Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.004.171 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 13 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Czas robi swoje. A ty człowieku?"
 Tematy różnorodne » Inny punkt widzenia

Niewiara w niełaskę [2]
Autor tekstu:

Obruszamy się na twierdzenia, że jakoby wszystko miałoby być już przewidziane, że Bóg wbrew nam i naszej wolnej woli miałby nas zmuszać do dochodzenia do wniosków — np. takich że Bóg na 100% istnieje, bo właśnie stanął przed nami i wykonał takie triki, jakich zapragnęliśmy, żeby stracić wszelkie wątpliwości co do jego istnienia. Ale gdzie byłaby wtedy nasza wolna wola, tu: odkrycia Boga i nie narzuconego przez nikogo wyciągnięcia z tego wniosków dla naszego życia? Imputowanie, że Bóg miałby być okrutnym kpiarzem pociągającym nas za sznurki jak kukiełki urąga cechom jakie przypisujemy jako tako rozwiniętym przedstawicielom własnego rodzaju ludzkiego: np. dobrym nauczycielom. A przecież zakładamy, że jest to byt wyższego rzędu.

Czy jednak, tak jak uczeń — jeśli czegoś nie wie, a chce wiedzieć — pyta i dostaje odpowiedź, szuka i dostaje podpowiedź, czy podobnie Bóg nie miałby - jako ta Zasada Naczelna — objawić się, jeśli ktoś się na Niego/Nią otwiera? Czy nie miałby jako ten Cel pociągnąć do siebie, jeśli ktoś wyciąga do niego rękę? W końcu nawet Darwin twierdził, że jeśli gatunkowi potrzebne są jakieś cechy, to one ostatecznie wyewoluują… i potrzeba się spełni. Przecież jeśli chcemy jakiejś formy połączenia z tą transcendentną rzeczywistością i jeśli miałoby się nam udać, to niby dlaczego mielibyśmy — stając się jakby częścią tej wyższej rzeczywistości — w jakiś sposób nie panować nad tą niższą? Inna sprawa, na ile powinniśmy epatować nią innych, ograniczając w ten sposób ich wolną wolę przyjęcia lub nie tego 'bożego królestwa' w ich życiu.

Kiedy Jezus czynił cuda, podobno — jak powiadają (co miałoby sens) — przypisywał je wierze innych, tam gdzie nie wierzyli ich nie czynił, a w ogóle nie bardzo chciał robić je na pokaz i zawsze pozostawiał ten margines niepewności, czy to aby nie było przywidzenie, czy nie było oszustwa, wreszcie zrezygnował ponoć z wykonania tego najważniejszego cudu — zejścia z krzyża. Piszę ponoć, bo wiemy jak manipulowano Biblią i zapewne wiele tam upiększeń i hiperbol, ale też są miejsca, które wymykają się prymitywnej dydaktyce. Nawet w NT żeby coś znaleźć trzeba poszukać, bo nic się tam samo nie narzuca. Szukajcie a znajdziecie.

Wspomniałem o cudach, bo sam jestem przekonany, że właśnie takiego czegoś doświadczam od czasu gdy zacząłem swoją wiarę traktować poważnie i postanowiłem sam tego Boga szukać i starać się go ogarnąć nie zważając na dogmaty wyznaniowe. Pomyślałem sobie, że moja wolność jako człowieka oznacza również, a może przede wszystkim, próbę odpowiedzi na pytanie po co tu jestem i co mógłbym robić najlepiej. Założywszy, że bez istnienia tej Zasady i mojej woli życie moje byłoby mniej sensowne — choć może afirmacja życia dawałaby więcej doczesnej przyjemności — postanowiłem, że z własnej nieprzymuszonej woli poszukam tej Zasady i wyciągnę z tych poszukiwań wnioski.

Postanowiłem wkrótce stworzyć stronę internetową ze świadectwem, w którym — może nieporadnie, bo jakiś czas chodziłem tak jakby po omacku — zawarłem pewien opis serii nieprzypadkowych zrządzeń Opatrzności w odpowiedzi na moją modlitwę i wiarę, że Bóg pomoże mi robić to, co sądzę, że chciałby żebym robił w życiu, i z czego wynikałoby jakieś obiektywnie największe dobro. Wcześniej koniecznie chciałem żyć po swojemu, kierowany instynktami w gruncie rzeczy egoistycznymi i choć długo wydawało mi się, że postępuję słusznie, rozsądnie a — jako że „wierzyłem" — sądziłem, że Bóg pomoże, doszedłem w pewnym momencie do ściany i komplikacji w wyjściu z której ludzka logika niewiele by mi pomogła. Zawsze mogłem w to brnąć. Postanowiłem jednak wsłuchać się w boży głos i pójść za nim.

Nie będę teraz szczegółowo opisywać tych dziwnych zbiegów okoliczności, bo są na podanej w moim profilu stronie, dam jednak przykład. Tydzień temu, motywowany nakreśloną tu „nieludzką" logiką, postanowiłem zrezygnować z wykonywanej dotychczas — a coraz bardziej jak się po „nowej maturze" wydaje bezsensownej — pracy. Po ludzku decyzja trudna, bo o etat teraz ciężko. Ja jednak postanowiłem po raz kolejny nie martwić się o to, bo skoro chcę służyć Bogu i robić to, co wg tej bożej logiki powinienem, to przecież Bóg mnie na lodzie nie zostawi… trzy godziny później dostaję propozycję pracy, stwarzającej mi o wiele lepsze możliwości niż miałem wcześniej, a o którą żadnego CV nie składałem.

Powiedzmy, że jest to też swoista cnota wiary (nie wiem czy łaska — ta pewnie jest z urzędu), ponieważ zawsze mam ten przywilej powątpiewania, czy to co się dzieje nie jest jakąś mieszanką przypadku, porodu w czepku, autosugestii i takich tam. Ja jednak chcę być uczciwy wobec siebie samego i nie szukać na siłę argumentów, które być może pomogłyby się lepiej bawić, ale które mogłyby stać w sprzeczności z doświadczeniem z którego można by się pokusić o obliczenie współczynnika korelacji. Domyślam się, że mógłby być istotny statystycznie, ale nie zamierzam go obliczać, bo nawet jakbym istnienie Boga udowodnił, jednych pozbawiłbym satysfakcji poszukiwania a innych i tak bym nie przekonał. Zachęcam więc do zainteresowania się Bogiem i logiką wiary, nie patrząc na nie przez pryzmat ani Watykanu, ani Waszyngtonu, ani Jerozolimy. Jestem prawie pewien, że Bóg - tak jak się On mnie w niej jawi — nie będzie dla Was okrutnikiem, u którego znajdziecie się w niełasce jeśli coś nie tak wyznacie.

Nie będziecie musieli salwować się łaską niewiary.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Problem udowodnienia istnienia Boga
Pusty krzyż

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (15)..   


« Inny punkt widzenia   (Publikacja: 23-04-2004 Ostatnia zmiana: 23-04-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lesław Kawalec
Ur. 1970. Nauczyciel języka angielskiego w krakowskim liceum, prowadzi także zajęcia w Kolegium Językowym i na kierunku Filologicznym na WSEH w Bielsku-Białej. Interesuje się religią, historią, polityką i dydaktyką, rozumianą jako pomoc otoczenia w maksymalnym rozwijaniu potencjału młodego czowieka, jego inicjatywności i niezależnego myślenia. Światopoglądowo bliski jest mu socynianizm.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Prawdziwi i urojeni wrogowie islamu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3382 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365