenogramy, nr S-3A, Warszawa, czerwiec 1994, s.
1-94; Tekst publikowany również w:
„Konkordat Polski 1993. Wybór materiałów źródłowych z lat 1993-1996".
Wybór tekstów: Czesław Janik, Uniwersytet Warszawski, Instytut Nauk
Politycznych, Warszawa 1997.
1 2 3 4
« Prace nad konkordatem (Publikacja: 18-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3009 |
|