|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Nowy Konkordat Polski [2] Autor tekstu: Michał Pietrzak
3. Konkordat a obowiązująca Konstytucja i ustawodawstwo. Konkordat poprzedzony
obszerną, może nawet zbyt obszerną, preambułą, wyjaśniającą okoliczności i uwarunkowania jego zawarcia, zawiera 29 artykułów o zróżnicowanej treści i ważności. Podstawowym dla wzajemnych relacji między państwem i Kościołem
katolickim jest art. 1, wyrażający zasadę rozdziału. Większość artykułów
konkordatu powtarza w zmodyfikowanej formie przepisy ustawy o stosunku państwa
do Kościoła katolickiego z 17 V 1989 i o systemie oświaty z 7 IX 1991. Nowe
rozwiązania przewidują artykuły dotyczące skutków cywilnych małżeństwa
kanonicznego, tworzenia wydziałów teologii na uniwersytetach państwowych oraz
finansowania wyższych uczelni katolickich. Nie rozstrzyga konkordat zasad
opodatkowania duchownych i kościelnych osób prawnych. Nie reguluje też
kwestii związanych z rewizją względnie wypowiedzeniem konkordatu oraz nie
określa konsekwencji przepisów konkordatu dla obowiązującego ustawodawstwa.
Pierwsza kwestia o charakterze zasadniczym, jaka staje przed interpretatorami
konkordatu dotyczy relacji między przepisami obowiązującej konstytucji a przepisami konkordatu. Skoro bowiem nie zaczekano z podpisaniem konkordatu do
uchwalenia nowej konstytucji, to za kryterium oceny muszą być przyjmowane
przepisy dotychczasowe. Preambuła konkordatu wskazuje zresztą, że
Rzeczpospolita Polska kieruje się przy zawieraniu konkordatu zasadami obowiązującej
konstytucji i ustawami. Nie określono jednak, o jakie zasady konstytucyjne i ustawy chodzi. Strona kościelna nie była tak wstrzemięźliwa i wskazała, że
kierowała się dokumentami Soboru Watykańskiego II dotyczącymi wolności
sumienia i wyznania oraz stosunków między państwem i Kościołem, a także
przepisami prawa kanonicznego. Nie ulega wątpliwości, że tymi zasadami
konstytucyjnymi są postanowienia określające wolność sumienia i wyznania,
swobodę wykonywania funkcji religijnych przez Kościoły i związki wyznaniowe, a gdy chodzi o stosunek państwa do Kościołów i związków wyznaniowych -
zasada rozdziału Kościoła i państwa oraz zasada równouprawnienia wyznań.
Zasady te obowiązują w wersji szczegółowej, nadanej im przez obowiązujące
ustawy, głównie przez ustawę o gwarancjach wolności sumienia i wyznania z 17
V 1989.
Aby odpowiedzieć na pytanie, czy konkordat uwzględnia wskazane wyżej zasady
konstytucyjne i przepisy obowiązujących ustaw, należy przywołać te normy
Konstytucji i ustaw, które mogą być naruszone przez konkordat. W zakresie
wolności sumienia i wyznania będzie to przede wszystkim art. 2 ust. 5 ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, zabraniający organom i instytucjom
państwowym żądania od obywateli informacji o ich przekonaniach w sprawach
religijnych i umieszczania ich w dokumentach i rejestrach publicznych oraz art.
1 ust. 3 zapewniający równouprawnienie wszystkich obywateli bez względu na
wyznanie. W zakresie stosunków państwa do Kościołów i związków
wyznaniowych będą to przepisy konstytucyjne dotyczące rozdziału,
skonkretyzowane przez przepisy art. 10 ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, uznające świecki, neutralny charakter państwa i jego instytucji. Z faktu uznawania świeckiego charakteru państwa wynikają różne konsekwencje.
Najważniejszą z nich jest neutralność państwa w sprawach religii i przekonań.
Nakłada ona na władze państwowe obowiązek uwzględniania, w wydawanych przez
jego organy ustawach czy zawieranych umowach międzynarodowych, nakazów z tej
zasady wynikających. Nakazy te tworzą współcześnie wcale pokaźny katalog.
Wskazać tu można na odrzucenie wszelkiej religii i filozofii państwa. Zakaz
preferowania jakiejkolwiek opcji religijnej czy filozoficznej, zagwarantowanie
swobody wymiany poglądów na tematy religijne i światopoglądowe, przyznanie
praw wszystkim Kościołom i związkom wyznaniowym oraz ich wyznawcom. Neutralność
jest uważana za podstawową przesłankę wykonywania przez państwo funkcji
gwarancyjnych wobec indywidualnej i kolektywnej wolności wyznania.
Konsekwencją świeckiego, neutralnego charakteru państwa jest świeckość
prawa. Prawo świeckie nie różnicuje uprawnień obywateli na podstawie
kryterium religijnego. Dotyczy to wszystkich działów prawa. Państwo świeckie
nie nadaje, generalnie rzecz ujmując, mocy obowiązującej przepisom prawa kościelnego w swoim porządku prawnym. W państwie świeckim nie istnieją więzy
organizacyjne łączące instytucje państwowe z kościelnymi. Funkcje państwowe
nie są wykonywane przez Kościoły, a funkcje religijne przez instytucje państwowe.
Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania zapewnia (art. 9 ust. 2 pkt
3) równouprawnienie wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych, bez względu
na formę uregulowania ich sytuacji prawnej. Nakłada to na państwo świeckie
obowiązek wyposażenia ich w jednakowe uprawnienia i obciążania takimi samymi
obowiązkami oraz otaczania ich działalności jednakową ochroną prawną. W jakiej zatem relacji pozostają scharakteryzowane przepisy konstytucyjne i ustawowe do przepisów konkordatu? Jego art. 1 potwierdza zasadę rozdziału państwa i Kościoła katolickiego. Do jej określenia użyto sformułowania Soboru
Watykańskiego II, stwierdzającego, że państwo i Kościół katolicki są, każde w swej dziedzinie, niezależne i autonomiczne oraz że zobowiązują się do pełnego
poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach. Zaakceptowano tym samym,
generalnie rzecz ujmując, konsekwencje jakie z zasady rozdziału wynikają dla
Kościoła katolickiego i państwa, a które są określone przez obowiązujące
ustawodawstwo. Konkordat nie może bowiem zmienić przepisów obowiązującej
konstytucji i ustaw konkretyzujących jej postanowienia.
Tymczasem szczegółowe przepisy konkordatu nie zawsze pozostają w zgodzie z obowiązującą konstytucją i ustawami, a nawet z art. 1 samego konkordatu,
zapewniającym obydwu podmiotom niezależność i autonomię. Spróbujmy
bardziej szczegółowo spojrzeć na te relacje na przykładzie: 1) autonomii i niezależności państwa i Kościoła katolickiego; 2) wprowadzenia kryterium
wyznaniowego do systemu prawa świeckiego; 3) nałożenia na państwo obowiązku
organizowania nauki religii w szkołach publicznych; 4) uznania skutków
cywilnych małżeństw kanonicznych; 5) finansowania przez państwo kształcenia
duchownych i kwestii podatkowych; 6) stosunków między prawem państwowym i prawem kanonicznym. Pozostałe kwestie nie budzące istotnych zastrzeżeń i uwag krytycznych pozostawiam poza osnową moich rozważań.
Ad 1) Konkordat przyjmuje jako generalną dyrektywę w układaniu stosunków między państwem Polski i Kościołem katolickim zasadę
wzajemnej niezależności i autonomii zarówno organizacyjnej, jak i funkcjonalnej. Zakres przedmiotowy tej niezależności i autonomii obydwu
podmiotów obejmuje własne sfery działania. Nie jest to bynajmniej określenie
precyzyjne, wykluczające możliwość rozbieżnych interpretacji. Należy przyjąć
jako ogólną zasadę interpretacyjną, że niezależność i autonomia Kościoła
katolickiego obejmuje sprawy religijne i kultowe zaś niezależność i autonomia państwa — sprawy nie będące religijnymi i kultowymi. Ten podział,
aczkolwiek logiczny, nastręcza zwykle trudności w sprawach, które obydwa
podmioty uważają za własny zakres działania, tzw. res
mixtae (głównie sprawy oświaty i małżeństwa). Dlatego niezbędna jest
ich dokładna i precyzyjna regulacja, wykluczająca rozbieżne interpretacje,
Pamiętać przy tym należy, że ta regulacja musi zostać powtórzona w stosunku do innych Kościołów i związków wyznaniowych.
Wzajemna niezależność i autonomia nie może mieć charakteru bezwzględnego, z tego głównie względu, że Kościół katolicki i państwo działają na tym
samym terytorium, a celem tego działania są ci sami ludzie. Jednak tam gdzie
to jest możliwe i praktycznie pożądane, w celu zapobiegania możliwym
konfliktom, ta niezależność powinna być jak największa, a jej ograniczenia — względnie ingerencja jednego podmiotu w działalność drugiego — muszą mieć
charakter wyjątkowy i przekonywujące uzasadnienie merytoryczne. Rozpatrując z tego punktu widzenia postanowienia konkordatu, możemy stwierdzić, że
przyznaje on Kościołowi katolickiemu większy zakres niezależności od państwa
niż państwu od Kościoła katolickiego. Świadczą o tym: przyznanie osobowości
prawnej prawa cywilnego wszystkim osobom prawnym, tworzonym na podstawie prawa
kanonicznego bez ograniczenia ich do osób prawnych mających realizować cele
religijne i kultowe, zrezygnowanie przez państwo ze sporządzania aktu zawarcia
małżeństwa cywilnego, zupełny brak nadzoru państwa nad programami i realizacją nauczania religii w szkołach państwowych, ograniczenie autonomii
uniwersytetów państwowych przy tworzeniu wydziałów teologii, brak
jakichkolwiek kryteriów w zakresie opodatkowania osób duchownych i kościelnych
osób prawnych, szeroki zakres dotowania działalności religijnej przez państwo
oraz brak kontroli nad wydatkowaniem subwencji państwowych. Z kolei zakres ingerencji państwa w działalność organizacyjną Kościoła
katolickiego nie zawsze ma przekonywające uzasadnienie. Ma ona racjonalne przesłanki,
gdy chodzi o podległość jurysdykcyjną katolików polskich biskupom obcym,
mającym siedzibę poza granicami państwa. Trudno jest natomiast znaleźć
przekonywające argumenty przemawiające za zakazem udziału biskupów polskich w konferencji episkopatu w innym państwie czy udziału biskupów nie będących
obywatelami polskimi w konferencji episkopatu Polski, a także za wymaganiem
obywatelstwa polskiego od kandydatów na stanowiska biskupów w Polsce. Są to
sprawy wewnętrzne Kościoła. Biskupi nie pełnią funkcji publicznych w państwie
świeckim. Zbędne też wydaje się zobowiązanie Stolicy Apostolskiej do
informowania rządu polskiego o zamierzonej nominacji biskupa diecezjalnego,
skoro władze państwowe nie mogą zgłaszać zastrzeżeń.
Ad 2) Konkordat wprowadza do polskiego systemu
prawnego różnicowanie uprawnień obywateli według kryterium wyznaniowego.
Pozostaje to w sprzeczności zarówno ze świeckim, neutralnym wobec religii
charakterem państwa i jego prawa, jak i z tendencją — mocno akcentowaną przez
konwencje i pakty praw człowieka — do pełnego równouprawnienia wszystkich
jednostek bez względu na ich stosunek do religii. Kryteria wyznaniowe w systemie prawnym państwa prowadzą zwykle do naruszania zasady równouprawnienia
obywateli. Ich konsekwencje w zakresie prawa małżeńskiego są w tej chwili
trudne do przewidzenia. Ujemne doświadczenia II Rzeczpospolitej w tym zakresie,
przy nieco innych rozwiązaniach prawnych, powinny być sygnałem ostrzegawczym.
Wiadomo natomiast już obecnie, jakie są skutki wprowadzenia kryterium
wyznaniowego do prawodawstwa szkolnego przez ustawę o systemie oświaty z 1991
r. Jej postanowienia powtarza konkordat. Nauczanie religii w szkołach
publicznych spowodowało już obecnie naruszenie zasady równouprawnienia uczniów.
Aby zasada równouprawnienia mogła być zrealizowana, każde dziecko, nawet
jedno w klasie, powinno mieć zapewnione prawo do pobierania nauki religii w szkole. Ze względów praktycznych jest to niemożliwe. W konsekwencji władze
szkolne uznano za formalnie uprawnione do określenia, według swobodnego
uznania, jaka liczba dzieci może, a jaka nie może, pobierać naukę religii w szkole. Norma MEN przyjęła kryterium 7 dzieci, które w praktyce wypełniają
tylko katolicy (niekiedy prawosławni). Pozostałe dzieci muszą uczęszczać na
naukę religii poza szkołą, czyli nadal w punktach katechetycznych. Nie mogą
one uzyskać na świadectwie szkolnym oceny z religii, ponieważ Trybunał
Konstytucyjny (orzeczeniem z 20 IV 1993) uznał, że tylko to, co jest nauczane w szkole, może znaleźć wyraz w dokumentach wydawanych przez szkołę. Dzieci
takie otrzymują na świadectwie szkolnym kreskę, co sugeruje nieuczęszczanie
na lekcje religii w ogóle. Jest to niewątpliwie przejaw dyskryminacji i to
dokonany „w majestacie prawa" przez Trybunał Konstytucyjny.
Kryteria wyznaniowe do ustawodawstwa szkolnego prowadzą również do naruszania
wolności sumienia i wyznania rodziców względnie dzieci niewierzących. Świadczy o tym wprowadzenie dla dzieci nie uczęszczających na lekcje religii przedmiotu
zastępczego. Gdy nauka religii odbywała się poza szkołą, nikomu nie
przychodziła myśl, aby dla dzieci nie uczęszczających na naukę religii
organizować nauczanie zastępcze. Z chwilą jej wprowadzenia do szkoły MEN i TK przyznały sobie prawo do określenia, czego zamiast religii mają się uczyć
dzieci rodziców niewierzących.
1 2 3 4 Dalej..
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 Ostatnia zmiana: 24-02-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3011 |
|