Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.405.954 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 695 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie umiem wyobrazić sobie Boga nagradzającego i karzącego tych, których stworzył, a którego cele są wzorowane na naszych własnych - krótko mówiąc, Boga, który jest jedynie odbiciem ludzkich słabości. Ani też nie wierzę w przeżycie przez jednostkę śmierci jej ciała, chociaż słabe dusze żywią takie myśli z powodu strachu lub absurdalnego egotyzmu".
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Dość Rusofobii! [1]
Autor tekstu:

Na łamach „Najwyższego CZASU!" spotkać się możemy często z artykułami nieprzychylnymi Rosji — bez względu na jej kolor. Czy to będzie Rosja sowiecka czy „biała" — „Rusek to wróg stale dybiący na naszą wolność". Taką opinię wyrażają liczni publicyści „N. CZASU!". Na łamach tego - jakby nie było — konserwatywnego tygodnika dochodzi do takich oto absurdów, że w jednym rzędzie stawia się bolszewika i kulturalnego Rosjanina! (zob. np. artykuł p. Derdeja: „Dlaczego wybuchło powstanie listopadowe?" nr 49 „NCz!"); sympatyzuje się z kaukaskimi bandytami i terrorystami, nie żywiąc jej wobec Bogu ducha winnych ofiar Czeczeńców w Rosji (zob. tekst p. A. Zambrowskiego: „Czeczenia: Obojętność w obliczu ludobójstwa", nr 48). Wszystko to jest niezwykle dalekie i obce tradycji zachowawczej — polityce realnej. Jako żywo przypomina XIX-wieczną — postyczniową atmosferę bojkotu wszystkiego, co rosyjskie. (Jedynie teksty redaktora naczelnego i wydawcy p. Janusza Korwin-Mikkkego wolne są od tych antyrosyjskich resentymentów i chorobliwej nienawiści do Moskala. To jedyny i chwalebny wyjątek!).

Skąd się u nas bierze ta rusofobia? Niewątpliwie ma ona długa tradycję. Złożyły się na nią różnice cywilizacyjne i religijne (cywilizacja łacińska — z jednej, a cywilizacja bizantyjsko-turańska — z drugiej strony), całkiem odmienne systemy polityczne (samodzierżawie w Rosji i „demokracja szlachecka" w państwie polsko-litewskim). Nasze powstania i zrywy rewolucyjno-niepodległościowe pogłębiały tylko te antyrosyjskie repulsje. Apogeum nastąpiło po powstaniu styczniowym, kiedy to polsko-rosyjskie stosunki kulturalne gwałtownie się pogorszyły. Przeciwstawiając się naporowi rusyfikacji likwidowano — jak tylko się dało — wpływy kultury rosyjskiej na ziemiach polskich — i to akurat w okresie jej największego rozkwitu!

Kiedy więc Europa przeżywała wielką fascynację rosyjską literaturą i sztuką — u nas kulturę tę deprecjonowano, traktowano tak jakby jej w ogóle nie było. Ruch biernego oporu zapoczątkowany na początku lat 60., w ciągu blisko półwiecza określał zasady współżycia Polaków i Rosjan w Królestwie. Postępowano dokładnie jakby wg scenariusza broszury wydanej w Lipsku (sic!) w roku 1863, gdzie zakazywano Polakom: „bywać na ich (tj. Rosjan — przyp. mój W.R.) widowiskach", zalecano „pism ich publicznych nie prenumerować", a nawet „spalić książki rosyjskie, jeśli takie są w bibliotece". Mało tego broszura ta nakazywała zerwać wszelkie kontakty z Rosjanami — towarzyskie i gospodarcze (sic!), usuwać służbę rosyjską, bojkotować „składki dobroczynne przez nich zbierane". Rozwojowi polskiej rusofobii sprzyjały podobnie żywiołowe nastroje antypolskie w Cesarstwie Rosyjskim. Polaków uznano za wiecznego wroga Rosji (zwłaszcza szlachtę polską), którego nie można niczym pozyskać — pozostaje więc Polaków istriebit! Odpłacano więc pięknym za nadobne.

Mieszkańcy zaboru rosyjskiego uchylali się od wszelkich kontaktów z zaborcą. W polskich domach z reguły nie przyjmowano Rosjan. W Warszawie Polacy nie bywali w Klubie Rosyjskim, zaś Rosjanie w obu resursach — kupieckiej i obywatelskiej. Jedynym miejscem spotkań wyższych sfer polsko-rosyjskich stał się — specjalnie do tego celu powołany — Klub Myśliwski. Małżeństwa mieszane były rzadkością. Polacy strzegli się przed przejmowaniem rosyjskich obyczajów. Nawet warszawskie przekupki nie ułatwiały sobie życia — na znak protestu domagały się należności w złotówkach, choć wymagało to uciążliwego przeliczania z obowiązujących rubli i kopiejek.

Literatura rosyjska tego okresu nie pozostała dłużna wobec polskich buntowścikow, a miała na tym polu pewne tradycje. Aleksander Bestużew-Marliński ów „wieszcz i żołnierz" ze słynnego wiersza Mickiewicza (Do przyjaciół Moskali), będąc już na zesłaniu, z wielkim oburzeniem przyjął wiadomość o wybuchu powstania listopadowego, które dla niego było tylko „warszawską zdradą". Dla takich jak on (a tacy byli w większości po Nocy listopadowej 1830 r.): "Polacy nigdy nie będą szczerymi przyjaciółmi Rosjan. Natura zawsze ciągnie wilka do lasu…" Także i jeden z najwybitniejszych prozaików rosyjskich pierwszej połowy XIX stulecia, Mikołaj Gogol, nie pominął tematyki polskiej w swoich historycznych powieściach. W Strasznej zemście (1831) odmalował Polaków — Lachów w niekorzystnym świetle — jako tych, którzy "szydzą z prawosławia, naród ukraiński nazywają swoimi parobkami" . W Tarasie Bulbie (1834-1842) przedstawił natomiast „pozytywnego" bohatera — uosobienie wartości kozackich, ów "hulał po całej Polsce ze swoim pułkiem, spalił osiemnaście miasteczek, około czterdziestu kościołów". Gogol był szczególnie niepopularny w zaborze rosyjskim, młodzież polska zmuszana była do czytania jego Tarasa Bulby — lektury obowiązkowej w zrusyfikowanych szkołach.

Po roku 1863 — podobnie jak po powstaniu listopadowym — pisarze rosyjscy sięgnęli do tematyki historycznej — zwłaszcza z czasów „smuty" i panowania Iwana IV Groźnego. Mikołaj Czajew w swojej Smucie, 1608-1612 (1867) przedstawił Polaków jako chciwych i pełnych „jaśniewielmożnej" pychy wrogów, którzy chcą zgubić prawosławną Ruś. Aleksander Ostrowski — autor Koźmy Zacharycza Minina Suchorukiego (1861-1866) charakteryzuje Polaków jako heretyków i wrogów Rusi. Natomiast we współczesnym ujęciu Fiodora Dostojewskiego Polak — to zwykle złodziej, wyrafinowany oszust, podający się za człowieka innego stanu niż ten, z którego pochodzi w rzeczywistości.

W polskiej literaturze postyczniowej bohater rosyjskiego pochodzenia jest prawdziwą rzadkością. Jak słusznie zauważył Stanisław Mackiewicz: "polska literatura zachowywała się tak — jakby o okupancie nic nie wiedziała, nie znała go". Wymownym świadectwem tego ignorowania Rosjan i kultury rosyjskiej może być przykład miesięcznika „Ateneum" — współredagowanego przez Spasowicza — gdzie publikowano przekłady ze wszystkich liczących się literatur świata. W ciągu 25 lat „Ateneum" nie zamieściło ani jednego tłumaczenia z języka rosyjskiego. Znakomite powieści Dostojewskiego i Tołstoja (który notabene był przeciwnikiem polityki rusyfikacyjnej i nie przyłączał się nigdy do ataków na naród polski) ukazywały się w przekładzie polskim z opóźnieniem sięgającym od 20 (np. Zbrodnia i kara) do 40 lat! Warszawscy krytycy okazywali jedynie zainteresowanie literaturą rosyjską na wieść o entuzjastycznych wystąpieniach krytyków zachodnioeuropejskich (sic!). Takim pośrednikiem w odnotowywaniu popularności literatury rosyjskiej na Zachodzie był w Królestwie (zamienionym na Priwislienje) przede wszystkim prorosyjski Paryż.

Ignorancja ta nie ograniczała się tylko do literatury. Repertuar rosyjski został całkowicie wyrugowany ze sceny Warszawskich Teatrów Rządowych. Bojkotowano gościnne występy rosyjskich artystów. Nie budziły też większego zainteresowania nieliczne wystawy malarstwa rosyjskiego.

Wszystko to jednak było na pokaz. W rzeczywistości wielu Polaków dobrowolnie, acz skrycie czytało dzieła rosyjskich autorów — i to w oryginale! Maria Kuncewiczowa wspomina na przykład, jak zachwycała się — nie bez poczucia grzechu — Wojną i pokojem Tołstoja, zgadzając się w końcu ze "wszystkim, czegokolwiek pragną Moskale, wrogowie „naszego" Napoleona". Co zakazane nęci — w tajemnicy rozczytywano się więc w dziełach Moskali, oficjalnie protestując przeciwko wszystkiemu co „rossyjskie". Także listę Polaków piszących pod wpływem rosyjskim można wydłużać w nieskończoność, poczynając od: Dąbrowskiej, Prusa, Orzeszkowej, Żeromskiego, Micińskiego... Niewielu jednak było takich „renegatów", którzy odmówili podporządkowania się tej obowiązującej ogół polski hipokryzji i nienawiści do wszystkiego, co rosyjskie.

Zmiany nastąpiły na początku XX wieku, kiedy coraz większą popularnością cieszyła się idea jedności Słowian — wśród Polaków (zachowawcy i endecy) i wśród samych Rosjan. Ludzie pióra — Rosjanie — jak Piotr Boborykin postulowali (1908 r.) przyznanie Polsce autonomii i powołanie ligi zbliżenia rosyjsko-polskiego. Były to jeszcze dość rzadkie głosy w germanofilskiej i antypolskiej Rosji. Lecz śladem Bobyrykina poszli wkrótce także rosyjscy politycy. Książę — dyplomata Grzegorz Trubiecki w swej pracy Rosja jako wielkie mocarstwo (1913) postulował nadanie Królestwu autonomii — wolności religijnej oraz języka polskiego w szkole i samorządzie. Wtórował mu minister spraw zagranicznych Sergiusz Sazonow (w memoriale z 20 stycznia 1914 r.). Publicyści rosyjscy, jak np. Aleksander Pogodin, Eugeniusz Trubiecki, Paweł Milukow, Paweł Dołgorukow przekonywali o konieczności nawiązania przyjaznych stosunków z Polakami — braćmi Słowianami; zjednoczenia się w obliczu germańskiego zagrożenia. Podobne głosy pojawiły się i w Królestwie. Niemal identycznie, tj. negatywnie, oceniano (w prasie prorosyjskiej w Królestwie i propolskiej w Rosji) działalność proniemiecką Piłsudskiego i jego Legionów. Uczucie goryczy z powodu zdobycia Polski przez Niemców w 1915 r. udzieliło się Grzegorzowi Iwanowowi, który w swym wierszu Polska ostrzegał nas, by nie wierzyć Niemcom, bo im (Tjewtonam) potrzebna nasza krew, a ich miłość — gorzką trucizną. O Polakach pisano wówczas jak o „bratnim narodzie", Polskę nazywano „młodszą siostrą". Przyjaźń polsko-rosyjska, jaka narodziła się w dobie starcia z „odwiecznym wrogiem Słowiańszczyzny" — Germanią, nie przerodziła się jednak w stałe uczucie. Sami zresztą nie daliśmy powodów inteligencji rosyjskiej do wdzięczności za próbę choćby ratowania sojuszniczej Rosji od bolszewickiej zagłady. Po stronie rosyjskiej mieliśmy wyraźne zapowiedzi ekspiacji — Eugeniusz Trubiecki na przykład „historycznym grzechem Rosji" nazywał jej udział w rozbiorach Polski. Podobnie Mikołaj Bierdiajew wyraźnie podkreślał winy Rosji wobec Polski. W swoim artykule Dusza rosyjska i polska wyraził myśl, że "naród rosyjski powinien odkupić swoją historyczną winę wobec narodu polskiego".

Nam tylko wydaje się, że jesteśmy w porządku wobec narodu rosyjskiego — bez winy. Chyba tylko Józef Mackiewicz (Lewa wolna) odważył się zauważyć, jak to „nasz mąż Opatrznościowy", Józef Piłsudski, wstrzymując ofensywę przeciwko Bolszewii — w momencie jej największego zagrożenia — na froncie wschodnim, nie udzielając wsparcia Denikinowi, przyczynił się do pogrążenia „białej" Rosji. Potem — jak wszystkim wiadomo — mieliśmy i wzloty — „cud nad Wisłą", i upadki — 17 września 1939 r. Ale także Katyń - bolszewickie „podziękowanie" — zbrodnię jakiej nigdy nie dopuściłaby się na nas carska Rosja. Błąd Piłsudskiego, bezmyślnie zaślepionego wroga „caratu", kosztował nas rządami czerwonego tyrana Stalina, rzezią kwiatu polskiej inteligencji i komunistyczną niewolą. Błąd ten podyktowany był chorobliwą nienawiścią do Rosji i wszystkiego co rosyjskie, słowem - rusofobią.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Gdybym był Rosjaninem
Polacy i Rosjanie

 Zobacz komentarze (24)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 27-06-2004 Ostatnia zmiana: 16-06-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wojciech Rudny
Z wykształcenia pedagog i historyk. Wydawca i niezależny publicysta. Zmarł w 2010 r. w wieku 41 lat.

 Liczba tekstów na portalu: 64  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Najhojniej wynagradzający siebie politycy w Europie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3467 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365