Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.339 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W etosie humanistycznym nie ceni się wysoko gotowości do stosowania się przez kogoś do wydanego przez jakąś potężną władzę zakazu, którego racjonalność nie jest dla danej osoby uchwytna, tak że u podłoża posłuszeństwa leży jedynie albo strach albo czołobitność.
 Nauka » Nierzetelność naukowa

Historia fałszywego adiunkta [1]
Autor tekstu:

Uniwersytet w Regina w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan przez lata funkcjonował jako college przygotowujący absolwentów do ubiegania się o przyjęcie na kierunki zawodowe (prawo, architektura, medycyna itp.) oraz studia doktoranckie w znanych uniwersytetach Kanady. W ostatnim dziesięcioleciu, korzystając z finansowego sukcesu miejscowych firm, władze szkoły zaczęły rozbudowywać uniwersytet, starając się kłaść większy nacisk na badania naukowe. Otworzono nowe wydziały, w tym inżynierski.

W połowie 1997 postanowiono zaangażować na Wydział Inżynieryjny dwóch adiunktów nowego kierunku studiów elektroniczne systemy inżynieryjne. Odbył się ogólnokrajowy konkurs. Kwalifikacje czterech aplikantów sprawdziła specjalna komisja wydziałowa.

Ponieważ poziom kandydatów był wyrównany, dziekan zdołał wywalczyć trzeci etat, na który przyjęto dr Lanę H. Nguyen. 31-letnia Wietnamka do Kanady przyjechała z Sajgonu. Już tutaj skończyła szkołę średnią. W 1988 z Uniwersytetu w Ottawie otrzymała z wyróżnieniem dyplom magistra inżyniera elektryka. Następnie przyjęto ją na studia doktoranckie w Uniwersytecie Waterloo, gdzie w 1992 obroniła doktorat z inżynierii komputerowej. Po doktoracie uzyskała 6-miesięczne, prestiżowe stypendium kanadyjskiego Komitetu Badań w Naukach Przyrodniczych i Inżynieryjnych. Dalsze 3 lata przepracowała w znanych koncernach. Od połowy 1997 do połowy 1998 pracowała w Uniwersytecie Carleton w Ottawie jako pracownik naukowy. Opublikowała ok. 10 prac naukowych, była członkiem kilku towarzystw naukowych oraz profesjonalnych stowarzyszeń inżynierskich. Nadmieniła też, że jej wietnamskie imię brzmi Hien, więc zmieniła je na Lana. Obecnie używa imienia Lana H. Nguyen, zaś jej dyplomy wydano na imię Hien Nguyen.

Pani adiunkt rozpoczęła pracę 1 września 1998. Szybko pojawiły się skargi. Studenci byli niezadowoleni, bo dr Nguyen prawie niczego nie tłumaczyła, pisała wzory z konspektów bazujących na znanych podręcznikach akademickich. Pytana o szczegóły często nie znała odpowiedzi. Jej angielski, z wietnamskim akcentem, był trudno zrozumiały. Co więcej, dr Nguyen często obraźliwie zwracała się do studentów, bywała ordynarna i otwarcie okazywała niechęć do wykładów. W końcu studenci odmówili przychodzenia na zajęcia. Dwóch profesorów udało się wtedy do prorektora, zwracając uwagę na zły wpływ pani adiunkt na studentów. Ten zbył ich niczym.

Jednak liczne skargi skłoniły prodziekana do skierowania dr Nguyen na kurs dydaktyki. Dodał też paru doświadczonych wykładowców. Po półroczu, kiedy grupy ćwiczeniowe oceniły prowadzących zajęcia, pani adiunkt dostała zaledwie 1,36 i 2,6 punktu na 5,0 możliwych. Minimalny poziom akceptacji wymagany przez dziekana wynosił 3,0 punkty.

Także koledzy z wydziału przekonali się, że Lana potrafi być niegrzeczna i agresywna. Wpadała bez powodu w złość. Zauważono, że okazywała czasami zastanawiający brak podstawowej wiedzy inżynierskiej, ale ponieważ większość asystentów i profesorów stanowili mężczyźni, nikt nie składał skarg do dziekana.

Jedynym silnym punktem dr Nguyen były badania naukowe. Z rządowego Komitetu Badań w Naukach Przyrodniczych i Inżynieryjnych otrzymała 2 granty: na aparaturę badawczą (25 tys.) i na badania (31 tys.). Zażądała wtedy od dziekana własnego laboratorium. Po kilku miesiącach miała najlepsze warunki do pracy. Jej dwie publikacje naukowe zatwierdzono do druku w prestiżowych czasopismach.

W grudniu 1999 miała się odbyć pierwsza okresowa ocena jej pracy przez Wydziałową Komisję ds. Kadr. Przechodzą ją co roku wszyscy pracownicy naukowo-dydaktyczni w Kanadzie. We wstępnej opinii prodziekan ds. studenckich, krytykując słabe umiejętności dydaktyczne, podkreślił jej osiągnięcia naukowe. Mimo to Lana Nguyen oświadczyła, że właśnie poroniła ciążę i prosi o przełożenie oceny o rok. Pierwszy raz w dziejach uczelni prorektor wstrzymał rozpoczętą procedurę.

W 2000 dr Nguyen przydzielono dwie grupy ćwiczeniowe, w których wykładała zasady programowania inżynierskiego. Studenci już nie protestowali, a ocena ćwiczeń wyniosła 3,4 oraz 3,8.

Pod koniec 2000 adiunkt złożyła wniosek do Rady Wydziału o nominację na docenta. Prodziekan poparł jej starania. Rada powołała 5-osobową komisję pod przewodnictwem prof. Rona Palmera, który zaczął studiować dostarczone mu dokumenty. Ponieważ zaobserwował braki w podstawowej wiedzy inżynierskiej Lany, zainteresował się najpierw jej publikacjami. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu stwierdził, iż na podanych stronach czasopism figurują zupełnie inne tytuły prac oraz inne nazwiska autorów.

Następnego dnia Palmer poinformował o swym odkryciu prorektora ds. nauki oraz prodziekana. Władze uniwersyteckie podjęły dochodzenie w celu wyjaśnienia prawdziwości innych osiągnięć, w tym dyplomów pani adiunkt. Prof. Palmer zadzwonił do promotora pracy doktorskiej. Okazało się, że dr Hien Nguyen to mężczyzna, a Lana Ngoc Tuyet przez rok była jego żoną. Po rozwodzie zachowała jego nazwisko oraz dyplom doktorski. Sama w Uniwersytecie Waterloo skończyła 3-letnie studia licencjackie na kierunku projektowanie inżynierskich programów komputerowych, jednak nie miała magisterium.

7 lutego 2001 Lana H. Nguyen została wezwana do dziekana. Poinformowana o zarzutach zaprzeczyła „perfidnym kłamstwom". Stwierdziła, że jest w stanie w ciągu tygodnia udowodnić swą niewinność. W związku z tym dziekan nie wręczył jej podpisanego przez rektora zawieszenia w prawach nauczyciela akademickiego oraz powiadomienia, iż wdrożono przeciw niej procedurę dyscyplinarnego zwolnienia. Zgodził się też, aby obwinionej dać dodatkowe 7 dni na odparcie „bezzasadnych zarzutów".

Kilka dni później Lana Nguyen powiadomiła dziekana, iż woli jednak zrezygnować z pracy w uniwersytecie. Prorektor ds. nauki podpisał zgodę na jej natychmiastową rezygnację.

Wielu profesorów Wydziału Inżynieryjnego poruszyło, iż władze zgodziły się na odejście „fałszywego doktora". Sytuację zaostrzyło polecenie wydane Palmerowi przez dziekana, aby profesor — pod groźbą sankcji dyscyplinarnych — z nikim nie rozmawiał o przyczynach odejścia Lany Nguyen.

15 lutego 2001 do redakcji kilku lokalnych gazet oraz radia i telewizji w Regina wpłynął anonimowy e-mail. Poinformowano w nim o skandalu z „fałszywym doktorem" w uniwersytecie. Sprawą zajęła się prasa. W miejscowym radio obszerny wywiad miał prof. Ron Palmer, który nie taił odkrytych szczegółów. Publicznie zarzucono dziekanowi, iż faworyzował panią adiunkt. Do rektora dr. Davida Bernarda trafiła petycja prawie 400 pracowników i studentów, żądająca powołania niezależnej, pozauniwersyteckiej komisji i publicznego wyjaśnienia skandalu. Ten po tygodniu ugiął się i powołał komisję.

Jednocześnie w rektoracie rozpoczęły się przygotowania do złożenia wniosku dyscyplinarnego przeciwko prof. Palmerowi za ujawnienie szczegółów szalbierstwa fałszywej doktor. Zdaniem władz, Palmer naruszył prywatność Lany Nguyen i naraził jej „dobre imię". Oburzony profesor wystąpił w telewizji. Na uniwersytet runęła lawina protestów. Miejscowy parlament postanowił uchwalić ustawę chroniącą przed szykanami kierownictwa osoby, które ujawniają nieprawidłowości w instytucjach.

Rektor zdecydował się przekazać sprawę oszustwa Lany Nguyen miejscowej policji oraz prokuraturze. Na początku maja Lanę Nguyen na ponad tydzień aresztowano, gdyż złamała warunki pozostawania na wolności za kaucją.

Pod koniec maja 2001 władze uniwersyteckie udostępniły raport niezależnej komisji. Zabrakło w nim wielu szczegółów: m.in. informacji, co poza magisterium i doktoratem sfałszowała w swoim życiorysie naukowym Lana Nguyen. We wnioskach końcowych uznano, iż proces sprawdzenia kwalifikacji pani adiunkt przed zatrudnieniem jej przebiegał prawidłowo i bezbłędnie. Podczas jej pracy w uniwersytecie popełniono jednak niepotrzebne odstępstwo od praktyki, wstrzymując okresową ocenę pracowniczą. Za błąd natomiast uznano zgodę władz uczelni na jej odejście zamiast dyscyplinarnego zwolnienia. Komisja uznała też, iż władze uniwersyteckie miały „problem komunikacyjny" ze środowiskiem uczelnianym, ale nie zamierzały skandalu ukrywać. Zdaniem komisji, kroki prof. Palmera nagłaśniające sprawę były niepotrzebne, ale komisja nie zamierza jego postępowania osądzać.

Pod koniec listopada 2001 akt oskarżenia przeciwko Lanie Nguyen został złożony w Sądzie Prowincjonalnym w Regina. Prokurator przedstawiła sędziemu osiem zarzutów. Głównym była „kradzież osobowości", co pozwoliło Lanie użyć nie swoich dyplomów i na ich podstawie otrzymać etat adiunkta i wyłudzić pensję w wysokości 165 tys. dolarów kanadyjskich. Zarzucono też wyłudzenie 31-tysięcznego grantu od rządu kanadyjskiego oraz sfałszowanie dokumentów prowadzących do członkostwa w profesjonalnym stowarzyszeniu inżynierów. Prokurator podkreśliła, iż swoim postępowaniem Lana Nguyen doprowadziła Uniwersytet w Regina do utraty prestiżu. Lana przyznała się do winy. Sędzia przyjął sprawę do rozpatrzenia.

5 lutego 2002 prokurator jeszcze raz przedstawiła akt oskarżenia, tym razem ograniczony do pięciu zarzutów. Lanie Nguyen zarzucono „kradzież osobowości", posługiwanie się dwoma nie swoimi dyplomami, wyłudzenie ponad 5 tys. dolarów, sfałszowanie dokumentów prowadzących do licencji inżynierskiej ze Stowarzyszenia Inżynierii i Nauk o Ziemi Prowincji Saskatchewan. Wszystko to naruszyło prestiż uczelni. Prokurator zażądała bezwzględnego pozbawienia wolności, lecz wysokość kary zostawiła do uznania sądu. Lana przyznała się, ale nie do wszystkich czynów, o które ją oskarżono. Owszem, użyła dyplomu doktorskiego męża, ale miała do tego moralne prawo, bowiem bardzo mu pomagała w badaniach. Przekonywała, że pomimo kłamstwa z dyplomem pensja jej się należała, ponieważ ciężko na nią pracowała. W ciągu ponad 2 lat uczelnia nie miała do niej większych pretensji, co oznacza, iż z obowiązków wywiązywała się należycie. Grant przyznano na podstawie jej pomysłu naukowego.

Sąd zrozumiał te wyjaśnienia jako sprzeczne z przyznaniem się do winy. W tej sytuacji należy przeprowadzić normalną, a nie skróconą rozprawę, co pozwoli ustalić rzeczywistą winę oskarżonej, stwierdził sędzia.

Informacja o przebiegu procesu i odrzucenie przyznania się do winy Lany Nguyen wywołały poważny niepokój wśród kierownictwa uczelni. Przesłuchania przed sądem odkryłyby wiele faktów, które uczelnia dotąd ukrywała. Chociaż takie osoby, jak prorektor ds. nauki czy dziekan Wydziału Inżynieryjnego, które podejmowały decyzje w tym skandalu, „dziwnym trafem" już nie pracowały w uczelni, jednak sąd wezwałby je na przesłuchanie. Ponieważ w Kanadzie i USA za kłamliwe zeznania skazuje się świadków na dobrych kilka lat więzienia, nikt zapewne nie ryzykowałby „krycia" uczelni.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Koniec kariery pani adiunkt
Kłopoty dziekanów z etyką uczonego

 Zobacz komentarze (1)..   


« Nierzetelność naukowa   (Publikacja: 21-03-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marek Wroński
Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja).

 Liczba tekstów na portalu: 22  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Afirmatywna habilitacja na AGH
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3320 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365