|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam
Prawdziwi i urojeni wrogowie islamu [1] Autor tekstu: Lesław Kawalec
Sacrum w służbie polityki
Słuchałem właśnie poprzez Internet kilku wywiadów na tematy bliskowschodnie, w których rozmówcy
przekazywali swe uwagi odnośnie trwałego wykorzenienia wojującego
islamizmu z tej religii. Daniel Pipes
postuluje zadanie Palestyńczykom i islamskim rządom ostatecznej, upokarzającej
klęski. Amerykański Irakijczyk Sami Rasouli natomiast zdradza ślady
panarabskiej solidarności i obawia się, że rozprawa z Palestyńczykami tylko ożywi radykałów, bo pokaże,
jak Zachód traktuje muzułmanów. Wyznawców islamu lekcja palestyńska
utwierdza w przekonaniu, że chrześcijaństwo — tu we współpracy z Żydami — nie przepuści żadnej okazji, by zniszczyć ich wiarę. W rzeczy samej,
obecna polityka USA jawi się jako kontynuacja kolonializmu brytyjskiego, którego
dziedzictwo to m.in. podejrzliwa niechęć wobec chrześcijan. Niechęć ta połączona
ze świadomością materialnej i militarnej potęgi Zachodu zrodziła
bliskowschodnią odmianę teorii spiskowej...
Swego czasu furorę zrobiła
opublikowana w Bildzie i prasie francuskiej — a był to okres narastania
franko-germańskiej animozji transatlantyckiej — opowieść w odcinkach, składająca
się z zapisków niejakiego Hemphera, mającego
być brytyjskim agentem z pierwszej poł. XVIII w. i oficerem prowadzącym
pewnego muzułmańskiego kleryka. Opisuje ona
cele i metody pracy sieci brytyjskich agentów na Bliskim Wschodzie, sprowadzające
się do — stosowanych zresztą powszechnie — identyfikowania przydatnych postaci
jako potencjalnych TW i wykorzystywania ich słabości i ambicji, tu: do
zniszczenia islamu.
Pojawia się tam m.in. motyw
rzeszy chrześcijańskich kobiet zajmujących się seksualnym usidlaniem całej
masy muzułmanów, by następnie mogły tym łatwiej ich rozpić, a następnie
popchnąć ku uzależnieniom i waśniom. Jako że z wypowiedzi agenta wynika, że
żniwo wielkie, a robotników liczba ograniczona, wydaje się, że bohaterskie
chrześcijańskie Esterki wyrabiają na froncie seksualnym normę kilkuset
procent. A potrzeba nagli, bo Ministerstwo nad Tamizą stawia sobie ambitne ramy
czasowe — jedno stulecie. To rzeczywiście działa na wyobraźnię!
Wyznania Brytyjskiego
Szpiega wyszczególniają słabe i mocne punkty mahometan oraz informują, jak brytyjskie Ministerstwo d/s Kolonii
zamierza atakować muzułmańskie czułe punkty i bezlitośnie niszczyć cnoty:
skłaniać do nacjonalistycznych i rasistowskich wynaturzeń, promując tubylcze
tradycje przedmahometańskie; popularyzować i nagłaśniać alkoholizm, rozpustę,
hazard i spożycie wieprzowiny, wykorzystując do tego celu chrześcijan i żydów
podających się za muzułmanów; przekonać, że dżihad jest przestarzały i był dobry w konkretnym kontekście przeszłym; wykazać, że islam nie jest
jedyną uprawnioną religią, że Mahomet miał chrześcijankę i żydówkę za
żony, a pojęcie 'muzułmanin' odnosi się do każdego człowieka wielkiej
wiary, oraz że wolno budować kościoły; wprowadzać zamieszanie w kwestii
autentyczności hadisów (przypowieści dot. Proroka i jego kompanów), zniechęcać
do modłów i pielgrzymowania — bo to ich łączy w zgromadzeniach — poprzez
m.in. rzucanie oszczerstw na duchownych i wytykanie im błędów, by ich odciąć
od ludu; odwodzić od oddawania pieniędzy na potrzeby islamskich uczonych i siać
jak najwięcej herezji; ukazywać jak wsteczny jest islam i jak prowadzi do
terroru; wyobcowywać dzieci od ojców, i tak odcinać je od tradycji, by przejąć
ich wychowanie, a kobiety zachęcać do pozbycia się tradycyjnych okryć, czyniąc
je łatwiejszym obiektem uwodzenia (najpierw ma się rozumieć, przykład dadzą
wyzwolone kobiety chrześcijańskie); szerzyć konflikty przez rozpowszechnianie
nauki zabraniającej kultu wokół miejsc pochówku wielkich muzułmanów, a nawet poprzez niszczenie miejsc kultu szyitów; zakazać poligamii by zmniejszyć
przyrost naturalny; zniechęcać do misjonarstwa i stworzyć przekonanie, że
islam to wiara Arabów; zachęcać do wolnomyślicielstwa, do krytyki
autentyczności Koranu, i w ogóle do coraz większej swobody; itd.
Nie dość na tym: książka
wyjawia dwa pilnie strzeżone sekrety. Pierwszy to istnienie swoistego
symulatora religijno-politycznego, mającego jak najwierniej oddać stan umysłu i wiedzy czołowych postaci świata islamu, poprzez regularne dostarczanie
wtajemniczonym „sobowtórom" informacji wywiadowczych, tak, aby potem łatwiej
im było przewidzieć, jakie decyzje podejmą oryginały w kluczowych kwestiach
religijno-politycznych. Drugi sekret to coś, co teraz komentatorzy telewizyjni
nazwaliby „mapą drogową" podbijania islamu: plan sojuszy politycznych,
podgrzewania konfliktu turecko-irańskiego, stworzenia szeregu malutkich skłóconych
ze sobą państewek muzułmańskich, uformowania religii, które ubóstwiają 1.
Alego, 2. Dżafara Sadika, 3.
Mahdiego, 4. Alego Rida, oddania kluczowych miejsc świata islamskiego
heretyckim sektom, zapobiegania nauce arabskiego, zainstalowania zepsutych i okrutnych przywódców oraz dowódców i takiego podporządkowania ich Koronie,
by byli maksymalnie służalczy, otoczenia polityków swoimi ludźmi, nawet jeśliby
trzeba ich było przemycać na dwory — lub do rodzin krewnych mężów stanu -
jako niewolników. Ponadto, przewidziano penetrowanie misjonarzami środowisk
medycznych, inżynierskich czy ekonomicznych, użycie młodzieży chrześcijańskiej i żydowskiej jako przynęt dla młodych muzułmanów, by ściągnąć ich na złą
drogę, stworzenie armii chrześcijan, którzy jako „profesorowie",
„naukowcy", czy „badacze" wykoślawią Koran, monitorowanie trendów w świecie islamu i donoszenie o wszelkich zmianach, prowokowanie powstań,
niszczenie gospodarki, np. poprzez dewastowanie kanałów irygacyjnych,
wysuszanie rzek i upowszechnianie narkotyków.
Prawda, jak łatwo można
znaleźć analogię między celami przypisywanymi wrogiej agenturze, a tym, co
całkiem naturalną koleją rzeczy ma miejsce wraz z nieuchronnym przenikaniem
się kultur, wymianą myśli i regresem religijnej dyscypliny związanym z naturalną tendencją do emancypacji jednostki ze zbiorowości i rodu? Można się
dziwić, że tak bezkrytycznie niektóre media podeszły do pozycji opiewającej
wszechmoc służb specjalnych, która zachowała się jedynie w arabskim (sic!)
tłumaczeniu, a w którym — na dodatek — była mowa o potrzebie demoralizacji z wykorzystaniem obrazu .… w tym … telewizji !! (XVIII w. — można to oczywiście
tłumaczyć niedoskonałościami tłumaczenia) Czy mieliśmy do czynienia z anty-anglosaskim zaślepieniem we Francji i Niemczech i próbą pozyskania muzułmanów
przez puszczanie do nich perskiego oka? A może środki przekazu były tak
powalone oczywistą zgodnością zapisów Pamiętnika i tego, co znamy z historii, że redaktorzy najzwyczajniej nie zastanowili się nad kolejnością
zdarzeń — może jednak pamiętnik napisano PO wydarzeniach, które zdają się
potwierdzać jego prawdziwość?
Bohater pamiętnika prowadzi
niejakiego Mohammeda z Nadżdu — cholerycznego sunnitę o dość krytycznym
zacięciu i słabości do kobiet. Pod wpływem swego agenturalnego otoczenia
kleryk ulega umiejętnie budzonemu u niego przekonaniu o swej wyjątkowej misji
odrodzenia islamu i daje się popchnąć ku tworzeniu heretyckiej sekty. Tu pamiętnik
się kończy, ale z historii wiemy, że Mohammed z Nadżdu to nie kto inny jak
sam Wahhab — założyciel Mowwahhidun, inaczej zwanych wahhabitami. Cóż,
owoce działalności tego religijnego sojusznika domu książąt saudyjskich są z punktu widzenia sunnitów opłakane i jak najbardziej zbieżne z przypisywanymi Wlk. Brytanii celami politycznymi.
Tak się składa, że
wykorzystujący oręż wahhabizmu Saudyjczycy, jak się okazuje — czy może ukazuje — są od I poł. XX w.
silnie powiązani ze światem
anglosaskim. Polityczne interesy z Wlk. Brytanią — która wykorzystała ich
przeciw Osmanom i Haszymidom oraz dała przyzwolenie na jednoczenie pod ich
przywództwem okolicznych klanów — a także z amerykańskimi kompaniami
naftowymi, uczyniły ich — w oczach bliskowschodnich muzułmanów — strażnikami imperialnych
interesów państw-wrogów islamu. Przypisywane czasem domowi Saudów żydowskie
pochodzenie nie pomaga bynajmniej pozbawić tego wizerunku wiarygodności, pomimo ichniego
uwikłania w popieranie terroryzmu i jego salafistycznej ideologii, od której
sami wahhabici, pomimo wpompowania w jej wspieranie dziesiątek miliardów dolarów,
zaczynają się nieco dystansować.
Motyw anglosaskiego
interwencjonizmu w świecie islamskim jest w umysłowości arabskiej powszechny i nieźle uporządkowany, a pamiętać trzeba, że w świecie zdominowanym przez sentyment religijny
doskonałą formą wpływu politycznego jest wykorzystywanie do swych celów
religii. Teorię stworzenia przez Brytyjczyków wahhabizmu i przekonanie o pożytku,
jaki dla Anglosasów płynie z jego ekspansji można rozważać jedynie z dużymi
zastrzeżeniami — należałoby założyć, że Wlk. Brytanii i Ameryce zależy
na terroryzmie. Są jednak inne gotowe przykłady utwierdzające muzułmanów w przekonaniu o istnieniu anty-islamskiej konspiracji, mającej ułatwić
realizację interesów politycznych poprzez kreowanie wygodnego oblicza tej
religii — tu: poprzez stworzenie w/w sekty mającej ubóstwić Mahdiego.
Druga połowa XIX w. była
okresem oczekiwań mesjanistycznych na Zachodzie, tumultów religijnych zaś na
Wschodzie. Pod koniec pierwszej połowy wieku szyicki odłam szejkitów oczekiwał
pojawienia się Mahdiego (wg niektórych w akompaniamencie Jezusa, a wg innych
bytu tożsamego i z Jezusem, i z Mahometem) — obietnicy Allaha, proroka z Domu Mahometa, mającego być
drogowskazem swego wieku. I rzeczywiście w 1844 r. przedstawiciele tej sekty
rozpoznali Mahdiego w pewnym Persie, niejakim Siyyid Mírzá 'Alí-Muhammadzie,
który sam podał się za Bab'a / Bramę, przez którą ludzkość łączy
się z elementem boskim. Oczekiwanie czasów końca było jak widać powszechne,
gdyż tenże Bab zgromadził wnet wokół siebie pokaźną gromadę wyznawców.
Nb. William Miller, praszczur adwentystów, zapowiedział na ten właśnie rok
ponowne przyjście Jezusa… zaś w Sudanie urodził się Muhammad Ahmad -
zwany później … Mahdim.
Tak więc można założyć,
że Brytyjczycy, którzy nie mogli nie zauważyć gwałtownych wydarzeń w Persji, nie powinni się dziwić, gdyby podobna postać pojawiła się gdzie
indziej w ich dominium. Rzecz jasna, gdyby taki Mahdi chciał uskuteczniać
przeciw nim Dżihad mieliby problem, gdyby zaś propagował go nie narażając
Korony na straty — mógłby sobie działać. W zasadzie nawet gdyby takiego Mahdiego nie
było, to należałoby go wtedy wymyślić. Oba scenariusze sprawdziły się w osobach dwóch Ahmadów: pierwszy wypełnił się, gdy wspomniany wyżej sudański
Mahdi narobił Brytyjczykom swym Dżihadem nie lada kłopotów niedaleko
strategicznie ważnego dla nich Egiptu (Kanał Sueski), drugi spadł im z nieba,
by utrzymać Perłę w Koronie.
1 2 Dalej..
« Islam (Publikacja: 10-04-2005 )
Lesław KawalecUr. 1970. Nauczyciel języka angielskiego w krakowskim liceum, prowadzi także zajęcia w Kolegium Językowym i na kierunku Filologicznym na WSEH w Bielsku-Białej. Interesuje się religią, historią, polityką i dydaktyką, rozumianą jako pomoc otoczenia w maksymalnym rozwijaniu potencjału młodego czowieka, jego inicjatywności i niezależnego myślenia. Światopoglądowo bliski jest mu socynianizm. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 6 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Impresje na odejście Rodaka naszego Konrada Wojtyły | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4080 |
|