Nauka » Nierzetelność naukowa
Kłopoty dziekanów z etyką uczonego Autor tekstu: Marek Wroński
Wśród osób, które popełniają naukowe grzechy i dają zły wzór zarówno studentom, jak i pracownikom naukowym, zdarzają
się osoby pełniące funkcje dziekańskie. Jaskrawym przykładem był prof.
Marian Ochmański, były dziekan Wydziału Pedagogiki UMCS w Lublinie,
który w okresie pełnienia funkcji dokonał co najmniej trzech plagiatów, w których w całości przejął tekst innych autorów.
KRÓTKA PAMIĘĆDo przypadków, które wywołują jednocześnie
rozbawienie i smutek,
zalicza się sprawa dr hab. Elżbiety Gaweł-Luty, dziekana Wydziału
Edukacyjno-Filozoficznego Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku.
Pani dziekan („w cywilu" kierownik Zakładu Pedagogiki Społecznej
tamtejszego Instytutu Pedagogiki) w roku akademickim 2000/01 była
promotorem prawie setki prac dyplomowych. Wśród nich znalazło się 11
prac uczestników studium podyplomowego, które w treści były prawie
identyczne.
Jak podała trójmiejska „Gazeta Wyborcza", plagiaty
wykrył
przypadkowo rzecznik dyscyplinarny uczelni tuż przed wakacjami 2003 r.
Tłumacząc się rektorowi uczelni, prof. Danucie Gierczyńskiej, dziekan
usprawiedliwiała się, iż identyczność prac przeoczyła, bowiem podjęła
się zbyt wielu obowiązków promotorskich.
Rektor sprawę skierowała do Komisji Dyscyplinarnej,
jednocześnie
wydając zarządzenie, iż jeden pracownik naukowy może nadzorować
najwyżej 15 prac magisterskich. Jednocześnie prof. Gierczyńska
zarządziła sprawdzenie wszystkich prac magisterskich z okresu ostatnich
5 lat. Po tych działaniach widać, że w PAP zaczęła się odnowa.
Dziwić może fakt, że dziekan Gaweł-Luty nie podała
się do dymisji.
„Puszczenie" tylu plagiatów w okresie jednej sesji egzaminacyjnej
kompromituje pracownika naukowego. Jak dziekan może zdobyć szacunek
współpracowników i studentów, niezbędny do pełnienia obowiązków
dziekańskich, jeśli wymaga od innych tego, czego sam nie był w stanie
wykonać? Utratę prestiżu widać gołym okiem: w połowie grudnia 2003
Senat uczelni nie zatwierdził wniosku powołującego Elżbietę Gaweł-Luty
na stanowisko profesora uczelnianego na czas nieokreślony. Gdy skończy
się jej obecna 5-letnia nominacja, będzie musiała wrócić na stanowisko
adiunkta. Błędy przydarzają się wielu ludziom, ale trzeba umieć do nich
podchodzić samokrytycznie.
JAK EFEKTYWNIE POWIĘKSZAĆ DOROBEK?
O tym, że dopisywanie się do prac naukowych jest
praktyką naganną i zabronioną, wiadomo nie od dzisiaj. Poniższa historia, która spotkała
dr hab. Witę Szulc, wieloletniego pracownika naukowego poznańskiej
Akademii Medycznej i jednocześnie profesora uczelnianego Uniwersytetu
Poznańskiego — Wydział Pedagogiczno-Artystyczny w Kaliszu, jednak temu
zaprzecza.
Jak niedawno opisała poznańska „Gazeta Wyborcza",
półtora roku temu
prof. Szulc wręczyła dyskietkę komputerową z tekstem swojej pracy
Muzyka w medycynie a muzykoterapia
dr. med. Jakubowi Woźniakowi z Katedry i Kliniki Zdrowia Matki i Dziecka AM w Poznaniu. Praca miała
być wysłana do publikacji. Na początku 2003 r. autorka zobaczyła w czasopiśmie „Przewodnik Lekarza" swą pracę wydrukowaną, ale ze
zdziwieniem stwierdziła, że sukces ma kilku ojców! Obok niej (bez słowa
komentarza) jako współautorzy figurowali: dr Jakub Woźniak, dr hab.
Tomasz Opala oraz lek. med. Paweł Rzymski.
Zbulwersowana takim obrotem sprawy prof. Szulc
złożyła na ręce
kierownika katedry, którym jest prof. Opala, pisemny protest.
Odpowiedzi nie dostała. Tylko indagowany przez nią dr Rzymski podobno
stwierdził, że współautorem został, bowiem sformatował na dyskietce
tekst pracy, tak aby odpowiadał warunkom wymaganym przez czasopismo.
Załatwił też druk tego artykułu. Jak odkryła redakcja „GW", z powodu
tego wielkiego "wysiłku twórczego" dr Rzymski pobrał też 300 zł
honorarium tytułem autorstwa artykułu.
W czerwcu 2003 r. Paweł Rzymski bronił pracy
doktorskiej. Podczas
dyskusji przed głosowaniem na Radzie Wydziału Nauk o Zdrowiu, dr hab.
Wita Szulc wypowiedziała się krytycznie o etyce doktoranta, którego
promotorem był prof. Opala. W tym samym dniu dostała przez gońca
wypowiedzenie z pracy w Akademii Medycznej, gdzie przed 30 laty zaczęła
pracę na Wydziale Pielęgniarstwa.
Prof. Opala jest dziekanem Wydziału Nauk o Zdrowiu,
jak również
dyrektorem Szpitala Klinicznego Położniczo-Ginekologicznego przy ul.
Polnej 33 w Poznaniu. Jako świetny menedżer został wybrany na prezesa
Stowarzyszenia Dyrektorów Szpitali Klinicznych w Polsce. Dr Rzymski
jest podobno zdolnym lekarzem, rodzinnie powiązanym z emerytowanym
profesorem radiologii, Kazimierzem Rzymskim.
W rozmowie z dziennikarzem „GW" dziekan Opala
pretensje prof. Szulc
określił jako "bzdury zmyślone przez zwolnionego pracownika" i stwierdził: Mieliśmy prawo podpisać się pod artykułem, gdyż również
włożyliśmy wysiłek w jego powstanie. Twierdzeniu temu jednak przeczy
fakt, że artykuł był częścią rozdziału parę lat temu opublikowanej
książki prof. Szulc.
Rektor poznańskiej Akademii Medycznej prof. dr med.
Grzegorz
Bręborowicz kieruje Katedrą i Kliniką Perinatologii i Ginekologii,
znajdującą się przy ul. Polnej 33. Po naświetleniu przywłaszczenia
autorstwa w „Gazecie Wyborczej", rektor zlecił rzecznikowi
dyscyplinarnemu podjęcie postępowania wyjaśniającego.
Zobaczymy, jakie będą efekty tych kroków. Prawdę
mówiąc, po
„lekcji", jaką dostała prof. Wita Szulc, nie wierzę, aby ktoś z poznańskiej AM w najbliższej przyszłości śmiał zaprotestować, że mu się
dopisano do pracy naukowej.
[Tekst ukazał się wcześniej w miesięczniku Forum
Akademickie, nr 1/2004]
« Nierzetelność naukowa (Publikacja: 22-03-2004 )
Marek Wroński Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja). Liczba tekstów na portalu: 22 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Afirmatywna habilitacja na AGH | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3332 |