|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Ludzie, cytaty Spotkanie z Profesorem Andrzejem Nowickim [4] Autor tekstu: M. Agnosiewicz i A. Nowicki, Andrzej Rusław Nowicki
Z tego dowiedziałem się, że kiedy było ostateczne
decydujące głosowanie: „Za bogiem czy przeciwko Bogu", bo wyrok śmierci
na Łyszczyńskiego tak był sformułowany, że kto jest „za Bogiem", to głosuje
za karą śmierci dla Łyszczyńskiego, kto jest „przeciwko Bogu", głosuje
za tym, żeby wyroku śmierci nie wykonywać. No więc okazało się, że trzech
ludzi odważyło się głosować „przeciwko Bogu". Giełgud, Piaseczyński i Pociej. Nikt o tym nie wiedział. Następnie, kto wiedział, że do Łyszczyńskiego
są materiały w archiwach czterech miast włoskich: Wenecji, Florencji,
Neapolu, Rzymie [ 16 ]?
Nikt nie wiedział, kiedy się Łyszczyński urodził. Pisano czasem w encyklopediach dawnych: Około 1634 roku. Ja podałem: Urodził się
dokładnie 4 marca 1634 roku w Łyszczycy. Byłem w tej Łyszczycy, Białorusini witali mnie tam jak
króla. Tak się czułem jak Batory pod Pskowem. W ogóle Białoruś niezwykle
mi się podobała. Wygłaszałem tam referat o filozofii Łyszczyńskiego. Ale
referatem, pionierskim referatem, który mnie zaskoczył rzeczywiście nowym słowem w sprawie Łyszczyńskiego, był referat przewodniczącego kołchozu. Mówił on
tak: Słyszeliśmy tutaj, że był filozofem, że był wolnomyślicielem, słyszeliśmy o tym, ile zagranicznych książek czytał, słyszeliśmy o tym jak wykształconym
człowiekiem był, dowiedzieliśmy również, że z bronią w ręku bronił
ojczyzny przed Szwedami, przed Rakoczym, przed Moskwą. Ale nikt dotąd nie
powiedział o sprawie najważniejszej: że Łyszczyński był dobrym
gospodarzem! Przecież my tutaj w tym kołchozie, żyjemy w majątku, który
należał do Łyszczyńskiego. Naszą ambicją jest, żeby tak jak ten majątek
Łyszczyńskiego promieniał na cały kraj poziomem gospodarki, żeby teraz nasz
kołchoz tak promieniał na całą Białoruś. Okazało się jeszcze, że Łyszczyński
był dobrym gospodarzem.
Byłem przy odsłonięciu kamienia. Jest wiersz na tym pamiątkowym
kamieniu w Łyszczycy. Wiersz Łyszczyńskiego w dwóch językach: łacińskim i białoruskim. A oryginał znajduje we Florencji. Jak to się stało? Otóż poseł
wenecki miał obowiązek podawać przede wszystkim wiadomości o charakterze
wojskowym i politycznym, czyli podawać ile i w jakim mieście jest armat, ile i w jakim mieście jest wojska, jakie traktaty Polska zawarła? Wiadomo, że zawarła
traktat Grzymułtowskiego z Rosją, ale jakie były tajne klauzule tego
traktatu? Poseł Alberti wysyła tekst traktatu i tekst tajnych klauzul. A skąd
miał? To tez wyświetliłem. Bezpośrednio od Sobieskiego, bo Sobieski uważał,
że jeżeli tajne służby wykryją szpiega, to głupotą byłoby tego szpiega
zabijać czy wsadzać do więzienia. Lepszy jest szpieg o którym wiemy, że
jest szpiegiem, niż szpieg o którym nie wiemy, że nas śledzi. Jak wiemy, to
jest dobrze, bo teraz my będziemy go karmić tym, co ma przekazać do Wenecji. I umiejętnie podsuwał mu rozmaite dokumenty. Więc okazało się, że nie był
taki głupi ten Sobieski, a nawet niektórym szpiegom płacił, żeby dobrze o nim pisali, żeby pokazywano go jako bohatera spod Wiednia, żeby Europę
poinformować o osiągnięciach Polski. No więc Wenecja to wiadomo jaką
prowadziła dyplomację. A Florencja? Wielkiego księcia Florencji informacje o polskim uzbrojeniu nic nie obchodziły, informacje o traktatach jakie Polska
zawiera nic go nie obchodziły. Ale pisał na przykład: Jaki zespół
teatralny przyjechał do Warszawy? I poseł musiał donosić: jaki zespół,
jacy aktorzy, jakie sztuki wystawiano itd. Proces ateisty się toczy. A to
bardzo ciekawe! Chciałbym wszystko o nim wiedzieć. Podobno to jest poeta. Przyślij
mi jego wiersze. No i poseł przysyła wielkiemu księciu wiersz, który
sobie Łyszczyński po łacinie napisał — projekt nagrobka. Rzeczywiście
przepiękny wiersz. I teraz jest w Białorusi, w przekładzie na język białoruski:
Nie wierz mędrcom, bo nawet mędrcy, którzy znają prawdę, kłamią,
dlatego że są przekonani, że lud trzeba utrzymywać w ciemnocie, w wierze w Boga, w wierze, że władza króla i władza szlachty nad chłopami została
ustanowiona przez Boga, i tak wymysłem, fikcją wiary w Boga lud utrzymywany
jest w niewoli. A tak mocno trzyma się swoich kajdan, że gdyby mędrcy chcieli
prawdą wyzwolić lud z jego uciemiężenia, zostaliby ukamienowani przez sam
lud. Przepiękne myśli zawarte są w tym wierszu Łyszczyńskiego.
Jeśli chodzi o Łyszczyńskiego moja pozycja jako
najlepszego znawcy jest bezsporna.
Jeśli chodzi o pozycję znawcy Vaniniego, to ja oceniam to
tak. Od 1965 roku do 1980 byłem najlepszym znawcą Vaniniego. Dziś jest na
pewno lepszym znawcą ode mnie człowiek, który był na moim odczycie we Włoszech i w czasie odczytu podjął decyzję, że poświęci się Vaniniemu. Francesco
Paolo Raimoindi, który zresztą napisał książkę o mnie po włosku [ 17 ].
Zapraszał mnie wielokrotnie do siebie. Jako dyrektor gimnazjum nazwał je:
Liceum Państwowe im. Vaniniego. Zorganizował wielką uroczystość, bo zamówił
rzeźbiarza, Minonniego, który zresztą jest nauczycielem rysunku w tej szkole. A na odsłonięcie tego dzieła ja zostałem zaproszony, żeby dokonać odsłonięcia.
Jeśli chodzi o Bruna to konkurencja jest tu znacznie większa,
dlatego że Brunem zajmuje się cały świat. Naliczyłem dwadzieścia kilka
krajów, które piszą o Brunie. W roku 2000 były konferencje i sympozja ku
czci Bruna w Japonii, w Chinach, w Ameryce Południowej. Wobec tego trudno być
tym najlepszym znawcą Giordana Bruna, ale znajdować się w pierwszej piątce,
to można i jestem w tej piątce. Oczywiście uznaję wyższość Aquilecchii
nade mną. On naprawdę zna każdy przecinek. Kiedy opublikował niedawno
recenzję z innego wydania, to wymienia tam wszystkie przecinki, których brak,
drobne pomyłki literowe itd. Znalazł także poważniejsze rzeczy, np. nieznane
teksty Bruna.
Wiadomo, że aby książka została dobrze przyjęta, żeby
władze pozwalały ją kolportować, trzeba w przedmowie odwołać się do tych
ludzi panujących wysoko na świecznikach, którzy będą protektorami tej książki.
Tak to robił Bruno, tak to robił Vanini i inni. Ale nieszczęście się stało:
książka ukazała się w księgarniach a w dwa dni później ten najważniejszy
faworyt został uwięziony jako zdrajca kraju i zmienia się cały rząd. Wobec
tego, co zrobić w takiej sytuacji? Trzeba było wszystkie przedmowy wydrzeć,
nową przedmowę napisać i nową wkleić. A z tej starej przedmowy został
tylko jeden egzemplarz. Oczywiście nie w Anglii tylko we Francji, do Paryża się
dostał. Giordano Bruno pracował w ambasadzie francuskiej, więc od razu ten
pierwszy egzemplarz dał ambasadorowi, a ambasador przesłał do Paryża, a potem się zmienił tam rząd. Zwykle jest tak, że jak ktoś ma pierwsze
wydanie jakiegoś dzieła, to już nie zagląda do innych egzemplarzy tego
pierwszego wydania, bo zakłada, że wszystkie są takie same. Mnie inni
profesorowie mówili, że skoro miałem już sto dwadzieścia egzemplarzy dzieła
Vaniniego, to po co tracę czas na sprowadzanie kolejnego z Kopenhagi, żeby
zobaczyć to samo? Nie, każdy egzemplarz jest inny. Przede wszystkim każdy miał
innych właścicieli, ci właściciele podpisywali się, pieczątki stawiali, są
dedykacje, są uwagi na marginesach. Każdy egzemplarz żyje czymś. I nagle z Kopenhagi przychodzi egzemplarz z inną kartą tytułową. Jest napisany niby
ten sam tekst, ale inny rysunek na karcie tytułowej, inne czcionki. W Kopenhadze nie wiedzieli, że mają taki unikalny egzemplarz. A potem była
jeszcze większa sensacja: skąd się wzięła ta karta tytułowa? Otóż
rozmawiam we Wrocławiu z historykami bibliotekoznawstwa i oni mówią: my mamy
katalogi sygnatur drukarskich, a to jest znajome, to się szybko odnajdzie.
Jest, w Legnicy, drukarnia Sartoriusa. Czyli dzieło Vaniniego zostało
przewiezione przez sito rozmaitych cenzur, zakazów. Żeby przewieść trzeba było
zerwać kartę tytułową, ale ten, co przewoził, zanotował sobie jaki był
tekst. Potem w Legnicy tekst został wydrukowany a drukarnia dała swój znak.
To jest jedno z największych moich odkryć. W bibliotece
Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieli, jeszcze za czasów niemieckich, książkę
Sancheza, którą autor zadedykował Giordano Bruno. Były tylko domysły, ja też
wysuwałem taki domysł, że być może w Tuluzie się spotkali, ale nie było
wiadomo. Tymczasem okazuje się, że nie tylko się spotkali, ale Sanchez
ofiarował mu książkę a Bruno zrobił uwagi rękopiśmienne na marginesach do
tej książki. Tego dnia stałem się sławny, bo telewizja wrocławska
przyjechała do zakładu, szaleli wtedy.
Drugim aspektem pracy uniwersyteckiej jest nauczanie i kontakt ze
studentami. Czy w związku z tym coś szczególnie zapadło Profesorowi w pamięć?
Przeegzaminowałem kilka tysięcy studentów, wśród nich
również cudzoziemców, więc o tych cudzoziemców mam już pewną opinię
ukształtowaną. Na przykład egzaminowałem dwudziestu kilku emigrantów
greckich, którzy studiowali filozofię. Pytałem ich tylko o filozofię grecką i postawiłem na 27 studentów 25 dwój i 2 tróje. Po czym przyszła do mnie
delegacja towarzystwa emigrantów greckich, pytając dlaczego jestem takim
wrogiem greków? Ja mówię tak: Przede wszystkim nie do mnie powinniście przyjść,
ale z nimi porozmawiać, ich zapytać o to, co oni zrobili. Przecież cały świat
jest zakochany w kulturze greckiej. Jeśli do tych Greków odnosimy się z sympatią, to ze względu na Platona, Arystotelesa itd., więc jak zobaczyłem,
że Grecy przychodzili do mnie zdawać egzamin z historii filozofii, to pytałem
ich wyłącznie o filozofię grecką. I proszę sobie wyobrazić, że nikt z tych 27 nie potrafił mi wyliczyć tytułów dialogów Platona. Nie mówię
wszystkich, ale chociaż ze dwa. Więc mówię: Jak Grek odważa się przyjść
na egzamin i nie wiedzieć jakie dialogi napisał Platon? Nie muszę dodawać,
że nie umieli nic sensownego o filozofii Platona powiedzieć. Na co oni
liczyli, że o co ja ich zapytam, czym mnie mogą olśnić, jaką wiedzą, jeżeli o Platonie czy Arystotelesie nic nie wiedzą? Ale powiedziałem im, że wobec
tego, iż zarysował się pewien konflikt, ja bardzo proszę, żeby ich delegat
był na egzaminie poprawkowym. Chciałem ich się pytać tylko o filozofię
grecką, ale na egzaminie poprawkowym będą mieli dwa pytania: jedno z filozofii greckiej, a drugie z innego obszaru. Jeżeli, mówię jednak, o Platonie, Arystotelesie czy Epikurze nic sensownego nie będą umieli powiedzieć,
to dostaną po raz drugi dwójkę i to w sposób zasłużony i to nie tylko jako
nieuki. Ja mogę ich uważać tylko za nieuków, ale to towarzystwo powinno uważać,
że oni w ten sposób dają swój wyraz lekceważenia dla własnej kultury
narodowej.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 17 ] F. P.
Raimondi, Andrzej
Nowicki filosofo e storico della filosofia, Taurisano 1992. « Ludzie, cytaty (Publikacja: 15-10-2004 Ostatnia zmiana: 23-10-2004)
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3680 |
|