|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Dość Rusofobii! [4] Autor tekstu: Wojciech Rudny
*
Ja
jednak nie boleję — jak „polscy patrioci" manifestujący w Warszawie ku
czci dekabrystów trzy dni po detronizacji cara Mikołaja I (i jak poniekąd p.
Gubrynowicz w „N.CZ!" 29 stycznia 2000 r.) — nad „klęską dekabrystów".
Ci sami „szlacheccy rewolucjoniści" (wg nomenklatury Lenina) „reagowali
wielkim oburzeniem na propolskie tendencje cara. Gdy np. w r. 1817, podczas
pobytu w Moskwie, otrzymali wiadomość o utworzeniu korpusu litewskiego, doszło
na jednym z zebrań (Związku Ocalenia) do fanatycznych wprost wybuchów złości i pojawiły się nawet wnioski, że należy w jakiś sposób przerwać panowanie
Aleksandra I. Jeden z członków stowarzyszenia, Iwan Jakuszin, oświadczył z patosem, że dla zmycia z Rosji tej "hańby" podejmuje się zabić cara. W ten sposób właściwie po raz pierwszy pojawiła się idea carobójstwa, w pewnym sensie oddolnie, a nie jako rezultat intryg pałacowych" [ 1 ]. Późniejsza
„przyjaźń" okazywana polskim spiskowcom (rewolucjonistom) musiała być li
tylko manewrem taktycznym, wspólnotą interesów (zamordowanie cara), a nie
„szczerą przyjaźnią". Akurat Pestel, wspomniany przez p. Gubrynowicza -
jakoby jedyny wśród dekabrystów „socjalizujący zamordysta" — Polsce
przyznawał prawo do samodzielnego bytu (jak każdy zresztą rosyjski postępowiec-rewolucjonista).
Nieprawdą jest jakoby autor programu Towarzystwa Południowego (Ruska Prawda),
był w swoim socjalizującym zamordyzmie osamotniony. Ruska Prawda (socjalistycznie
zamordystyczny program Towarzystwa Południowego) była przedyskutowana i przyjęta
przez wszystkich członków Towarzystwa Południowego. Natomiast zaczytani w dziełach Monteskiusza (gorący miłośnicy konstytucjonalizmu) członkowie
Towarzystwa Północnego odmawiali Polakom prawa do niepodległości… Świadczy
to tylko o tym, że jedynie lojalność względem monarchy, Aleksandra I, była
podyktowana polską racją stanu. Wszelkie spiski i knowania antycarskie — cała
ta „walka z caratem" były w istocie — antypolskie!
*
Problem w stanowiskach polemistów, moim zdaniem, tkwi gdzie indziej. Różnica pomiędzy
stanowiskiem Janusza Korwin-Mikkego (i mojej skromnej osoby), a stanowiskiem p.
Aleksandra Gubrynowicza jest taka, jak pomiędzy konserwatywnym liberałem, a liberałem! Inni antenaci, inne pojęcia, zgoła inne światy...
Liberał może i sympatyzować z rewolucjonistami rosyjskimi
(dekabrystami), którzy pragnęli zamordować swojego władcę, ale
konserwatywny liberał — przenigdy! Podobnie liberał może stawiać „Kartę
Konstytucyjną" (oktrojowaną przez króla!) i „liberalne swobody" ponad
swojego monarchę (jak Kaliszanie), ale konserwatywny liberał — absolutnie
nigdy!
*
Słusznie
na pewno zauważył (też swego czasu spiskowiec) I. Prądzyński, że "w
sprawach stanu, gdzie idzie o losy całego narodu, nie wolno rządzić się
sercem…". Jak to jednak wytłumaczyć Polakowi, który od najmłodszych
lat przekonywany jest, iż nasza "martyrologia — to nasze zbawienie";
„bo przecież nie wiadomo, co by się stało z Polską, gdyby nie nasze zrywy,
choć przegrane to jednak zwycięskie" (?). Pisał o tym już Stanisław
Koźmian w swojej „Rzeczy o roku 1863" (1896): "Wytworzyła się w Polsce teoria, która twierdzi, że wszystkie przedsięwzięcia bezrozumne,
szalone nawet, chociaż samobójcze, potrzebnymi były i będą, aby odradzać
ducha publicznego, i że bez nich w pewnym przeciągu czasu, znikłoby nawet
przywiązanie do bytu narodowego, a z nim i tenże". Na nieszczęście dla
tej teoryjki przykład takich narodów, jak czeski i fiński wskazuje, że
jednak można było „ducha publicznego zachować" i „przywiązanie do bytu
narodowego" — bez szaleństw, samobójstw i bezrozumu. Jak jednak wytłumaczyć
Polakowi, hołdującemu tej fałszywej teorii, że w polityce nie ma miejsca na
wyładowywanie swych resentymentów i oburzenia; oraz to, że wczorajszy wróg,
choćby najbardziej znienawidzony, jutro może być naszym sprzymierzeńcem(!).
Jak wyjaśnić to Polakowi, który od najmłodszych lat słyszy wokół o „barbarzyńskim Rusku" (zawsze tym samym!), który — Bóg jeden raczy
wiedzieć dlaczego — morduje stale polskich patriotów, wysyła ich na Sybir,
katorgę, zesłanie...
Nic
więc dziwnego, że gros polskich „prawicowo-patriotycznych" czasopism
„politycznych" to czasopisma chorobliwie antyrosyjskie… Bo Polak tym się
szczyci, że Moskalów ma w ży**.
Chcę przede wszystkim jako czytelnik, ale i jako autor tekstów, by
„Najwyższy CZAS!" — wśród tego całego „prawicowego" bezhołowia -
pozostał pismem konserwatywno-liberalnym. Naczelny — na szczęście! — toczy o to zażarte boje. Trudne to w narodzie tak przesiąkniętym czerwonym
miazmatem jak nasz — już od wieków całych! Myślę też, że nie — dość używania
historii jako mistrzyni właściwej polityki (także wobec Rosji — wiele tu
popełniono błędów, oj, wiele!). Zaniedbania w tym względzie owocują — w najlepszym wypadku — twórczością licznych zadufanych w sobie „znawców"
Wschodu, widzących tam jedynie, jak np. p. Gubrynowicz, „pogrążającą się w chaosie czarną i niezidentyfikowaną plamę…".
1 2 3 4
Przypisy: [ 1 ] Zob. L.
Bazylow, Dzieje Rosji 1801-1917, Warszawa 1970, s. 72. « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 27-06-2004 Ostatnia zmiana: 16-06-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3467 |
|