Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.421.197 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślni nigdy nie popełniają błędów w myśleniu."
 Tematy różnorodne » Inny punkt widzenia

Niewiara w niełaskę [2]
Autor tekstu:

Obruszamy się na twierdzenia, że jakoby wszystko miałoby być już przewidziane, że Bóg wbrew nam i naszej wolnej woli miałby nas zmuszać do dochodzenia do wniosków — np. takich że Bóg na 100% istnieje, bo właśnie stanął przed nami i wykonał takie triki, jakich zapragnęliśmy, żeby stracić wszelkie wątpliwości co do jego istnienia. Ale gdzie byłaby wtedy nasza wolna wola, tu: odkrycia Boga i nie narzuconego przez nikogo wyciągnięcia z tego wniosków dla naszego życia? Imputowanie, że Bóg miałby być okrutnym kpiarzem pociągającym nas za sznurki jak kukiełki urąga cechom jakie przypisujemy jako tako rozwiniętym przedstawicielom własnego rodzaju ludzkiego: np. dobrym nauczycielom. A przecież zakładamy, że jest to byt wyższego rzędu.

Czy jednak, tak jak uczeń — jeśli czegoś nie wie, a chce wiedzieć — pyta i dostaje odpowiedź, szuka i dostaje podpowiedź, czy podobnie Bóg nie miałby - jako ta Zasada Naczelna — objawić się, jeśli ktoś się na Niego/Nią otwiera? Czy nie miałby jako ten Cel pociągnąć do siebie, jeśli ktoś wyciąga do niego rękę? W końcu nawet Darwin twierdził, że jeśli gatunkowi potrzebne są jakieś cechy, to one ostatecznie wyewoluują… i potrzeba się spełni. Przecież jeśli chcemy jakiejś formy połączenia z tą transcendentną rzeczywistością i jeśli miałoby się nam udać, to niby dlaczego mielibyśmy — stając się jakby częścią tej wyższej rzeczywistości — w jakiś sposób nie panować nad tą niższą? Inna sprawa, na ile powinniśmy epatować nią innych, ograniczając w ten sposób ich wolną wolę przyjęcia lub nie tego 'bożego królestwa' w ich życiu.

Kiedy Jezus czynił cuda, podobno — jak powiadają (co miałoby sens) — przypisywał je wierze innych, tam gdzie nie wierzyli ich nie czynił, a w ogóle nie bardzo chciał robić je na pokaz i zawsze pozostawiał ten margines niepewności, czy to aby nie było przywidzenie, czy nie było oszustwa, wreszcie zrezygnował ponoć z wykonania tego najważniejszego cudu — zejścia z krzyża. Piszę ponoć, bo wiemy jak manipulowano Biblią i zapewne wiele tam upiększeń i hiperbol, ale też są miejsca, które wymykają się prymitywnej dydaktyce. Nawet w NT żeby coś znaleźć trzeba poszukać, bo nic się tam samo nie narzuca. Szukajcie a znajdziecie.

Wspomniałem o cudach, bo sam jestem przekonany, że właśnie takiego czegoś doświadczam od czasu gdy zacząłem swoją wiarę traktować poważnie i postanowiłem sam tego Boga szukać i starać się go ogarnąć nie zważając na dogmaty wyznaniowe. Pomyślałem sobie, że moja wolność jako człowieka oznacza również, a może przede wszystkim, próbę odpowiedzi na pytanie po co tu jestem i co mógłbym robić najlepiej. Założywszy, że bez istnienia tej Zasady i mojej woli życie moje byłoby mniej sensowne — choć może afirmacja życia dawałaby więcej doczesnej przyjemności — postanowiłem, że z własnej nieprzymuszonej woli poszukam tej Zasady i wyciągnę z tych poszukiwań wnioski.

Postanowiłem wkrótce stworzyć stronę internetową ze świadectwem, w którym — może nieporadnie, bo jakiś czas chodziłem tak jakby po omacku — zawarłem pewien opis serii nieprzypadkowych zrządzeń Opatrzności w odpowiedzi na moją modlitwę i wiarę, że Bóg pomoże mi robić to, co sądzę, że chciałby żebym robił w życiu, i z czego wynikałoby jakieś obiektywnie największe dobro. Wcześniej koniecznie chciałem żyć po swojemu, kierowany instynktami w gruncie rzeczy egoistycznymi i choć długo wydawało mi się, że postępuję słusznie, rozsądnie a — jako że „wierzyłem" — sądziłem, że Bóg pomoże, doszedłem w pewnym momencie do ściany i komplikacji w wyjściu z której ludzka logika niewiele by mi pomogła. Zawsze mogłem w to brnąć. Postanowiłem jednak wsłuchać się w boży głos i pójść za nim.

Nie będę teraz szczegółowo opisywać tych dziwnych zbiegów okoliczności, bo są na podanej w moim profilu stronie, dam jednak przykład. Tydzień temu, motywowany nakreśloną tu „nieludzką" logiką, postanowiłem zrezygnować z wykonywanej dotychczas — a coraz bardziej jak się po „nowej maturze" wydaje bezsensownej — pracy. Po ludzku decyzja trudna, bo o etat teraz ciężko. Ja jednak postanowiłem po raz kolejny nie martwić się o to, bo skoro chcę służyć Bogu i robić to, co wg tej bożej logiki powinienem, to przecież Bóg mnie na lodzie nie zostawi… trzy godziny później dostaję propozycję pracy, stwarzającej mi o wiele lepsze możliwości niż miałem wcześniej, a o którą żadnego CV nie składałem.

Powiedzmy, że jest to też swoista cnota wiary (nie wiem czy łaska — ta pewnie jest z urzędu), ponieważ zawsze mam ten przywilej powątpiewania, czy to co się dzieje nie jest jakąś mieszanką przypadku, porodu w czepku, autosugestii i takich tam. Ja jednak chcę być uczciwy wobec siebie samego i nie szukać na siłę argumentów, które być może pomogłyby się lepiej bawić, ale które mogłyby stać w sprzeczności z doświadczeniem z którego można by się pokusić o obliczenie współczynnika korelacji. Domyślam się, że mógłby być istotny statystycznie, ale nie zamierzam go obliczać, bo nawet jakbym istnienie Boga udowodnił, jednych pozbawiłbym satysfakcji poszukiwania a innych i tak bym nie przekonał. Zachęcam więc do zainteresowania się Bogiem i logiką wiary, nie patrząc na nie przez pryzmat ani Watykanu, ani Waszyngtonu, ani Jerozolimy. Jestem prawie pewien, że Bóg - tak jak się On mnie w niej jawi — nie będzie dla Was okrutnikiem, u którego znajdziecie się w niełasce jeśli coś nie tak wyznacie.

Nie będziecie musieli salwować się łaską niewiary.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Problem udowodnienia istnienia Boga
Pusty krzyż

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (15)..   


« Inny punkt widzenia   (Publikacja: 23-04-2004 Ostatnia zmiana: 23-04-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lesław Kawalec
Ur. 1970. Nauczyciel języka angielskiego w krakowskim liceum, prowadzi także zajęcia w Kolegium Językowym i na kierunku Filologicznym na WSEH w Bielsku-Białej. Interesuje się religią, historią, polityką i dydaktyką, rozumianą jako pomoc otoczenia w maksymalnym rozwijaniu potencjału młodego czowieka, jego inicjatywności i niezależnego myślenia. Światopoglądowo bliski jest mu socynianizm.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Prawdziwi i urojeni wrogowie islamu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3382 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365